Saturday, October 31, 2009
OpenSolaris Development Release Packaging Repository
OpenSolaris Development Release Packaging Repository
$ pfexec pkg set-publisher -O http://pkg.opensolaris.org/dev opensolaris.org
$ pfexec pkg image-update
$ pfexec pkg set-publisher -O http://pkg.opensolaris.org/dev opensolaris.org
$ pfexec pkg image-update
Friday, October 30, 2009
Pąpą pąpąpą pą ?
Jest to typowo humor sytuacyjny i dla "czytaczy" może nie być śmieszny ale zapewniam, że w tym miejscu i w tym czasie było to powalające. Warszawa. Dzisiaj. Piątek więc korki po horyzont w każdym kierunku. Śpieszę się na pociąg. Wpadam do autobusu, który jedzie w kierunku dworca. Przejeżdżam kilka przystanków. Robi się nerwowo. Do odjazdu pociągu coraz mniej czasu a ja nadal nie jestem na dworcu. Oczywiście mam już ciśnienie 200. Bo korki. Bo jeszcze czerwone światło. Jeszcze przystanek na żądanie. Minuty mijają a do dworca daleko. W końcu 2 minuty do odjazdu pociągu, gdy autobus staje na właściwym przystanku. Wypadam jak huragan. Teraz bieg do pociągu. Wpadam na peron. Oglądam się w lewo, stoją ludzie. Oglądam się w prawo, stoją ludzie. Ja wzrok rozbiegany, i myśli: uciekł, czy nie uciekł ? Idę do najbliżej stojącej grupki ludzi przechodząc obok zataczającego się pijaczka. Ten wyciąga w moim kierunku dłoń z kalendarzem na nowy rok i mówi do mnie : Pąpą pąpąpą pą ?
Wybuchnąłem takim śmiechem, że przez dłuższą chwilę nie mogłem przestać. I dopiero po chwili od nieco zdziwionych moim śmiechem ludzi dowiedziałem się, że nie, jeszcze nie przyjechał :) Ale dobry humor mam aż do teraz.
Wybuchnąłem takim śmiechem, że przez dłuższą chwilę nie mogłem przestać. I dopiero po chwili od nieco zdziwionych moim śmiechem ludzi dowiedziałem się, że nie, jeszcze nie przyjechał :) Ale dobry humor mam aż do teraz.
Jak rozumieć oznaczenia dysków WD
Zgodnie z dokumentem Western Digital's model numbering scheme przykładowe oznaczenia serii Green można rozszyfrować tak:
WD10EACS-00ZJB0 - talerze 250GB - 16MB cache
WD10EACS-00D6B0 - talerze 334GB - 16MB cache
WD10EADS-00L5B1 - talerze 334GB - 32MB cache
WD10EADS-00M2B0 - talerze 500GB - 32MB cache
tak btw. to mała uwaga: w dyskach 00m2b0 jest bład firmware'u 01.00a01
WD10EACS-00ZJB0 - talerze 250GB - 16MB cache
WD10EACS-00D6B0 - talerze 334GB - 16MB cache
WD10EADS-00L5B1 - talerze 334GB - 32MB cache
WD10EADS-00M2B0 - talerze 500GB - 32MB cache
tak btw. to mała uwaga: w dyskach 00m2b0 jest bład firmware'u 01.00a01
Thursday, October 29, 2009
Kolejne oznaki jesieni
Jakiś czas temu dostrzegłem oznaki jesieni. Dziś nasunął mi się kolejny pomysł, po czym jeszcze można poznać, że jesień już przyszła. Już nie chodzi o to, że nie da się jeździć na rowerze bez rękawiczek. Tym razem chodzi mi o to, że nawet pracować na dworze trzeba w rękawiczkach. Składałem regał w garażu, przy (oczywiście) otwartych drzwiach garażowych. Zeszło mi trochę. Ręce tak mi zmarzły, że miałem problem z dokręceniem śrub. No por favor ! Nie było tak zimno nawet jak śnieg był. A tak wracając do roweru, to nie do końca jest tak, że zupełnie nie da się jeździć bez rękawiczek. Da się. Tylko potem, żeby zdjąć ręce z kierownicy trzeba je zsunąć z uchwytu na zewnątrz :) Albo trzeba jechać bardzo powoli, żeby nie mrozić rąk :)
Canon 7D wygrywa jakością obrazu z Nikonem d300s jesli chodzi o szumy
Panowie z photographybay.com zrobili porównanie Canona 7D i Nikona d300s jeśli chodzi o jakość obrazu na wysokim ISO. Wynik: Canon zlał równo Nikonowi dupsko. Osobiście to, co Nikon pokazał na ISO 6400 i 12800 w porównaniu z Canonem, odbieram jako jakiś żart albo niedoróbkę. Rozumiem, że Nikon musiał bać się porównań, że konkurencja ma ISO 6400 i ISO 12800 a oni nie mają i na siłę wypchnęli aparat z tymi trybami. Efekt : myślę, że jeszcze długo ludzie będą się z tego nabijać.
Wyjątkowo wydajny, prestiżowy komputer. Idealny do Twojego domu
Nie wiem, czy bardziej mnie to śmieszy, czy smuci. Jedna z ofert na allegro:
Wyjątkowo wydajny, prestiżowy komputer. Idealny do Twojego domu, biura, internetu. Moc i wydajność oczekiwana przez nawet najbardziej wymagających użytkowników: komputery stacjonarne z rozbudowanymi funkcjami zarządzania pozwalają zoptymalizować efektywność działania
Komputer zapewne poleasingowy, w sprzedawanej konfiguracji ma 512 MB RAM. Jeśli na tym komputerze stanie cokolwiek nowszego niż Windows 98, to śmiem wątpić w tą moc i wydajność. Cena : całe 100 PLN,
Wyjątkowo wydajny, prestiżowy komputer. Idealny do Twojego domu, biura, internetu. Moc i wydajność oczekiwana przez nawet najbardziej wymagających użytkowników: komputery stacjonarne z rozbudowanymi funkcjami zarządzania pozwalają zoptymalizować efektywność działania
Komputer zapewne poleasingowy, w sprzedawanej konfiguracji ma 512 MB RAM. Jeśli na tym komputerze stanie cokolwiek nowszego niż Windows 98, to śmiem wątpić w tą moc i wydajność. Cena : całe 100 PLN,
Tuesday, October 27, 2009
Bieganie w dobrych butach po sztucznych powierzchniach zwiększa ryzyko urazu ???
According to The New York Times, studies show us that early hunters, who depended on their feet to outrun their dinner, weren't as accident prone as we are today [...] Running on only artificial surfaces and in high-tech shoes can change the biomechanics of running, increasing the risks of injury. What's the solution? Slower, easier training over a long period would most likely help; so would brief walk breaks, which mimic the behavior of the persistence hunter. [...] Unlike most animals, our bodies are meant to run long distances. We're engineered from top to bottom to run as much as our hearts desire. Our downfall is where we choose to do our running and the intensity in which we run. Especially going into the fall months, many with a regimented workout routine will turn indoor to gyms or home equipment. Even though a few miles on a track or treadmill will keep your heart rate up, they aren't the best way to prevent injury (even with new fancy shoes). [...] Try running shorter distances outside and take frequent walking breaks to mix things up. Streets and sidewalks are okay, but running hills at your local park would be even better, and if the weather allows (it probably won't), try a few runs barefoot to take it things one step further.
source : Run like a hunter oraz New York Times - The Human Body Is Built for Distance
source : Run like a hunter oraz New York Times - The Human Body Is Built for Distance
Pomysł klonowania
Pomysł klonowania nie jest obcy Rosji. A matrioszki?
Swoje słabe i chore dzieci Transformersi zrzucali na Ziemię. Tak powstał Zaporożec.
by Peppone @ Joemonster.org Gawarit Moskwa
Swoje słabe i chore dzieci Transformersi zrzucali na Ziemię. Tak powstał Zaporożec.
by Peppone @ Joemonster.org Gawarit Moskwa
Wykonywalne obrazki, czyli uwaga na malware
Trzeba przyznać, świat idzie do przodu. W chwili obecnej większość malware'u dla niepoznaki ma na początku swojego nagłówka całego gif'a czy jpeg'a, żeby oszukać skanery antywirusowe.
Dzięki temu tworzy się jakby podwójny plik graficzno wykonywalny. I to działa !!!
Przykład:
http://www.xiaonews.cn/config.gif
(nie uruchamiajcie tego pliku / don't run this file)
source:Dan Anderson blog
Dzięki temu tworzy się jakby podwójny plik graficzno wykonywalny. I to działa !!!
Przykład:
http://www.xiaonews.cn/config.gif
(nie uruchamiajcie tego pliku / don't run this file)
source:Dan Anderson blog
Monday, October 26, 2009
Dużo jeżdżę i lubię jeździć
dużo jeżdżę i lubię jeździć, ale jak jeżdżę po autostradach, to czasami zdarza się, że widzę takich wariatów co zapierd...a, aż głowa puchnie....ledwo co ich wyprzedzam
by KGB @ /ocforum.pl
by KGB @ /ocforum.pl
Sunday, October 25, 2009
Jak sprzedalem obiektyw Tair - 11 A
Mam taki obiektyw Tair-11 A. Ostatnio zupełnie go nie używam, bo nie mam czasu na robienie zdjęć z daleka, a 135 milimetrów założone na puszkę z cropem, daje efektywnie obraz jak z obiektywu 135 x 1,6 = 216 mm. Biorąc pod uwagę jego jasność, to jest 2,8 i doskonałą rozdzielczość (jakość) obrazu jest to szkło, które naprawdę warto mieć. No ale jak ma stać nieużywane, to może ktoś się ucieszy, a u mnie będzie się kurzyć. Ja naotmiast używam go czasem do zdjęć w mieście, można robić fajne zdjęcia w tłumie, z daleka, nie płosząc ludzi i ptaków :)
Zalogowałem się więc na allegro i zacząłem przygotowywać opis obiektywu. Napisałem trochę od siebie, , wstawiłem do opisu aukcji odnośnik do opisu tego obiektywu na fotografować.pl, spojrzałem na niektóre zdjęcia zrobione tym obiektywem na flickerze i ... odechciało mi się go sprzedawać. Niech siedzi i czeka na swoją kolejkę. Nie ma sensu sprzedawania tak dobrego obiektywu, zwłaszcza, że dostanę za niego góra 200 PLN a nic innego o podobnej jakości w przedziale do 1000 PLN nie znajdę. Brak AF jakoś da się przeżyć :)
Zalogowałem się więc na allegro i zacząłem przygotowywać opis obiektywu. Napisałem trochę od siebie, , wstawiłem do opisu aukcji odnośnik do opisu tego obiektywu na fotografować.pl, spojrzałem na niektóre zdjęcia zrobione tym obiektywem na flickerze i ... odechciało mi się go sprzedawać. Niech siedzi i czeka na swoją kolejkę. Nie ma sensu sprzedawania tak dobrego obiektywu, zwłaszcza, że dostanę za niego góra 200 PLN a nic innego o podobnej jakości w przedziale do 1000 PLN nie znajdę. Brak AF jakoś da się przeżyć :)
Przeciążenie
Uświadomiłem sobie dzisiaj, że próbowałem ostatnimi czasy nauczyć się i zapamiętać tak wiele, że chyba doznałem swoistego "przeciążenia" - siedziałem wczoraj cały wieczór nad pewną książką, przeczytałem dość spory jej kawałek, czytałem powoli i wiele fragmentów powtarzałem po kilka razy, specjalnie po to, by je sobie zapamiętać. Dzisiaj ... hmmm ... sporo z tego nie pamiętam. Chyba nadszedł czas, by dać mózgowi odpocząć. Tylko jak go zrelaksować ?
Saturday, October 24, 2009
Bezsprzecznie komedia roku, czyli Kac Vegas (Hangover)
Jak dla mnie Kac Vegas (org. Hangover) to bezsprzecznie komedia roku. Półtorej godziny takiego takiej zabawy, że praktycznie brak porównania z jakimkolwiek innym filmem. Film od początku porywa widza w szaloną jazdę rollercoasterem i dobrą zabawę do upadłego a finałowa sekwencja zdjęć całonocnej imprezy, to po prostu "kropka na i" całego filmu. Uważam, że to jest świetny film o facetach i dla facetów. Groźny o tyle, że z tymi bohaterami identyfikujemy się od początku filmu i przeżywamy całą akcję tak, jakbyśmy też tam byli. Jak mówił mistrz Hitchcock Film musi zaczynać się od trzęsienia ziemi, a później napięcie musi narastać. I tak dokładnie jest.
Film zaczyna się gdy jeden z kumpli pana młodego dzwoni do panny młodej, informując ją, że ślubu nie będzie, bo nie mogą odnaleźć pana młodego. Słabo ? Będzie mocniej. Dużo mocniej.
Jakiego czadu mogą dać trzydziestoletni goście mający na co dzień nudną robotę/żonę/dzieci/inwazyjną dziewczynę, którzy chcą się wyszaleć i w końcu wyrwali się spod kontroli ? I to jadąc do Las Vegas na wieczór kawalerski swojego kumpla ? Jakiej jazdy można się spodziewać następnego dnia, kiedy budzą się na kacu, nie pamiętając dokładnie niczego a przyszły pan młody zniknął ? Co ich spotka, gdy próbując odnaleźć kumpla trafiają kolejno na owoce swojej całonocnej imprezy ? Jest to świetny film, fajnie opowiedziany, i co ważne też nakręcony, a już absolutne brawa należą się za numer z trzęsącą się kamerą, gdy budzi się Stu (dentysta). Każdy, kto kiedykolwiek miał kaca, będzie się zaśmiewał i z bohatera i z samego siebie. Nie zdradzę więcej z fabuły, ale zdradzę jedną rzecz: koniecznie trzeba zostać w kinie do końca napisów ...
Dobre rady dla obecnych i przyszłych absolwentów i bezrobotnych
Pamiętam kiedy byłem jeszcze młodym łebkiem, Rodzice i Dziadkowie często powtarzali mi : Ucz się pilnie, miej dobre stopnie, żebyś potem mógł iść na studia i miał dobrą pracę. W moim ówczesnym wyobrażeniu studia wydawały mi się jakąś bramą do raju, przejście której sprawi, że w życiu niczego mi nie zabraknie i będę się pławił w szczęśliwości i dobrobycie aczkolwiek już wtedy zaczynało powoli kiełkować w mojej głowie podejrzenie, że to chyba nie do końca tak jest, jak to mówią dorośli. To jest bzdura a zakuwanie niepotrzebnych bredni tylko wypełni twoją głowę śmieciami i nawet ośmio- czy dziesięciolatek ma na tyle oleju w głowie, by się domyślić, że co jak co, ale budowa smoczkoustych, czy tzw. pokój kłodzki (1137r) w życiu nie tylko do niczego mu się nie przyda ale żadnego majątku czy szczęścia na tym nie zbuduje. Czy więc jest sens zmuszać dzieciaka na zakuwania tak totalnie nieprzydatnych informacji ? Niech lepiej siedzi i zakuwa angielski, niemiecki, francuski, no może włoski czy jeszcze rosyjski. Z językami człowiek zawsze da sobie radę w życiu a z budową pantofelka ... raczej kiepsko. Szukając pracy przejrzałem tony ogłoszeń zarówno na specjalistycznych portalach o pracy, jak i własnych informacji o naborze udostępnianych na stronach różnych firm. Jakoś w żadnym ogłoszeniu nie było takiego wymagania i na rozmowach kwalifikacyjnych nigdy mnie nie zapytano: czy mógłby nam pan powiedzieć, co to jest Retikulum endoplazmatyczne ? albo czy mógłby pan podać trzech największych na świecie importerów piasku kwarcowego ? Nie. Natomiast pytano mnie o znajomość języków i więcej ... sprawdzano, czy nie kłamię a jedną z rozmów to nawet poza samym powitaniem w całości przeprowadzono ze mną w obcym języku. I to nie jest jakaś odchyłka, tylko norma. Poza tym wracając do poruszonej na początku kwestii studiów, na podstawie moich doświadczeń mogę spokojnie powiedzieć, że w chwili obecnej studia zupełnie się nie liczą. Liczy się doświadczenie i umiejętności. Sam wcześnie poszedłem do pracy i kontynuowałem rozpoczęte studia w trybie zaocznym i choć nie było łatwo, to jednak trud się opłacił, bo kiedy kończyłem studia, to oprócz dyplomu miałem już dość spore doświadczenie. Natomiast moi koledzy ze studiów dziennych dopiero to doświadczenie zdobywali, a już wtedy nie było tak łatwo o pracę, a pracodawcy raczej patrzyli na doświadczenie a nie na papier. I zawsze wygrywał doświadczony pracownik bez magistra, niż magister bez doświadczenia. Tak przy okazji, to sam wielokrotnie pracowałem z ludźmi, którzy mieli tylko średnie wykształcenie, ale mieli przy tym takie doświadczenie i robili takie rzeczy, że na pewno nie mogliby ich zastąpić studenci świeżo po studiach. No chyba że w grupkach po pięciu :) Owszem w instytucjach rządowych i firmach ogólnie mówiąc państwowych/związanych ze skarbem państwa jeszcze patrzą na studia, a nawet dostaje się za to lepszą pensję niż mając tylko średnie :) Natomiast w firmach prywatnych - osobiście nie spotkałem się z tym, by studia były kryterium naboru. No ale ja w specyficznej branży pracuję.
Wracając jednak do studiów, to w chwili obecnej gdybym miał 18 lat, i gdybym planował swoją drogę rozwoju zawodowego, to najbardziej sensownym rozwiązaniem wydawałoby mi się albo pójście do pracy i równoległe ciągnięcie studiów wieczorowych/zaocznych, albo pogodzenie studiów dziennych z pracą na pół etatu (cały etat tylko dla twardzieli, którzy nie lubią spać więcej niż 4h/dobę). W obu przypadkach kończąc studia mam tak samo jak moi rówieśnicy 23 lata, ale za to mam już jakieś (zakładam, że sensowne) doświadczenie zawodowe, co jest sporym argumentem dla pracodawców. Jeśli do tego okazałem się spryciarzem, to temat pracy dyplomowej albo związany jest z wykonywaną przeze mnie pracą, albo (to już wyższa szkoła jazdy) nawet ma wsparcie firmy w której pracuję, dzięki czemu nie tylko może zostać w niej wykorzystany, ale wykonanie całej części technicznej (łącznie z wydrukiem pracy dyplomowej) odbywa się z wykorzystaniem firmowego sprzętu i oprogramowania :) Absolutnym mistrzom udaje się jeszcze dostać z firmy dwa tygodnie płatnego urlopu naukowego na pisanie pracy dyplomowej :D ale to już trzeba nieprzeciętnego talentu negocjacyjnego. Oczywiście można rozpatrywać trzeci skuteczny scenariusz to jest z ciągnięciem studiów dziennych oraz dodatkowym bardzo intensywnym udzielaniem się jako wolontariusz we wszelkiego rodzaju grantach i projektach badawczych prowadzonych na uczelni. Oprócz bliższej znajomości z gronem profesorskim, zazwyczaj skutkuje to również pracą w firmach powiązanych z gronem profesorskim/badaniami/projektami itp. Poza tym tak ogólnie łatwiej się człowiekowi żyje, gdy pracuje i zarabia, bo raz, że na więcej może sobie pozwolić a dwa, że nie jest zależy od kieszonkowego wyciągniętego od rodziców :) Oczywiście studia i praca w niczym nie przeszkadzają nadal mieszkać z rodzicami, dzięki temu oszczędza się np.: na jedzeniu i czynszu i można odkładać zarobioną kasę po to by sobie czasem pozwolić np.: na małe szaleństwo jak wymiana bebechów w starym komputerze, czy urlop w jakimś egzotycznym miejscu :) Z drugiej jednak strony warto jednak się wcześnie usamodzielnić i wyprowadzić od rodziców, bo człowiek istota leniwa i szybko przywyknie do cieplarnianych warunków mieszkania z rodzicami, a potem nie jest łatwo z tego zrezygnować :) No ale tu każdy musi dokonać swojego wyboru. Poza tym jeszcze jedna rzecz mi się tu nasunęła, jak już tak rozdrabniam tematy związane z zatrudnieniem. Zawsze (zawsze jak Chuck Norris) warto w domu nauczyć się czegoś samemu. Czy to będzie nowy office, czy obsługa płatnika, czy szydełkowanie :) Nie siedzieć i nie gnuśnieć. Rozwijać się. Uczyć się. Skoro o tym mowa. Uczyć się. Tak, wiem, łatwo napisać, trudniej to zrobić i wytrwać. I nie chodzi tu o dyscyplinę. Kluczem do sukcesu w nauce czy robieniu czegokolwiek jest elastyczność a nie sztywność. Powtarzam: nie sztywność !!! To ważne. Nie zakładam, że będę coś robił regularnie co drugi dzień przez godzinę, bo na pewno trafi się tak, że coś wypadnie. Raz, drugi, trzeci. W końcu będę miał poczucie winy, że zawaliłem i będę zły sam na siebie. Taka jest ludzka psychika, nie da się tego uniknąć. A przecież nikt nie lubi być zły. W końcu kiedy znów zawalę, to wścieknę się, że znów zawaliłem, zniechęci to mnie do reszty i przestanę się tym w ogóle zajmować. To nie jest dobra droga. Kluczem do celu jest elastyczność. Właśnie elastyczność. Zakładam elastycznie, że na początku robię coś raz, no może dwa razy w tygodniu, ale tylko tyle ile mi przypasuje. Nie udało się dziś, OK, uda się jutro, a może pojutrze. Jutro zrobię powiedzmy pól, to pojutrze drugie pół i już mam coś zrobione. Nie nauczyłem się stu nowych słówek, nauczyłem się dwudziestu. Ok, może trzeba zwolnić i nie spieszyć się. W ten sposób małymi elastycznymi kroczkami posuwamy sprawę do przodu. A co ważne, nie siląc się na sztywność i przymus, nie łamiemy reguł i obietnic a tym samym nie mamy poczucia winy i nie zniechęcamy się. W ten sposób oszczędzamy sobie niepotrzebnego stresu. I produktywnie małymi kroczkami posuwamy się do przodu a nasza motywacja wzrasta w miarę postępu prac. To ważne. Dlatego nie planujemy niemożliwych celów. Jesteśmy szczerzy wobec siebie co do swoich możliwości i osiągnięć. Robię coś wolniej, szybko się męczę, czy nie mam do tego serca, to od razu zakładam, że zajmie mi to więcej. Proste jak drut a znacznie ułatwia życie :) I pozwala lepiej rozplanować prace :)
Wracając jednak do studiów, to w chwili obecnej gdybym miał 18 lat, i gdybym planował swoją drogę rozwoju zawodowego, to najbardziej sensownym rozwiązaniem wydawałoby mi się albo pójście do pracy i równoległe ciągnięcie studiów wieczorowych/zaocznych, albo pogodzenie studiów dziennych z pracą na pół etatu (cały etat tylko dla twardzieli, którzy nie lubią spać więcej niż 4h/dobę). W obu przypadkach kończąc studia mam tak samo jak moi rówieśnicy 23 lata, ale za to mam już jakieś (zakładam, że sensowne) doświadczenie zawodowe, co jest sporym argumentem dla pracodawców. Jeśli do tego okazałem się spryciarzem, to temat pracy dyplomowej albo związany jest z wykonywaną przeze mnie pracą, albo (to już wyższa szkoła jazdy) nawet ma wsparcie firmy w której pracuję, dzięki czemu nie tylko może zostać w niej wykorzystany, ale wykonanie całej części technicznej (łącznie z wydrukiem pracy dyplomowej) odbywa się z wykorzystaniem firmowego sprzętu i oprogramowania :) Absolutnym mistrzom udaje się jeszcze dostać z firmy dwa tygodnie płatnego urlopu naukowego na pisanie pracy dyplomowej :D ale to już trzeba nieprzeciętnego talentu negocjacyjnego. Oczywiście można rozpatrywać trzeci skuteczny scenariusz to jest z ciągnięciem studiów dziennych oraz dodatkowym bardzo intensywnym udzielaniem się jako wolontariusz we wszelkiego rodzaju grantach i projektach badawczych prowadzonych na uczelni. Oprócz bliższej znajomości z gronem profesorskim, zazwyczaj skutkuje to również pracą w firmach powiązanych z gronem profesorskim/badaniami/projektami itp. Poza tym tak ogólnie łatwiej się człowiekowi żyje, gdy pracuje i zarabia, bo raz, że na więcej może sobie pozwolić a dwa, że nie jest zależy od kieszonkowego wyciągniętego od rodziców :) Oczywiście studia i praca w niczym nie przeszkadzają nadal mieszkać z rodzicami, dzięki temu oszczędza się np.: na jedzeniu i czynszu i można odkładać zarobioną kasę po to by sobie czasem pozwolić np.: na małe szaleństwo jak wymiana bebechów w starym komputerze, czy urlop w jakimś egzotycznym miejscu :) Z drugiej jednak strony warto jednak się wcześnie usamodzielnić i wyprowadzić od rodziców, bo człowiek istota leniwa i szybko przywyknie do cieplarnianych warunków mieszkania z rodzicami, a potem nie jest łatwo z tego zrezygnować :) No ale tu każdy musi dokonać swojego wyboru. Poza tym jeszcze jedna rzecz mi się tu nasunęła, jak już tak rozdrabniam tematy związane z zatrudnieniem. Zawsze (zawsze jak Chuck Norris) warto w domu nauczyć się czegoś samemu. Czy to będzie nowy office, czy obsługa płatnika, czy szydełkowanie :) Nie siedzieć i nie gnuśnieć. Rozwijać się. Uczyć się. Skoro o tym mowa. Uczyć się. Tak, wiem, łatwo napisać, trudniej to zrobić i wytrwać. I nie chodzi tu o dyscyplinę. Kluczem do sukcesu w nauce czy robieniu czegokolwiek jest elastyczność a nie sztywność. Powtarzam: nie sztywność !!! To ważne. Nie zakładam, że będę coś robił regularnie co drugi dzień przez godzinę, bo na pewno trafi się tak, że coś wypadnie. Raz, drugi, trzeci. W końcu będę miał poczucie winy, że zawaliłem i będę zły sam na siebie. Taka jest ludzka psychika, nie da się tego uniknąć. A przecież nikt nie lubi być zły. W końcu kiedy znów zawalę, to wścieknę się, że znów zawaliłem, zniechęci to mnie do reszty i przestanę się tym w ogóle zajmować. To nie jest dobra droga. Kluczem do celu jest elastyczność. Właśnie elastyczność. Zakładam elastycznie, że na początku robię coś raz, no może dwa razy w tygodniu, ale tylko tyle ile mi przypasuje. Nie udało się dziś, OK, uda się jutro, a może pojutrze. Jutro zrobię powiedzmy pól, to pojutrze drugie pół i już mam coś zrobione. Nie nauczyłem się stu nowych słówek, nauczyłem się dwudziestu. Ok, może trzeba zwolnić i nie spieszyć się. W ten sposób małymi elastycznymi kroczkami posuwamy sprawę do przodu. A co ważne, nie siląc się na sztywność i przymus, nie łamiemy reguł i obietnic a tym samym nie mamy poczucia winy i nie zniechęcamy się. W ten sposób oszczędzamy sobie niepotrzebnego stresu. I produktywnie małymi kroczkami posuwamy się do przodu a nasza motywacja wzrasta w miarę postępu prac. To ważne. Dlatego nie planujemy niemożliwych celów. Jesteśmy szczerzy wobec siebie co do swoich możliwości i osiągnięć. Robię coś wolniej, szybko się męczę, czy nie mam do tego serca, to od razu zakładam, że zajmie mi to więcej. Proste jak drut a znacznie ułatwia życie :) I pozwala lepiej rozplanować prace :)
Spokój - rzecz święta
Mieszkanie w bloku zazwyczaj wiąże się ze słuchaniem odgłosów dochodzących z mieszkań sąsiadów, bo ze względu na koszt rzadko w którym bloku ściany są na tyle grube by nie przewodzić dźwięków. Nie tak znowu dawno miałem okazję wynajmować kawalerkę na Mokotowie (Warszawa) i jak się na własnej skórze przekonałem spokój w bloku .... to się nie może udać. Sąsiad z dołu miał aspirację by zdobyć tytuł najbardziej zajebistego ojca w Warszawie. Ot tak sobie o 23.00 rozkręcał na cały głos jakieś disco-polo bo synek chciał sobie poskakać w rytm muzyki, To nic, że nastawiał muzykę tak głośno, że ja piętro wyżej stojąc jakiś metr od własnej Żony musiałem do niej krzyczeć, bo mnie nie słyszała. Jak zszedłem na dół to najpierw dzwoniłem do drzwi sąsiada z 10 razy aż w końcu zacząłem również pukać ... pięścią, Po chwili drzwi otworzył mi kompletnie zdziwiony gość, ale czego ja od niego chcę, bo muzyczka musi być głośno, bo syn się cieszy i niech sobie poskacze. Grzecznie wytłumaczyłem, że jest od dawna jest cisza nocna i fajnie by było, żeby muzyka grała na tyle cicho, żeby jej nie było słychać w sąsiednich mieszkaniach. Żebyście widzieli jego minę .... widać było, że gadam jakieś abstrakcje. W końcu powiedziałem wprost ... jutro z samego rana muszę wstać do roboty, już godzinę temu powinienem położyć się spać, możesz to w końcu ściszyć ? I zrozumiał.
Dlaczego o tym wszystkim opowiadam ? Bo oto w Gdańsku wkurzeni sąsiedzi, którym łeb pękał od słuchania ćwiczącej sąsiadki, poszli do sądu ze skargą a ten zakazał jej gry na klarnecie w domu rodziców. I teraz wszyscy się temu dziwią. A nie powinni.
Dlaczego o tym wszystkim opowiadam ? Bo oto w Gdańsku wkurzeni sąsiedzi, którym łeb pękał od słuchania ćwiczącej sąsiadki, poszli do sądu ze skargą a ten zakazał jej gry na klarnecie w domu rodziców. I teraz wszyscy się temu dziwią. A nie powinni.
Friday, October 23, 2009
Eric Zener
Eric Zener jest kalifornijskim artystą fotografem, który zasłynął swoimi podwodnymi pracami. Nie wszystkie mi się podobają, ale kurczę muszę przyznać, że kilka fotografii podwodnych to ma takich, że po prostu opad szczeny.
Thursday, October 22, 2009
Surogaci org. Surrogates - film z Bruce'm Willisem
Sam tytuł filmu już delikatnie zdradza tematykę - Surogat - to zgodnie z definicją na wikipedii - rzecz o charakterze zastępczym, używana jako namiastka, substytut innej rzeczy. Pojęcie to jest używane w odniesieniu do szerokiej gamy obiektów o charakterze materialnym (np. do produktów, substancji). Słowo surogat wywodzi się z łaciny (surrogare, subrogare – wybierać zastępczo kogoś innego). Synonimem słowa surogat jest pochodzące z jęz. niemieckiego słowo ersatz (ersetzen – wyręczyć, uzupełnić, odszkodować, zastąpić),
Film dzieje się w przyszłości, w przyszłości w której ludzie (poza nielicznymi wyjątkami) spędzają życie zamknięci w domach, skąd przy pomocy pewnego rodzaju diademów zakładanych na głowę (a przy okazji i oczy) zdalnie sterują tytułowymi surogatami, czyli robotami, które wykonują za nie wszelkie prace. Roboty oczywiście się nie meczą, są zawsze uśmiechnięte i wyglądają dużo lepiej (są ładniejsze/bardziej przystojne/mają lepszą figurę) niż ich posiadacze. Uszkodzenia robota nie przenoszą się na człowieka, w takim sensie że jak robot ma wypadek, to człowiekowi który nim steruje nic się nie dzieje, i albo naprawia istniejącego albo kupuje sobie nowego i żyje spokojnie dalej. W takim wyidealizowanym zrobotyzowanym świecie praktycznie zupełnie wyeliminowano kontakty międzyludzkie w postaci cielesnej i przebywanie ludzi w tej formie poza domem, wiec przy okazji wyeliminowano też śmiertelność spowodowaną np. przez wypadki samochodowe, choroby i epidemie, Robot jest rodzajem płaszcza zakładanego, żeby wyjść z domu, iść do pracy, skoczyć na imprezę itp. Nasz główny bohater, którego w tym filmie gra tradycyjnie łysy i nieogolony Bruce Willis spędza swoje smutne życie kursując na trasie swój pokój - kuchnia - kibel, zaglądając od czasu do czasu do pustego pokoju, po swoim synu, który zginął. Natomiast jego robot z zajebiście ulizaną fryzurą odwala za niego jego robotę w FBI. Natomiast te wspomniane wcześniej nieliczne wyjątki, czyli ludzie, którzy sprzeciwiają się używaniu surogatów, żyją w ... gettach.
No to teraz w tym sterylnym wyizolowanym świecie wyobraźcie sobie stworzenie broni, która potrafi zabić surogata, przy okazji przenosząc też zadaną śmierć (poprzez wspomniane wcześniej obwody zdalnego sterowania) również na posiadacza robota. Czyli coś czego dotąd nie było. Nagle znika podstawowa bariera bezpieczeństwa jaką dawało używanie surogatów. Tak zaczyna się ten film.
Jeśli po przeczytaniu czyjeś recenzji czy streszczenia chcielibyście zobaczyć ten film ... GORĄCO ODRADZAM. Film ma dłużyzny, wlecze się jak flaki z olejem, każde 5 minut tego filmu trwa godzinę, film jest sztuczny, gra aktorów jest totalnie nieprzekonywująca, Bruce Willis chyba musiał desperacko potrzebować kasy na nową lodówkę czy coś w ten deseń, że w ogóle zagrał w tej szmirze. I pomyśleć, że jego nazwisko, to zazwyczaj dobra akcja. Akcja ? ... szkoda gadać, akcja jaka w ogóle akcja, to jest parę efektów specjalnych zebranych do kupy, i tyle, ale to w żaden sposób nie jest w stanie uratować tego filmu. Miałem spore obiekcje po obejrzeniu Szklanej pułapki 4, ale nawet największe idiotyzmy tamtego filmu są niczym wobec tej produkcji.
Tak .... ten film ma głębsze przesłanie, tak ... jest alegorią na obecne czasy, tak ... obejrzenie tego filmu zmusza do refleksji, ale to wszystko i tak nie jest w stanie uratować tego filmu. Mówiąc krótko : dno, dno i jeszcze trzy metry mułu. Jeszcze grają to w kinach, ale .... ODRADZAM, no chyba, że za karę, bo naprawdę będziecie żałować kasy wydanej na bilet. A jak już musicie wydać na coś te 24 PLN, to kupcie sobie lepiej zgrzewkę najbardziej wypasionego papieru toaletowego ... też do dupy, ale przynajmniej jakiś pożytek będzie.
plakat by filmweb.pl
Film dzieje się w przyszłości, w przyszłości w której ludzie (poza nielicznymi wyjątkami) spędzają życie zamknięci w domach, skąd przy pomocy pewnego rodzaju diademów zakładanych na głowę (a przy okazji i oczy) zdalnie sterują tytułowymi surogatami, czyli robotami, które wykonują za nie wszelkie prace. Roboty oczywiście się nie meczą, są zawsze uśmiechnięte i wyglądają dużo lepiej (są ładniejsze/bardziej przystojne/mają lepszą figurę) niż ich posiadacze. Uszkodzenia robota nie przenoszą się na człowieka, w takim sensie że jak robot ma wypadek, to człowiekowi który nim steruje nic się nie dzieje, i albo naprawia istniejącego albo kupuje sobie nowego i żyje spokojnie dalej. W takim wyidealizowanym zrobotyzowanym świecie praktycznie zupełnie wyeliminowano kontakty międzyludzkie w postaci cielesnej i przebywanie ludzi w tej formie poza domem, wiec przy okazji wyeliminowano też śmiertelność spowodowaną np. przez wypadki samochodowe, choroby i epidemie, Robot jest rodzajem płaszcza zakładanego, żeby wyjść z domu, iść do pracy, skoczyć na imprezę itp. Nasz główny bohater, którego w tym filmie gra tradycyjnie łysy i nieogolony Bruce Willis spędza swoje smutne życie kursując na trasie swój pokój - kuchnia - kibel, zaglądając od czasu do czasu do pustego pokoju, po swoim synu, który zginął. Natomiast jego robot z zajebiście ulizaną fryzurą odwala za niego jego robotę w FBI. Natomiast te wspomniane wcześniej nieliczne wyjątki, czyli ludzie, którzy sprzeciwiają się używaniu surogatów, żyją w ... gettach.
No to teraz w tym sterylnym wyizolowanym świecie wyobraźcie sobie stworzenie broni, która potrafi zabić surogata, przy okazji przenosząc też zadaną śmierć (poprzez wspomniane wcześniej obwody zdalnego sterowania) również na posiadacza robota. Czyli coś czego dotąd nie było. Nagle znika podstawowa bariera bezpieczeństwa jaką dawało używanie surogatów. Tak zaczyna się ten film.
Jeśli po przeczytaniu czyjeś recenzji czy streszczenia chcielibyście zobaczyć ten film ... GORĄCO ODRADZAM. Film ma dłużyzny, wlecze się jak flaki z olejem, każde 5 minut tego filmu trwa godzinę, film jest sztuczny, gra aktorów jest totalnie nieprzekonywująca, Bruce Willis chyba musiał desperacko potrzebować kasy na nową lodówkę czy coś w ten deseń, że w ogóle zagrał w tej szmirze. I pomyśleć, że jego nazwisko, to zazwyczaj dobra akcja. Akcja ? ... szkoda gadać, akcja jaka w ogóle akcja, to jest parę efektów specjalnych zebranych do kupy, i tyle, ale to w żaden sposób nie jest w stanie uratować tego filmu. Miałem spore obiekcje po obejrzeniu Szklanej pułapki 4, ale nawet największe idiotyzmy tamtego filmu są niczym wobec tej produkcji.
Tak .... ten film ma głębsze przesłanie, tak ... jest alegorią na obecne czasy, tak ... obejrzenie tego filmu zmusza do refleksji, ale to wszystko i tak nie jest w stanie uratować tego filmu. Mówiąc krótko : dno, dno i jeszcze trzy metry mułu. Jeszcze grają to w kinach, ale .... ODRADZAM, no chyba, że za karę, bo naprawdę będziecie żałować kasy wydanej na bilet. A jak już musicie wydać na coś te 24 PLN, to kupcie sobie lepiej zgrzewkę najbardziej wypasionego papieru toaletowego ... też do dupy, ale przynajmniej jakiś pożytek będzie.
plakat by filmweb.pl
Nie wiesz, który windows 7 jest odpowiedni dla Ciebie ?
Moim zdaniem żaden, bo po co się męczyć ? No dobra, niektórzy muszą mieć Windowsa na komputerze a nie wiedzą, którą wersję Windowsa 7 im naprawdę potrzeba, bo jest 6 wersji a w każdej co innego :) Żeby tak szczerze odpowiedzieć sobie na to pytanie, polecam najpierw lekturę lekkiego artykuliku porównującego wersje a dla prawdziwych hardcore'ów, którzy nadal mają niedosyt wiedzy, odwiedziny na wiki Windows 7 comparison chart.
I choć na trzeźwo bym tego nie wymyślił, to w jednej z wersji użytkownik nie może sobie nawet zmieniać tapety ..... a w dwóch nie ma premium games ... choć nie ma wyjaśnienia czy przypadkiem nie oznacza to także pasjansa i minera :) Już widzę te lamenty w biurach po wgraniu Windows 7, że zginął im pasjans .... i pewnie w ten sposób exek pasjansa trafi na top10 najczęściej ściąganych plików z serwisów pirackich, bo przecież jak amen w pacierzu wiadomo, że w biurach bez pasjansa pracować się nie da.
I choć na trzeźwo bym tego nie wymyślił, to w jednej z wersji użytkownik nie może sobie nawet zmieniać tapety ..... a w dwóch nie ma premium games ... choć nie ma wyjaśnienia czy przypadkiem nie oznacza to także pasjansa i minera :) Już widzę te lamenty w biurach po wgraniu Windows 7, że zginął im pasjans .... i pewnie w ten sposób exek pasjansa trafi na top10 najczęściej ściąganych plików z serwisów pirackich, bo przecież jak amen w pacierzu wiadomo, że w biurach bez pasjansa pracować się nie da.
Tuesday, October 20, 2009
Monday, October 19, 2009
Gorący weekend
- We Francji zakazane są testy DNA na ojcostwo - za wykonywanie ich poza granicami prawo przewiduje karę roku więzienia i 15 tysięcy euro grzywny. Zgodnie z francuskim prawem, może je nakazać jedynie sąd w pewnych okolicznościach, w tym podczas procedury rozwodowej. W takich przypadkach sprawdzanie ojcostwa może trwać nawet kilka lat
- Kierowcy złapani w latach 2004-2007 na fotoradar przez straż miejską i sądownie ukarani za przekroczenie mogą dochodzić zwrotu kar, bo Trybunał Konstytucyjny zakwestionował prawo straży miejskiej do używania fotoradarów, prawo zmieniono, ale pozostał problem kar bezprawnie wymierzonych w czasie obowiązywania wadliwego prawa
- Rząd wycofuje się z karania podchmielonych narciarzy, ale tylko dlatego, że nikt nie chciał ich łapać, niestety nadal nie wolno pić na Mazurach i nad Bałtykiem
- Wg posła SLD Iwińskiego, nigdzie w Europie nie zakazują Che Guevary a poprawka do kodeksu karnego przewidująca karanie za produkcję oraz posiadanie w celu rozpowszechniania materiałów propagujących treści totalitarne, [...] a także wszelkie nośniki o treści komunistycznej czyni jego zdaniem z Polski ciemnogród - tylko szkoda, że Che Guevara była takim samym terrorystą jak Bin Laden, jedyna różnica, że zabijał by propagować komunizm a nie szariat i stąd obwołano go państwach komunistycznych wojownikiem o wolność
- Janusz Korwin-Mikke odszedł z Unii Polityki Realnej podając dość szczegółowe uzasadnienie swojego kroku
- Wicepremier Waldemar Pawlak (PSL) stwierdził, że Ci którzy nie są podsłuchiwani, to się dzisiaj nie liczą na tym świecie, czyli jeśli dobrze rozumiem pana wicepremiera na dzień dzisiejszy posiadanie podsłuchu jest jedną z oznak prestiżu, tak jak służbowa limuzyna z kierowcą i własna sekretarka
- Niedźwiedź zamknął się w chłodziarce z piwem - rozumiem, że chciał się ogolić, ale do fryzjera nie chciano go przyjąć a było tak cholernie gorąco, że mając takie futro coś trzeba było wykombinować
- W Kalifornii pojawiły się propozycje zasilenia budżetu stanu dochodami z legalizacji marihuany
- Kubica DRUGI w Grand Prix Brazylii
Saturday, October 17, 2009
Herbatka z Żony, czyli kobiety lubią wrzątek
Na podstawie poczynionych obserwacji, stwierdzam, że Kobiety są w stanie bez jakichkolwiek oznak bólu brać prysznic/kąpać się w tak gorącej wodzie, że ja
a) mam problem wsadzić rękę pod strumień tej wody, bo parzy tak,że aż ciarki idą,
b) bez problemu zaparzyłbym w niej herbatę.
Nie wiem, czy wynika to
a) z faktu, że kobiety mają wyższy próg bólu, bo natura w ten sposób przystosowała je do rodzenia dzieci (co ponoć boli bardziej niż kanałowe bez znieczulenia), czy też
b) z faktu, że generalnie kobiety są bardziej odporne na zimno i zawsze są cieplejsze od facetów w tych samych warunkach temperaturowych, (co jest powszechnie znaną zaszłością z czasów jaskiniowych, gdy mężczyźni spali w głębi jaskiń, zaś kobiety przy wejściu do jaskini stąd wypracowany mechanizm cieplny), więc żeby poczuć ciepło muszą bardziej dawać w palnik :)
To co mała ankieta, na którą wersję głosujecie ?
a) mam problem wsadzić rękę pod strumień tej wody, bo parzy tak,że aż ciarki idą,
b) bez problemu zaparzyłbym w niej herbatę.
Nie wiem, czy wynika to
a) z faktu, że kobiety mają wyższy próg bólu, bo natura w ten sposób przystosowała je do rodzenia dzieci (co ponoć boli bardziej niż kanałowe bez znieczulenia), czy też
b) z faktu, że generalnie kobiety są bardziej odporne na zimno i zawsze są cieplejsze od facetów w tych samych warunkach temperaturowych, (co jest powszechnie znaną zaszłością z czasów jaskiniowych, gdy mężczyźni spali w głębi jaskiń, zaś kobiety przy wejściu do jaskini stąd wypracowany mechanizm cieplny), więc żeby poczuć ciepło muszą bardziej dawać w palnik :)
To co mała ankieta, na którą wersję głosujecie ?
Friday, October 16, 2009
drama
drama - “making a big deal over something unnecessarily”
ale jest na to sposób:
Breathe. Let it go. Breathe in, taking in the peace of the world. Breathe out, and let the tensions and frustrations flow out of you. Repeat until the drama is gone.
And then simply be, in the moment, right now. When we get worked up about something, it’s usually about something that has already happened (in the past) or something that might happen, that’s coming up (in the future). Forget about all that right now (you can reflect on it later, when you’re calmer and dispassionate). Right now, focus on what you’re doing. This might be sitting in front of a computer, reading. Or walking. Or drinking a glass of water. Washing dishes. Driving. That’s what you’re doing, in the moment. That’s all you should think about. As you feel your mind returning to the past or the future, return it gently to what you’re doing right now. It takes practice.
Simply get on with it. Do what you need to do to calmly address the situation. Deal with it, in as simple a manner as possible. Forget all the complications — just do.
via zenhabits.net
Tak łatwo napisać, tak trudno zrobić. Szczególnie, gdy cios pada ze strony bliskiej osoby. Życie ....
ale jest na to sposób:
Breathe. Let it go. Breathe in, taking in the peace of the world. Breathe out, and let the tensions and frustrations flow out of you. Repeat until the drama is gone.
And then simply be, in the moment, right now. When we get worked up about something, it’s usually about something that has already happened (in the past) or something that might happen, that’s coming up (in the future). Forget about all that right now (you can reflect on it later, when you’re calmer and dispassionate). Right now, focus on what you’re doing. This might be sitting in front of a computer, reading. Or walking. Or drinking a glass of water. Washing dishes. Driving. That’s what you’re doing, in the moment. That’s all you should think about. As you feel your mind returning to the past or the future, return it gently to what you’re doing right now. It takes practice.
Simply get on with it. Do what you need to do to calmly address the situation. Deal with it, in as simple a manner as possible. Forget all the complications — just do.
via zenhabits.net
Tak łatwo napisać, tak trudno zrobić. Szczególnie, gdy cios pada ze strony bliskiej osoby. Życie ....
http 404 - not found
Zdarza się czasem w trakcie używania internetu trafić na błąd http 404 - czyli not found, zazwyczaj kiedy wpiszemy adres nieistniejącej strony, bądź autor dokonał przebudowy serwisu. Ale, żeby ze strony pokazywanej przy wystąpieniu takiego błędu zrobić osobne dzieło sztuki - na pewno warte odnotowania, Lista najciekawszych projektów stron "404" -->
webdesignledger.com
webdesignledger.com
Wednesday, October 14, 2009
sudden snow survival, czyli kilka obserwacji w związku z nagłymi opadami śniegu
1) chcąc przejść przez ulicę na światłach, należy podbiec, szybko wcisnąć przycisk na słupku i szybko ulotnić się na jakieś 5-6 metrów od drogi - ponieważ panowie kierowcy mają w dupie pieszych - co najmniej dwa razy zostałem oblany od stóp do głów śniegową breją po tym, jak obok mnie na pełnym gazie przejechał samochód, ochlapań mniejszych takich tylko na spodnie nie zliczę bo praktycznie cały mój pobyt w Warszawie stał pod kątem mokrych jeansów :/ następnym razem pewnie od razu ubiorę się w spodnie narciarskie albo jakiś sztormiak,
2) służby miejskie/mpo/zom/władze miasta nie są zupełnie przygotowane na opady śniegu - od samego rana do późnego wieczora nie zobaczyłem ANI JEDNEJ piaskarki, czy samochodu z pługiem, mimo, że śnieg padał CAŁY CZAS,
3) TIRy chyba nie są przystosowane do jazdy ponieważ tego dnia egzemplarzy stojących na poboczach widziałem tyle, ile chyba za cały poprzedni rok kalendarzowy,
4) koleje mazowieckie/regionalne/czy jak się to PKP teraz nazywa - absolutne mistrzostwo świata z trzech powodów -
a) pierwszy czyli tablica na dworcu z odjeżdżającymi pociągami a z boku przy każdym pociągu informacja OPÓŹNIENIE NIEOGRANICZONE - byłem w takim szoku, że aż z tego wrażenia nie zrobiłem zdjęcia bo mnie wmurowało,
b) drugi powód - nie wiadomo kiedy coś pojedzie, nikt w kasach NIC nie wie i NIKOGO to nie interesuje - w informacji pieprzą o "problemach technicznych" nie podając żadnych konkretów, gdyby nie jeden z podróżnych, który akurat jechał w moim kierunku i do którego zadzwonili koledzy, że stoją od trzech godzin na jakimś zadupiu bo jest zerwana linia kolejowa i nic nie pojedzie - to pewnie też bym próbował poczekać na jakiś pociąg i pewnie bym teraz nocował na jakimś dworcu
c) trzeci powód - czyli brak zorganizowania przez PKP jakiejkolwiek komunikacji zastępczej na danej trasie - jak tak można ?
d) osobna złota czcionka należy się za informacje nadawane przez megafon - wypowiedzieć tyle słów i nic nie przekazać oprócz tego, że pociąg nie pojedzie to po prostu trzeba mieć talent
Kilka dodatkowych obserwacji jakie poczyniłem po drugim dniu braku prądu :
1) Oddać do serwisu obie baterie od laptopów dokładnie wtedy, gdy ma miejsce awaria światła, to trzeba mieć szczęście.
2) W warunkach ekstremalnych najlepszym istniejącym telefonem na ziemi jest nadal Nokia serii 6310/6210. Na jednym ładowaniu bez problemu żyje do dwóch tygodni. Nowoczesne wypasione komórki z kamerkami, gps-ami i innymi bzdetami można sobie o kant dupy potłuc, bo już drugiego dnia umierają z braku prądu
3) Warto mieć telefon bez simlocka - można przekładać bez bólu karty różnych operatorów
4) co i tak gówno daje, bo kiedy brakuje prądu to jedyną działającą siecią jest PLUS, czyli wciąż i nadal najlepszy operator na rynku komórkowym,
(tak, potwierdzam, nadajniki ERY i ORANGE'a przestają wtedy działać - sprawdzone - i mam na to świadków)
5) Jako latarka genialnie sprawdza się też zestaw płaska bateria R12 + 2 diody LED :) Czas świecenia - spokojnie ze 30 godzin. Siła światła taka, że można książkę czytać :)
6) warto mieć empetrójkę na wymienne baterie a nie na wbudowany na stałe akumulator - podczas gdy wbudowany akumulator zdechnie po jakimś czasie, ja mogę wymieniać baterie aż mi się muzyka nie znudzi, poza tym na jednej baterii moja empetrójka gra ciągiem 22 godziny, bateria kosztuje mnie w kiosku cale 2 PLN no czasem 3 PLN jak jakiejś lepszej firmy,
7) żaden komputer czy inne urządzenie elektryczne nie pobije dobrej książki - nie ważne czy jest prąd czy go nie ma - czytać można ZAWSZE, nawet jak jest ciemno (patrz pkt 5).
8) warto mieć w domu kuchenkę gazową - czy jest prąd czy go nie ma to i tak herbatę i kawę można sobie zagrzać ZAWSZE (no chyba, że braknie zapałek)
9) warto mieć w stałym miejscu w domu kilka pudełek zapałek :)
10) warto mieć w stałym miejscu w domu kilka pudełek świeczek :)
11) niektórych zima zaskoczyła tak, że nawet kapusty zebrać nie zdążyli
2) służby miejskie/mpo/zom/władze miasta nie są zupełnie przygotowane na opady śniegu - od samego rana do późnego wieczora nie zobaczyłem ANI JEDNEJ piaskarki, czy samochodu z pługiem, mimo, że śnieg padał CAŁY CZAS,
3) TIRy chyba nie są przystosowane do jazdy ponieważ tego dnia egzemplarzy stojących na poboczach widziałem tyle, ile chyba za cały poprzedni rok kalendarzowy,
4) koleje mazowieckie/regionalne/czy jak się to PKP teraz nazywa - absolutne mistrzostwo świata z trzech powodów -
a) pierwszy czyli tablica na dworcu z odjeżdżającymi pociągami a z boku przy każdym pociągu informacja OPÓŹNIENIE NIEOGRANICZONE - byłem w takim szoku, że aż z tego wrażenia nie zrobiłem zdjęcia bo mnie wmurowało,
b) drugi powód - nie wiadomo kiedy coś pojedzie, nikt w kasach NIC nie wie i NIKOGO to nie interesuje - w informacji pieprzą o "problemach technicznych" nie podając żadnych konkretów, gdyby nie jeden z podróżnych, który akurat jechał w moim kierunku i do którego zadzwonili koledzy, że stoją od trzech godzin na jakimś zadupiu bo jest zerwana linia kolejowa i nic nie pojedzie - to pewnie też bym próbował poczekać na jakiś pociąg i pewnie bym teraz nocował na jakimś dworcu
c) trzeci powód - czyli brak zorganizowania przez PKP jakiejkolwiek komunikacji zastępczej na danej trasie - jak tak można ?
d) osobna złota czcionka należy się za informacje nadawane przez megafon - wypowiedzieć tyle słów i nic nie przekazać oprócz tego, że pociąg nie pojedzie to po prostu trzeba mieć talent
Kilka dodatkowych obserwacji jakie poczyniłem po drugim dniu braku prądu :
1) Oddać do serwisu obie baterie od laptopów dokładnie wtedy, gdy ma miejsce awaria światła, to trzeba mieć szczęście.
2) W warunkach ekstremalnych najlepszym istniejącym telefonem na ziemi jest nadal Nokia serii 6310/6210. Na jednym ładowaniu bez problemu żyje do dwóch tygodni. Nowoczesne wypasione komórki z kamerkami, gps-ami i innymi bzdetami można sobie o kant dupy potłuc, bo już drugiego dnia umierają z braku prądu
3) Warto mieć telefon bez simlocka - można przekładać bez bólu karty różnych operatorów
4) co i tak gówno daje, bo kiedy brakuje prądu to jedyną działającą siecią jest PLUS, czyli wciąż i nadal najlepszy operator na rynku komórkowym,
(tak, potwierdzam, nadajniki ERY i ORANGE'a przestają wtedy działać - sprawdzone - i mam na to świadków)
5) Jako latarka genialnie sprawdza się też zestaw płaska bateria R12 + 2 diody LED :) Czas świecenia - spokojnie ze 30 godzin. Siła światła taka, że można książkę czytać :)
6) warto mieć empetrójkę na wymienne baterie a nie na wbudowany na stałe akumulator - podczas gdy wbudowany akumulator zdechnie po jakimś czasie, ja mogę wymieniać baterie aż mi się muzyka nie znudzi, poza tym na jednej baterii moja empetrójka gra ciągiem 22 godziny, bateria kosztuje mnie w kiosku cale 2 PLN no czasem 3 PLN jak jakiejś lepszej firmy,
7) żaden komputer czy inne urządzenie elektryczne nie pobije dobrej książki - nie ważne czy jest prąd czy go nie ma - czytać można ZAWSZE, nawet jak jest ciemno (patrz pkt 5).
8) warto mieć w domu kuchenkę gazową - czy jest prąd czy go nie ma to i tak herbatę i kawę można sobie zagrzać ZAWSZE (no chyba, że braknie zapałek)
9) warto mieć w stałym miejscu w domu kilka pudełek zapałek :)
10) warto mieć w stałym miejscu w domu kilka pudełek świeczek :)
11) niektórych zima zaskoczyła tak, że nawet kapusty zebrać nie zdążyli
Tuesday, October 13, 2009
Tak dużo się zmieniło
"Tak dużo się zmieniło, tak łatwo zapomniało...
Tak trudno dziś wytrzeźwieć z niemocy i marazmu
Słowiki głuchonieme, Wartburgi zardzewiałe
I żon się już nie szuka, bo same się znalazły.
A może to normalne, że się inaczej marzy.
Inaczej się przeżywa i pije się po pół.
I żeby to zrozumieć, potrzeba się zestarzeć…
Lub rzucić się ze schodów – najlepiej głowa w dół."
by Kowalski - "Marian"
Tak trudno dziś wytrzeźwieć z niemocy i marazmu
Słowiki głuchonieme, Wartburgi zardzewiałe
I żon się już nie szuka, bo same się znalazły.
A może to normalne, że się inaczej marzy.
Inaczej się przeżywa i pije się po pół.
I żeby to zrozumieć, potrzeba się zestarzeć…
Lub rzucić się ze schodów – najlepiej głowa w dół."
by Kowalski - "Marian"
Szaleńczy rozrost danych
W sumie mógłbym pozostawić ten zrzut ekranu bez komentarza, ale tego nie zrobię. Tych, którzy patrząc na poniższy screenshot nie bardzo rozumieją czemu się tu dziwię, informuję, że puściłem update systemu. Ot pokazało się trochę nowych paczek do systemu. No dobra, to nie jest trochę, to już jest sporo. Najwyraźniej developerzy się postarali, bo paczki zajmują 629 MB czyli prawie całą płytkę CD. Czy to dużo, czy mało ? jakbym miał to ciągnąć po modemie ... pieruńsko dużo.
Z drugiej jednak strony wolę system, do którego non stop wychodzą poprawione pakiety, niż posiadanie systemu w którym przez kilka lat są niezałatane dziury, o których wie producent i nic z tym nie robi, zaś o tym, że mam problem dowiaduję się z własnego wyciągu bankowego, albo z prasy.
Z drugiej jednak strony wolę system, do którego non stop wychodzą poprawione pakiety, niż posiadanie systemu w którym przez kilka lat są niezałatane dziury, o których wie producent i nic z tym nie robi, zaś o tym, że mam problem dowiaduję się z własnego wyciągu bankowego, albo z prasy.
Lekko wypity czelabiński drwal
Lekko wypity czelabiński drwal, opędzając się od komarów, skosił 40ha lasu.
by Peppone @ JoeMonster.org - Gawarit Moskwa
by Peppone @ JoeMonster.org - Gawarit Moskwa
Sidekick + T-Mobile + Microsoft = epic fail
Zacznę tak. Sidekick to taki rodzaj silnie internetowego multimedialnego telefonu (--> szczegóły), oferowanego głównie przez sieć T-Mobile. Gdzie ten epic fail ? No więc panom z Microsoftu zachciało się upgrade'ować SAN-a odpowiedzialnego za trzymanie danych dla telefonów Sidekick i jako rasowi twardziele przystąpili do tego upgrade'u bez robienia kopii zapasowej, bo jak przecież powszechnie wiadomo backupy są tylko dla mięczaków. Niestety coś im po drodze nie wyszło i zaliczyli wsypkę. Pewnie jakoś by się z tej wsypki wykaraskali, gdyby nie brak backupu. Sprawa wypływać zaczęła dość niewinnie a mianowicie takim listem do klientów, obecnie już komentuje się ją otwarcie jako spektakularną porażkę (Epic Fail).
PS. Jak więc widać zawsze warto mieć backup i tyczy się to wszystkich, czy to małych firemek, czy dużych międzynarodowych koncernów jakim jest Mircosoft. I użytkowników prywatnych TEŻ !!! :)
PS2. Pojawiło się trochę nowych informacji --> tutaj
PS. Jak więc widać zawsze warto mieć backup i tyczy się to wszystkich, czy to małych firemek, czy dużych międzynarodowych koncernów jakim jest Mircosoft. I użytkowników prywatnych TEŻ !!! :)
PS2. Pojawiło się trochę nowych informacji --> tutaj
Monday, October 12, 2009
Almodovar - Przerwane objęcia (Los abrazos rotos)
Moje dotychczasowe zetknięcia z twórczością Almodovara były raczej mało satysfakcjonujące - pokazywane historie nie potrafiły mnie wciągnąć, bohaterowie byli albo mało przekonywujący, albo nawet sztuczni, a akcja czasami była taka, że bez pół litra to po prostu nie dało się tego oglądać.
Obecnie wyświetlany jest w kinach najnowszy film Almodovara - Przerwane objęcia (org. Los abrazos rotos). po jego obejrzeniu sam już nie wiem, czy to ja nagle się tak bardzo postarzałem, czy nagle Almodovar tak bardzo zmienił samego siebie i swoje filmy, ponieważ "Przerwane objęcia" podobał mi się bardzo, zaś Penelope Cruz w roli Leny i nieznany mi dotąd Lluis Homar w roli Mateo, stworzyli najbardziej przekonującą parę bohaterów ze wszystkich filmów Almodovara, jakie dotąd zdarzyło mi się obejrzeć. Ten film teoretycznie trwa dwie godziny a od początku wciąga tak, że nie zauważa się nawet kiedy one upłynęły. W tym filmie nie ma wybuchów, mafii, helikopterów, handlarzy narkotyków itp Są za to normalne ludzkie emocje, dramaty, miłość, pieniądze i ... kalectwo. I (być może na przekór temu co właśnie napisałem w poprzednim zdaniu) właśnie dlatego uważam, że jest to dobry życiowy film, który nie tylko warto, ale i należy zobaczyć. Gorąco polecam.
foto by filmweb.pl
Obecnie wyświetlany jest w kinach najnowszy film Almodovara - Przerwane objęcia (org. Los abrazos rotos). po jego obejrzeniu sam już nie wiem, czy to ja nagle się tak bardzo postarzałem, czy nagle Almodovar tak bardzo zmienił samego siebie i swoje filmy, ponieważ "Przerwane objęcia" podobał mi się bardzo, zaś Penelope Cruz w roli Leny i nieznany mi dotąd Lluis Homar w roli Mateo, stworzyli najbardziej przekonującą parę bohaterów ze wszystkich filmów Almodovara, jakie dotąd zdarzyło mi się obejrzeć. Ten film teoretycznie trwa dwie godziny a od początku wciąga tak, że nie zauważa się nawet kiedy one upłynęły. W tym filmie nie ma wybuchów, mafii, helikopterów, handlarzy narkotyków itp Są za to normalne ludzkie emocje, dramaty, miłość, pieniądze i ... kalectwo. I (być może na przekór temu co właśnie napisałem w poprzednim zdaniu) właśnie dlatego uważam, że jest to dobry życiowy film, który nie tylko warto, ale i należy zobaczyć. Gorąco polecam.
foto by filmweb.pl
Awaryjność pamięci w komputerze, czyli czemu warto spojrzeć w stronę pamięci ECC
Argumenty są DWA:
1. --> Nightmare on DIMM street
2. --> You really DO need ECC Memory
Po przeczytaniu obu powyższych lektur nie sposób się nie zgodzić, że ECC to podstawa każdej poważnej maszyny :)
1. --> Nightmare on DIMM street
2. --> You really DO need ECC Memory
Po przeczytaniu obu powyższych lektur nie sposób się nie zgodzić, że ECC to podstawa każdej poważnej maszyny :)
Sunday, October 11, 2009
Półki na książki wykorzystane genialnie
Powstało wiele kombinacjii pomysłów na temat wykorzystania tradycyjnych półek na książki, ale poniższy pomysł jest moim zdaniem po prostu genialny i ze względu na wygląd i ze względu na zupełnie nowe podejście do tematu. Autorem pomysłu jest Stefan Boublil z nowojorskiej The Apartment Creative Agency. Więcej zdjęć --> tu
fotos by The Apartment Creative Agency
fotos by The Apartment Creative Agency
Saturday, October 10, 2009
Epic fail, czyli spektakularna porażka
Jak doniosła Wyborcza, dwóch niezdarnych włamywaczy zatrzymała dolnośląska Policja, po tym jak obrabowali oni hurtownię budowlaną. Raz, że nie zauważyli monitoringu, dwa po drodze gubili skradzione rzeczy, bo mieli dziurawe torby, trzy podchodzili do kamery monitoringu i dziwili się do czego służy, cztery, że oboje mieli ponad 2 promile alkoholu we krwi. Słabo ? Chyba jeszcze lepszą wpadkę zaliczyli somalijscy piraci atakując przez przypadek francuski okręt marynarki wojennej. Też słabo ? No to tzw. wisienka na torcie, czyli dwóch Aglików, chciało "skroić" parę transwestytów. Problem w tym, że "transwestytami" okazali się być dwaj zawodnicy walk w klatkach (cagefight), którzy przebrani dla jaj w sukienki wracali z wieczoru kawalerskiego swojego kumpla.
Trochę oczywistych prawd o oprogramowaniu otwartoźródłowym
Trafiłem na tekst Erica Raymond opisujący trochę oczywistych prawd o oprogramowaniu otwartoźródłowym. Artykuł co prawda dość długi, ale fajnie się go czyta a przy okazji można parę razy odkryć Amerykę :)
Ben Rockwood - "Becoming a ZFS Ninja"
seminarium Bena Rockwooda - "Becoming a ZFS Ninja":
LINK --> part I
LINK --> part II
LINK --> slajdy z prezentacji
Source: cuddletech.com
tak btw. trochę o przyszłości ZFS i planach rozwojowych Suna/Oracle'a: ZFS What's next ?
LINK --> part I
LINK --> part II
LINK --> slajdy z prezentacji
Source: cuddletech.com
tak btw. trochę o przyszłości ZFS i planach rozwojowych Suna/Oracle'a: ZFS What's next ?
W Finlandii wysokość mandatu ustala się adekwatnie do przychodów
W Finlandii wysokość mandatu ustala się adekwatnie do przychodów. Oblicza się je procentowo. W styczniu 2002 roku Anii Vanjoki, 44-letni dyrektor fińskiego giganta telekomunikacyjnego – Nokii, został zatrzymany za przekroczenie prędkości i ukarany grzywną w wysokości 12,5 mln dolarów. Na swoich Harleyu jechał 75 km/h przy ograniczeniu do 50 km/h. Vanjoki złożył później apelację, bo jego przychód gwałtownie spadł po 5 dniach od incydentu; karę obniżono do 103 600 dolarów, co nadal jest rekordową sumą za przekroczenie prędkości w historii.
by JoeMonster.org
by JoeMonster.org
Calm. Slow is calmer.
Calm. Slow is calmer. Fast is hectic. Go slow to get rid of the chaos, and find peace.
by Leo Babauta @ zenhabits.net
by Leo Babauta @ zenhabits.net
Friday, October 9, 2009
gdzie kupić szczotki do wiertarki w Warszawie ?
Gdzie kupić szczotki do wiertarki w Warszawie ? Dobre pytanie. Próbowałem je kupić w Leroy-Merlin, ale oni w ogóle nie sprzedają szczotek do wiertarek (nie mają nawet do tych wiertarek, które sami sprzedają). Oczywiście można próbować w sklepach specjalistycznych Bosha czy Makity. Ja nie miałem czasu i ochoty, żeby się specjalnie wozić po całej Warszawie. Jadąc z Teściem przez Mińsk zajechaliśmy w jedno miejsce i tam kupiliśmy szczotki bez problemu, a wybór był szeroki i ceny normalne a nie kosmiczne. Gdyby ktoś szukał tego sklepu, adresu nie podam, bo nie znam, ale wystarczy zapytać któregokolwiek z mieszkańców, gdzie od lat sprzedają najlepsze pączki w Mińsku - to jest taka powszechnie znana cukiernia do której wchodzi się po schodach - przy tym samym skrzyżowaniu tylko po drugiej stronie ulicy jest ciąg sklepów - i tam jest ten sklep z wiertarkami).
ZFS root mirror
Jak poprawnie zainstalowac OpenSolarisa z mirrorowaną root pulą
LINK 1 --> ZFS root mirror
LINK 2 --> OpenSolaris with a RAID-Z array
LINK 1 --> ZFS root mirror
LINK 2 --> OpenSolaris with a RAID-Z array
WD 10K RPM SATA Velociraptor problem, czyli czemu ten dysk nie nadaje się na RAID
Okazuje się, że jest problem z firmware'm raptorów. Po ciągłym przepracowaniu 49 dni 17 godzin i 2 minut, wewnętrzny licznik czasu się zeruje się po dojściu do końca zakresu (chodzi o zerowanie tego typu 9999->0000) wyrzucając przy okazji zerowania wszystkie aktywne komendy zapisu/odczytu/kasowania z błędami TLER. Jeśli wolumen RAID zbudowano na samych Raptorach, kontroler RAID zrzuca natychmiastowo cały wolumen, ponieważ wszystkie dyski zgłaszają TLER w tym samym czasie.
Teraz będzie najlepsze: WD zaleca kompletne wyłączenie zasilania dysków co 30-40 dni, tak by wcześniej zresetować wewnętrzny licznik czasu, ponieważ zwykły reset czy restart nie resetują tego licznika. Oczywiście dostępny już jest update firmware'u do tych dysków.
Szczegóły całej sprawy dostępne są --> tutaj.
Muszę przyznać wtopa na całego, choć i tak lepiej niż słynne wpadki Seagate'a z nagłą śmiercią dysków w czasie bootowania się komputera, czy poprawionym firmware'm, który zabijał dyski.
Ubawiły mnie natomiast 2 komentarze do całej sprawy, pierwszy : Nice. Enterprise drives my ass, i drugi: it's too late for one of my drives - may it rest in peace or pieces...
A tak już na spokojnie, to chyba najlepiej pociągnąć smartmontools i dla własnego spokoju wrzucić z konsoli
Teraz będzie najlepsze: WD zaleca kompletne wyłączenie zasilania dysków co 30-40 dni, tak by wcześniej zresetować wewnętrzny licznik czasu, ponieważ zwykły reset czy restart nie resetują tego licznika. Oczywiście dostępny już jest update firmware'u do tych dysków.
Szczegóły całej sprawy dostępne są --> tutaj.
Muszę przyznać wtopa na całego, choć i tak lepiej niż słynne wpadki Seagate'a z nagłą śmiercią dysków w czasie bootowania się komputera, czy poprawionym firmware'm, który zabijał dyski.
Ubawiły mnie natomiast 2 komentarze do całej sprawy, pierwszy : Nice. Enterprise drives my ass, i drugi: it's too late for one of my drives - may it rest in peace or pieces...
A tak już na spokojnie, to chyba najlepiej pociągnąć smartmontools i dla własnego spokoju wrzucić z konsoli
smartctl -a /dev/sda
.
Dlaczego niektóre dyski SSD nie nadają się do zastosowań serwerowych
Dlaczego niektóre dyski SSD nie nadają się do zastosowań serwerowych ? Dlaczego jedne dyski SSD są czterokrotnie droższe od innych ? Odpowiedzi na te pytania znajdują się tu --> c0t0d0s0.org
Wydajność systemów w roli NAS
Zebrało się paru ciekawych, wzięli trochę sprzętu i zaczęli badać wydajność różnych systemów operacyjnych w roli NAS, Trzeba przyznać wyniki co najmniej zaskakujące zwłaszcza, że mój faworyt (czyli OpenSolaris) jest kompletnie darmowy :) Natomiast w kompletne zdumienie wprowadziła mnie tak spektakularna porażka czerwonego kapelusika 8-/
usprawnienie ClamTk do antywirusa ClamAV
Jest coś takiego jak ClamAV - czyli antywirus dla linuxa. Działa szybko, nie muli, aktualizacje bazy wirusów są częste, jednym słowem sprawdza się. Jest tylko jedno małe ale. W standardzie działa tylko z linii komend. Problem, nie problem, łatwiej się pracuje z GUI. Dziękować Bogu powstał prosty interface do tego programu o nazwie ClamTk. Co prawda można go też instalować przez apt, ale wersja w oficjalnych repozytoriach jest dużo starsza, niż ta na oficjalnej stronie projektu
Thursday, October 8, 2009
Życie jest jak pajęcza sieć
Życie jest jak pajęcza sieć, im bardziej się szarpiesz, tym bardziej wszystko się plącze
by Imper2222@ demotywatory.pl
by Imper2222@ demotywatory.pl
Awaryjność sprzętu komputerowego
Przymierzam się do zakupu twardziela. Wiem już, ze będzie to WD serii Green lub Black. Utwierdziłem się w moim wyborze, gdy trafiłem na dość ciekawe
zestawienie awaryjności sprzętu komputerowego zrobione na podstawie sprzedaży i zwrotów jednego z dużych francuskich dostawców. Danych jest wiele, jak się nie zna francuskiego, można użyć tłumacza google, ale najciekawsza część tego zestawienia dla mnie, to pokazana awaryjność dysków 1TB.
- Maxtor DiamonMax 22 : 6.5%
- Seagate 7200.11 : 3.7%
- Samsung SpinPoint F1 : 2.9%
- Samsung EcoGreen F1 : 1.6%
- WD Caviar Green WD10EACS : 0.9%
- Hitachi 7K1000.B : 0.8%
- WD Caviar Black : 0%
- WD Caviar Green WD10EADS : 0%
Zwróćcie uwagę na dwie ostatnie pozycje. O ile stare Caviary Green (seria EACS) miały jeszcze jakąś tam awaryjność, o tyle nowe Caviary serii EADS idą łeb w łeb z Caviarami serii Black.
Co ciekawe dyski 1TB serii WD10EADS, nowsze WD10EACS (WD10EACS-00D6B0) i WD1001FALS (Black) mają 3 talerze. Stare EACS mają 4 talerze i mniej cache'u (16 MB zamiast 32 MB). Żeby było jeszcze ciekawiej na wszystkich można używając narzędzia WDTLER ustawić parametr TLER
zestawienie awaryjności sprzętu komputerowego zrobione na podstawie sprzedaży i zwrotów jednego z dużych francuskich dostawców. Danych jest wiele, jak się nie zna francuskiego, można użyć tłumacza google, ale najciekawsza część tego zestawienia dla mnie, to pokazana awaryjność dysków 1TB.
- Maxtor DiamonMax 22 : 6.5%
- Seagate 7200.11 : 3.7%
- Samsung SpinPoint F1 : 2.9%
- Samsung EcoGreen F1 : 1.6%
- WD Caviar Green WD10EACS : 0.9%
- Hitachi 7K1000.B : 0.8%
- WD Caviar Black : 0%
- WD Caviar Green WD10EADS : 0%
Zwróćcie uwagę na dwie ostatnie pozycje. O ile stare Caviary Green (seria EACS) miały jeszcze jakąś tam awaryjność, o tyle nowe Caviary serii EADS idą łeb w łeb z Caviarami serii Black.
Co ciekawe dyski 1TB serii WD10EADS, nowsze WD10EACS (WD10EACS-00D6B0) i WD1001FALS (Black) mają 3 talerze. Stare EACS mają 4 talerze i mniej cache'u (16 MB zamiast 32 MB). Żeby było jeszcze ciekawiej na wszystkich można używając narzędzia WDTLER ustawić parametr TLER
Wielki Brat chyba przesadza ?
Jest sobie coś takiego w USA jak Department of Homeland Security (DHS). Ci goście mają na oku wszystkich podróżujących, i to zarówno wjeżdżających do Stanów, jak i tych co wylatują. I zbierają o nich informacje. Ale jakie informacje !!!. Rozumiem, że robią co mogą, by terroryści mieli utrudniony wstęp na pokłady samolotów i by ciężko im było wjechać do Stanów, ale coś mi mówi, że już dawno przekroczyli wszystkie dotychczasowe granice wolności osobistej. Tak na marginesie, to z tymi travel records Amerykanie dopiero teraz się obudzili i zaczęli składać wnioski do HS o udostępnienie swoich danych. Dlaczego o tym w ogóle wspominam ? Bo oprócz tego, że po raz kolejny inwigiluje się osoby, to jest to zapewne świetny poligon doświadczalny, zarówno dla producentów sprzętu, jak i software'u. Ciekaw jestem jaki sprzęt to wszystko przetwarza ?? Cichcem obstawiam Suna, no może IBM-a, choć jego maszyny sa raczej słabsze, ale i tak nie postawiłbym na to więcej niż 1 piwo :) Zapewne specyfikacje sprzętowe i programowe są ściśle tajne przez poufne specjalnego znaczenia. Wracając jednak do gromadzenia danych - ciekawe czy DHS zmusi Google'a do udostępnienia danych z kont na gmailu i czy wtedy będą wiązać dane z kont z posiadanymi już rekordami danych. Okaże się zapewne, że mają lepsze kartoteki na nas, niż nasza własna policja :) O ile już tak nie jest !!!
[jeśli tak, to pozdrowienia dla oficera prowadzącego :) ]
Nazwijcie mnie paranoikiem, ale zaczynam mieć nieodparte wrażenie, ze jesteśmy coraz bliżej ziszczenia się scenariusza z 1984 Orwella - a permanentna inwigilacja na każdym kroku powoli zaczyna się materializować w najmniej oczekiwanych aspektach życia.
[jeśli tak, to pozdrowienia dla oficera prowadzącego :) ]
Nazwijcie mnie paranoikiem, ale zaczynam mieć nieodparte wrażenie, ze jesteśmy coraz bliżej ziszczenia się scenariusza z 1984 Orwella - a permanentna inwigilacja na każdym kroku powoli zaczyna się materializować w najmniej oczekiwanych aspektach życia.
Wednesday, October 7, 2009
Instalacja Flasha w Ubuntu
wget -c http://archive.ubuntu.com/ubuntu/pool/multiverse/f/flashplugin-nonfree/flashplugin-nonfree_10.0.32.18ubuntu1_i386.deb
wget -c http://archive.ubuntu.com/ubuntu/pool/multiverse/f/flashplugin-nonfree/flashplugin-installer_10.0.32.18ubuntu1_i386.deb
wget -c http://archive.ubuntu.com/ubuntu/pool/main/g/gsfonts-x11/gsfonts-x11_0.21_all.deb
sudo dpkg -i gsfont*.deb
sudo dpkg -i flash*.deb
via: ubucentrum.net
Instalacja Google Picasa 3.0 for Linux pod Ubuntu
[ironia on] Roboty przy tym tyle, że naprawdę można się spocić :) [ironia off]
Opcje są dwie. Pierwsza - ściągnięcie gotowej paczki w wersji stabilnej, druga, czyli to co tygrysy lubią najbardziej, wersja testowa:
1) dopisujemy nowe repo -
2) ściągamy klucz --> https://dl-ssl.google.com/linux/linux_signing_key.pub
3)
i gotowe :)
Oficjalna strona Google'a z repozytorium testowym --> http://www.google.com/linuxrepositories/testrepo.html
Opcje są dwie. Pierwsza - ściągnięcie gotowej paczki w wersji stabilnej, druga, czyli to co tygrysy lubią najbardziej, wersja testowa:
1) dopisujemy nowe repo -
deb http://dl.google.com/linux/deb/ testing non-free
2) ściągamy klucz --> https://dl-ssl.google.com/linux/linux_signing_key.pub
3)
sudo apt-get update && sudo apt-get install picasa
i gotowe :)
Oficjalna strona Google'a z repozytorium testowym --> http://www.google.com/linuxrepositories/testrepo.html
Октябрь
Jakoś tak znienacka zaczął się Октябрь. Bardzo lubię ten miesiąc. W tym roku jesień już nie udaje, że przyszła. Obwieściła swoje przybycie serią wichur, opadów i huraganowych wiatrów. Większość drzew albo już straciła albo powoli je traci. Wieczorem opada mgła, jest silny wiatr, wyjście po drewno do kominka trzeba zacząć od nałożenia jakiegoś polaru, bo w samej koszulce z domu wyjść się nie da. Od jakiegoś czasu zabieram się za umycie okien na parterze mojego domu, jednak padający regularnie deszcz stawia sensowność tego zadania pod znakiem zapytania. Do tego jak ostatnio umyłem okna na piętrze, to padało kilka dni z rzędu. Nie dość, że pogoda była denna, to już praktycznie śladu po mojej robocie nie ma. Taka bezsensowna walka. A propos walki. O tym, że mamy już jesień pełną gębą, niech świadczy również to, że codziennie rano trzeba toczę walkę z samym sobą o wyjście spod cieplutkiej kołdry. Jak już ją wygram, jest druga walka o wyjście spod prysznica. Tak, kąpiel ma swoje zalety, ale kiedy człowiek rano roztrzęsiony wygrzebie się spod kołdry, to strużki gorącej wody spływającej po karku potrafią sprawić cuda, bo 1) dodają energii i sprawiają, że powoli budzi się do życia i ma chęć coś robić 2) sprawiają, że nie jest mu już zimno :) I pomyśleć, że już o 18.00 jest szaro a niedługo już o 16.00 będzie całkiem ciemno. I o tej samej porze co kiedyś aparat trzeba ustawiać na wyższe ISO, żeby zrobić zdjęcie, bo jest już ciemniej. Jesień. Czas na zamyślenie i parasole. Czas ciągłych deszczy i opadłych liści. Tylko gdzie jest ta "Polska Złota Jesień" ? Bo nie zauważyłem kiedy odeszła ...
Monday, October 5, 2009
Wielka ucieczka
Siedzę w domu, jem bardzo późne drugie śniadanie i zajmuje się swoją robotą aż nagle kątem oka rejestruje jakiś ruch za oknem. Podnoszę wzrok i widzę KROWĘ !!! Stoi metr od tarasu i wcina trawę z mojego trawnika !!! I nie ma żadnego łańcucha. Znaczy się "zrywka" :) albo się zerwała z łańcucha, albo uciekła z jakiejś zagrody :)
Odstawiam jedzenie, zakładam buty, wychodzę przed dom, podchodzę bliżej ... jakoś znajomo wygląda ta krowa .... idę za dom, zerkam do sąsiada, no tak, na łące jest brązowa krowa a białej brak ... i już nawet idzie w moją stronę sąsiad z łańcuchem :) No to już na 100% wiadomo skąd ta krowa uciekła.
Daruję sobie szczegółowy opis jak to żeśmy w 3 osoby łapali tą krowę przez dobre 15 minut. Faktem jest, że krowa nie miała najmniejszej ochoty dać się złapać. Ostatecznie sąsiad zabawił się w cowboy'a i złapał ją za rogi na lasso ze sznura :) Potem trzeba było jeszcze zakuć krowę w łańcuch i zapalikować ją na łące pełnej świeżej trawy i tak się skończyła wielka ucieczka krowy sąsiada :)
Odstawiam jedzenie, zakładam buty, wychodzę przed dom, podchodzę bliżej ... jakoś znajomo wygląda ta krowa .... idę za dom, zerkam do sąsiada, no tak, na łące jest brązowa krowa a białej brak ... i już nawet idzie w moją stronę sąsiad z łańcuchem :) No to już na 100% wiadomo skąd ta krowa uciekła.
Daruję sobie szczegółowy opis jak to żeśmy w 3 osoby łapali tą krowę przez dobre 15 minut. Faktem jest, że krowa nie miała najmniejszej ochoty dać się złapać. Ostatecznie sąsiad zabawił się w cowboy'a i złapał ją za rogi na lasso ze sznura :) Potem trzeba było jeszcze zakuć krowę w łańcuch i zapalikować ją na łące pełnej świeżej trawy i tak się skończyła wielka ucieczka krowy sąsiada :)
Sunday, October 4, 2009
OpenSolaris na laptopie HP nc6320
Żona przytargała tego HP-ka z pracy, to jej laptop służbowy. Nie miałem pojęcia, jak jest ze zgodnością tego HP (model nc6320) z Solarisem, więc po prostu włożyłem płytkę z LiveCD OpenSolarisa 2010.02 (najnowsza beta numer 123) i zrestartowałem komputer. Cały system się załadował bez problemów, wykrył wszystkie bebechy komputera, wykrył też sieć bezprzewodową w budynku, więc zaproponował podłączenie się do niej, jednym słowem żyć nie umierać, mamy działający system z płyty CD bez instalowania na komputerze :) Co prawda laptop ten ma bardzo słaby procek, więc jego zużycie jest dość wysokie (co widać na ekranie) ale gdyby komuś przyszło do głowy uruchamiać OpenSolarisa na laptopie HP nc6320, to potwierdzam: działa :)
Saturday, October 3, 2009
Friday, October 2, 2009
Oprogramowanie dla firmy, czyli co złożyło się na taką popularność Windowsa ?
Zacznę trochę przewrotnie. Co złożyło się na taką popularność Windowsa ?
Opcji moim zdaniem jest kilka (niektóre przejaskrawione, ale liczę na wasze poczucie humoru)
1. Przyzwyczajenie (mam Windowsa XP, zainstaluję Vistę, to takie ulepszone XP),
2. Lenistwo (mam non stop problemy z systemem, regularnie przeinstalowuję swoją Vistę, to nic, że doinstalowanie reszty programów zajmuje mi 4 godziny, ale nic nie będę zmieniał),
3. Łatwa dostępność programów i gier * (zobaczyłem u kumpla/wujka/kuzyna, zgrał mi instalkę, u mnie też poszło, wiec jaki problem ?),
4. Od dawien dawna wszyscy mają to samo (czyli Windows), jest się kogo zapytać jak się czegoś nie wie (to szczególnie widać w urzędach, jak chcesz coś załatwić i się okazuje, że na cztery panie w pokoju tylko jedna umie sprawnie obsłużyć komputer, ale akurat wyszła, więc ta która musi cię obsłużyć idzie się zapytać do pokoju obok jak ona ma to sprawdzić w komputerze i wydrukować, "bo ona nie wie")
5. Gry (faktycznie pomijając konsole to 95% nowych gier wychodzi pod Windows, czasem idzie w sklepie znaleźć jakąś grę na Maka, gier na linuxa w sklepie jak żyję juz ładnych kilkadziesiąt lat, to jeszcze nie widziałem)
6. Wszystkie urządzenia z nim współpracują ( i faktycznie każda drukarka, skaner, i dowolna pierdoła do komputera ma firmowe sterowniki do praktycznie wszystkich windowsów).
* - daruję sobie tu umoralniające gadki o piractwie, realia w Polsce są takie, że wymienianie się programami jest czymś równie naturalnym jak poczęstowanie kumpla fajką, czy kupienie mu browara, bo akurat mu nie starczyło kasy
No dobra, to co sprawia, że przekonujemy się do danego systemu operacyjnego ?
Typuję, że normalny użytkownik mówi tak:
1. Musi być łatwy (używam tego tyle czasu w domu/szkole/pracy, że już się nauczyłem, a jak coś nie wiem, to zawsze pytam się swojego 9 letniego syna, to mi podpowie)
2. Musi być darmowy (i każdy Windows jest darmowy, bo żaden kumpel grosza ode mnie nie weźmie za zgranie instalki XP)
3. Musi być stabilny (Windows tuż po instalacji potrafi być stabilny)
4. Musi być na niego dużo taniego oprogramowania (i jest i też za darmo = patrz punkt 2 - w końcu jak kumpel nie wziął grosza za instalkę XP-ka, to nie weźmie też grosza za instalkę MS Office, no nie ?)
No ale jak powszechnie wiadomo, prywatnych użytkowników to się Policji/BSA w ogóle nie opłaca ścigać, więc wizja świata "darmowych" windowsów i office'ów dla prywatnych użytkowników rozwija się w najlepsze i jak powszechnie wiadomo, jeśli ktoś akurat nie prowadzi serwera z grami/filmami, to raczej nie musi się obawiać kontroli. Tak więc Windows będzie nadal popularyzowany poprzez, że tak użyję terminologii kościelnej "masowe rozdawnictwo darów" i będzie trafiał pod strzechy, gdzie będzie podstawowym systemem operacyjnym z jakim przeciętny Kowalski kiedykolwiek się zetknie.
Tak zupełnie przy okazji, czy zwróciliście uwagę, że wszechobecność Windowsów spowodowała, że większość osób go posiadających musiała się nauczyć jego zaawansowanej administracji, grzebania po rejestrach, instalacji sterowników i tym podobnych cudów ? To mniej więcej tak jakby każda para decydująca się na dziecko musiała iść na studia medyczne o specjalizacji pediatria, a każda osoba kupująca samochód na kompletny kurs mechaniki samochodowej i elektroniki. Dziwne, nie ? Wyobrażacie sobie żeby do posiadania pralki wymagano od kobiet gruntownej znajomości hydrauliki i umiejętności przykładowo naprawienia programatora, czy wymiany łożysk bębna ? Brzmi dziwnie, nie ? A jakoś nie dziwi nikogo, jak syn tłumaczy ojcu, gdzie w rejestrze musi sobie coś zmienić, żeby system działał poprawnie. I zamiast się temu dziwić, to ludzie jeszcze dodają O ! Dobry z niego syn !
No dobra, to popatrzmy sobie na sprawę Windowsów trochę inaczej, zakładamy sobie firmę, mamy już stojący komputer, spróbujmy kupić do niego legalne oprogramowanie na firmę. Co potrzebujemy:
1) jakiś system, 2) jakiś pakiet biurowy, 3) jakiś antywirus i firewall, 4) jakiś backup.
No to lecimy:
1) Windows Vista Home - zerkam na ceny w Komputroniku - i mam dylemat, bo są dwie wersje Visty Home a mianowicie Home Basic i Home Premium - podejrzewam, że w tej drugiej są pewnie bardziej wypasione wersje Minera i Pasjansa - z dwóch dostępnych zapewne wybiorę tańszą 339 PLN
Tak na marginesie ubawiły mnie komentarze jakie tam można wystawiać zakupionym przez siebie produktom. Jeden z kupujących wystawił Viście Home Basic w wersji PL ocenę 10 punktów na 10 możliwych, natomiast drugi skomentował to tak:jakie 10? Daje 2. Strach używać. Ciągłe problemy ze sterownikami nawet tymi napisanymi specjalnie pod Viste. Nie działają. Inna sprawa że są to często stery no 1.0. Miałem problemy ze sterownikami dostarczonymi po zakupie kompa.; monitor,( nie chce wgrać ) karta grafiki ster no 1.0 ! rozpoznaje 241 zamiast 256 MB , karta sieciowa bezprzewodowa ( kupiłem inną kartę ). Po 3 miesiącach ponowna instalacja systemu. I aby nikomu nie przyszło do głowy czyścić rejestr jakimś Reg cleanerem bo mogą być cuda, nawet przy backupie. Hibernacja pożera dysk twardy i trzeba forum na Necie by ją wyłączyć
Co ciekawe i chyba dla niektórych istotne Windows Vista Home Basic oraz Windows Vista Home Premium zostały zaprojektowane z myślą o użytkownikach indywidualnych, natomiast są to licencje komercyjne i mogą być wykorzystywane także w firmach. (cytat z forum purepc.pl)
2) MS Office - dla firmy, to jest jakaś totalna porażka cenowa, najtańsza wersja MS Office 2007 kosztuje 1149 PLN i to jeszcze jest jakaś totalna rzeźba, dostajemy starego MS Works'a 9.0 a do tego upgrade do Office 2007 i dzięki temu jest taniej !!! Najtańsza wersja boxowa nie będąca upgradem, to Microsoft Office Small Business 2007 PL BOX za jedyne 1859 PLN. Podziękował.
Oczywiście gdybym chciał sobie prywatnie kupić MS Office, to mógłbym kupić wersję dla użytkowników domowych za 229 PLN, ale oczywiście tak korzystnej cenowo wersji nie wolno używać w firmie.
3) Jakiś firewall i jakiś antywirus, bo wiadomo, że taki goły Windows to nie postoi 10 minut w całości jak go podepnę do internetu. Patrząc na wybór antywirusów i firewalli w Komputroniku można dostać oczopląsu tyle tam tego jest. Cenowo - wydajemy no powiedzmy 200 PLN rocznie.
4) Jakiś program do nagrywania danych - np.: NERO 9 PL za jedyne 279 PLN, bo na profesjonalne programy do backupu to aż strach patrzeć takie ceny. Ewentualnie warto by się jeszcze pokusić o zakup Norton Ghost do szybkiego odtwarzania całego środowiska, za całe 129 PLN (tak na marginesie to chyba najbardziej sensowny zakup mając produkcyjne środowisko windowsowe)
Sumarycznie więc wydaliśmy prawie 2100 PLN a jeszcze nie mamy nawet najprostszego programu do obsługi firmy/wystawiania faktur itp itd. I niech mi teraz ktoś powie, że każdy może sobie założyć firmę. Bzdura. Żeby założyć firmę, trzeba najpierw mieć pieniądze !!!
A może dałoby się to zrobić inaczej ? A gdyby tak nie wykładać tych dwóch tysięcy złotych ??? Dałoby się ? Ależ oczywiście. Ale o tym napiszę już w następnym odcinku.
Opcji moim zdaniem jest kilka (niektóre przejaskrawione, ale liczę na wasze poczucie humoru)
1. Przyzwyczajenie (mam Windowsa XP, zainstaluję Vistę, to takie ulepszone XP),
2. Lenistwo (mam non stop problemy z systemem, regularnie przeinstalowuję swoją Vistę, to nic, że doinstalowanie reszty programów zajmuje mi 4 godziny, ale nic nie będę zmieniał),
3. Łatwa dostępność programów i gier * (zobaczyłem u kumpla/wujka/kuzyna, zgrał mi instalkę, u mnie też poszło, wiec jaki problem ?),
4. Od dawien dawna wszyscy mają to samo (czyli Windows), jest się kogo zapytać jak się czegoś nie wie (to szczególnie widać w urzędach, jak chcesz coś załatwić i się okazuje, że na cztery panie w pokoju tylko jedna umie sprawnie obsłużyć komputer, ale akurat wyszła, więc ta która musi cię obsłużyć idzie się zapytać do pokoju obok jak ona ma to sprawdzić w komputerze i wydrukować, "bo ona nie wie")
5. Gry (faktycznie pomijając konsole to 95% nowych gier wychodzi pod Windows, czasem idzie w sklepie znaleźć jakąś grę na Maka, gier na linuxa w sklepie jak żyję juz ładnych kilkadziesiąt lat, to jeszcze nie widziałem)
6. Wszystkie urządzenia z nim współpracują ( i faktycznie każda drukarka, skaner, i dowolna pierdoła do komputera ma firmowe sterowniki do praktycznie wszystkich windowsów).
* - daruję sobie tu umoralniające gadki o piractwie, realia w Polsce są takie, że wymienianie się programami jest czymś równie naturalnym jak poczęstowanie kumpla fajką, czy kupienie mu browara, bo akurat mu nie starczyło kasy
No dobra, to co sprawia, że przekonujemy się do danego systemu operacyjnego ?
Typuję, że normalny użytkownik mówi tak:
1. Musi być łatwy (używam tego tyle czasu w domu/szkole/pracy, że już się nauczyłem, a jak coś nie wiem, to zawsze pytam się swojego 9 letniego syna, to mi podpowie)
2. Musi być darmowy (i każdy Windows jest darmowy, bo żaden kumpel grosza ode mnie nie weźmie za zgranie instalki XP)
3. Musi być stabilny (Windows tuż po instalacji potrafi być stabilny)
4. Musi być na niego dużo taniego oprogramowania (i jest i też za darmo = patrz punkt 2 - w końcu jak kumpel nie wziął grosza za instalkę XP-ka, to nie weźmie też grosza za instalkę MS Office, no nie ?)
No ale jak powszechnie wiadomo, prywatnych użytkowników to się Policji/BSA w ogóle nie opłaca ścigać, więc wizja świata "darmowych" windowsów i office'ów dla prywatnych użytkowników rozwija się w najlepsze i jak powszechnie wiadomo, jeśli ktoś akurat nie prowadzi serwera z grami/filmami, to raczej nie musi się obawiać kontroli. Tak więc Windows będzie nadal popularyzowany poprzez, że tak użyję terminologii kościelnej "masowe rozdawnictwo darów" i będzie trafiał pod strzechy, gdzie będzie podstawowym systemem operacyjnym z jakim przeciętny Kowalski kiedykolwiek się zetknie.
Tak zupełnie przy okazji, czy zwróciliście uwagę, że wszechobecność Windowsów spowodowała, że większość osób go posiadających musiała się nauczyć jego zaawansowanej administracji, grzebania po rejestrach, instalacji sterowników i tym podobnych cudów ? To mniej więcej tak jakby każda para decydująca się na dziecko musiała iść na studia medyczne o specjalizacji pediatria, a każda osoba kupująca samochód na kompletny kurs mechaniki samochodowej i elektroniki. Dziwne, nie ? Wyobrażacie sobie żeby do posiadania pralki wymagano od kobiet gruntownej znajomości hydrauliki i umiejętności przykładowo naprawienia programatora, czy wymiany łożysk bębna ? Brzmi dziwnie, nie ? A jakoś nie dziwi nikogo, jak syn tłumaczy ojcu, gdzie w rejestrze musi sobie coś zmienić, żeby system działał poprawnie. I zamiast się temu dziwić, to ludzie jeszcze dodają O ! Dobry z niego syn !
No dobra, to popatrzmy sobie na sprawę Windowsów trochę inaczej, zakładamy sobie firmę, mamy już stojący komputer, spróbujmy kupić do niego legalne oprogramowanie na firmę. Co potrzebujemy:
1) jakiś system, 2) jakiś pakiet biurowy, 3) jakiś antywirus i firewall, 4) jakiś backup.
No to lecimy:
1) Windows Vista Home - zerkam na ceny w Komputroniku - i mam dylemat, bo są dwie wersje Visty Home a mianowicie Home Basic i Home Premium - podejrzewam, że w tej drugiej są pewnie bardziej wypasione wersje Minera i Pasjansa - z dwóch dostępnych zapewne wybiorę tańszą 339 PLN
Tak na marginesie ubawiły mnie komentarze jakie tam można wystawiać zakupionym przez siebie produktom. Jeden z kupujących wystawił Viście Home Basic w wersji PL ocenę 10 punktów na 10 możliwych, natomiast drugi skomentował to tak:jakie 10? Daje 2. Strach używać. Ciągłe problemy ze sterownikami nawet tymi napisanymi specjalnie pod Viste. Nie działają. Inna sprawa że są to często stery no 1.0. Miałem problemy ze sterownikami dostarczonymi po zakupie kompa.; monitor,( nie chce wgrać ) karta grafiki ster no 1.0 ! rozpoznaje 241 zamiast 256 MB , karta sieciowa bezprzewodowa ( kupiłem inną kartę ). Po 3 miesiącach ponowna instalacja systemu. I aby nikomu nie przyszło do głowy czyścić rejestr jakimś Reg cleanerem bo mogą być cuda, nawet przy backupie. Hibernacja pożera dysk twardy i trzeba forum na Necie by ją wyłączyć
Co ciekawe i chyba dla niektórych istotne Windows Vista Home Basic oraz Windows Vista Home Premium zostały zaprojektowane z myślą o użytkownikach indywidualnych, natomiast są to licencje komercyjne i mogą być wykorzystywane także w firmach. (cytat z forum purepc.pl)
2) MS Office - dla firmy, to jest jakaś totalna porażka cenowa, najtańsza wersja MS Office 2007 kosztuje 1149 PLN i to jeszcze jest jakaś totalna rzeźba, dostajemy starego MS Works'a 9.0 a do tego upgrade do Office 2007 i dzięki temu jest taniej !!! Najtańsza wersja boxowa nie będąca upgradem, to Microsoft Office Small Business 2007 PL BOX za jedyne 1859 PLN. Podziękował.
Oczywiście gdybym chciał sobie prywatnie kupić MS Office, to mógłbym kupić wersję dla użytkowników domowych za 229 PLN, ale oczywiście tak korzystnej cenowo wersji nie wolno używać w firmie.
3) Jakiś firewall i jakiś antywirus, bo wiadomo, że taki goły Windows to nie postoi 10 minut w całości jak go podepnę do internetu. Patrząc na wybór antywirusów i firewalli w Komputroniku można dostać oczopląsu tyle tam tego jest. Cenowo - wydajemy no powiedzmy 200 PLN rocznie.
4) Jakiś program do nagrywania danych - np.: NERO 9 PL za jedyne 279 PLN, bo na profesjonalne programy do backupu to aż strach patrzeć takie ceny. Ewentualnie warto by się jeszcze pokusić o zakup Norton Ghost do szybkiego odtwarzania całego środowiska, za całe 129 PLN (tak na marginesie to chyba najbardziej sensowny zakup mając produkcyjne środowisko windowsowe)
Sumarycznie więc wydaliśmy prawie 2100 PLN a jeszcze nie mamy nawet najprostszego programu do obsługi firmy/wystawiania faktur itp itd. I niech mi teraz ktoś powie, że każdy może sobie założyć firmę. Bzdura. Żeby założyć firmę, trzeba najpierw mieć pieniądze !!!
A może dałoby się to zrobić inaczej ? A gdyby tak nie wykładać tych dwóch tysięcy złotych ??? Dałoby się ? Ależ oczywiście. Ale o tym napiszę już w następnym odcinku.
Po śmierci skremujcie mnie a prochy schowajcie w ...
Po śmierci skremujcie mnie a prochy schowajcie w ... urnie ? Nie ? To byłoby zbyt proste ? Macie inny pomysł ?
Podejrzewam, że tak mogła wyglądać rozmowa pewnego obecnie już denata ze swoją rodziną, na temat pochówku. I tak pewnie wyglądała, bowiem dziś w kategorii "na trzeźwo bym tego nie wymyślił" chciałbym przyznać honorowe wyróżnienie dla pewnego gościa imieniem Sam, który prochy swojego zmarłego brata trzyma w ... obudowie po Sun-owskiej stacji roboczej. No comments.
A tak na marginesie: już czuję tą debatę za kilka tysięcy lat, jak archeolodzy dokonają "sensacyjnego" odkrycia i wykopią tą "urnę" w jakichś ruinach i potem dzieciaki się będą uczyć, że dawno dawno temu ludzie byli tak przywiązani do swoich komputerów, że kazali się w nich chować [prawie jak niektórzy wodzowie Indian, których chowano do grobu razem z ulubionym koniem]
foto via http://www.flickr.com/photos/26445696@N04/
Podejrzewam, że tak mogła wyglądać rozmowa pewnego obecnie już denata ze swoją rodziną, na temat pochówku. I tak pewnie wyglądała, bowiem dziś w kategorii "na trzeźwo bym tego nie wymyślił" chciałbym przyznać honorowe wyróżnienie dla pewnego gościa imieniem Sam, który prochy swojego zmarłego brata trzyma w ... obudowie po Sun-owskiej stacji roboczej. No comments.
A tak na marginesie: już czuję tą debatę za kilka tysięcy lat, jak archeolodzy dokonają "sensacyjnego" odkrycia i wykopią tą "urnę" w jakichś ruinach i potem dzieciaki się będą uczyć, że dawno dawno temu ludzie byli tak przywiązani do swoich komputerów, że kazali się w nich chować [prawie jak niektórzy wodzowie Indian, których chowano do grobu razem z ulubionym koniem]
foto via http://www.flickr.com/photos/26445696@N04/
Thursday, October 1, 2009
Każdy proces warty przejścia będzie coraz trudniejszy
Każdy proces warty przejścia będzie coraz trudniejszy, zanim stanie się łatwiejszy.
To właśnie czyni uczenie się darem, nawet jeśli nauczycielem będzie ból.
source: The Ultimate Gift
To właśnie czyni uczenie się darem, nawet jeśli nauczycielem będzie ból.
source: The Ultimate Gift
Subscribe to:
Posts (Atom)