Sam tytuł filmu już delikatnie zdradza tematykę - Surogat - to zgodnie z definicją na wikipedii - rzecz o charakterze zastępczym, używana jako namiastka, substytut innej rzeczy. Pojęcie to jest używane w odniesieniu do szerokiej gamy obiektów o charakterze materialnym (np. do produktów, substancji). Słowo surogat wywodzi się z łaciny (surrogare, subrogare – wybierać zastępczo kogoś innego). Synonimem słowa surogat jest pochodzące z jęz. niemieckiego słowo ersatz (ersetzen – wyręczyć, uzupełnić, odszkodować, zastąpić),
Film dzieje się w przyszłości, w przyszłości w której ludzie (poza nielicznymi wyjątkami) spędzają życie zamknięci w domach, skąd przy pomocy pewnego rodzaju diademów zakładanych na głowę (a przy okazji i oczy) zdalnie sterują tytułowymi surogatami, czyli robotami, które wykonują za nie wszelkie prace. Roboty oczywiście się nie meczą, są zawsze uśmiechnięte i wyglądają dużo lepiej (są ładniejsze/bardziej przystojne/mają lepszą figurę) niż ich posiadacze. Uszkodzenia robota nie przenoszą się na człowieka, w takim sensie że jak robot ma wypadek, to człowiekowi który nim steruje nic się nie dzieje, i albo naprawia istniejącego albo kupuje sobie nowego i żyje spokojnie dalej. W takim wyidealizowanym zrobotyzowanym świecie praktycznie zupełnie wyeliminowano kontakty międzyludzkie w postaci cielesnej i przebywanie ludzi w tej formie poza domem, wiec przy okazji wyeliminowano też śmiertelność spowodowaną np. przez wypadki samochodowe, choroby i epidemie, Robot jest rodzajem płaszcza zakładanego, żeby wyjść z domu, iść do pracy, skoczyć na imprezę itp. Nasz główny bohater, którego w tym filmie gra tradycyjnie łysy i nieogolony Bruce Willis spędza swoje smutne życie kursując na trasie swój pokój - kuchnia - kibel, zaglądając od czasu do czasu do pustego pokoju, po swoim synu, który zginął. Natomiast jego robot z zajebiście ulizaną fryzurą odwala za niego jego robotę w FBI. Natomiast te wspomniane wcześniej nieliczne wyjątki, czyli ludzie, którzy sprzeciwiają się używaniu surogatów, żyją w ... gettach.
No to teraz w tym sterylnym wyizolowanym świecie wyobraźcie sobie stworzenie broni, która potrafi zabić surogata, przy okazji przenosząc też zadaną śmierć (poprzez wspomniane wcześniej obwody zdalnego sterowania) również na posiadacza robota. Czyli coś czego dotąd nie było. Nagle znika podstawowa bariera bezpieczeństwa jaką dawało używanie surogatów. Tak zaczyna się ten film.
Jeśli po przeczytaniu czyjeś recenzji czy streszczenia chcielibyście zobaczyć ten film ... GORĄCO ODRADZAM. Film ma dłużyzny, wlecze się jak flaki z olejem, każde 5 minut tego filmu trwa godzinę, film jest sztuczny, gra aktorów jest totalnie nieprzekonywująca, Bruce Willis chyba musiał desperacko potrzebować kasy na nową lodówkę czy coś w ten deseń, że w ogóle zagrał w tej szmirze. I pomyśleć, że jego nazwisko, to zazwyczaj dobra akcja. Akcja ? ... szkoda gadać, akcja jaka w ogóle akcja, to jest parę efektów specjalnych zebranych do kupy, i tyle, ale to w żaden sposób nie jest w stanie uratować tego filmu. Miałem spore obiekcje po obejrzeniu Szklanej pułapki 4, ale nawet największe idiotyzmy tamtego filmu są niczym wobec tej produkcji.
Tak .... ten film ma głębsze przesłanie, tak ... jest alegorią na obecne czasy, tak ... obejrzenie tego filmu zmusza do refleksji, ale to wszystko i tak nie jest w stanie uratować tego filmu. Mówiąc krótko : dno, dno i jeszcze trzy metry mułu. Jeszcze grają to w kinach, ale .... ODRADZAM, no chyba, że za karę, bo naprawdę będziecie żałować kasy wydanej na bilet. A jak już musicie wydać na coś te 24 PLN, to kupcie sobie lepiej zgrzewkę najbardziej wypasionego papieru toaletowego ... też do dupy, ale przynajmniej jakiś pożytek będzie.
plakat by filmweb.pl
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment