Friday, May 23, 2008

Jestem grzecznym dzieckiem

W trakcie załatwiania różnych przedślubnych spraw natkąłem się na sklep z jajcarskimi koszulkami dla dzieciaków. Muszę przyznać, że trochę mi szkoda, że kiedy ja byłem dzieciakiem, nie miałem jednej z takich koszulek.

Zwolnij dawco organów

Różne napisy na autach zdarzało mi się widywać, ale ten na karetce pogotowia .... no zdziwiłem się ...

Poswiecenie dla idei

Harrison Ford postanowił bronić lasów tropikalnych występując w tej reklamówce

Przypadki kamerzysty

Rozmawialiśmy z kamerzystą o kręceniu naszego ślubu i facet w ramach pytań o różne szczegóły przywołał m.in. takie historyki ze swojej pracy :
  • lata 70/80 - kręci wesele a nie ma ubikacji - idzie więc za stodołę a tam ups ... facet oparł babeczkę o stodołę i ją załatwia od tyłu - dostrzegli go - kamerzysta O! przepraszam ! a facet: nie przeszkadza pan i spokojnie kontynuuje swoje
  • kościół z bardzo długimi i wysokimi schodami - para młoda wychodzi z kościoła, podchodzi do pierwszego schodka i w tym momencie pannie młodej powinęła się noga i nie dość że poleciała to pociągnęła pana młodego ze sobą - co więcej kiedy już się zturlali - ZERO jakichkolwiek obrażeń! - podnieśli się z ziemi, otrzepali i idą dalej wzorowym krokiem do limuzyny
  • wesele na ok 400 osób, na którym kamerzyście stłukli 5 lamp
  • młodzi na kilka dni przed ślubem pokłócili się o to jaki ma być krawat czy buty pana młodego, w efekcie rok później kamerzysta kręcił im dwa osobne śluby oczywiście każde z kim innym,
  • młodzi mieli 20 minut wolnego przed ślubem zachciało im się zdjęcia/czy ujęcia na łące, młoda jakoś nieszczęśliwie stanęła że obcasem wywaliła sobie dziurę z samego przodu sukni, nie dość że musieli to na gwałt zaszywać bo było widoczne, to jeszcze robić drugą dziurę symetrycznie i doszywać jakieś kokardki, żeby wyglądało na celową robotę,
  • młody razem z teściem, świadkiem i kimś tam jeszcze z towarzyswa, jeszcze przed ślubem wywalili masę alkoholu szklankami, więc już w kościele pan młody ledwo się trzymał, w efekcie gdy dostarli na wesele, już po pół godziny był tak sztywny, że wystawili ich na siarczysty mróz i położyli na pokrytych śniegem ławkach, żeby ochłonęli i wytrzeźwieli - w przypadku pana młodego ten schemat był powtarzany tego wieczora jeszcze chyba 2 albo 3 razy,
  • wesele gdzieś w Zakopanym czy okolicach, pan młody pojechał chyba do fryzjera czy gdzieś, jego garnitur został w domu, liczyli że będzie mieć czas wrócić i się przebrać, pech chciał, że kiedy skończyli co mieli do zrobienia, została godzina do ślubu a racji turystów były takie korki, że z trudem dali radę dojechać do kościoła - w efekcie czego pan młody występował w garniturze ojca, różnica wzrostu była taka, że marynarka kończyła się młodemu za kolanami, zaś ojciec młodego występował w jakimś zapasowym garniturze gdzie rękawy kończyły mu się daleko przed zegarkiem,
  • [update o tym zapomniałem] ślub się nie odbył, ponieważ rodziny młodych pokłóciły się śmiertelnie w trakcie udzielania młodym błogosławieństwa,
  • kamerzysta jest jajcarz i zawsze mówił, że drugi ślub gratis, do momentu gdy się oduczył, bo trafiła mu się chyba największa schiza w swojej karierze, czyli kręcenie DWA razy ślubu kościelnego tej samej dziewczyny - coś tam po ślubie wylazło dziewczyna załatwiła unieważnienie kościelne ślubu i po chyba roku wzięła drugi raz kościelny, tym razem z innym gościem, tyle że wesele było na tej samej sali i zaproszono tych samych gości

Fredro dla dorosłych mężów i żon

Sztuki Fredry się nie starzeją. Teatr Komedia wystawia więc sztukę "Fredro dla dorosłych mężów i żon" będący uwspółcześnioną wersją sztuki "Mąż i żona" Fredry. W sztuce grają cztery osoby: Jolanta Fraszyńska, Joanna Liszowska, Michał Żebrowski oraz Wojciech Mecwaldowski. Pamiętacie jak brawurowo Jolanta Fraszyńska grała w Killerów Dwóch ? Jakie dawała popisy ? Wyobraźcie sobie, że przy tym co wyprawia jako Elwira w sztuce "Fredro dla dorosłych mężów i żon" jej rola w Killerze to była cienizna. W sztuce Fredry Fraszyńska wywołuje salwy śmiechu raz za razem. Byłem blisku płaczu ze śmiechu. Podobnie Alfreda grał Wojciech Mecwaldowski. Gość jest po prostu genialny. Jego gra była lekka i porywająca, odstawiał takie nerwowe triki, tak przejaskrawione, takie zmienne zachowania, po prostu genialna satyra dla zestresowanego fircyka. Tych dwoje (Fraszyńska i Mecwaldowski) to na mój gust jakieś 70% humoru w tej sztuce. Mecwaldowski błyszczał na każdym kroku - co prawda w życiu gościa wcześniej na oczy nie widziałem, ale jestem pewien że wkrótce będzie powszechnie znany. Michał Żebrowski przy nim mógł się schować. Był, występował, ale moim zdaniem był dość bezbarwny, nie udało mu się zaistnieć na tle Mecwaldowskiego, osobiście nie pamiętam ani jednej sceny w której by błysnął. Joanna Liszowska - no cóż, nie dość że ładna blondyna, to i jeszcze o niezwykle kobiecej figurze - naprawdę było na czym oko zawiesić, zwłaszcza jeśli do tego się uśmiechała. Wisienką na torcie w jej wykonaniu był striptease - trzeba przyznać, że było na co popatrzeć. Niestety jej wykonanie "Nigdy nie było" - Sweetnoise i Edyty Górniak - niestety do najlepszych nie należało. Generalnie bardzo polecam. Naprawdę kupa dobrej zabawy, zwłaszcza siedząc blisko sceny gdy dobrze widać mimikę aktorów.

Samotny wróbel