Odwiedziłem Teściów jak akurat leciał w TV koszykówka Polska - Litwa. I powiem krótko. Ogólnie nasi naprawdę dawali radę. No może z wyjątkiem końcówki, w której był taki chaos w zespole, że spalili przynajmniej 5 akcji. Ogólnie co do gry, Gortat w obronie przez pierwsze 3 kwarty nieźle, ale w czwartej kwarcie chyba przeżył jakiś paraliż, bo Litwini zaczęli tam robić, co tylko chcieli. W moim odczuciu w ostatniej kwarcie Lampe go zdeklasował trzymając wysoki poziom do końca. Zupełnie nie rozumiem czemu nasz trener trzymał na boisku Davida Logana, bo co prawda gość do kosza trafia i naprawdę miewa dobre akcje, ale non stop traci piłki. Natomiast ogromne brawa powinien dostać Ignerski - gość w czwartek kwarcie dał takiego czadu, że aż nie do wiary - raz za razem strzelił trzy rzuty za 3 punkty i wszystkie trzy razy trafił. Efekt ? Polska w 2 minuty zdobyła 9 punktów a publika na trybunach to po prostu oszalała. Nie muszę chyba dodawać, że my z Teściem też :)
Co do Ignerskiego, to śmiem twierdzić, że te 9 punktów uratowało nam dupę, gdy pod koniec 4 kwarty naszą drużynę opanował jakiś totalny chaos. Litwini nie dość, że lepiej się bronili, to lepiej atakowali, dobrym blokowaniem uniemożliwiali naszym rozpoczęcie gry i wyjście poza swoją połowę. nasi natomiast totalny rozpad gry pod koniec czwartej kwarty. Gdyby nie te 9 punktów punktów przewagi, które psychicznie dawały jakiś margines bezpieczeństwa, to podejrzewam, że mogłoby nie być tak wesoło. W każdym razie, skończyło się dobrze, jutro mecz z Turkami, mam nadzieję, że nasi pokażą lepszą grę niż dzisiaj.
Subscribe to:
Posts (Atom)