Thursday, June 19, 2008

Czy tak naprawdę wiesz, czego chcesz ?

Czy tak naprawdę wiesz, czego chcesz ? czy jesteś tego pewien ? pewna ?
Pytanie z pozoru błache, bo pomijając osoby ubezwłasnowolnione (tzn. zarówno chorych psychicznie na leczeniu zamkniętym jak i osoby odsiadujące kary w więzieniach) każdy z nas ma wolną wolę i robi co chce i (zazwyczaj) podejmuje samodzielnie decyzje. Na przykład takie jak zakup nowego komputera. Zazwyczaj jednak kieruje się przy tym i opiniami fachowców i znajomych i patrzy co mają jego znajomi i na co go stać itp. Powstają tylko pytania: czy pozwalamy sobie nie podejmować decyzji i żyć z tym jakie wybory narzucają nam inni ? czy tak naprawdę odważymy się mieć własne zdanie ? a co jeśli ktoś manipuluje waszym wyborem ?

To może lećmy po kolei:

Komputer w domu się przydaje. Można przy pomocy poczty elektronicznej i Skype'a trzymać kontakt z rodzinką i znajomymi. Można dla odstresowania odwiedzić JoeMonsterka. Można odwiedzać fachowe portale i czerpać wiedzę z mądrych artykułów. Można również przy pomocy Adium czyli na PC - Gadu Gadu pogadać sobie z mniej lub bardziej znajomymi osobami o niczym. Samotni mogą na różnego rodzaju portalach poszukać sobie drugiej połowy czy to na całe życie czy tylko do łóżka. Można się nawet nauczyć nowego języka czy pochwalić swoimi osiągnięciami.
Posiadacze dzieci wiedzą dodatkowo jak cudownym magnesem dla dzieci jest komputer. Dziecko może tygodniami siedzieć przed komputerem i mieć cały świat w dupie byle tylko raz na jakiś czas je dokarmiać. Dzięki czemu nie tylko mniej się uczy (i ma problemy w szkole czy niedosypia i jest marudne), ale przede wszystkim zajmując się komputerem nie wymaga uwagi rodzica. Dzięki temu z kolei zmęczony rodzic wracający z pracy zamiast zająć się dzieckiem, może pierdolnąć się na kanapę, włączyć kolejny tasiemcowy odmóżdżacz z serii Złotopolscy i cały kontakt z dzieckiem sprowadza się do wieczornego buziaka (o ile dziecko jeszcze jest w takim wieku, że mu na tym zależy). Pytanie tylko czy naprawdę tego chcesz by twój kontakt z dzieckiem TAK wyglądał ? Bo przecież Ty przyjmując biernie tą sytuację i nie podejmując decyzji by ruszyć dupę z kanapy, tak naprawdę dziecku na to pozwalasz i przyklepujesz jego decyzję dając sygnał dziecku, że to ono ma rację i że dobrze robi. Chyba nie tędy droga, co ? Może by usiąść i pogadać ? Odrobić jakieś lekcje z dzieckiem ? Pobawić się z nim ? Po prostu iść z nim na rower, kręgle albo polepić babki z piasku. Brzmi fajnie ? Bo jest ....

Teraz drugi przypadek :

Dziewczyna wychowywana samotnie przez matkę, która od początku świata narzuca jej swoje zdanie a dziewczynka potulnie z głową schyloną jak koń ciągnący wóz pełen węgla spełnia każde jej widzimisię. Pytanie tylko czy wcześniej zdąży wreszcie się zbuntować, obudzić z tego koszmarnego snu i zrobić coś według własnej woli, czy dopiero wpierw musi podciąć sobie żyły i wykrwawić się na śmierć by jej matka dostrzegła, jaką krzywdę jej robi. Pomyślisz sobie: ta sytuacja mnie nie dotyczy ? Czyżby ? 30 letni facet nie mający własnego zdania, słuchający tylko innych ale jak go o coś zapytasz, to nic nie wie. 25 letnia dziewczyna, która ma to szczęście, że kocha i jest kochana, ale jej rodzice nie akceptują jej chłopaka, bo ten za mało zarabia, więc ona mu mówi, że nie mogą się już spotykać. Sfrustrowana żona, zaharowująca się domu, która nie może się zebrać na odwagę by powiedzieć mężowi, że potrzebuje więcej pomocy z jego strony. Mąż, który we własnym domu nie może obejrzeć ważnego meczu, bo żona ma 1514 odcinek arcyważnego serialu, w którym bohaterka wchodzi do pokoju przez półtorej odcinka. Inny mąż, którego całą pensję zabiera żona i facet nie może się doprosić paru groszy z własnych pieniędzy, żeby w drodze do domu kupić sobie piwo i wypić je przy kolacji. Czego trzeba, by się obudzić i nie tylko mieć w końcu własne zdanie ale i je wyrazic ????


Trzecia sytuacja:
Wszyscy dookoła mają teraz kolczyki. Ale nie tylko kobiety, faceci również. Mają je wszędzie: w brwiach, w nosach (jak byki), w rękach, sutkach, pępkach, genitalniach i cholera wie gdzie jeszcze. Jest taka moda i jak chcesz być modny to musisz mieć kolczyk. Tylko ja się pytam, czy ja jestem jakiś bezmózgi debil, który musi robić to, co mu się każe ? Jak naprawdę tego chcę, z poczuciem wewnętrznego przekonania, że to coś jest mi potrzebne, to to zrobię. Ale nie dlatego, że ktoś mi mówi że muszę to mieć.
Albo sytuacja z komputerami i producentami oprogramowania. Tak wiadomo, jest rozwój technologiczny, co chwila coś nowego. Ale z rozsądkiem. Jeśli używamy komputera do tzw. internetu, czasem jakaś muzyka, czasem jakiś list w wordzie czy policzenie czegoś w excelu, to nikt nie powie mi, że potrzebuje do tego kolejnej edycji pentium z zegarem 3.8 GHz i 4 GB RAM na początek. Ano tak jest. Ponieważ ktoś wmówił temu panu, że on musi mieć najnowszy Windows Vista i najnowszy komputer, bo tylko taki udźwignie ten system w akceptowalny sposób. Widziałem już kilka takich przypadków najnowszej maszyny z mega kartą graficzną i mega procesorem, RAMu po sufit a do tego jeszcze lśniąca kolorami obudowa, bo trzeba było kupić komputer do internetu. Nie jest w ogóle ważne, że do tych samych zadań wystarczy w zupełności używany PIII-800 z 1 GB RAM, który na Allegro będzie kosztować około 200 PLN. Wszechobecne pisma fachowe osaczają biednego Kowalskiego testami dowodzącymi, że tylko najnowsza maszyna jest w stanie udźwignąć pierdylion bzdur, które Microsoft władował do Visty, dzięki czemu samo generowanie glutków i żelków z animacjami zajmuje 3/4 mocy obliczeniowej maszyny, która ma tyle mocy, że pod linuxem samodzielnie mogłaby liczyć trajektorię pocisków balistycznych ale pod windowsem ledwo dyszy wyświetlając interfejs systemu. Jeśli do tego użytkownik rozpocznie jakieś kopiowanie = tragedia. Osobiście widziałem referencyjnego Della z jakimś 3GHZ pentium i 2 czy 4 GB RAM* zajechanego na 100% kopiowaniem katalogu z 1GB małych plików. Z kolei intel wypuszcza coraz to silniejsze procesory, zaś Microsoft wypuszcza coraz to bardziej moco-żerne oprogramowanie, które pożera nadwyżkę mocy z każdego nowo wypuszczonego procesora. I tak w kółko. Kto wygrywa ? Producenci oczywiście. Kto przegrywa ? Oczywiście Kowalski. Czy jest szansa dla Kowalskiego ? Ano jest, jeśli zrozumie, że jego decyzja zakupu jest zmanipulowana przez biznes i tak naprawdę do tego co on potrzebuje na komputerze robić, wystarczy mu o wiele słabsza i tańsza maszyna, niż to co teraz można kupić w sklepie. Wyobrażacie sobie na przykład że Opel wypuszcza nową wersję Astry GTC z silnikiem 3 litry i na raz wszyscy posiadacze Oplów masowo wymieniają swój dotychczasowy model na najnowszy i najsilniejszy ? Nie ma takiej opcji co ? Bo to i bez sensu i kupa kasy wywalonej na darmo. Przecież dotychczasowy samochód jeździ i to bardzo dobrze. Nie psuje się. To po co go wymieniać ? A jak się przyjrzeć uważnie, to widać, że z komputerami ta prosta logika nie działa. Tylko dlaczego ?
Dlaczego trzeba iść z prądem jak barany czy lemmingi ?

* - nie pomnę dokładnie, jakiś czas temu to było

Patrzę dookoła i widzę ludzi, którzy co ? boją się żyć ? boją się mieć własne zdanie ? a jak już je mają, to boją się je wyrazić ? boją się podjąć decyzję by iść pod prąd wbrew wszystkim dookoła, mimo, że koszt jaki płacą za swoją spolegliwość jest ogromny. Od jakiegoś czasu żyję świadomie dokonując własnych wyborów i jak patrzę na takich ludzi to po prostu nie rozumiem tego, nie akceptuję tego i nie zgadzam się na to.
Ludzie ... obudźcie się wreszcie. Proszę .....