Thursday, November 20, 2008

BizSpark - pierwsza działka za darmo

Każdy, kto widział choć jeden film o narkotykach kojarzy hasło "pierwsza działka za darmo". Osobie choćby z pozoru nie zainteresowanej narkotykami udostępnia się za darmo pierwszą działkę narkotyku. Może wyrzuci, a może jednak zatrzyma i z ciekawości weźmie. Jak weźmie to raczej wróci. Narkotyki w końcu uzależniają. Dzięki temu dealer ma nowego klienta. Koszt pierwszej działki się zwraca. Mafia jest zadowolona poszerza rynek i zwiększa stałe dochody.

Wiele młodych firm rozpoczynając swoją przygodę zamiast kupować drogie oprogramowanie Microsoftu szła w kierunku instalacji darmowego oprogramowania Open Source. W ten sposób zaoszczędzała masę kasy. W przyszłości takie firmy kupowały Windows tylko jeśli były zmuszone. Trend ten narastał do tego stopnia, że ktoś w Microsofcie w końcu zwrócił na to uwagę. Wielokrotne ataki na środowisko Open Source i próby dyskredytowania go w oczach potencjalnych i obecnych użytkowników nie przynosiły pożądanych efektów. Trzeba było więc coś z tym zrobić.

Wymyślono by zgodnie z dewizą "Pierwsza działka za darmo" startującym na rynku firmom, które dopiero się rozwijają rozdawać swoje produkty za darmo. Firmy dostają licencje komercyjne, mogą na tym zarabiać np.: tworząc oprogramowanie i sprzedając go. Z czasem uzależnią się od dotychczasowych rozwiązań, wraz ze wzrostem firmy kupując już tylko jedno oprogramowanie: Microsoftu. Sprytne prawda ?

Tak oto korporacja przejęła sposób działania struktur mafijnych. I nawet nadała mu własną nazwę - BizSpark. I znając życie będą się tym chwalić na konferencjach mydląc oczy jak to wspierają rozwój małych firemek. I najsmutniejsze, że niektórzy w to uwierzą. A wszystko po to by zniszczyć Open Source i utrzymać stały dopływ kasy od klientów.

Edit: Przyznaję przeoczyłem, że akcja nosi nazwę BizSpark a nie BizPark. Moja wina. Z drugiej strony skoro wiadomo kto i co robi, to co za różnica jaką nazwę temu dali ?

Teściowa

[nadesłane przez Anię]

Koleś postanowił się żenić, idzie rozmawiać ze swoja matką:
- Mamo, zakochałem się i będę się żenił, ona też mnie kocha i będzie nam wspaniale.
- Eh, no dobrze, ale muszę ją poznać.
- To ja ją przyprowadzę, ale przyprowadzę też dwie inne koleżanki a ty zgadniesz, która jest moją wybranką.
- Niech i tak będzie.

Następnego dnia typ przyprowadza trzy laski. Dziewczyny siadają na kanapie, naprzeciw nich staje mama kolesia, przypatruje się chwilkę
- To ta ruda pośrodku.
- Dokładnie. Skąd wiedziałaś?
- Bo już mnie wkurwia!

Deszcz wyłącza kobietom myślenie

Wczoraj wieczorem zaczęła się wichura z deszczem. Dzięki temu za oknem oprócz tradycyjnych już ptaków latały śmieci, liście a nawet całe gałęzie. Wycieraczki w samochodzie trzeba było włączyć na maksa. Widziałem dwa wypadki samochodowe spowodowane warunkami na drodze, oba w odległości 100 metrów od ronda. Wichura trwała całą noc i cały poranek. Rankiem wystarczył rzut oka za okno, by stwierdzić, że nic się nie zmieniło i wichura nadal szaleje a deszcz momentami pada prawie poziomo.
Żachnąłem się i moją ulubioną skórzaną kurtkę zamieniłem na goretex z kapturem. Lubienie lubieniem ale goretex lepiej sprawdza się w deszczu, kaptur sprawia, że nie kapie Ci za kołnierz, generalnie na taką pogodę jest to dużo lepszy wybór. Czapka baseballówka na łeb, na to kaptur i wychodzę z mieszkania. Na przystanku obok bloku jakaś kobieta siłuje się parasolem. Deszcz wali równo. Wiatr wieje porządnie. Kobieta wykonuje jakiś taniec wojenny dookoła siebie, kręcąc się i wymachując parasolem, który pod naporem wiatru z wypukłego zrobił się wklęsły. Uśmiech. Mój autobus jedzie z innego przystanku. Idę więc dalej. Przechodzę przez ulicę. Teraz jestem cwaniak, bo wiatr zamiast w twarz, wieje w moje plecy, popychając mnie w kierunku przystanku. Idzie się lekko i przyjemnie. Mijam dziewczynę która w strugach deszczu walcząc z wiatrem próbuje rozłożyć kompletnie połamany i poskręcany parasol. Dochodzę na przystanek. Tam ukryta pod daszkiem starsza pani walczy z kolejnym parasolem. Nim dotrę do pracy spotkam jeszcze dwie takie kobiety. I ani jednego faceta. Trzeba nie myśleć, żeby patrząc za okno i widząc przelatującego w strugach deszczu psa zabrać ze sobą parasol. Stojąc w kolejce na stołówce zaczynam dostrzegać w tym pewną prawidłowość. Deszcz najwyraźniej wyłącza kobietom myślenie.


PS. Pozdrowienia dla stojącej przede mną w kolejce dziewczyny, która miała odwagę przyznać się, że pomyślała o tym samym, gdy wrzucała swoją parasolkę do kosza :)

Młoda generacja

Młoda generacja ma także dziś respekt dla starości: dla starego wina, starej whisky i starych mebli
by Truman Capote