Saturday, May 24, 2008

TEN DONIOSŁY DZIEŃ

Jak widać licznik po prawej stronie dochodzi powolutku do zera. Ostatnie dwa tygodnie pełne bylo nerwowego za łatwiania różnych spraw, uzgadaniania, latania, kupowania, przywożenia. Dziękować Bogu, że dostałem na piątek (wczoraj) urlop okolicznościowy w pracy, bo w ostatniej chwili było jeszcze sporo załatwiania. Wczoraj pojechaliśmy z Narzeczoną wieczorem podpisać oficjalne papiery na parafii. Byli z nami nasi świadkowie. Papiery w imieniu parafii sygnował przemiły ksądz Proboszcz. Wyszliśmy z kancelarii w naprawdę dobrym nastroju, już powoli zaczął nas ogarniać spokój.
Wszyscy mówili nam : musicie się wyspać przed ślubem. Łatwo powiedzieć. Poszedłem spać przed 24.00, do której próbowałem usnąć nie wiem, ale zdecydowanie nie udało mi się to szybko. Adrenalinka po prostu nie pozwalała na to. Miałem ambitny plan spania do 11.00-12.00, bo w końcu i wesele będzie do późna i dużo energii po trzeba będzie na ten dzień. Akurat mi się udało. Równo 6.45 obudzony na baczność, zero chęci do dalszego snu. No to sobie pospałem, kufra. (Dzisiaj do ślubu nie mogę klnąć, w końcu wczoraj byłem u spowiedzi i muszę pozostać w stanie łaski aż do ślubu ;)) Zrezygnowany udałem się do lodówki po jakieś jedzenie. Kobieta pojechała do fryzjera. Dostałem jeszcze buziaka na do widzenia i zobaczymy się dopiero po południu, kiedy "przyjadę" do niej i dostaniemy błogosławieństwo. Wszyscy, którzy widzieli sukienkę, mówią mi, że Narzeczona wygląda w niej bajecznie. Uśmiecham się na samą myśl o tym momencie, kiedy ją w niej zobaczę, bo i bez specjalnych zabiegów i wykwintnych sukienek moja Narzeczona jest po prostu piękną kobietą.
Zanim jednak do tego dojdzie musimy ze Świadkiem/Starszym (czy jak się ten First Mate obecnie po polsku nazywa) udekorować któryś z samochodów. Problem/nie problem w tym, że mam dwa auta do wyboru i oba przyjadą. Pierwszy to piękny srebrny tegoroczny Passat - drugim zaś będzie albo Range Rover albo Toyota Land Cruiser. Do mnie należy wybór, którym z nich pojedziemy do ślubu i przystrojenie go. Mam sentyment do Passatów - mieliśmy kiedyś takie auteczko - w dieslu oczywiście - po mieście paliło 6,5-7 litrów na 100 km z non stop działającą klimą, a na trasie potrafilo nawet zejść poniżej 6 L/100 km. Kiedy już załatwimy temat auta, trzeba dostać błogosławieństwo i czeka nas wycieczka do Kościoła, gdzie odbędzie się ceremonia zaślubin. Mam nadzieję, że źaden zdolny czesio nie będzie chciał robić w trakcie zdjęć komórką stojąc metr od nas , bo powiem coś, co sprawi że zdecydowanie nie będę w stanie łaski przystępując do ślubu. Zwłaszcza, że te nowe komórki mają zooma i flash na diodach - więc tylko wprowadzają zamieszanie niepotrzebnie. Widziałem już takich w akcji. Powinni za coś takiego dawać rok w kamieniołomach. Podobnie jak kamerzystom, którzy metr od młodych robili ze statywu CAŁĄ mszę (o tym z kolei opowiadał nam nasz fotograf). Kiedy już powiemy sobie to, co mamy sobie do powiedzenia (...) zostają już tylko życzenia i jedziemy na salę. Pierwsza pułapka czeka na mnie przy wejściu na salę. Trzeba tak wziąć pannę młodą na ręce, by nie nadepnąć na jej sukienkę i nie wywinąć orła z nią na rękach. Raz, że szkoda kobiety, dwa, że wolałbym nie zostać gwiazdą programu z serii Ukryta Kamera. Drugi krytyczny moment, to oczywiście pierwszy taniec - ja jestem bardzo "słoniowo" uzdolniony do tańca - więc tak długo jak nikt się nie patrzy daję radę ukrywać, że specjalnie tańczyć nie umiem :) Tu czeka mnie trochę większe wyzwanie, bo oczywiście będzie na sali kupa luda a my dwoje będziemy tańczyć na środku no i oczywiście trema już teraz daje znać o sobie. Wszyscy mówią, żeby golnąc sobie jednego na odwagę, ale biorąc pod uwagę ile czasu zajmuje zanim alkohol mi wchodzi w krew, to musiałbym chyba golnąć jeszcze z Księdzem przy zakładaniu obrączek, żeby mieć pewność, że będę "odstresowany" na czas. Tak czy inaczej, czeka mnie dzisiaj ciekawy i na pewno niezapomniany dzień.

Skończyły mi się zgrywać zdjęcia z ostatnich kilku miesięcy, więc kończę już to marudzenie i ruszam pod prysznic.

REKLAMA SUBARU