Thursday, August 28, 2008

Rolex na prezent, czyli partyzant z wyciętego lasu

Zdarzyło się tak, że pod koniec zeszłego roku mój wieloletni zegarek wyzionął ducha. Łaziłem po salonach zegarkowych i szukałem czegoś dla siebie, przy okazji zbierając katalogi różnych firm. Przy okazji też tak dla samego przejrzenia zgarnąłem katalog Rolexa, choć Rolex ma swój styl, którego nie lubię i nie spodziewałem się, bym miał w tym katalogu znaleźć cokolwiek dla siebie oprócz fajnych zdjęć. I faktycznie. Po przejrzeniu nie znalazłem nic dla siebie. Rzucił mi się w oczy natomiast wprost ogrom zegarków dla pań. Bez zastanowienia więc i jakichkolwiek nadziei wręczyłem do przejrzenia katalog mojej Żonie, która co ważne 1) uważa zegarki za rzecz zbędną 2) od wielu lat, odkąd tylko ma komórkę, zegarka naręcznego po prostu nie używa bo nie posiada 3) tak poza tym to i tak żaden zegarek jej się nie podoba. No więc wręczam Żonie ten katalog z prośbą by jeśli cokolwiek jej się spodoba natychmiast bez wahania mi to pokazała i zajmuje się jakąś swoją robotą, gdy po chwili Żona melduje wykonanie zadania i wyobraźcie sobie moje zdziwienie, pokazuje mi ten JEDEN zegarek, który jej się podoba.
W mojej głowie natychmiast rodzi się chytry plan zakupienia Żonie tego zegarka na prezent. Przez chwilę przemyka mi przez głowę myśl - chwila to może być drogie. Chwilę później przemyka mi przez głowę druga myśl - eeeee pewnie zegarek kosztuje z 3500 PLN i stąd taka fama. Żeby nie zdradzić się z niespodzianką wysyłam cichcem po partyzancku zapytanie do dystrybutora ze wskazaniem modelu w katalogu i zapytaniem o cenę i to w którym salonie można go sobie obejrzeć. Mija kilka dni. Wreszcie dostaję odpowiedź. Dobrze że siedziałem, bo była mniej więcej tej treści :
Zegarek wykonany jest z platyny z 24 brylantami na kopercie, tarcza jest z masy perłowej z 10 brylantami, zaś sam zegarek jest tylko na zamówienie, kosztuje 147.000,00 PLN, jeśli wpłaci pan zaliczkę teraz, może uda nam się go sprowadzić do świąt ..... niewiele więcej dałem za moje mieszkanie :)

Dwie jaszczurki

Sahara. 50 stopni C. przez piaskowe wydmy pełzną dwie ledwo żywe jaszczurki. Mimo upału jedna z nich ciągnie za pasek wielką strzelbę, a druga plecak. Dochodzą do oazy, w środku której stoi stara, kamienna studnia z przybitą drewnianą tabliczką z napisem "czarodziejskie źródełko". Jaszczurki wpatrują się przez chwilę w arabski tekst:
- Napluję do środka - mówi ta ze strzelbą.
- Kurwa, Józek - złości się druga - nie wystarczy ci, że rano nasrałeś do lampy Alladyna !?

Dzięki Patryku za podesłanie :)

Rybka

Canon 50D i Nikon 90D

Tak się jakoś złożyło, że jednocześnie zadebiutował Canon 50D oraz Nikon 90D. To, że montują teraz w aparatach wyświetlacze wielkości boiska, jeszcze jakoś zdołałbym przeboleć, ale to że Nikon ma jako pierwsza lustrzanka na świecie tryb kręcenia filmików - jak dla mnie ZGROZA. Jak się ta zaraza rozprzestrzeni - szybko z lustrzanek zrobią nam kamery z opcją robienia fotografii. Z ciekawością natomiast przyjmuję pracę na 12800 ISO i pojawienie się złącza HDMI tak, by można sobie było bezpośrednio podpiąć pod aparat plazmę 46" co akurat wydaje mi się być ciekawym pomysłem :)

Wieczorem

Zdarzyło się, że pojawiłem się dwukrotnie wieczorem w centrum miasta stołecznego zwanego Warszawą, widoki były mniej więcej takie