Heh, nareszcie okazało się, że nie jestem sam w swoim rowerowym szaleństwie, że są inni, którzy lubią rower ciemną nocą bez względu na temperaturę i chociaż rozumiem, że niektórych mocno dziwi, gdy opowiadam, jak wracałem do domu rowerem po 2 w nocy przy +2 stopniach Celsjusza, to mimo ich zdziwienia nie zrezygnuję. Nie przekonuje mnie nawet jak moja własna Żona puka się w czoło pytając : serio chcesz po nocy wracać na rowerze ? No chce. Czemu ? Nie umiem Wam opisać uczucia, które mi towarzyszy, gdy we mgle i zimnie przebijam się w nocy ulicami wśród absolutnej ciszy i ciemności. I tylko na niebie towarzyszą mi gwiazdy. Jest cisza, spokój, ja i mój rower. Nie umiem się nim podzielić. Ale spróbujcie sami i mam nadzieję, że będzie Wam dane to poczuć. Weekend za pasem. I wtedy wszystko może się zdarzyć :)
Friday, December 2, 2011
Subscribe to:
Posts (Atom)