Thursday, April 10, 2008

Getting Things Done

O mały włos a byłbym przegapił świetny artykuł z poniedziałkowej gazety Praca dotyczący presji, ograniczaniu stresu i zmęczenia w pracy a będący tak naprawdę mini-wywiadem z Davidem Allenem autorem książki Getting Things Done jak i metodologii o tej samej nazwie. Wg Allena kłopoty w zarządzaniu czasem tak naprawdę są kłopotami w skupieniu się na tym, co człowiek uważa, że powinien robić. Co więcej Allen twierdzi, że można robić tylko jedną rzecz na raz, i albo mamy poczucie że robimy właśnie to, co należy robić, i czujemy się z tym dobrze, albo mamy poczucie, że powinniśmy właśnie robić co innego i stąd czujemy się źle z tym co robimy, w efekcie czego jesteśmy niezadowoleni i rodzi się stres. Allen użył dość odkrywczego wg mnie stwierdzenia, że tracisz poczucie czasu jeśli w danym momencie robisz to, o czym myślisz i myślisz o tym, co robisz, tyle że najpierw w twojej głowie rodzi się decyzja, że to co robisz jest tym co powinieneś robić i mechanizm ten działa zarówno w życiu zawodowym jak i o zgrozo w prywatnym. Żeby jednak nie było tak pięknie, to według Allena 1) w naszej głowie siedzą rzeczy, które nas rozpraszają, 2) głównym problemem jest dobre planowanie czyli prawidłowe określenie co i kiedy tak naprawdę powinniśmy robić oraz 3) nie narzucanie sobie nierealnych wymagań.

Myślę, że GTD może się sprawdzać w życiu a nawet w normalnej pracy, tylko Allen chyba nie przewidział sytuacji gdy w firmie wszystko dzieje się wg zasad Dilberta, w szczegolności zaś tego :|



przydzielanie i rozliczanie zadań wygląda tak:



wymiana informacji tak:



a na dodatek kierownictwo działa tak:



i stosuje taki model zarzadzania:



oczekiwania wobec pracownikow wygladaja tak:



niektore projekty działają na takiej zasadzie:



uzyskanie jakichkolwiek uzgodnień i decyzji od kierownictwa wygląda tak:



a decyzyjność w jakiejkolwiek sprawie wygląda właściwie tak:



zaś niektore działania wyglądają tak:

Dilbert by Gazeta Wyborcza

w efekcie poziom absurdu wzrasta powyzej sredniej



wszystkie powyższe Dilberty gościnnie z Gazeta.PL: Dilbert

70-200/4 L

Zdarzyło mi się w dzień wyborów być w Warszawie i przechodzić na skos od giełdy komputerowej na Batorego do Ronda Jazdy Polskiej gdzie ujrzałem dziewczę, które najwyrażniej nie posiadało stawów (bądź posiadało gumowe)



a następnie już na Marszałowskiej najlepszy biloboard wyborczy jaki dotąd widziałem



Kumpel zdrajca chciał pochwalić się swoim nowym nabytkiem 70-200/4L . Zdjęcia z tego cudeńka wychodzą np. takie












genialna praca w kontrastach i pod światło, doskonała jakość obrazu, jednym słowem jeśli ktoś chciałby takie coś wyrzucić, chętnie przyjmę w darowiżnie :)

[2007-10-21]