Monday, June 27, 2011

Kapitalna animacja

PLAN OF THE CITY from Joshua Frankel on Vimeo.

Paluchotaniec :)

co prawda reklama, ale kapitalna :)

Dlaczego nie warto kupować najtańszego roweru

Dawno dawno temu kupiłem sobie rower. Ponieważ miałem wtedy krucho w kasą i nie mogłem wydać na rowek kilku tysięcy, biorąc pod uwagę dostępny budżet doradzono mi w sklepie model o wdzięcznej nazwie Prime czeskiej firmy Author. Sprzęt w porównaniu do reszty firm i modeli raczej tani, niby też markowy (choć wtedy Author nie miał jeszcze tak wyrobionej marki jak obecnie), więc miało być dobrze. Inna rzecz, że ja wtedy o rowerach wiedziałem tyle, że od biedy rozróżniałem składaka od górala i powiedzmy, że na tym moja wiedza się kończyła. Nie miałem też pojęcia, ze kupuję budżetowy model z niskiej półki i jakie są tego konsekwencje.


fot. by Author

Goście w sklepie byli na tyle mili, że pozwolili mi przejechać się po znajdującym się obok sklepu parku. W trakcie tej jazdy testowej przekonałem się na własnej dupie, że w tanich rowerach klamki hamulcowe są plastikowe i w trakcie hamowania innego niż delikatne, dźwignie w takich klamkach znacznie się wyginają, dzięki czemu hamujesz dużo słabiej niż zamierzałeś. Docelowo pewnie udało by mi się je nawet połamać, w trakcie jakiegoś nagłego hamowania, więc śmiało mogę wygłosić opinię, że nawet mój świętej pamięci stary składak był pod tym względem lepszy. W obawie więc o własne życie nim więc wyjechałem ze sklepu "swoim" rowerem na dzień dobry poprosiłem o wymianę tego badziewia na coś lepszego. Że akurat byli przed dostawą i nie mieli niczego innego, więc po stargowaniu wyszło, że klamki hamulcowe mam Deore :)

Długo by było opowiadać różne historie z udziałem mojego roweru. Wiem natomiast, że ponieważ zawsze żal mi było wywalać kasę na kupno licznika rowerowego, to ostatecznie nawet w przybliżeniu nie jestem w stanie podać ile tak naprawdę nim przejechałem.

Używany był głównie na terenie miasta stołecznego Warszawy do poruszania się po chodnikach, ulicach i ścieżkach rowerowych. I żeby było jasne, należałem wtedy do tych, którzy jeżdżąc sporadycznie, robią na rowerze góra kilkaset kilometrów rocznie.

I powiedzieć mogę tyle:
- rama nigdy nie pękła, choć to stal Hi-ten, czyli zwykła jakoś tam niby wzmocniona stal, która nie dość, ze sporo waży, to według tego co piszą na forach "rdzewieje na potęgę" ale jakoś u siebie tej potęgi nie odnotowałem; zaletą jest z kolei to, że jak coś pierdyknie, w pierwszym z brzegu warsztacie przygodny pan Henio zespawa ci to z powrotem do kupy zwykłą spawarką, za flaszkę ;),
- siodełko, tragedia, twarde i niewygodne, dłuższa jazda to droga krzyżowa,
- nie miałem pojęcia, że zastosowany w tym modelu support (to ta ośka na której obracają się korby z pedałami), to najgorszej jakości badziew, który na dzień dobry warto wymienić na coś innego, choćby dlatego, że
- w tymże standardowym supporcie montaż korb z pedałami odbywa się na kompletnie niekompatybilne z niczym nakrętki, więc jak któregoś dnia w czasie długiej wycieczki rowerowej taka nakrętka trzymająca korbę wybrała wolność i znienacka w czasie jazdy odpadła mi jedna korba z pedałem, to mówiąc delikatnie zostałem z tym tematem w czarnej dupie, bo niczym normalnym tego dokręcić nie szło (normalne nakrętki nie pasują, bo gwint inny), dziękować tylko Bogu, że udało mi się przed 24.00 dotoczyć do przystanku autobusowego a stamtąd na pociąg i nie musiałem przymusowo nocować 50 km od domu,
- generalnie osprzęt nie jest jakiś specjalnej jakości, niektórzy oceniają go jako mierny i jestem gotów się z tym zgodzić, bo np. bez problemu zajechałem w tym rowerze łańcuch i tylne zębatki, zaś sama zmiana biegów raczej też nigdy nie była jakaś super płynna, często coś zgrzytało, czasem coś tam nie trafiało, zgrzytało itp,
- rower ma taką geometrię ramy, że nie założysz do niego amortyzatora z przodu,
- rama na takie wymiary rurek, że chcąc mieć amortyzator pod siodełkiem nie założysz do niego np. amortyzatorów pantografowych , bo nie robią na ten wymiar
- generalnie pod przednią rurkę (główka ramy - wymiar 1") też ciężko dostać cokolwiek (np. ja chciałem wysoki wspornik kierownicy), bo już na ten wymiar mało kto cokolwiek robi (w międzyczasie zmieniły się standardy)
- z powyższych powodów, jeśli zamierzasz kupić rower, który w przyszłości zamierzasz w nieskończoność rozbudować o dużo lepsze komponenty, to lepiej wybierz coś innego, bo tu szybko kończą się opcje, choć nie ukrywam, że jak się człowiek uprze, to da się z tego roweru zrobić coś dużo lepszego mechanicznie niż oryginał --> ciekawa aukcja

Geralnie po wymianie kilku części (m.in. tego nieszczęśliwego supportu, łańcucha i wolnobiegu (to te zębatki z tyłu), opon, wspornika kierownicy i siodełka, linek) rowerek jeździ jednak kapitalnie i dostarcza mi radości na co dzień. Tyle, że to już zupełnie inny rower :)

A jakimi rowerami Wy jeździcie ? jakie mieliście z nimi najbardziej ekstremalne przeżycia ? ;) jakie najdłuższe trasy pokonaliście ? a może macie jakieś fajne wspomnienia rowerowe, którymi się zechcecie podzielić ?