Saturday, December 6, 2008

Cholerny deszcz

Wczoraj i przedwczoraj padał deszcz. Dzisiaj rano też siąpił poranny deszczyk, do tego wilgotna noc. Efekt --> wspaniałe błotko dookoła całego domu i na całej działce. Odległość od bramy wjazdowej do domu, pokonałem dzisiaj jakieś kilkadziesiąt razy. Niby nic, gdyb nie fakt, że raz po błocie a dwa gdybym przy okazji czegoś nie nosił. Niestety po takim bagnie nie da się przejechać taczką. Chyba, że skonstruuje pierwszą na świecie taczkę terenową z wyciągarką z przodu :) Albo jakiś rodzaj taczki poduszkowca :) Efekt moich dzisiejszych podróży = czuję się jak po maratonie. Potem jeszcze próbowaliśmy z teściem ustabilizować jakoś to błotko, ale skończyło się tym, że w kompletnej ciemości wspomagając się światłem reflektora biegaliśmy po podwórku z łopatami :) Wykonaliśmy dzisiaj tyle pracy i przydałoby się odpocząć. Niestety, jestem tak zmęczony, że nawet usnąć nie mogę. I to już jest niesprawiedliwe.

O zachowaniach losu

Definicja: jak masz kasę i chcęsz sobie kupić pewien ściśle określony komputer i śledzisz allegro i fora internetowe w poszukiwaniu dokładnie tego modelu, i od pół roku go nie ma, bo nikt go nie wystawia do sprzedania, to to jest zrządzenie losu, po prostu karma, tak się ułożyło i widocznie tak miało być, bo nikt nie chciał się go pozbyć.
Jeśli natomiast właśnie wyplułeś się z gotówki i nie masz ani grosza, a w odstępie dwóch dni na allegro nagle pojawiają się DWA właśnie takie komputery jak chciałeś i nie możesz sobie w tym momencie pozwolić na ten zakup, to to jest chamska złośliwość losu

PS. Poszukuję używanej obudowy od Sillicon Graphics

Zawody w przeklinaniu

[nadesłała Ciocia Danuta]

Międzynarodowe zawody w przeklinaniu. Trzech finalistów: Amerykanin, Rosjanin, Polak.
Finalistów usadzono w szczelnie zamkniętych kabinach, żeby nie mogli się podsłuchiwać i podpatrywać.
Komisja dała znak. Pierwszy wystartował Amerykanin:
- Fak, mada faka, fak jo self ... itp., itd... I tak przez około 5 minut.
Drugi Rosjanin:
- Job twoju mać, bladź, chuj wam w żopu... itp. itd..
Po dziesięciu minutach ostrych słów przyszła kolej na Polaka.
Lekki rumor w kabince i leci wiązanka:
- O żesz ty w mordę pierdolona mać, w dupę ruchana kozia dupo, pierdole cię i twoja matkę też... itp. itd.
Polak nadaje tak ok. godziny. Nagle wystawia głowę z kabinki i mówi:
- Dobra, mogę zaczynać.
Komisja na to:
- Zaczynać!? A co to było przez ostatnią godzinę?!
- To? Nic. Sznurówka mi się rozwiązała, ciasno w tej kabinie jak chuj i nie mogłem kurwy zawiązać...