Wednesday, October 29, 2008

Wkrótce Święto Zmarłych i Zaduszki

Wkrótce Święto Zmarłych i Zaduszki. Dwa dni poświęcone naszym bliskim, którzy odeszli. Dwa dni w których wypada pojechać i odwiedzić ich groby. Niestety nasze władze zrobią wszystko byśmy zamiast szybko i sprawnie odwiedzić groby bliskich stali w korkach. Oto jak się chwali Komenda Główna Policji na czas dorocznej akcji znicz rzucone będzie 10 tysięcy policjantów, którzy mają karać m.in. za przekraczanie szybkości. Z kolei TVN doniósł o podwyższeniu mandatów m.in. za "niebezpieczne wyprzedzanie", czyli znając życie za normalną aktywną jazdę. Jak jeszcze do tego dołożyć masakrę, którą uczyniono naszym drogom m.in. Gierkówce czyli non stop ograniczenia prędkości i fotoradary, widać ewidentnie, że żeby objechać groby rodzinne będzie trzeba brać dodatkowy urlop bo np. podróż z Gdańska do Katowic będzie trwała 11 godzin. Serdecznie podziękowania .... odwdzięczymy się na wyborach.

Tak btw. raczej trudno być w nastroju zadumy w te dni, jeśli cisną Ci się na usta same przekleństwa na korki spowodowane durnymi ograniczeniami prędkości, fotoradarami i patrolami dzięki czemu jedziesz 400 km z prędkością 55 km/h

MS Vista czyli trauma

Pisałem kiedyś jaką traumę miałem z nagrywaniem płytek w MS Vista. Miliony okienek z potwierdzeniami itp. Okazało się, że ten wkurzający zwyczaj ma swoją nazwę i cel - nazywa się to UAC czyli User Account Control - czyli mówiąc po ludzku, zapytaj użytkownika, czy jest pewien, że jest pewien Otóż okazuje się, że w następnej wersji windowsów będzie mniej stresu z tego powodu, bo robili jakieśtam badania i wyszło, że ludziska jak automaty i tak naciskają "Dalej/Countinue" nie czytając zupełnie tekstu ostrzeżenia. Jak podał oficjalny blog Microsoftu ktośtam u nich przemyślał te badania i postanowiono na wysokim szczeblu, że od tej pory windowsy będą wyświetlać ostrzeżenia tylko wtedy, gdy naprawdę będzie to potrzebne. Niestety takie udogodnienia będą tylko w nowej wersji Windows nazwanej Windows 7. Jak dla mnie - super. To jeszcze z dwie wersje Windows i będzie tak samo przyjażnie jak na Apple w 2001 roku :)

Burza za oknem, burze i domy

Świętą prawdą jest powiedzenie, że punkt widzenia wyznacza punkt siedzenia. Mieszkając jako nastolatek w blokach cieszyłem się burzami. Spektakle odbywające się za oknem pełne strug deszczu, piorunów i miotanych konarów drzew stanowiły dla mnie nie lada atrakcję. Niespecjalnie umiem to określić, ale sam fakt że blok jest duży i mocny, sprawiał, że zupełnie się nie bałem o to, że przykładowo zerwie nam dach z bloku czy zatopi piwnicę (która dziwnym trafem była zatapiana na tyle często, że nawet ja to pamiętam). Zresztą nad nami mieszkali sąsiedzi, więc gdyby zerwał się dach, to problem dotkąłby najpierw ich. Co prawda naprawdę potężne burze zdarzały się dość rzadko, zazwyczaj był taki sobie deszczyk, ale kiedy już się zdarzały, to siedzieliśmy całą rodzinką w oknie patrząc na biegnących ulicami przemokniętych ludzi, którzy starają się ukryć przed deszczem. Zawsze mnie to zastanawiało i do dzisiaj nie moge tego zrozumieć, że nawet Ci przemoczeni do ostatniej nitki, i nie mający już nic do stracenia, też biegli :) Ja w takich przypadkach idę spokojnym krokiem. Wyglądając przez okno, zakładaliśmy się czy wiatr przygnie daną gałąź jeszcze niżej, albo czy zerwie liście z gałęzi. Zastanawialiśmy się co jeszcze się stanie. Któregoś dnia nawet piorun walnął w wielgachną wierzbę koło naszego bloku, w wyniku czego wierzba straciła 2/3 swojej wysokości, choć ani uderzenia pioruna ani przełamania się drzewa nikt z nas wcześniej nie obstawił.
Wracając jednak do tematu i myśli przewodniej, że punkt widzenia wyznacza punkt siedzenia.
Wybudowaliśmy z Żoną dom. Nasz dom. I owszem teoretycznie jest ubezpieczony od wszelakich następstw itp. ale mimo to, kiedy wiatr staje się za silny patrzę czy wszystko jest w porządku, a po silnym deszczu obchodzę go i patrzę, czy wszystko OK, nic nie pociekło itd. Poza tym z niechęcią myślę o deszczu i śniegu, i gdybym mógł wpłynąć na pogodę, to wolałbym by nie było silnych wiatrów, ulew i mrozów. Wiem, że ubocznym efektem globalnego ocieplenia jest łagodna zima, ale kiedy o tym myślę, to łagodna zima bardzo mi pasuje. Po pierwsze nie ma zasp śniegowych, nie ma dużo do odśnieżania, nie zużywa się dużo węgla/drewna/gazu/oleju opałowego do ogrzania domu, nie ma błota, gdy topniejący śnieg rozmiękcza ziemię i nie ma tysięcy litrów wody płynących z pola z roztopów. Tak więc, wraz z wybudowaniem domu, moje poglądy na burze i inne gwałtowne zjawiska pogodowe uległy zmianie o 180 stopni. I na tym chyba mógłbym zakończyć niniejszy wpis, gdyby nie nasunęła mi się pewna refleksja, że jeszcze nie tak dawno, gdyby mi ktokolwiek powiedział, że tak mi się zmienią poglądy na te sprawy, to pewnie zabiłbym go śmiechem. I tu doskonale pasuje jak to kiedyś ktoś powiedział : NIGDY NIE MÓW NIGDY


[Edit - 3 uwagi]
1. Tak na marginesie, to jest problem jak nie ma surowej zimy, bo mróz nie wytłucze robactwa i potem na wiosnę lata tego tałatajstwa tyle, że trzeba instalować siatki w oknach.
2. Zmiana optyki dotyczy też zajączków i sarenek :) Te przesympatyczne zwierzaki świetnie ogląda się w zoo, lub w lecie przez lornetkę, gdy przychodzą się paść na polu u sąsiada. Niestety, z punktu widzenia posiadacza sadu, w zimie są to szkodniki pierwszej wody, które w poszukiwaniu żarcia przychodzą w mroźną zimę prawie pod dom i wyżerają krzaczory, jak również odzierają i zjadają korę z drzew w sadzie. Podobnie dziki i kruki/wrony/czarne wielgachne ptaszycka, które RYJĄ pole i wyjadają wszystko co tam znajdą. Czyli niszczą nasze krzewy i drzewa i uprawy, za które zapłaciliśmy i o które dbamy i które są naszym dobrem. Czyli są szkodnikami i zasługują na karę. W sumię gdybyśmy mieli trochę bardziej liberalne prawo, to pobiegłbym do najbliższego sklepu GS przytachał SWD i z balkonu zrobił z nimi wszystkimi porządek :) Tak zupełnie na marginesie, Szwagier ma kuzyna, który ma koło domu spory plac ogrodzony, a w ziemi na tym placu rozpleniły się jakieś pędraki czy coś ... byliśmy tam kiedyś przejazdem, to ten plac przekopany był tak jakby urząd skarbowy szukał zakopanych złotych monet ... zdziwiłem się, że to zaorał i to tak głeboko, tylko nieco podejrzane, że nie miał regularnych śladów .... okazało się, że kuzyn Szwagra już od dawna nie orze tego pola ... robią to za niego stada wron/gawronów/etc ..... gdybym nie zobaczył tego na własne oczy, to bym nie uwierzył, że ptaki mogą TAK przekopać pole ....
3. Podobna zmiana optyki dotyczy ... pająków. Moje dotychczasowe podejście do pająków najlepiej definiuje Garfield - dobry pająk to PŁASKI pająk. Wraz z wybudowaniem domu to się zmieniło i teraz polne pająki są u mnie pod ochroną - w końcu stały się dla mnie pożyteczne, bo łapią muchy, których na naszej wsi jest zatrzęsienie.