Wraca mąż do domu a tam znów nic nie ugotowane. Krzyczy na żonę:
- co to ma być ? wczoraj nic nie było do jedzenia ! i dzisiaj też nic nie ma !
Na co żona:
- no widzisz ? ugotowałam na dwa dni !
Saturday, February 28, 2009
Humor sytuacyjny
Kumpel opowiedział mi następującą historię zasłyszaną w rodzinie:
Było tak, że starsi takiego gościa gdzieś mieli jechać na weekend. Gość zajrzył, że ma wolną chatę i wartoby zorganizować imprezkę. Skrzyknął więc imprezkę, była wódka i panienki. Generalnie wszystko super, imprezka rozwinęła się doskonale, a że gość był młody i do trunkowania jeszcze nieprzyzwyczajony, to przedobrzył z alkoholem i zaczęło gościa ścinać. Resztkami pomyślunku wydumał, że skoro jest zimno na dworze, to się pójdzie przejść, ochłodzi się, to i wytrzeżwieje. Dość chwilę nie wracał, goście naszego bohatera zaczęli się niepokoić i ruszyli na poszukiwania. Po jakimś czasie go odnaleźli. Gość szedł i szedł ale niestety wypił tyle, że alkohol go przemógł totalnie. Padając w amoku alkoholowym na ziemię, gość zawisł na siatce ogrodzeniowej w jakiejś totalnie odlotowej pijackiej pozie, która pewnie zdobyłaby uznanie wśród wielbicieli kalendarza Menelli. Tak też odnależli go znajomi - zwieszającego się z ogrodzenia. Gdzie tu humor ? Ano tuż nad nim wisiała tabliczka z nazwą ulicy. ROZRYWKOWA. Całość została uwieczniona na zdjęciach, których niestety nie mam, ale jak sądzę łatwo możecie sobie je wyobrazić :)
Było tak, że starsi takiego gościa gdzieś mieli jechać na weekend. Gość zajrzył, że ma wolną chatę i wartoby zorganizować imprezkę. Skrzyknął więc imprezkę, była wódka i panienki. Generalnie wszystko super, imprezka rozwinęła się doskonale, a że gość był młody i do trunkowania jeszcze nieprzyzwyczajony, to przedobrzył z alkoholem i zaczęło gościa ścinać. Resztkami pomyślunku wydumał, że skoro jest zimno na dworze, to się pójdzie przejść, ochłodzi się, to i wytrzeżwieje. Dość chwilę nie wracał, goście naszego bohatera zaczęli się niepokoić i ruszyli na poszukiwania. Po jakimś czasie go odnaleźli. Gość szedł i szedł ale niestety wypił tyle, że alkohol go przemógł totalnie. Padając w amoku alkoholowym na ziemię, gość zawisł na siatce ogrodzeniowej w jakiejś totalnie odlotowej pijackiej pozie, która pewnie zdobyłaby uznanie wśród wielbicieli kalendarza Menelli. Tak też odnależli go znajomi - zwieszającego się z ogrodzenia. Gdzie tu humor ? Ano tuż nad nim wisiała tabliczka z nazwą ulicy. ROZRYWKOWA. Całość została uwieczniona na zdjęciach, których niestety nie mam, ale jak sądzę łatwo możecie sobie je wyobrazić :)
Subscribe to:
Posts (Atom)