Sunday, November 30, 2008
Drift traktorem
Bitwa pod Grunwaldem czyli wyprzedaż
Widzieliście Bitwę pod Grunwaldem pędzla Matejki ? Można założyć, że każdy kiedyś widział jeśli nie oryginał z Muzeum Narodowego, to chociaż reprodukcję w książce do histrii czy WOS-u. Czemu do tego nazwiązuję? Chyba dwa lata temu gdy MediaMarket na Ostrobramskiej (w Warszawie) robił wyprzedaż, to pod sklepem tuż przed otwarciem rozgrywały się takie sceny, że gdyby Matejko żył, lub by go jakimś cudem wskrzeszono, to śmiało mógłby malować drugą część swojego obrazu. Zdjęcia tamtych wydarzeń krążyły swego czasu po internecie, szeroko dyskutowano zniszczenia jakie spowodował szarżujący tłum i wydawałoby się, że już nic nie jest w stanie nas zaskoczyć .... a tu proszę. W czasie wyprzedaży w nowojorskim Wal-Marcie pracownik sklepu, który otwierał drzwi wejściowe nie zdążył uskoczyć w bezpieczne miejsce przed napierającym na drzwi tłumem i został ZADEPTANY na śmierć
Reklamy wszechobecne
Za granicą raczej nie stosuje się tak agresywnego zasłaniania wszystkiego reklamami jak u nas. W takiej np. Warszawie wszędzie gdzie się tylko da wiszą reklamy. W niektórych miejscach jak okolice rotundy PKO czy starówka, reklamy zasłaniają nawet większość budynków. Ktoś się chyba już tym zdenerwował i i przygotował fotomontaże pokazujące jak wyglądałyby pewne dość znane miejsca w Europie, gdyby było w nich tyle reklam co u nas
Smok Wawelski czyli McDonald
W trakcie wczorajszej wyprowadzki ze starego mieszkania, po wielu godzinach pakowania, znoszenia, upychania betów w samochodzie itp oboje z Żoną poczuliśmy przeraźliwy GŁÓD. Godzina 20.00 nie nastrajała optymistycznie, ale w desperacji poszliśmy do budy z chińskim żarciem, która znajdowała się niedaleko. Niestety. Buda przywitała nas zamkniętymi drzwiami i okiennicami. Stanęliśmy przed widmem głodu. Wiercące ssanie w naszych brzuchach spowodowało, że spojrzeliśmy na siebie i chcąc niechcąc ruszyliśmy w kierunku McDonalda. Każde z nas zamówiło po dużym zestawie, Żona zamówiła do tego sobie jakiś deserek, ja zamówiłem ciasteczko jabłkowe i na tym w sumie mogłaby ta opowieść się zakończyć, gdyby nie jedno duże ALE. Odkąd zjadłem to co zamówiłem, tak cholernie chce mi się pić, że wczoraj wydoiłem chyba całą półtoralitrową mineralną i nie zaspokoiłem pragnienia a dziś, czyli nazajutrz po konsumpcji, lecę już chyba z trzecią herbatą i nadal ciągle chce mi się pić.
Z tego co pamiętam bajeczki z dziecinstwa to bohaterski szewczyk przygotował Smokowi Wawelskiemu owieczkę wypchaną siarką, po zjedzeniu której Smokowi tak bardzo chciało się pić, że pił i pił aż pękł z przepicia. Bajki jak wiadomo oprócz prawdziwego przesłania noszą w sobie element zmyślony. Dziś w 100% wiem, że była nim właśnie ta owieczka. Tak naprawdę, to Sprytny Szewczyk wykończył Bogu ducha winnego smoka w ten sposób, że skoczył po prostu do najbliższego McDonalda, zakupił duży zestaw z frytkami a Smoka po zjedzeniu szlag trafił z pragnienia. End of story.
Z tego co pamiętam bajeczki z dziecinstwa to bohaterski szewczyk przygotował Smokowi Wawelskiemu owieczkę wypchaną siarką, po zjedzeniu której Smokowi tak bardzo chciało się pić, że pił i pił aż pękł z przepicia. Bajki jak wiadomo oprócz prawdziwego przesłania noszą w sobie element zmyślony. Dziś w 100% wiem, że była nim właśnie ta owieczka. Tak naprawdę, to Sprytny Szewczyk wykończył Bogu ducha winnego smoka w ten sposób, że skoczył po prostu do najbliższego McDonalda, zakupił duży zestaw z frytkami a Smoka po zjedzeniu szlag trafił z pragnienia. End of story.
Saturday, November 29, 2008
Ogłoszenie
W związku z faktem iż kończymy wynajmować mieszkanie i termin oddania kluczy się zbliża nieubłaganie, a ja nieopatrznie obiecałem właścicielowi oddać mieszkanie dokładnie w tym stanie w jakim go zastaliśmy, desperacko poszukuję:
- ok 80 sztuk moli
- ok 50 prusaków (plus około 6-7 sztuk zasuszonych martwych)
- jakieś 5-6 sztuk karaluchów
- ok półtorej kilograma +/- pięcioletniego brudu wielowarstwowego (na płytki łazienkowe i kuchenne)
- przeźroczystej substancji matowiącej dającej szary odcień brudu (coś jak filtr szary (ND) ok 2x-3x) do pokrycia szyb okiennych
Niestety takie są efekty, gdy człowiek w dobrej wierze coś obieca (miałem na myśli, że oddamy mieszkanie czyste), a potem dopiero się zastanowi CO obiecał jak mu własna Żona przypomni, ile środków czyszczących zużyliśmy do doprowadzenia mieszkania do czystości w naszym rozumieniu słowa czystość. Taka wpadka jak moja obietnica ma prawo jednak się zdarzyć, gdy spotkają się osoby, dla których jedno słowo (czystość) oznacza dwa krańcowo różne stany rzeczywistości.
- ok 80 sztuk moli
- ok 50 prusaków (plus około 6-7 sztuk zasuszonych martwych)
- jakieś 5-6 sztuk karaluchów
- ok półtorej kilograma +/- pięcioletniego brudu wielowarstwowego (na płytki łazienkowe i kuchenne)
- przeźroczystej substancji matowiącej dającej szary odcień brudu (coś jak filtr szary (ND) ok 2x-3x) do pokrycia szyb okiennych
Niestety takie są efekty, gdy człowiek w dobrej wierze coś obieca (miałem na myśli, że oddamy mieszkanie czyste), a potem dopiero się zastanowi CO obiecał jak mu własna Żona przypomni, ile środków czyszczących zużyliśmy do doprowadzenia mieszkania do czystości w naszym rozumieniu słowa czystość. Taka wpadka jak moja obietnica ma prawo jednak się zdarzyć, gdy spotkają się osoby, dla których jedno słowo (czystość) oznacza dwa krańcowo różne stany rzeczywistości.
Friday, November 28, 2008
Czar czarno białych zdjęć
Jest coś takiego w czarno-białych zdjęciach, co sprawia, że mają jakąś magię. Nie jest prosto zrobić piękne zdjęcie czarno-białe. Powiedziałbym, że nawet trudniej niż kolorowe. Dlatego tym bardziej cenię dobrze zrobione sesje robione w BW (black and white) W tym miesiącu trafiła się prawdziwa gratka dla wielbicieli BW. Genialna czarno-biała sesja Moniki Bellucci autorstwa Vincenta Petersa ukazała się w listopadowym magazynie GQ. Na szczęście można ją obejrzeć również w na forum Skins.be
Patrzę i jestem pod wrażeniem. Zdjęcia są po prostu doskonałe i w moim rozumieniu są doskonałe technicznie, kompozycyjnie, oświetleniowo i pod każdym innym względem. Jak dla mnie jeszcze wiele lat ćwiczeń, by choć zbliżyć się na 100 metrów do takiego poziomu. Użyłem słowa zbliżyć, bo o osiągnięciu takiego poziomu chyba w ogóle nie ma co marzyć. W sumie jako pasjonat fotografii i to od wielu lat, chętnie dowiedziałbym się jakim sprzętem było to robione, jak było ustawione oświetlenie, jakie czasy i przesłony zostały użyte a najchętniej zobaczył zdjęcia z planu tej sesji. Pewnie i tak mając te parametry i ten sprzęt i tak nie potrafiłbym tego odtworzyć ale przynajmniej zaspokoiłbym ciekawość. Tylko niestety tego już magazyn nie pokazał. A szkoda :)
Chociaż jak myślę o tych parametrach i sprzęcie to kojarzy mi się taka stara anegdota, gdy do znanej restauracji znanego kucharza przyszedł znany fotograf i znany kucharz rozpoznał go, a ponieważ bardzo lubił jego zdjęcia i nawet kilka znich wisiało u niego w domu to i skomplementował go odpowiednio mówiąc: mam kilka pańskich fotografii w domu, uwaźam, że jest pan naprawdę świetnym fotografem, musi pan mieć znakomity sprzęt, tyle, że po skończonym jedzeniu fotograf odwzajemnił się kucharzowi : zjadłem z przyjemnością, pańskie potrawy smakują wspaniale, musi pan mieć naprawdę świetne garnki
Czyli do tych danych z sesji, magazyn musialby jeszcze dołączać torebkę z cząstką talentu wymaganą do zrobienia takich zdjęć :)
Patrzę i jestem pod wrażeniem. Zdjęcia są po prostu doskonałe i w moim rozumieniu są doskonałe technicznie, kompozycyjnie, oświetleniowo i pod każdym innym względem. Jak dla mnie jeszcze wiele lat ćwiczeń, by choć zbliżyć się na 100 metrów do takiego poziomu. Użyłem słowa zbliżyć, bo o osiągnięciu takiego poziomu chyba w ogóle nie ma co marzyć. W sumie jako pasjonat fotografii i to od wielu lat, chętnie dowiedziałbym się jakim sprzętem było to robione, jak było ustawione oświetlenie, jakie czasy i przesłony zostały użyte a najchętniej zobaczył zdjęcia z planu tej sesji. Pewnie i tak mając te parametry i ten sprzęt i tak nie potrafiłbym tego odtworzyć ale przynajmniej zaspokoiłbym ciekawość. Tylko niestety tego już magazyn nie pokazał. A szkoda :)
Chociaż jak myślę o tych parametrach i sprzęcie to kojarzy mi się taka stara anegdota, gdy do znanej restauracji znanego kucharza przyszedł znany fotograf i znany kucharz rozpoznał go, a ponieważ bardzo lubił jego zdjęcia i nawet kilka znich wisiało u niego w domu to i skomplementował go odpowiednio mówiąc: mam kilka pańskich fotografii w domu, uwaźam, że jest pan naprawdę świetnym fotografem, musi pan mieć znakomity sprzęt, tyle, że po skończonym jedzeniu fotograf odwzajemnił się kucharzowi : zjadłem z przyjemnością, pańskie potrawy smakują wspaniale, musi pan mieć naprawdę świetne garnki
Czyli do tych danych z sesji, magazyn musialby jeszcze dołączać torebkę z cząstką talentu wymaganą do zrobienia takich zdjęć :)
Wednesday, November 26, 2008
24 oznaki dorosłości
[nadesłane przez Ciocię Danusię]
- Rośliny w domu żyją i nie można ich wypalić.
- Nie wyobrażasz sobie seksu w wąskim łóżku.
- Masz więcej żarcia niż piwa w lodówce.
- O 6:00 rano wstajesz, a nie idziesz do łóżka.
- Twoja ulubiona piosenka leci w windzie.
- Oglądasz TVN Meteo.
- Twoi znajomi rozwodzą się i pobierają, zamiast rzucać i chodzić.
- Ze 130 dni wakacji przechodzisz na 14.
- Jeansy i sweter to nie jest już ubiór wyjściowy.
- To Ty dzwonisz na policję z powodu zbyt głośnej muzyki u sąsiadów.
- Rodzina swobodnie żartuje przy Tobie o seksie.
- Nie wiesz, o której zamykają McDonalda.
- Ubezpieczenie za samochód spadło, ale Twoje rachunki wzrosły.
- Dajesz psu specjalne żarcie zamiast resztki z McDonalda.
- Spanie na wersalce powoduje u Ciebie ból pleców.
- Nie ucinasz sobie drzemek od południa do 18:00.
- Kolacja i film to juz całość zamiast początek randki.
- Zjedzenie kubełka skrzydełek z kurczaka o 3:00 nad ranem spowoduje potężną niestrawność zamiast ukoić żołądek.
- Do apteki idziesz po Ibuprom i Ranigast, a nie po prezerwatywy i test ciążowy.
- Butelka wina za 10 zł to nie jest już "całkiem niezły alkoholik".
- Właściwie to jesz śniadanie w porze śniadania.
- "Nigdy już się tak nie nachlam" jest zastępowane przez "Nie umiem już tak pić jak kiedyś" :))))
- 90% czasu przed komputerem poświęcasz na prace.
- Czytasz tę listę, szukając desperacko jednego punktu, który by Cię nie dotyczył, ale nic nie uratuje Twojego starego dupska
Miesiąc miodowy
Miesiąc miodowy kończy się z chwilą, gdy pies przynosi mężowi ranne pantofle a żona zaczyna warczeć
by Zsa Zsa Gabor
by Zsa Zsa Gabor
Różnice w postrzeganiu świata
[nadesłała Ania]
Pani z pary A do pani z pary B:
-Jestem wk...iona: na moją propozycję pójścia do restauracji on powiedział, że jesteśmy ze sobą dostatecznie długo abyśmy poszli do niego. Tam musiałam coś przyrządzić do kolacji, potem zaciągnął mnie do łóżka, zero gry wstępnej, w niecałe dwie minuty skończył, zawrócił się i zasnął !!!
Pani z pary B do pani z pary A:
- U mnie zaś wszystko pięknie! Zabrał mnie do eleganckiej restauracji, opłacił pyszną kolację z fantastycznym winem, odbyliśmy romantyczny spacer do niego, tam przy świetle świecy prawie godzinę mnie rozpalał wstępnie, a potem była prawie godzina wspaniałego seksu! I po tym wszystkim jeszcze godzinkę miło żeśmy gawędzili, aż usnęłam pierwsza!
Pan z pary A do pana z pary B:
- Było cudownie! Poszła ze mną, ugotowała kolację, żeśmy się pokochali, dzisiaj jestem szczęśliwy i wyspany!
Pan z pary B do pana z pary A
- Jestem skończony! Jak głupek zgodziłem sie aby wybrała knajpę, to zaprowadziła mnie do jakiejś restauracji na starówce, z jakimś francuskim winem. Jak zobaczyłem rachunek, to omal nie zemdlałem, musiałem tam zostawić całą forsę i nie stać mnie było na taryfę ! Czynsz i liczniki mam nieopłacone, więc musiałem zapalić świecę! Po tych
nerwach godzinę mi nie chciał ku... wstać, a potem godzinę kończyć nie mogłem! No i nie mogłem w końcu zasnąć, gadałem z tą wariatką o głupotach różnych aż mi zachrapała...
Pani z pary A do pani z pary B:
-Jestem wk...iona: na moją propozycję pójścia do restauracji on powiedział, że jesteśmy ze sobą dostatecznie długo abyśmy poszli do niego. Tam musiałam coś przyrządzić do kolacji, potem zaciągnął mnie do łóżka, zero gry wstępnej, w niecałe dwie minuty skończył, zawrócił się i zasnął !!!
Pani z pary B do pani z pary A:
- U mnie zaś wszystko pięknie! Zabrał mnie do eleganckiej restauracji, opłacił pyszną kolację z fantastycznym winem, odbyliśmy romantyczny spacer do niego, tam przy świetle świecy prawie godzinę mnie rozpalał wstępnie, a potem była prawie godzina wspaniałego seksu! I po tym wszystkim jeszcze godzinkę miło żeśmy gawędzili, aż usnęłam pierwsza!
Pan z pary A do pana z pary B:
- Było cudownie! Poszła ze mną, ugotowała kolację, żeśmy się pokochali, dzisiaj jestem szczęśliwy i wyspany!
Pan z pary B do pana z pary A
- Jestem skończony! Jak głupek zgodziłem sie aby wybrała knajpę, to zaprowadziła mnie do jakiejś restauracji na starówce, z jakimś francuskim winem. Jak zobaczyłem rachunek, to omal nie zemdlałem, musiałem tam zostawić całą forsę i nie stać mnie było na taryfę ! Czynsz i liczniki mam nieopłacone, więc musiałem zapalić świecę! Po tych
nerwach godzinę mi nie chciał ku... wstać, a potem godzinę kończyć nie mogłem! No i nie mogłem w końcu zasnąć, gadałem z tą wariatką o głupotach różnych aż mi zachrapała...
Tuesday, November 25, 2008
Wzory
Zawsze lubiłem odnajdywać w przyrodzie i dziełach ludzkich pewne powtarzające się wzory. Regularność jest przeciwieństwem chaosu. Daje poczucie panowania nad zjawiskiem. Regularne wzory podobają nam się częściej niż chaotyczne. A tak po ludzku - niektóre z nich fajnie wyglądają tak w rzeczywistości oglądane na żywo i wrzucone jako zdjęcie na tapetę :)
Doskonały wzór, tylko ...trochę tu nudnie, nie ? No to spójrzmy na coś już nie do końca tak doskonałego
Oto na pierwszy plan idzie doskonały wzór czyli ceglany mur. Doskonałość jego wzoru burzy jednak okno, które tu kiedyś było, ale zostało zamurowane dawno temu. Zdjęcie zrobione w środku lata wieczorem stąd gałęzie leszczyny swoją zielenią tak genialnie kontrastują z murem. Czyż tak nie wygląda nieco lepiej ?? Ano chyba zgodzicie się wszyscy, że jednak zdjęcie nr 2 jest fajniejsze.
Po co cały ten wstęp o doskonałościach ? Ano dążę do tego, że tak naprawdę to zupełnie nie podobają nam się doskonałości. Nie chcemy doskonałości. Doskonałości nas nudzą. Nie chcemy ich. Oczywiście z jednej strony patrzymy na te doskonałości i chwalimy je i ekscytujemy się nimi, ale z drugiej jednak strony nasze wybory zupełnie im przeczą.Przykład ? Proszę bardzo. Największe wzięcie mają nie te przepiękne posągowe wydumane boginie noszące nos wyżej głowy, tylko ładne i fajne dziewczyny z którymi idzie pogadać ale np. gdzieś w widocznym miejscu mają pieprzyk. Najchętniej zamiast doskonałej najnowszej Toyoty o doskonale aerodynamicznym opływowym kształcie do tego palącej 5 litrów na 100km kupilibyśmy dalekiego od doskonałości stareńkiego Dodge'a Challengera który pali jak ruski czołg i ma współczynnik oporu aerodynamicznego jak trzydrzwiowa szafa rzucona z przepaści. Chyba nie muszę podawać dalszych przykładów, by udowodnić, że mam rację. A teraz pomyślcie ile takich wyborów rzeczy niedoskonałych podejmujemy w życiu :)
Doskonały wzór, tylko ...trochę tu nudnie, nie ? No to spójrzmy na coś już nie do końca tak doskonałego
Oto na pierwszy plan idzie doskonały wzór czyli ceglany mur. Doskonałość jego wzoru burzy jednak okno, które tu kiedyś było, ale zostało zamurowane dawno temu. Zdjęcie zrobione w środku lata wieczorem stąd gałęzie leszczyny swoją zielenią tak genialnie kontrastują z murem. Czyż tak nie wygląda nieco lepiej ?? Ano chyba zgodzicie się wszyscy, że jednak zdjęcie nr 2 jest fajniejsze.
Po co cały ten wstęp o doskonałościach ? Ano dążę do tego, że tak naprawdę to zupełnie nie podobają nam się doskonałości. Nie chcemy doskonałości. Doskonałości nas nudzą. Nie chcemy ich. Oczywiście z jednej strony patrzymy na te doskonałości i chwalimy je i ekscytujemy się nimi, ale z drugiej jednak strony nasze wybory zupełnie im przeczą.Przykład ? Proszę bardzo. Największe wzięcie mają nie te przepiękne posągowe wydumane boginie noszące nos wyżej głowy, tylko ładne i fajne dziewczyny z którymi idzie pogadać ale np. gdzieś w widocznym miejscu mają pieprzyk. Najchętniej zamiast doskonałej najnowszej Toyoty o doskonale aerodynamicznym opływowym kształcie do tego palącej 5 litrów na 100km kupilibyśmy dalekiego od doskonałości stareńkiego Dodge'a Challengera który pali jak ruski czołg i ma współczynnik oporu aerodynamicznego jak trzydrzwiowa szafa rzucona z przepaści. Chyba nie muszę podawać dalszych przykładów, by udowodnić, że mam rację. A teraz pomyślcie ile takich wyborów rzeczy niedoskonałych podejmujemy w życiu :)
Ocieplenie
Wcześniej napadało nam trochę śniegu, teraz mamy ocieplenie. Słoneczko daje czadu, śnieżek się topi, woda tak gdzie może wsiąka w ziemie, tam gdzie nie może tworzy urocze błotko. Błotko jak to błotko, nie dość że tworzy lodowisko, po którym normalny człowiek przejść nie może żeby się nie upierdzielić błotem i nie wywinąć orła, to jeszcze można nieżle ubabrać sobie samochód. Niestety słońce jest tak intensywne, że nie dość że zwyczajnie razi, to coraz bardziej roztapia śnieg. I tylko stada rozćwierkanych wróbli buszujących w krzakach wydają się cieszyć z takiej pogody. Mam nadzieję, że szybko nastąpi jakieś ochłodzenie.
Monday, November 24, 2008
Polskie żarówki
Staram się mój patriotyzm wyrażać nie tylko podczas meczów naszej reprezentacji. Mając do wyboru w tej samej cenie produkt polski i zagraniczny wybrałem polski. Około dwóch, góra trzech tygodni temu kupiłem 4 żarówki polskiego producenta. Wszystkie co do jednej spaliły się. Co ciekawe nie przepalił się żarnik jak zazwyczaj, lecz nastąpiło jakieś przepalenie w słupku. Mam poczucie że się sfrajerzyłem tym zakupem. Dzięki takiej kontroli jakości wkrótce polskie produkty przestaną kupować nawet najbardziej wierni klienci. Ja na pewno dwa razy się zastanowię.
Sunday, November 23, 2008
Spadł pierwszy śnieg
Wczoraj wieczorem zaczął nieśmiało padać śnieżek. Właściwie bardziej nadawałoby się tu określenie ryż :) Małe kuleczki śniegu wielkości ryżu, które od razu topniały. Chyba 9/10 kierowców nadal jeździ na letnich oponach bo od momentu gdy zaczął padać wszyscy nagle zaczęli jechać 30 km/h. Efekt tego taki, że byle jaką trasę jechało się 2-3 razy wolniej niż normalnie. Na dodatek wiał silny wiatr. Do pierwszej nad ranem praktycznie cały śnieg, który napadał stopił się. Dopiero koło trzeciej w nocy rozpadało się na poważnie. Nad ranem śnieg równo pokrywał wszystko, ziemię, drzewa, krzewy, dachy i samochody :) Od rana pada dalej. Odśnieżyłem schody i poszedłem po drewo. Jak wróciłem znów były całe równo zapadane. Robota głupiego :)
Saturday, November 22, 2008
Nie kłam kochanie
Pamiętacie kto grał naszego Papieża? Oczywiście Piotr Adamczyk Trzeba mu przyznać, że fantastycznie odciął się od tej roli w nowej (dla mnie, bo na rynku trochę już jest) komedii romantycznej pod tytułem "Nie kłam kochanie" Akcji komedii zdradzał nie będę. Niektórzy pewnie powiedzą, że była beznadziejna, innym się będzie podobać, niektórzy obejrzą ją dla Marty ŻmudyTrzebiatowskiej, ja zaś powiem, że film ten trzeba koniecznie zobaczyć. Czemu ? Żeby zobaczyć co wyczynia Piotr Adamczyk. Absolutne komediowe mistrzostwo. Polski Jim Carrey. Jakby było tego mało, gość wydaje z siebie takie dżwięki, że nie sposób się nie uśmiechnąć :) W filmie pojawia się scena gdy gość pije do kwiatka polewając do kieliszków sobie z flaszki a kwiatkowi z konewki :) zagrana przez Adamczyka tak, że dla samej tej sceny warto wziąć ten film z wypożyczalni. Generalnie gorąco polecam na wieczór przy winie z kobietą
Friday, November 21, 2008
Mężczyźni na skraju załamania nerwowego
Kinoteatr Bajka wystawia teraz tragikomedię "Mężczyźni na skraju załamania nerwowego" Bohaterami jest czterech gości pracowników korporacji, mających kasę, markowe ciuchy, seks, pieniądze ... generalnie wszystko poza prawdziwą miłością. Na co dzień wspólnie gonią za karierą, pieniędzmi, adrenaliną i kobietami. Udają przy tym kogoś, kim tak naprawdę nie są. Genralnie pod płaszczykiem śmiechu przemycanych jest wiele gorzkich prawd na temat korporacyjnego życia w pogoni za pieniądzem i karierą, choć przy okazji padają takie teksty, że naprawdę idzie się popłakać ( Kobieto ! Uspokój twarz !!! ) Osoby pracujące w korporacjach odnajdą tu wiele smaczków. Aktorzy grają fajnie. Drugi akt jest nieco pokręcony, ale generalnie wrażenia ze sztuki fajne. Parafrazując jeden z cytatów możnaby rzec, że "ta sztuka nie jest dla cieniasów, którzy myślą, że stolicą Japonii jest Sony"
Piątek
Dzisiejszy dzień przyniósł kilka ciekawych wiadomości. Pierwszą, że wczoraj w Brukseli zainaugurowała działalność Europeana - wirtualna biblioteka dzieł europejskich pełna książek, obrazów i nagrań. Niestety nawał chętnych do skorzystania był taki, że serwery nie wytrzymały obciążenia. Drugą, że amerykański magazyn Life w ramach wystawy Life in picture udostępnił dziesięć milionów zdjęć ze swoich archiwów, w tym wiele bardzo unikatowych. Pełne 10 milionów zdjęć jest na stronie Life, zaś niektóre z nich są dostępne przez mechanizmy Google, tzn. wchodzimy na http://images.google.com wpisujemy np. 1939 source:life i voila! Trzecią, że policja zapowiedziała wzmożone kontrole legalności oprogramowania GPS w zatrzymywanych samochodach Policja radzi zabierać ze sobą dokumentację kupna programu wraz z certyfikatem i zapowiada, że w przypadkach wątpliwych sprzęt będzie za pokwitowaniem rekwirowany i oddawany ocenie biegłych. Czwarta wiadomość, że kanadyjski Sąd Najwyższy orzekł, że otyli w samolocie mają prawo do dwóch miejsc w cenie jednego
O ile dwie pierwsze wiadomości napawają mnie optymizmem, to dwie ostatnie budzą uzasadnioną wątpliwość co do zdrowego rozsądku rodzaju ludzkiego.
Ciekawe czy Policja pójdzie dalej i zacznie kontrolować posiadaczy laptopów na okoliczność posiadania przy sobie licencji na wszystkie posiadane na laptopie programy. Wtedy zamiast toreb na laptopy wszyscy będą wozić 90 litrowe walizki na kółkach. Gdzieś w końcu trzeba będzie pomieścić te wszystkie dowody zakupu i pudełka od programów :)
O ile dwie pierwsze wiadomości napawają mnie optymizmem, to dwie ostatnie budzą uzasadnioną wątpliwość co do zdrowego rozsądku rodzaju ludzkiego.
Ciekawe czy Policja pójdzie dalej i zacznie kontrolować posiadaczy laptopów na okoliczność posiadania przy sobie licencji na wszystkie posiadane na laptopie programy. Wtedy zamiast toreb na laptopy wszyscy będą wozić 90 litrowe walizki na kółkach. Gdzieś w końcu trzeba będzie pomieścić te wszystkie dowody zakupu i pudełka od programów :)
Thursday, November 20, 2008
BizSpark - pierwsza działka za darmo
Każdy, kto widział choć jeden film o narkotykach kojarzy hasło "pierwsza działka za darmo". Osobie choćby z pozoru nie zainteresowanej narkotykami udostępnia się za darmo pierwszą działkę narkotyku. Może wyrzuci, a może jednak zatrzyma i z ciekawości weźmie. Jak weźmie to raczej wróci. Narkotyki w końcu uzależniają. Dzięki temu dealer ma nowego klienta. Koszt pierwszej działki się zwraca. Mafia jest zadowolona poszerza rynek i zwiększa stałe dochody.
Wiele młodych firm rozpoczynając swoją przygodę zamiast kupować drogie oprogramowanie Microsoftu szła w kierunku instalacji darmowego oprogramowania Open Source. W ten sposób zaoszczędzała masę kasy. W przyszłości takie firmy kupowały Windows tylko jeśli były zmuszone. Trend ten narastał do tego stopnia, że ktoś w Microsofcie w końcu zwrócił na to uwagę. Wielokrotne ataki na środowisko Open Source i próby dyskredytowania go w oczach potencjalnych i obecnych użytkowników nie przynosiły pożądanych efektów. Trzeba było więc coś z tym zrobić.
Wymyślono by zgodnie z dewizą "Pierwsza działka za darmo" startującym na rynku firmom, które dopiero się rozwijają rozdawać swoje produkty za darmo. Firmy dostają licencje komercyjne, mogą na tym zarabiać np.: tworząc oprogramowanie i sprzedając go. Z czasem uzależnią się od dotychczasowych rozwiązań, wraz ze wzrostem firmy kupując już tylko jedno oprogramowanie: Microsoftu. Sprytne prawda ?
Tak oto korporacja przejęła sposób działania struktur mafijnych. I nawet nadała mu własną nazwę - BizSpark. I znając życie będą się tym chwalić na konferencjach mydląc oczy jak to wspierają rozwój małych firemek. I najsmutniejsze, że niektórzy w to uwierzą. A wszystko po to by zniszczyć Open Source i utrzymać stały dopływ kasy od klientów.
Edit: Przyznaję przeoczyłem, że akcja nosi nazwę BizSpark a nie BizPark. Moja wina. Z drugiej strony skoro wiadomo kto i co robi, to co za różnica jaką nazwę temu dali ?
Wiele młodych firm rozpoczynając swoją przygodę zamiast kupować drogie oprogramowanie Microsoftu szła w kierunku instalacji darmowego oprogramowania Open Source. W ten sposób zaoszczędzała masę kasy. W przyszłości takie firmy kupowały Windows tylko jeśli były zmuszone. Trend ten narastał do tego stopnia, że ktoś w Microsofcie w końcu zwrócił na to uwagę. Wielokrotne ataki na środowisko Open Source i próby dyskredytowania go w oczach potencjalnych i obecnych użytkowników nie przynosiły pożądanych efektów. Trzeba było więc coś z tym zrobić.
Wymyślono by zgodnie z dewizą "Pierwsza działka za darmo" startującym na rynku firmom, które dopiero się rozwijają rozdawać swoje produkty za darmo. Firmy dostają licencje komercyjne, mogą na tym zarabiać np.: tworząc oprogramowanie i sprzedając go. Z czasem uzależnią się od dotychczasowych rozwiązań, wraz ze wzrostem firmy kupując już tylko jedno oprogramowanie: Microsoftu. Sprytne prawda ?
Tak oto korporacja przejęła sposób działania struktur mafijnych. I nawet nadała mu własną nazwę - BizSpark. I znając życie będą się tym chwalić na konferencjach mydląc oczy jak to wspierają rozwój małych firemek. I najsmutniejsze, że niektórzy w to uwierzą. A wszystko po to by zniszczyć Open Source i utrzymać stały dopływ kasy od klientów.
Edit: Przyznaję przeoczyłem, że akcja nosi nazwę BizSpark a nie BizPark. Moja wina. Z drugiej strony skoro wiadomo kto i co robi, to co za różnica jaką nazwę temu dali ?
Teściowa
[nadesłane przez Anię]
Koleś postanowił się żenić, idzie rozmawiać ze swoja matką:
- Mamo, zakochałem się i będę się żenił, ona też mnie kocha i będzie nam wspaniale.
- Eh, no dobrze, ale muszę ją poznać.
- To ja ją przyprowadzę, ale przyprowadzę też dwie inne koleżanki a ty zgadniesz, która jest moją wybranką.
- Niech i tak będzie.
Następnego dnia typ przyprowadza trzy laski. Dziewczyny siadają na kanapie, naprzeciw nich staje mama kolesia, przypatruje się chwilkę
- To ta ruda pośrodku.
- Dokładnie. Skąd wiedziałaś?
- Bo już mnie wkurwia!
Koleś postanowił się żenić, idzie rozmawiać ze swoja matką:
- Mamo, zakochałem się i będę się żenił, ona też mnie kocha i będzie nam wspaniale.
- Eh, no dobrze, ale muszę ją poznać.
- To ja ją przyprowadzę, ale przyprowadzę też dwie inne koleżanki a ty zgadniesz, która jest moją wybranką.
- Niech i tak będzie.
Następnego dnia typ przyprowadza trzy laski. Dziewczyny siadają na kanapie, naprzeciw nich staje mama kolesia, przypatruje się chwilkę
- To ta ruda pośrodku.
- Dokładnie. Skąd wiedziałaś?
- Bo już mnie wkurwia!
Deszcz wyłącza kobietom myślenie
Wczoraj wieczorem zaczęła się wichura z deszczem. Dzięki temu za oknem oprócz tradycyjnych już ptaków latały śmieci, liście a nawet całe gałęzie. Wycieraczki w samochodzie trzeba było włączyć na maksa. Widziałem dwa wypadki samochodowe spowodowane warunkami na drodze, oba w odległości 100 metrów od ronda. Wichura trwała całą noc i cały poranek. Rankiem wystarczył rzut oka za okno, by stwierdzić, że nic się nie zmieniło i wichura nadal szaleje a deszcz momentami pada prawie poziomo.
Żachnąłem się i moją ulubioną skórzaną kurtkę zamieniłem na goretex z kapturem. Lubienie lubieniem ale goretex lepiej sprawdza się w deszczu, kaptur sprawia, że nie kapie Ci za kołnierz, generalnie na taką pogodę jest to dużo lepszy wybór. Czapka baseballówka na łeb, na to kaptur i wychodzę z mieszkania. Na przystanku obok bloku jakaś kobieta siłuje się parasolem. Deszcz wali równo. Wiatr wieje porządnie. Kobieta wykonuje jakiś taniec wojenny dookoła siebie, kręcąc się i wymachując parasolem, który pod naporem wiatru z wypukłego zrobił się wklęsły. Uśmiech. Mój autobus jedzie z innego przystanku. Idę więc dalej. Przechodzę przez ulicę. Teraz jestem cwaniak, bo wiatr zamiast w twarz, wieje w moje plecy, popychając mnie w kierunku przystanku. Idzie się lekko i przyjemnie. Mijam dziewczynę która w strugach deszczu walcząc z wiatrem próbuje rozłożyć kompletnie połamany i poskręcany parasol. Dochodzę na przystanek. Tam ukryta pod daszkiem starsza pani walczy z kolejnym parasolem. Nim dotrę do pracy spotkam jeszcze dwie takie kobiety. I ani jednego faceta. Trzeba nie myśleć, żeby patrząc za okno i widząc przelatującego w strugach deszczu psa zabrać ze sobą parasol. Stojąc w kolejce na stołówce zaczynam dostrzegać w tym pewną prawidłowość. Deszcz najwyraźniej wyłącza kobietom myślenie.
PS. Pozdrowienia dla stojącej przede mną w kolejce dziewczyny, która miała odwagę przyznać się, że pomyślała o tym samym, gdy wrzucała swoją parasolkę do kosza :)
Żachnąłem się i moją ulubioną skórzaną kurtkę zamieniłem na goretex z kapturem. Lubienie lubieniem ale goretex lepiej sprawdza się w deszczu, kaptur sprawia, że nie kapie Ci za kołnierz, generalnie na taką pogodę jest to dużo lepszy wybór. Czapka baseballówka na łeb, na to kaptur i wychodzę z mieszkania. Na przystanku obok bloku jakaś kobieta siłuje się parasolem. Deszcz wali równo. Wiatr wieje porządnie. Kobieta wykonuje jakiś taniec wojenny dookoła siebie, kręcąc się i wymachując parasolem, który pod naporem wiatru z wypukłego zrobił się wklęsły. Uśmiech. Mój autobus jedzie z innego przystanku. Idę więc dalej. Przechodzę przez ulicę. Teraz jestem cwaniak, bo wiatr zamiast w twarz, wieje w moje plecy, popychając mnie w kierunku przystanku. Idzie się lekko i przyjemnie. Mijam dziewczynę która w strugach deszczu walcząc z wiatrem próbuje rozłożyć kompletnie połamany i poskręcany parasol. Dochodzę na przystanek. Tam ukryta pod daszkiem starsza pani walczy z kolejnym parasolem. Nim dotrę do pracy spotkam jeszcze dwie takie kobiety. I ani jednego faceta. Trzeba nie myśleć, żeby patrząc za okno i widząc przelatującego w strugach deszczu psa zabrać ze sobą parasol. Stojąc w kolejce na stołówce zaczynam dostrzegać w tym pewną prawidłowość. Deszcz najwyraźniej wyłącza kobietom myślenie.
PS. Pozdrowienia dla stojącej przede mną w kolejce dziewczyny, która miała odwagę przyznać się, że pomyślała o tym samym, gdy wrzucała swoją parasolkę do kosza :)
Młoda generacja
Młoda generacja ma także dziś respekt dla starości: dla starego wina, starej whisky i starych mebli
by Truman Capote
by Truman Capote
Wednesday, November 19, 2008
Jak zostałem złodziejem
Wiecie, że można zostać złodziejem nie ruszając się z miejsca ? Nikomu nic nie ukradłem a jednak ... udało mi się nim zostać. Jak ? No wszedłem na forum gospodarcze na wątek poświęcony cenom benzyny i diesla i dowiedziałem się, że:
Kupując ropniaka okradasz państwo, bo więcej przejedziesz a mniej spalisz i odprowadzisz podatków, ropniacy to tacy samo złodzieje jak ci z instalacją LPG
Cytat by gość@Forum Gospodarka
Tak więc jestem złodziejem. Trochę dziwne uczucie, bo z jednej strony niby stawia to mnie nieco na marginesie, z drugiej mam poczucie, że dobrze robię. Benzyniak bez gazu to moim zdaniem wywalanie kasy w błoto na własne życzenie. No chyba, że nówka sztuka, ale to już inna bajka. Na co dzień to tylko dobry wolnoobrotowy ropniak a w benzyniaku instalacja na gaz. W kieszeni zostaje kilka stówek, które można odłożyć albo wydać na potrzebne sprawy. Jednym słowem dla państwa ZŁODZIEJ to człowiek LICZĄCY I MYŚLĄCY. Trochę to smutne.
Kupując ropniaka okradasz państwo, bo więcej przejedziesz a mniej spalisz i odprowadzisz podatków, ropniacy to tacy samo złodzieje jak ci z instalacją LPG
Cytat by gość@Forum Gospodarka
Tak więc jestem złodziejem. Trochę dziwne uczucie, bo z jednej strony niby stawia to mnie nieco na marginesie, z drugiej mam poczucie, że dobrze robię. Benzyniak bez gazu to moim zdaniem wywalanie kasy w błoto na własne życzenie. No chyba, że nówka sztuka, ale to już inna bajka. Na co dzień to tylko dobry wolnoobrotowy ropniak a w benzyniaku instalacja na gaz. W kieszeni zostaje kilka stówek, które można odłożyć albo wydać na potrzebne sprawy. Jednym słowem dla państwa ZŁODZIEJ to człowiek LICZĄCY I MYŚLĄCY. Trochę to smutne.
Tuesday, November 18, 2008
Luksusowy betonowy schron atomowy
Oryginalna reklama Apteki
Kogoś powaliło ?
Miejsce akcji: 18 listopada 2008 roku - miasto stołeczne Warszawa, stolica 40 milionowego kraju w Unii Europejskiej, centrum handlowe LAND ulica .. cholera wie jaka
spojrzałem i bym się wpierdzielił w przystanek z wrażenia ..... do świąt ponad miesiąc a tu jak gdyby nigdy nic napis Wesołych Świąt, a nad nim (może to niewyraźnie widać, ale wybaczcie, bo zdjęcie robione komórką) sanie z Mikołajem i bandą reniferów ... no szkoda, że pacany nie powiesili tego na Święto Zmarłych
spojrzałem i bym się wpierdzielił w przystanek z wrażenia ..... do świąt ponad miesiąc a tu jak gdyby nigdy nic napis Wesołych Świąt, a nad nim (może to niewyraźnie widać, ale wybaczcie, bo zdjęcie robione komórką) sanie z Mikołajem i bandą reniferów ... no szkoda, że pacany nie powiesili tego na Święto Zmarłych
Trybunał ma poczucie humoru
Pytanie : jak sprawić by przeklinali Cię pracownicy wszystkich działów HR w Polsce ?
Odpowiedź : wydać działające wstecz orzeczenie dotyczące wypłacanej kasy
Wrażenia : bezcenne
Reakcja działów HR : przekleństwa
Reakcja pracodawców : niedowierzanie
Wytłumaczenie dla osób niezwiązanych z HR:
Z dniem 7 lipca 2008r. wszedł w życie wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 24 czerwca 2008r. sygn.akt. SK 16/06 ( Dz.U. Nr 119, poz.771), w którym Trybunał Konstytucyjny orzekł, że art. 41 ust. 1 ustawy z dnia 25 czerwca 1999r. o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (Dz.U z 2005r. Nr 31, poz. 267 ze zm.) rozumiany w taki sposób, że w podstawie wymiaru zasiłku chorobowego nie uwzględnia się składników wynagrodzenia, od których pracownik uiścił składkę na ubezpieczenie chorobowe, a które nie są mu wypłacane za okres pobierania zasiłku chorobowego, jest niezgodny z art. 67 ust.1 w związku z art. 31 ust. 3 Konstytucji.
Przekładając z polskiego na nasze:
W zależności od tego na jakim stanowisku się pracuje dostaje się różne składniki wynagrodzenia, przykładowo: sprzedawcy dostają różne rodzaje premii od dokonanej sprzedaży, miesięczna, kwartalna, roczna itp., reporterzy i autorzy tekstów dostają różne rodzaje honorarium autorskiego, pracujący w nocy dostają dodatek nocny, płaci się różne rodzaje premii motywacyjnych, celowych itp itd. Niektóre składniki wynagrodzeń pomniejsza się o nieobecności, niektórych nie, generalnie wiele znaczą tu regulaminy płac pracodawców. Dlaczego o tym wspominam ? Kwestia jest taka, że kiedy chorowaliśmy, wyliczana była podstawa chorobowego do której nie wszystkie składniki wynagrodzenia były zaliczane. Ustawowo było określone co wchodzi, a co nie. Od tej podstawy liczone było nasze chorobowe, czyli wynagrodzenie które dostajemy w czasie choroby. Oznacza to po chłopsku mówiąc, że miałeś płacone na przykład pięć składników ale do chorobowego zaliczało Ci się trzy.
Trybunał Konstytucyjny uznał że to sprzeczne z konstytucją i wydał dość zabawne orzeczenie - w którym orzekł, że WSZYSTKIE składniki powinny wchodzić do podstawy chorobowego. Co więcej (teraz będzie zabawnie) orzeczenie działa wstecz do trzech lat. Co więcej (teraz będzie jeszcze zabawniej) do wypłaconej kwoty przysługują odsetki liczone za cały okres. To znaczy ze jeśli mamy chorobowe za kwiecień 2006, to za cały ten okres do dzisiaj należą nam się odsetki. W skrajnych przypadkach może dojść do sytuacji gdy dostaniemy 1000 złotych zaległości i 800 złotych odsetek. Co więcej (teraz będzie jeszcze zabawniej) do pewnego okresu pracodawca jest ustawowo zobowiązany wyrównać pracownikowi zaległe chorobowe, natomiast za wcześniejsze okresy tylko jeśli pracownik złoży w tej sprawie stosowne pismo. Jest tylko jedno małe "ale" (i teraz będzie tak zabawnie, że bardziej się nie da) - jeśli wypłata zaległości następuje do 30 dni od złożenia przez pracownika pisma - ZUS przejmuje na siebie wypłatę odsetek. Jeśli jednak termin ten zostaje przekroczony (oczami fantazji widzę jak akurat działy kadr się z tym wyrobią) - całość odsetek obciąża pracodawcę.
Trybunałowi gratuluję fantazji. Wrażenia pracodawców - priceless.
Nadal nie wierzysz, że to prawda ? Wejdź na ZUS - bieżące wyjaśnienia komórek merytorycznych i zerknij na następujące dokumenty
Odpowiedź : wydać działające wstecz orzeczenie dotyczące wypłacanej kasy
Wrażenia : bezcenne
Reakcja działów HR : przekleństwa
Reakcja pracodawców : niedowierzanie
Wytłumaczenie dla osób niezwiązanych z HR:
Z dniem 7 lipca 2008r. wszedł w życie wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 24 czerwca 2008r. sygn.akt. SK 16/06 ( Dz.U. Nr 119, poz.771), w którym Trybunał Konstytucyjny orzekł, że art. 41 ust. 1 ustawy z dnia 25 czerwca 1999r. o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (Dz.U z 2005r. Nr 31, poz. 267 ze zm.) rozumiany w taki sposób, że w podstawie wymiaru zasiłku chorobowego nie uwzględnia się składników wynagrodzenia, od których pracownik uiścił składkę na ubezpieczenie chorobowe, a które nie są mu wypłacane za okres pobierania zasiłku chorobowego, jest niezgodny z art. 67 ust.1 w związku z art. 31 ust. 3 Konstytucji.
Przekładając z polskiego na nasze:
W zależności od tego na jakim stanowisku się pracuje dostaje się różne składniki wynagrodzenia, przykładowo: sprzedawcy dostają różne rodzaje premii od dokonanej sprzedaży, miesięczna, kwartalna, roczna itp., reporterzy i autorzy tekstów dostają różne rodzaje honorarium autorskiego, pracujący w nocy dostają dodatek nocny, płaci się różne rodzaje premii motywacyjnych, celowych itp itd. Niektóre składniki wynagrodzeń pomniejsza się o nieobecności, niektórych nie, generalnie wiele znaczą tu regulaminy płac pracodawców. Dlaczego o tym wspominam ? Kwestia jest taka, że kiedy chorowaliśmy, wyliczana była podstawa chorobowego do której nie wszystkie składniki wynagrodzenia były zaliczane. Ustawowo było określone co wchodzi, a co nie. Od tej podstawy liczone było nasze chorobowe, czyli wynagrodzenie które dostajemy w czasie choroby. Oznacza to po chłopsku mówiąc, że miałeś płacone na przykład pięć składników ale do chorobowego zaliczało Ci się trzy.
Trybunał Konstytucyjny uznał że to sprzeczne z konstytucją i wydał dość zabawne orzeczenie - w którym orzekł, że WSZYSTKIE składniki powinny wchodzić do podstawy chorobowego. Co więcej (teraz będzie zabawnie) orzeczenie działa wstecz do trzech lat. Co więcej (teraz będzie jeszcze zabawniej) do wypłaconej kwoty przysługują odsetki liczone za cały okres. To znaczy ze jeśli mamy chorobowe za kwiecień 2006, to za cały ten okres do dzisiaj należą nam się odsetki. W skrajnych przypadkach może dojść do sytuacji gdy dostaniemy 1000 złotych zaległości i 800 złotych odsetek. Co więcej (teraz będzie jeszcze zabawniej) do pewnego okresu pracodawca jest ustawowo zobowiązany wyrównać pracownikowi zaległe chorobowe, natomiast za wcześniejsze okresy tylko jeśli pracownik złoży w tej sprawie stosowne pismo. Jest tylko jedno małe "ale" (i teraz będzie tak zabawnie, że bardziej się nie da) - jeśli wypłata zaległości następuje do 30 dni od złożenia przez pracownika pisma - ZUS przejmuje na siebie wypłatę odsetek. Jeśli jednak termin ten zostaje przekroczony (oczami fantazji widzę jak akurat działy kadr się z tym wyrobią) - całość odsetek obciąża pracodawcę.
Trybunałowi gratuluję fantazji. Wrażenia pracodawców - priceless.
Nadal nie wierzysz, że to prawda ? Wejdź na ZUS - bieżące wyjaśnienia komórek merytorycznych i zerknij na następujące dokumenty
- Zasady obliczania odsetek od wyrównań zasiłków dokonywanych przez płatników składek z urzędu, w związku z wyrokiem TK
- Wytyczne Prezesa ZUS w sprawie rozliczania w ciężar składek na ubezpieczenia społeczne wyrównań zasiłków [...] ubezpieczonym w wyniku realizacji wyroku TK
- Zasady obliczania odsetek od wyrównań zasiłków w związku z wyrokiem TK
- Zasady realizacji wyroku trybunału konstytucyjnego w sprawie podstawy wymiaru zasiłków
Monday, November 17, 2008
To nie jest kraj dla starych ludzi
Wyborcza opublikowała ciekawy artykuł To nie jest kraj dla starych ludzi, a zwłaszcza nie dla starych kobiet
Sunday, November 16, 2008
Słoneczna niedziela
I znów nastała słoneczna niedziela. Jakby tego było mało, wróble szalały w krzaczorach i na drzewach. Generalnie trochę chłodno, ale poza tym prawie lato :) Jak jeszcze wziąć pod uwagę że jest 16 listopada to praktycznie upały.
Saturday, November 15, 2008
Ostatnie zlecenie (Bangkok dangerous)
Do kin wchodzi najnowszy film z Nicolasem Cage'm - Ostatnie zlecenie (org. Bangkok Dangerous) Nie wiem jak gość to robi, ale nie jestem w stanie przypomnieć sobie choćby jednego filmu z jego udziałem z ostatnich kilku lat, który by mi się nie podobał. Tym razem gość poszedł krok dalej, film zmusza do myślenia a przelew krwi i trupy stanowią tylko tło do ukazania wielu ważnych rzeczy. Jeśli komuś podobał się Ghost dog: Droga samuraja (org. Ghost dog) to tym filmem będzie zachwycony. Podobnie jak ja. Gorąco polecam.
Życie z reklamami
W Firefoxie mam AdBlock Plus'a i NoScript, w Safari mam Pithelmet - generalnie reklam nie oglądam :) Zdarzyło się jednak tak, że po zainstalowaniu nowego Safari, straszne pluł się Pithelmet, więc go wyłączyłem. Potem jakby nigdy nic wszedłem na gazeta.pl i jęknąłem ... Przecież z tego się nie da korzystać ...wszędzie reklamy, na każdej stronie zjeżdzające okienka i bannery ..... kurna. To jest jakaś tragedia ... czy już naprawdę jesteśmy skazani na reklamy nawet na informacji o zawaleniu się drogi w Chinach ???
Pierwsze płytki
Dziś po raz pierwszy w życiu kładłem płytki. Zajęło mi to prawie cały dzień ale jestem dumny i blady, bo dwie ściany prezentują się naprawdę dobrze. Pozostałe dwie ściany machńę jak przemyślę koncepcję :)
Friday, November 14, 2008
Uptime
Jakoś tak jest, że miewam takie uptime'y jak na załączonym obrazku. Niestety mamusia Apple dość często wydaje update'y, które wymagają restartu i wtedy zaczynamy liczyć od nowa :) Czemu o tym piszę ? No z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że nie tak dawno temu kumpel, który jest naprawdę świetnym serwisantem stwierdził, że nie może sobie kupić Apple'a, bo nie może się przyzwyczajać, że komputer tak po prostu działa, i musi cały czas ćwiczyć. Drugi zaś taki, że w zeszłym przyjechał do nas konsultant z najnowszym, najsilniejszym, przezajebistym laptopem Dell XPS z systemem tadaaaa Windows Vista, w trakcie pracy zaliczył kilka bluescreenów, z czego pierwszy BSOD po odmontowaniu mojego pendrive'a, a drugi po próbie otwarcia dokumentu w Wordzie. Ubawił mnie tym szczerze, więc przyznałem się do posiadania Apple'a i wyraziłem swoje zdanie o Viście, gość tylko się żachnął :) Chciałem sobie nawet zdjęcie zrobić, ale szybko się restartował. Czyli jak życie pokazuje, może tamten jest wydajniejszy i nowszy, ale ja bym się nie zamienił.
ZUS kupuje 130 tysięcy dyskietek
Na trzeźwo bym tego nie wymyślił. 7 listopada 2008 ZUS opublikował w Biuletynie Zamówień Publicznych komunikat o przetargu otwartym na dostarczenie 130 tysięcy dyskietek 1,44 MB
Jak tak dalej pójdzie, to wojsko ogłosi przetarg na zakup pistoletów skałkowych a URM zakup kałamarzy i gęsich piór dla urzędników.
Jak tak dalej pójdzie, to wojsko ogłosi przetarg na zakup pistoletów skałkowych a URM zakup kałamarzy i gęsich piór dla urzędników.
Thursday, November 13, 2008
Dialogi
Dziś w pracy - siadam do biurka - a kumpel:
k : - co powiesz ?
ja: - ?! (spojrzenie z uniesionymi brwiami i wzruszeniem ramion)
k : - miałem nadzieję, ze powiesz coś mądrego
ja: - E=mc2 ???
kumpela siedząca obok : wybuch śmiechu
k : - co powiesz ?
ja: - ?! (spojrzenie z uniesionymi brwiami i wzruszeniem ramion)
k : - miałem nadzieję, ze powiesz coś mądrego
ja: - E=mc2 ???
kumpela siedząca obok : wybuch śmiechu
Masz wścibską teściową ?
Masz wścibską teściową ? No to możesz dostać rozwód ! Okazuje się, że włoski trybunał kościelny a potem i sąd uznali zgodnie, że wścibstwo teściowej narusza umowę przedślubną i jest podstawą do ogłoszenia rozwodu Co ciekawe wg statystyk teściowe we Włoszech są powodem 30% rozwodów i separacji - moim zdaniem ten wynik nie jest niczym dziwnym pamiętając że ten naród porozumiewa się krzykiem.
Najlepszy mebel miejski
Dziennik metro (taka bezpłatna gazeta rozdawana w kilku miastach Polski) ogłosił wśród czytelników konkurs na najlepszy mebel miejski. Nie ukrywam, że przeglądając zgłoszone "meble" odczuwam żal, że ładne rzeczy w naszych miastach zamiast być powszechne i budzić powszechny zachwyt, to są tak cholernie rzadkie, że kiedy już się trafiają, to od razu trafiają na konkurs.
Poznaj siłę swojego hasła
Chcesz poznać siłę swojego hasła ? Banalnie proste, ale uwaga, bo można się zdołować, lub obrosnąć w piórka. Jak ? Wchodzimy na stronę hackosis.com wpisujemy w odpowiednie okienka informacje o naszym haśle i dowiadujemy się ile dni zajęłoby nowoczesnemu komputerowi złamanie go :)
Niedoszły samobójca przypadkowo zabił sąsiada
Jak doniosła Wyborcza Niedoszły samobójca próbując odebrać sobie życie przypadkowo zabił sąsiada. W sumie gość nie zginął, ale nominowałbym go do wzmianek w nagrodzie Darwina. Z tego co doniosła prasa, to gość został aresztowany i nawet stanął przed sądem. Nie napisano by gość został skazany, więc zakładam, że proces jeszcze trwa, ale jak znam życie, to będzie chyba pierwszy przypadek gdy oskarżony żąda dla siebie kary śmierci, a sąd okaże litość i skieruje matołka na przeszkolenie z technik popełniania samobójstwa.
Wednesday, November 12, 2008
Lekcja antymotywacji
[mała historyjka dla tych, którzy nie wiedzą, czy warto pracować w korporacji]
Zgodnie z teorią pracodawca musi wyznaczyć dzień wolny i tak dalej. Mój wyznaczył go na 10-tego, więc dopiero dzisiaj po 4 dniach wolnego wróciłem do pracy i ..... na dzień dobry otrzymałem fantastyczną lekcję antymotywacji.
Zgłoszono mi problem z Programem Płatnika. który na starcie nie widział certyfikatów i witał się serią komunikatów o błędach. Dziewczyna po południu miała wysyłać dane więc deadline był bardzo dokładnie określony. Ja natomiast od zawsze stanowiłem III (najwyższą) grupę wsparcia dla Płatnika. Spędziłem od 8.30 rano do 13.00 próbując naprawić problem, angażując w to po drodze jednego z lepszych systemowców od XP, w końcu po długich bojach temat został rozwiązany, Płatnik pracuje OK, dziewczyna może wysyłać, jednym słowem victoria. Wróciłem zwycięski do biurka, gdzie usłyszałem od mojej fantastycznej szefowej, że jej zdaniem straciłem czas i właściwie nie powinienem był się tym zajmować, bo to miało związek z systemem i powinni się tym zajmować systemowcy a w ogóle to było banalne i mógł to załatwić helpdesk. Zastanawiam się tylko jak oni mieli to rozwiązać, raz że nie znają Płatnika tak jak ja, a dwa, że jestem jedną z trzech osób jakie w ogóle znają hasło do bazy produkcyjnej Płatnika i mam zakaz udostępniania go komukolwiek (łącznie z helpdeskiem, który dzięki temu musi na mnie czekać przy każdej instalacji Płatnika).
Wychodzi na to, że po raz kolejny trzeba było się nie angażować, temat zostawić żeby poleżał w spokoju, poczekać aż firma nie wyśle danych i dostanie zjebę i karę od ZUSu i pewnie byłoby dobrze.
I wkurzony, jak zwykle w takich sytuacjach, w poczuciu kolejnej dobrze wykonanej i jak zwykle niedocenionej i zbagatelizowanej roboty zszedłem na stołówkę na obiad. Ech życie korporacyjne.
Zgodnie z teorią pracodawca musi wyznaczyć dzień wolny i tak dalej. Mój wyznaczył go na 10-tego, więc dopiero dzisiaj po 4 dniach wolnego wróciłem do pracy i ..... na dzień dobry otrzymałem fantastyczną lekcję antymotywacji.
Zgłoszono mi problem z Programem Płatnika. który na starcie nie widział certyfikatów i witał się serią komunikatów o błędach. Dziewczyna po południu miała wysyłać dane więc deadline był bardzo dokładnie określony. Ja natomiast od zawsze stanowiłem III (najwyższą) grupę wsparcia dla Płatnika. Spędziłem od 8.30 rano do 13.00 próbując naprawić problem, angażując w to po drodze jednego z lepszych systemowców od XP, w końcu po długich bojach temat został rozwiązany, Płatnik pracuje OK, dziewczyna może wysyłać, jednym słowem victoria. Wróciłem zwycięski do biurka, gdzie usłyszałem od mojej fantastycznej szefowej, że jej zdaniem straciłem czas i właściwie nie powinienem był się tym zajmować, bo to miało związek z systemem i powinni się tym zajmować systemowcy a w ogóle to było banalne i mógł to załatwić helpdesk. Zastanawiam się tylko jak oni mieli to rozwiązać, raz że nie znają Płatnika tak jak ja, a dwa, że jestem jedną z trzech osób jakie w ogóle znają hasło do bazy produkcyjnej Płatnika i mam zakaz udostępniania go komukolwiek (łącznie z helpdeskiem, który dzięki temu musi na mnie czekać przy każdej instalacji Płatnika).
Wychodzi na to, że po raz kolejny trzeba było się nie angażować, temat zostawić żeby poleżał w spokoju, poczekać aż firma nie wyśle danych i dostanie zjebę i karę od ZUSu i pewnie byłoby dobrze.
I wkurzony, jak zwykle w takich sytuacjach, w poczuciu kolejnej dobrze wykonanej i jak zwykle niedocenionej i zbagatelizowanej roboty zszedłem na stołówkę na obiad. Ech życie korporacyjne.
Tuesday, November 11, 2008
Google też świętuje 11 listopada
Nasza klasa ekstremalnie
Wiadomo było odkąd pojawił się portal nasza-klasa.pl, że ludzie będą próbowali się wypromować i pokazać się jako dużo lepsi i atrakcyjniejsi, niż są w rzeczywistości. Niestety twórcy portalu chyba nie przewidzieli, że ludzie w niektórych przypadkach idą na żywioł, dostarczając przy okazji dzikiej rozrywki nam zwykłym zjadaczom chleba :) oraz materiałów do prac doktorskich wielkiej rzeszy badaczy zachowań ludzkich. Szczególnie ekstremalne przypadki udokumentowane są na http://n-klasa.blogspot.com oraz http://enklasa.blogspot.com. Gorąco polecam te dwie strony, można się nieźle upłakać, lojalnie jednak ostrzegam, wcześniej odstawcie napoje, bo rodzynki z naszej-klasy są tak ekstremalne, że można zapluć monitor.
Prezydent Kaczyński ?
Nie tak dawno były w prasie zdjęcia jak prezydent Kaczyński miał na ręce zegarek założony do góry nogami (znaczy godzinę 12 miał na dole, a 6 u góry), ale pomyślałem, że może po mocnej imprezie gość rano się jeszcze nie obudził, jak się ubierał. Starałem się być wyrozumiały.
Relacja z uroczystej zmiany warty sprzed Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie - śpiewają hymn.
Prezydent NIE ŚPIEWA
Kurna, wybraliśmy Eskimosa, że nie zna słów czy jak ? 3 letnie dzieciaki znają słowa.
Dla niezorientowanych kilka słów wyjaśnienia. Plac Piłsudskiego przylega do Parku Saskiego a Grób Nieznanego Żołnierza znajduje się dokładnie na granicy między nimi. Plac Piłsudskiego jest wielkości .. hmm nie pomylę się specjalnie jak powiem dwóch - trzech boisk piłkarskich, Park Saski jest jak 10-15 boisk piłkarskich - jednym słowem - ogromna otwarta powierzchnia pełna drzew i alejek ... Prezydent zaczyna przemowę i mówi :
"witam wszystkich zgromadzonych na tej sali"
Co kurwa ??? Jakiej sali ! Gość się najarał jakiegoś stuffu przed wyjściem na mównicę, czy jak ?
Staram się nie uprzedzać do ludzi i nie oceniać ich, bo wiadomo, że nikt nie jest święty, , ale czasem się po prostu nie da. Polityką się nie interesuję, bo uczciwych polityków można u nas policzyć na palcach jednej ręki emerytowanego drwala, a denerwować się nie chcę, ale uważam, że pewnych faktów się po prostu nie da zignorować.
Co ten gość robi na tym stanowisku ???
Kocham ten kraj i nie wyobrażam sobie życia gdziekolwiek indziej. Tu jest moje miejsce i tu jest miejsce mojej rodziny. Może Polska nie jest zbyt silna i wielka gospodarczo, może zmagamy się z problemami, ale mamy swoją dumę, bo jesteśmy Polakami. A takie zachowania na tym stanowisku to jest pośmiewisko i drwina z Polski na arenie międzynarodowej.
Relacja z uroczystej zmiany warty sprzed Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie - śpiewają hymn.
Prezydent NIE ŚPIEWA
Kurna, wybraliśmy Eskimosa, że nie zna słów czy jak ? 3 letnie dzieciaki znają słowa.
Dla niezorientowanych kilka słów wyjaśnienia. Plac Piłsudskiego przylega do Parku Saskiego a Grób Nieznanego Żołnierza znajduje się dokładnie na granicy między nimi. Plac Piłsudskiego jest wielkości .. hmm nie pomylę się specjalnie jak powiem dwóch - trzech boisk piłkarskich, Park Saski jest jak 10-15 boisk piłkarskich - jednym słowem - ogromna otwarta powierzchnia pełna drzew i alejek ... Prezydent zaczyna przemowę i mówi :
"witam wszystkich zgromadzonych na tej sali"
Co kurwa ??? Jakiej sali ! Gość się najarał jakiegoś stuffu przed wyjściem na mównicę, czy jak ?
Staram się nie uprzedzać do ludzi i nie oceniać ich, bo wiadomo, że nikt nie jest święty, , ale czasem się po prostu nie da. Polityką się nie interesuję, bo uczciwych polityków można u nas policzyć na palcach jednej ręki emerytowanego drwala, a denerwować się nie chcę, ale uważam, że pewnych faktów się po prostu nie da zignorować.
Co ten gość robi na tym stanowisku ???
Kocham ten kraj i nie wyobrażam sobie życia gdziekolwiek indziej. Tu jest moje miejsce i tu jest miejsce mojej rodziny. Może Polska nie jest zbyt silna i wielka gospodarczo, może zmagamy się z problemami, ale mamy swoją dumę, bo jesteśmy Polakami. A takie zachowania na tym stanowisku to jest pośmiewisko i drwina z Polski na arenie międzynarodowej.
Saturday, November 8, 2008
Friday, November 7, 2008
Opalanie topless jednak karalne
Sąd Rejonowy w Szczecinie w kolejnej odsłonie słynnej sprawy o opalanie się topless stwierdził, że (cytuję za Wyborczą) :
Opalanie się w stroju topless wykracza poza przyjęte w Polsce obyczaje i normy zachowania i wlepił obu kobietom NAGANĘ.
Nie wiem która firma sprzedaje w Polsce najwięcej staników i strojów kąpielowych, ale zakładam, że to ona przekupiła sędzinę (*), by wydano taki wyrok, bo na trzeźwo nie jestem w stanie zrozumieć, kto ma interes w tym, by ładne młode dziewczyny (takie jak skazana) NIE opalały się topless, kiedy mają na to ochotę. Nawet jeśli ktoś przy tym na chwilę "zawiesi oko", to chyba nikomu nic się nie stanie.
(*)- zakładam, że Wysoki Sąd była kobietą, bo facet by chyba takiego wyroku nie wydał
Opalanie się w stroju topless wykracza poza przyjęte w Polsce obyczaje i normy zachowania i wlepił obu kobietom NAGANĘ.
Nie wiem która firma sprzedaje w Polsce najwięcej staników i strojów kąpielowych, ale zakładam, że to ona przekupiła sędzinę (*), by wydano taki wyrok, bo na trzeźwo nie jestem w stanie zrozumieć, kto ma interes w tym, by ładne młode dziewczyny (takie jak skazana) NIE opalały się topless, kiedy mają na to ochotę. Nawet jeśli ktoś przy tym na chwilę "zawiesi oko", to chyba nikomu nic się nie stanie.
(*)- zakładam, że Wysoki Sąd była kobietą, bo facet by chyba takiego wyroku nie wydał
Tajne przez poufne
Tajne przez poufne (Burn after reading) to typowy film braci Cohen. Nie ma bohaterów tylko pozytywnych i tylko negatywnych. Nic co widzisz nie jest tym, czym się wydaje, a ponieważ nic nie jest pewne, to i fabuła zdecydowanie nie podąża ścieżką, której mógłbyś oczekiwać. Sceny gdy jeden z szefów tłumaczy się dyrektorowi CIA że NIC nie wiedzą - bezcenne. Dyrektor CIA kwitujący opowieść tekstem: What a cluster fuck !!! - bezcenny. Poza tym świetna obsada aktorska. Generalnie dojrzała rozrywka. Polecam.
Thursday, November 6, 2008
Zryty beret
Powiem tak. Zawsze fascynowałem się absurdami. Zawsze bawiły mnie totalnie niezrozumiałe i niewytłumaczalne rzeczy, jajcarskie reklamy, powalone przepisy. I z reguły tylko mnie w całym towarzystwie. Aż odkryłem bloga Zryty Beret i zrozumiałem, że nie jestem sam. Masa dobrego czytania, gorąco polecam, tylko niestety czasem trzeba odstawić napoje daleko od ekranu :)
Jak wyłączyć dźwięk w SAP
Jeśli miałeś kiedyś okazję pracować w SAP i chciałeś jednocześnie posłuchać radia to pewnie po parunastu minutach trafiał Cię szlag na "plumkanie" wydawane przez SAP przy każdym kliknięciu myszką. Otóż jest na to sposób.
SAP front End --> Tweak SAP GUI --> uruchamia się program --> na drzewku po lewej wybieramy Interaction Design --> Sound Settings --> odznaczamy checkbox [x]Activate audio feedback --> Apply --> OK --> Voila, zrobione :)
SAP front End --> Tweak SAP GUI --> uruchamia się program --> na drzewku po lewej wybieramy Interaction Design --> Sound Settings --> odznaczamy checkbox [x]Activate audio feedback --> Apply --> OK --> Voila, zrobione :)
Wednesday, November 5, 2008
Zmarł Michael Crichton
Jak doniosła GW po długiej walce z rakiem w wieku 66 lat zmarł Michael Crichton - autor m.in. "Kuli", "Trzynastego wojownika" i "Parku Jurajskiego". Więcej o nim i jego dziełach np. w Wikipedii
Trauma nowego telefonu
Bohaterowie (w kolejności pojawiania się na ekranie):
ME czyli ja - wiecznie uciśniony polski biały murzyn, któremu wiecznie coś nie pasuje, bo naiwnie oczekujący prostoty i jasności w telefonach, a jakby tego było mało przeciwnik windowsów w każdej postaci,
MUT - mój dotychczasowy ukochany telefonik, czyli nokia6310i - z wykształcenia telefon z zawodu kaskader - nie do zajebania jak Chuck Norris, wiecznie zaliczający glebę po wypadnięciu z kieszeni, zsunięciu się z dachu na trawnik, przypadkowym kopnięciu po tarasie (11 metrowy przelot po betonie), ma zajebiaszczą baterię która jak się mało gada, to potrafi trzymać półtorej tygodnia, niebieskie podświetlenie ekranu, na co dzień regularnie ugniatany moim szerokim dupskiem, bo nigdy nie wyciągam go z tylnej kieszeni spodni
MWO - mój wspaniały operator telefonii komórkowej, E=mc2 GSM, który obdarował mnie tym aparatem w zamian za dwuletni haracz
"klapka" - mój nowy telefon,
ZKP - zajebista karta pamięci, w całym laptopie nie mam tyle RAM-u co na tej karcie, ale dostałem w zestawie z telefonem, to co ja się będę burzył, dawali to wziąłem,
Pablo - mieszkaniec śródziemia dostępnego tylko nielicznym, a zawieszonego gdzieś między piekłem a powierzchnią ziemi, na co dzień Bóg i władca hardware'u, hexy z BSOD dekoduje w pamięci, kable sieciowe zaciska powiekami, dyski twarde miażdży w zębach, jednym splunięciem naprawia filesystemy; gdy zmarszczy brwi, wirusy same się odinstalowują; Pablo zagina czasoprzestrzeń, robi dwugodzinną instalację w 15 minut i bez problemu mieści 250 GB danych na 4GB pendrivie; Gdy Panu Bogu wiesza się komputer, dzwoni do Pabla. Podobnie Wielka Trójca i Wszyscy Święci.
Akt1 scena 1:
- MUT ugnieciony po raz dwa tysiące sześćsetny (czyli ojeden raz za dużo) moim szerokim dupskiem zaczyna się znienacka wyłączać. Znienacek występuje kilka razy dziennie, czym doprowadza mnie do szewskiej pasji, ale dzielnie zaciskam zęby
Akt1 scena 2:
- tu fabuła się zagęszcza (kto wie z jakiego filmu to powiedzonko ? :) bo okazuje się, że wyschło moje źródełko i nie da się załatwić kolejnej płyty głównej do MUT, więc nie uda mi się sklonować fonika, wiadomość ta została przeze mnie uczczona okolicznościową 5 minutową wiązanką bez powtórzeń wyrazów powszechnie uznanych za niecenzuralne (przy czym pisząc bez powtórzeń nie biorę tu pod uwagę wyrazu przestankowego "kurwa" pełniącego we wspomnianej wypowiedzi jakże istotną rolę przecinka)
Akt2 scena 1:
W chwili desperacji dzwonię do MWO, zapytując cóże mi tam Mikołaj pod choinkę przynieść może - czyli mówiąc po naszemu - jaki złom mu na magazynie tak dokuczliwie zalega, że gotów mi to oddać za jakieś akceptowalne ilości miedziaków. Ponieważ nie ma takiej siły na ziemi by MWO dał mi nową Nokię 6310i, staję przed wizją nowego telefonu, który nie jest Nokią 6310i.
Akt2 scena 2, czyli cierpienia młodego Wertera:
Nauczony traumatycznymi doświadczeniami z młodości wykreślam z listy wszystko co ma na sobie napis Motorola, Siemens, lub Szajsung, emmmm znaczy się Samsung, a że windowsów nie trawię z defaultu, w efekcie z całej listy została mi do wyboru tylko Nokia i SE.
Akt2 scena 3, czyli doradź mi bracie
Spędzam ze cztery dni czytając recenzje, testy i fora na temat oferowanych mi telefonów. Dowiaduję się, że
a) należę do wymierającego gatunku dinozaurów, którzy pamiętają jeszcze komórki służące tylko do dzwonienia,
b) nikt już takich komórek nie produkuje,
c) leżaki magazynowe 6310i kosztują 1000 PLN,
d) obecnie nawet najsłabszy telefon robi kawę i ma wbudowaną latarkę, mp3 i filmy, radio z RDS-em, obsługuje co najmniej 10 skrótów typu hsDUPA, i generalnie tylko kawy nie parzy
Akt3 scena 1
Udaje się do salonu, wychodzę z "klapką" i ... zaczynają się schody. Nowy telefon ma polskie menu, kolorowe menu, w którym czasem trzeba się przedrzeć przez 15 poziomów kategorii, żeby przestawić jeden dzyndzel i mimo, że jest tego samego producenta co MUT, to okazuje się, że biegam chaotycznie po całym menu szukając jakiejś opcji.
Na dodatek do telefonu dostałem ZKP czyli Zajebistą Kartę Pamięci, dzięki czemu mogę robić nieskończoną ilość zdjęć (dla mnie nieskończoną bo wcześniej i tak padnie bateria w telefonie).
Akt3 scena 2
Niestety bateria okazuje się być dupiata. Po praktycznie jednym dniu używania, jednej nocy w standby i kilku godzinach poranka, "klapka" wydarła ryja, żeby dać jej żreć, i odmówiła dalszej współpracy. Oooooooo żesz k*** j*** m****, wsadziłem jej ładowarkę w dupę i hasta la vista, widzimy się za 10 godzin humorzasta babo.
Akt4 scena 1 - rankiem któregoś dnia
Mija jakiś tydzień. Okazuje się, że w kalendarzu nie można sobie wstawić telefonu do wykonania (albo ja za cholerę tego nie mogę zrobić). Na dodatek Zajebistą Kartę Pamięci trafia szlag a wraz z nią, wszystkie dotychczas wykonane przeze mnie zdjęcia, wgraną muzykę itp itd.
Akt4 scena 2 - tego samego dnia po południu
Chcę zgrać zawartość karty, może cokolwiek jeszcze będzie reagować. Wlokę więc swój tyłek vel pogromcę komórek do Pabla, by pożyczyć od niego czytnik do kart. Na skutek naszej rozmowy zamiast pożyczyć czytnik wykonuję w tył zwrot i po chwili taszczę ze sobą Zajebistą Kartę Pamięci.
Akt4 scena 3 - tego samego dnia, kilka godzin później
Pablo z wielkim smutkiem i współczuciem informuje mnie, że w dniu dzisiejszym po nagłej i intensywnej chorobie pożegnaliśmy naszą przyjaciółkę Zajebistą Kartę Pamięci, która ma w pizdu bad sectorów i nie ma już dla niej nadziei, więc przerywa dalsze leczenie i oddaje mi ją, bo nawet jego boskich mocy nie wystarczy, żeby naprawić taki shit. Nie mam pomysłu co z nią zrobić. Nie nadaje się nawet, żeby nią dupę sobie podetrzeć (bo ma jakieś 4 x 12 milimetrów) a do telefonu już jej nie wsadzę. Oczywiście mogę ją reklamować, ale więcej na tym czasu stracę, niż to warte. Wydaję więc jakieś 25 PLN na nową kartę. W ramach pocieszenia dostaję od Pabla zipa zawierającego wszystko, co tylko udało się z ZKP odzyskać, czym po raz n+1 zyskuje sobie wieczną chwałę i moją wdzięczność.
Epilog:
Z przerażeniem stwierdzam, że muszę zacząć robić regularny BACKUP telefonu. I to już nie jest śmieszne.
PS.
Z powodu braku własnego pomysłu na dalsze losy ZKP ogłaszam mały konkurs. Należy wymyślić, co z nią dalej zrobić. Jury w składzie Me, Myself and I wybierze najlepszy pomysł i wcieli go w życie. Pomysły proszę wpisywać w komentarzach
ME czyli ja - wiecznie uciśniony polski biały murzyn, któremu wiecznie coś nie pasuje, bo naiwnie oczekujący prostoty i jasności w telefonach, a jakby tego było mało przeciwnik windowsów w każdej postaci,
MUT - mój dotychczasowy ukochany telefonik, czyli nokia6310i - z wykształcenia telefon z zawodu kaskader - nie do zajebania jak Chuck Norris, wiecznie zaliczający glebę po wypadnięciu z kieszeni, zsunięciu się z dachu na trawnik, przypadkowym kopnięciu po tarasie (11 metrowy przelot po betonie), ma zajebiaszczą baterię która jak się mało gada, to potrafi trzymać półtorej tygodnia, niebieskie podświetlenie ekranu, na co dzień regularnie ugniatany moim szerokim dupskiem, bo nigdy nie wyciągam go z tylnej kieszeni spodni
MWO - mój wspaniały operator telefonii komórkowej, E=mc2 GSM, który obdarował mnie tym aparatem w zamian za dwuletni haracz
"klapka" - mój nowy telefon,
ZKP - zajebista karta pamięci, w całym laptopie nie mam tyle RAM-u co na tej karcie, ale dostałem w zestawie z telefonem, to co ja się będę burzył, dawali to wziąłem,
Pablo - mieszkaniec śródziemia dostępnego tylko nielicznym, a zawieszonego gdzieś między piekłem a powierzchnią ziemi, na co dzień Bóg i władca hardware'u, hexy z BSOD dekoduje w pamięci, kable sieciowe zaciska powiekami, dyski twarde miażdży w zębach, jednym splunięciem naprawia filesystemy; gdy zmarszczy brwi, wirusy same się odinstalowują; Pablo zagina czasoprzestrzeń, robi dwugodzinną instalację w 15 minut i bez problemu mieści 250 GB danych na 4GB pendrivie; Gdy Panu Bogu wiesza się komputer, dzwoni do Pabla. Podobnie Wielka Trójca i Wszyscy Święci.
Akt1 scena 1:
- MUT ugnieciony po raz dwa tysiące sześćsetny (czyli ojeden raz za dużo) moim szerokim dupskiem zaczyna się znienacka wyłączać. Znienacek występuje kilka razy dziennie, czym doprowadza mnie do szewskiej pasji, ale dzielnie zaciskam zęby
Akt1 scena 2:
- tu fabuła się zagęszcza (kto wie z jakiego filmu to powiedzonko ? :) bo okazuje się, że wyschło moje źródełko i nie da się załatwić kolejnej płyty głównej do MUT, więc nie uda mi się sklonować fonika, wiadomość ta została przeze mnie uczczona okolicznościową 5 minutową wiązanką bez powtórzeń wyrazów powszechnie uznanych za niecenzuralne (przy czym pisząc bez powtórzeń nie biorę tu pod uwagę wyrazu przestankowego "kurwa" pełniącego we wspomnianej wypowiedzi jakże istotną rolę przecinka)
Akt2 scena 1:
W chwili desperacji dzwonię do MWO, zapytując cóże mi tam Mikołaj pod choinkę przynieść może - czyli mówiąc po naszemu - jaki złom mu na magazynie tak dokuczliwie zalega, że gotów mi to oddać za jakieś akceptowalne ilości miedziaków. Ponieważ nie ma takiej siły na ziemi by MWO dał mi nową Nokię 6310i, staję przed wizją nowego telefonu, który nie jest Nokią 6310i.
Akt2 scena 2, czyli cierpienia młodego Wertera:
Nauczony traumatycznymi doświadczeniami z młodości wykreślam z listy wszystko co ma na sobie napis Motorola, Siemens, lub Szajsung, emmmm znaczy się Samsung, a że windowsów nie trawię z defaultu, w efekcie z całej listy została mi do wyboru tylko Nokia i SE.
Akt2 scena 3, czyli doradź mi bracie
Spędzam ze cztery dni czytając recenzje, testy i fora na temat oferowanych mi telefonów. Dowiaduję się, że
a) należę do wymierającego gatunku dinozaurów, którzy pamiętają jeszcze komórki służące tylko do dzwonienia,
b) nikt już takich komórek nie produkuje,
c) leżaki magazynowe 6310i kosztują 1000 PLN,
d) obecnie nawet najsłabszy telefon robi kawę i ma wbudowaną latarkę, mp3 i filmy, radio z RDS-em, obsługuje co najmniej 10 skrótów typu hsDUPA, i generalnie tylko kawy nie parzy
Akt3 scena 1
Udaje się do salonu, wychodzę z "klapką" i ... zaczynają się schody. Nowy telefon ma polskie menu, kolorowe menu, w którym czasem trzeba się przedrzeć przez 15 poziomów kategorii, żeby przestawić jeden dzyndzel i mimo, że jest tego samego producenta co MUT, to okazuje się, że biegam chaotycznie po całym menu szukając jakiejś opcji.
Na dodatek do telefonu dostałem ZKP czyli Zajebistą Kartę Pamięci, dzięki czemu mogę robić nieskończoną ilość zdjęć (dla mnie nieskończoną bo wcześniej i tak padnie bateria w telefonie).
Akt3 scena 2
Niestety bateria okazuje się być dupiata. Po praktycznie jednym dniu używania, jednej nocy w standby i kilku godzinach poranka, "klapka" wydarła ryja, żeby dać jej żreć, i odmówiła dalszej współpracy. Oooooooo żesz k*** j*** m****, wsadziłem jej ładowarkę w dupę i hasta la vista, widzimy się za 10 godzin humorzasta babo.
Akt4 scena 1 - rankiem któregoś dnia
Mija jakiś tydzień. Okazuje się, że w kalendarzu nie można sobie wstawić telefonu do wykonania (albo ja za cholerę tego nie mogę zrobić). Na dodatek Zajebistą Kartę Pamięci trafia szlag a wraz z nią, wszystkie dotychczas wykonane przeze mnie zdjęcia, wgraną muzykę itp itd.
Akt4 scena 2 - tego samego dnia po południu
Chcę zgrać zawartość karty, może cokolwiek jeszcze będzie reagować. Wlokę więc swój tyłek vel pogromcę komórek do Pabla, by pożyczyć od niego czytnik do kart. Na skutek naszej rozmowy zamiast pożyczyć czytnik wykonuję w tył zwrot i po chwili taszczę ze sobą Zajebistą Kartę Pamięci.
Akt4 scena 3 - tego samego dnia, kilka godzin później
Pablo z wielkim smutkiem i współczuciem informuje mnie, że w dniu dzisiejszym po nagłej i intensywnej chorobie pożegnaliśmy naszą przyjaciółkę Zajebistą Kartę Pamięci, która ma w pizdu bad sectorów i nie ma już dla niej nadziei, więc przerywa dalsze leczenie i oddaje mi ją, bo nawet jego boskich mocy nie wystarczy, żeby naprawić taki shit. Nie mam pomysłu co z nią zrobić. Nie nadaje się nawet, żeby nią dupę sobie podetrzeć (bo ma jakieś 4 x 12 milimetrów) a do telefonu już jej nie wsadzę. Oczywiście mogę ją reklamować, ale więcej na tym czasu stracę, niż to warte. Wydaję więc jakieś 25 PLN na nową kartę. W ramach pocieszenia dostaję od Pabla zipa zawierającego wszystko, co tylko udało się z ZKP odzyskać, czym po raz n+1 zyskuje sobie wieczną chwałę i moją wdzięczność.
Epilog:
Z przerażeniem stwierdzam, że muszę zacząć robić regularny BACKUP telefonu. I to już nie jest śmieszne.
PS.
Z powodu braku własnego pomysłu na dalsze losy ZKP ogłaszam mały konkurs. Należy wymyślić, co z nią dalej zrobić. Jury w składzie Me, Myself and I wybierze najlepszy pomysł i wcieli go w życie. Pomysły proszę wpisywać w komentarzach
Obama wygrał
Na podstawie tego, co piszą dzisiejsze gazety i co podają na swoich stronach najważniejsze serwisy można prawie ze 100% pewnością stwierdzić, że Obama wygrał wybory prezydenckie w USA. Niektórzy się cieszą, niektórzy nie, a my z daleka zobaczymy jak biedny Obama ma zamiar spełnić swoje obietnice wyborcze i poradzić sobie ze stabilizacją rozchwianego rynku bankowego w USA i ratowaniem amerykańskiej gospodarki z recesji. Do zadania gotów ? No to, czas start!
Tuesday, November 4, 2008
Obama zburzy Amerykę ?
Władimir Żyrynowski w wywiadzie jakiego udzielił, stwierdził m.in., że Obama zburzy Amerykę, otworzy granice dla Meksykanów a czarny rasizm zatriumfuje i to będzie nowa Ameryka. Brzmi niewiarygodnie i .... niepokojąco, bo co jeśli gość ma rację ?
Sunday, November 2, 2008
kretyn.com
- Good Morning Can i help You?
- We had a car accident.
- What happened
- We hit big animal
- Animal? What animal did you hit.
(jak jest kurwa jelen po angielsku? nie wiem. Kurwa)
- We hit a small yellow horse
Więcej takich klimatów na kretyn.com
Luziowy spychacz
Pisałem kiedyś o luziowym miniaku ale kiedy ujrzałem LUZIOWY spychacz, po prostu wybuchnąłem śmiechem. Już widzę oczami wyobrażni jakąś lalunię czy dresa jak lansuje się spychaczem na skrzyżowaniu, łokieć za oknem, muzyka na maksa i jest git :)
Motyl w Zaduszki ?
Dzień Zaduszny to zazwyczaj pochmurny, chłodny, deszczowy dzien, choć pamiętam nawet takie, w które padał śnieg. Dzisiejszy natomiast zaskakuje pogodą. Od rana świeci słońce, ptaki śpiewają, po prostu środek lata. A jakby tego było mało latają motyle. Na dowód jeden ospały, który pozwolił do siebie podejść na bliską odległość.
Doda i jej mieszkanie
Ja chyba jakiś głupi jestem, bo od zawsze starałem się, by w moich mieszkaniach było przytulnie, wygodnie, funkcjonalnie, by nie zagracać pomieszczeń i fajnie się w nich czuć. Pomieszczenie nie może być "zimne". Wiadomo, że dużo łatwiej umeblować sobie mieszkanie zgodnie z tymi wytycznymi mając dużo kasy, bo można sobie pozwolić na lepsze jakościowo i funkcjonalnie meble, na lepsze materiały wykończeniowe a dla desperatów nawet kupić wymarzone meble za granicą.
Gdy okazało się, że można zobaczyć jak mieszka Doda na stronie biura projektowego drygadesign, które jej zaprojektowało design całej chaty, to skorzystałem z okazji, zerknąłem i ... zdębiałem. Może ja mam inne wyobrażenie o fajnym przytulnym domu, a może będąc Dodą trzeba mieć pokazowe mieszkanie na imprezy, ale to co zobaczyłem zupełnie moim zdaniem nie nadaje się na przytulne wygodne mieszkanie a niektóre fragmenty są tak "zimne", że moim zdaniem spokojnie nadawałyby się na prosektorium. Jedyne co w całym mieszkaniu wygląda normalnie to łóżko w sypialni, z drugiej jednak strony przyznaję, że nie wpadłbym na pomysł walnięcia w sypialni swojego zdjęcia nad swoim łóżkiem, ale może ja jakiś dziwny jestem ?
Jestem przekonany, że mając taką kasę jaką ma Doda, można było zrobić mieszkanie naprawdę spełniające wszystkie te warunki o których wspominałem na wstępie, natomiast osiągnięto dokładnie zupełnie odwrotny rezultat. Na podstawie tego, co zobaczyłem wiem, że nie czułbym się dobrze w tak urządzonym mieszkaniu i dziwię się, że ludzie świadomie zgadzają się na tak "zimną" aranżację.
Gdy okazało się, że można zobaczyć jak mieszka Doda na stronie biura projektowego drygadesign, które jej zaprojektowało design całej chaty, to skorzystałem z okazji, zerknąłem i ... zdębiałem. Może ja mam inne wyobrażenie o fajnym przytulnym domu, a może będąc Dodą trzeba mieć pokazowe mieszkanie na imprezy, ale to co zobaczyłem zupełnie moim zdaniem nie nadaje się na przytulne wygodne mieszkanie a niektóre fragmenty są tak "zimne", że moim zdaniem spokojnie nadawałyby się na prosektorium. Jedyne co w całym mieszkaniu wygląda normalnie to łóżko w sypialni, z drugiej jednak strony przyznaję, że nie wpadłbym na pomysł walnięcia w sypialni swojego zdjęcia nad swoim łóżkiem, ale może ja jakiś dziwny jestem ?
Jestem przekonany, że mając taką kasę jaką ma Doda, można było zrobić mieszkanie naprawdę spełniające wszystkie te warunki o których wspominałem na wstępie, natomiast osiągnięto dokładnie zupełnie odwrotny rezultat. Na podstawie tego, co zobaczyłem wiem, że nie czułbym się dobrze w tak urządzonym mieszkaniu i dziwię się, że ludzie świadomie zgadzają się na tak "zimną" aranżację.
Saturday, November 1, 2008
Małe conieco o farbach i malowaniu
Szukając informacji o farbach i malowaniu trafiłem na ciekawy poradnik pod tytułem Małe conieco o farbach. Może komuś się przyda.
Przyjechać do Kościoła traktorem
W sumie mieszkanie na wsi sprawia, że traktor jest czymś powszednim, i ludzie jeżdżący nim nie budzą na co dzień sensacji, jednak przyznam szczerze nie wpadłbym na to, że na poranną mszę w Dzień Zmarłych można przyjechać do Kościoła traktorem. Ten Dziadek na to wpadł a pomysł jak widać wcielił w życie. I cholernie mnie tym zadziwił. Podejrzewam, że od dzisiaj pod Kościołem nie zdziwi mnie nic poniżej kombajnu czy koparki.
Subscribe to:
Posts (Atom)