Thursday, November 20, 2008

Deszcz wyłącza kobietom myślenie

Wczoraj wieczorem zaczęła się wichura z deszczem. Dzięki temu za oknem oprócz tradycyjnych już ptaków latały śmieci, liście a nawet całe gałęzie. Wycieraczki w samochodzie trzeba było włączyć na maksa. Widziałem dwa wypadki samochodowe spowodowane warunkami na drodze, oba w odległości 100 metrów od ronda. Wichura trwała całą noc i cały poranek. Rankiem wystarczył rzut oka za okno, by stwierdzić, że nic się nie zmieniło i wichura nadal szaleje a deszcz momentami pada prawie poziomo.
Żachnąłem się i moją ulubioną skórzaną kurtkę zamieniłem na goretex z kapturem. Lubienie lubieniem ale goretex lepiej sprawdza się w deszczu, kaptur sprawia, że nie kapie Ci za kołnierz, generalnie na taką pogodę jest to dużo lepszy wybór. Czapka baseballówka na łeb, na to kaptur i wychodzę z mieszkania. Na przystanku obok bloku jakaś kobieta siłuje się parasolem. Deszcz wali równo. Wiatr wieje porządnie. Kobieta wykonuje jakiś taniec wojenny dookoła siebie, kręcąc się i wymachując parasolem, który pod naporem wiatru z wypukłego zrobił się wklęsły. Uśmiech. Mój autobus jedzie z innego przystanku. Idę więc dalej. Przechodzę przez ulicę. Teraz jestem cwaniak, bo wiatr zamiast w twarz, wieje w moje plecy, popychając mnie w kierunku przystanku. Idzie się lekko i przyjemnie. Mijam dziewczynę która w strugach deszczu walcząc z wiatrem próbuje rozłożyć kompletnie połamany i poskręcany parasol. Dochodzę na przystanek. Tam ukryta pod daszkiem starsza pani walczy z kolejnym parasolem. Nim dotrę do pracy spotkam jeszcze dwie takie kobiety. I ani jednego faceta. Trzeba nie myśleć, żeby patrząc za okno i widząc przelatującego w strugach deszczu psa zabrać ze sobą parasol. Stojąc w kolejce na stołówce zaczynam dostrzegać w tym pewną prawidłowość. Deszcz najwyraźniej wyłącza kobietom myślenie.


PS. Pozdrowienia dla stojącej przede mną w kolejce dziewczyny, która miała odwagę przyznać się, że pomyślała o tym samym, gdy wrzucała swoją parasolkę do kosza :)

2 comments:

Marta said...

ech, co za szowinista...
takie czasy mamy dziwne, że nawet parasolki robią jednorazowe, więc może to nie o brak myślenia kobiet chodzi, ale o pazerność producentów?

Anonymous said...

Zgadzam się z ogólnym spostrzeżeniem - kto, na litość Boską w taki wicher wychodzi na dwór z parasolem?! Desperat, albo idiota, przecież wiadomo, co z niego zostanie... Jedno "ale". Ty widziałeś tylko kobiety walczące z parasolkami... Ja jadąc do pracy i wracając z pracy w każdym koszu na każdym przystanku, widziałam także wyrzucone połamane męskie parasole...