Tuesday, May 27, 2008
I PO ŚLUBIE
[na szybko] jestesmy juz po ślubie, teraz wyjeżdzamy na krótkie wakacje ... po powrocie postaram się tu wrzucić kilka zdjęć
Saturday, May 24, 2008
TEN DONIOSŁY DZIEŃ
Jak widać licznik po prawej stronie dochodzi powolutku do zera. Ostatnie dwa tygodnie pełne bylo nerwowego załatwiania różnych spraw, uzgadaniania, latania, kupowania, przywożenia. Dziękować Bogu, że dostałem na piątek (wczoraj) urlop okolicznościowy w pracy, bo w ostatniej chwili było jeszcze sporo załatwiania. Wczoraj pojechaliśmy z Narzeczoną wieczorem podpisać oficjalne papiery na parafii. Byli z nami nasi świadkowie. Papiery w imieniu parafii sygnował przemiły ksądz Proboszcz. Wyszliśmy z kancelarii w naprawdę dobrym nastroju, już powoli zaczął nas ogarniać spokój.
Wszyscy mówili nam : musicie się wyspać przed ślubem. Łatwo powiedzieć. Poszedłem spać przed 24.00, do której próbowałem usnąć nie wiem, ale zdecydowanie nie udało mi się to szybko. Adrenalinka po prostu nie pozwalała na to. Miałem ambitny plan spania do 11.00-12.00, bo w końcu i wesele będzie do późna i dużo energii po trzeba będzie na ten dzień. Akurat mi się udało. Równo 6.45 obudzony na baczność, zero chęci do dalszego snu. No to sobie pospałem, kufra. (Dzisiaj do ślubu nie mogę klnąć, w końcu wczoraj byłem u spowiedzi i muszę pozostać w stanie łaski aż do ślubu ;)) Zrezygnowany udałem się do lodówki po jakieś jedzenie. Kobieta pojechała do fryzjera. Dostałem jeszcze buziaka na do widzenia i zobaczymy się dopiero po południu, kiedy "przyjadę" do niej i dostaniemy błogosławieństwo. Wszyscy, którzy widzieli sukienkę, mówią mi, że Narzeczona wygląda w niej bajecznie. Uśmiecham się na samą myśl o tym momencie, kiedy ją w niej zobaczę, bo i bez specjalnych zabiegów i wykwintnych sukienek moja Narzeczona jest po prostu piękną kobietą.
Zanim jednak do tego dojdzie musimy ze Świadkiem/Starszym (czy jak się ten First Mate obecnie po polsku nazywa) udekorować któryś z samochodów. Problem/nie problem w tym, że mam dwa auta do wyboru i oba przyjadą. Pierwszy to piękny srebrny tegoroczny Passat - drugim zaś będzie albo Range Rover albo Toyota Land Cruiser. Do mnie należy wybór, którym z nich pojedziemy do ślubu i przystrojenie go. Mam sentyment do Passatów - mieliśmy kiedyś takie auteczko - w dieslu oczywiście - po mieście paliło 6,5-7 litrów na 100 km z non stop działającą klimą, a na trasie potrafilo nawet zejść poniżej 6 L/100 km. Kiedy już załatwimy temat auta, trzeba dostać błogosławieństwo i czeka nas wycieczka do Kościoła, gdzie odbędzie się ceremonia zaślubin. Mam nadzieję, że źaden zdolny czesio nie będzie chciał robić w trakcie zdjęć komórką stojąc metr od nas , bo powiem coś, co sprawi że zdecydowanie nie będę w stanie łaski przystępując do ślubu. Zwłaszcza, że te nowe komórki mają zooma i flash na diodach - więc tylko wprowadzają zamieszanie niepotrzebnie. Widziałem już takich w akcji. Powinni za coś takiego dawać rok w kamieniołomach. Podobnie jak kamerzystom, którzy metr od młodych robili ze statywu CAŁĄ mszę (o tym z kolei opowiadał nam nasz fotograf). Kiedy już powiemy sobie to, co mamy sobie do powiedzenia (...) zostają już tylko życzenia i jedziemy na salę. Pierwsza pułapka czeka na mnie przy wejściu na salę. Trzeba tak wziąć pannę młodą na ręce, by nie nadepnąć na jej sukienkę i nie wywinąć orła z nią na rękach. Raz, że szkoda kobiety, dwa, że wolałbym nie zostać gwiazdą programu z serii Ukryta Kamera. Drugi krytyczny moment, to oczywiście pierwszy taniec - ja jestem bardzo "słoniowo" uzdolniony do tańca - więc tak długo jak nikt się nie patrzy daję radę ukrywać, że specjalnie tańczyć nie umiem :) Tu czeka mnie trochę większe wyzwanie, bo oczywiście będzie na sali kupa luda a my dwoje będziemy tańczyć na środku no i oczywiście trema już teraz daje znać o sobie. Wszyscy mówią, żeby golnąc sobie jednego na odwagę, ale biorąc pod uwagę ile czasu zajmuje zanim alkohol mi wchodzi w krew, to musiałbym chyba golnąć jeszcze z Księdzem przy zakładaniu obrączek, żeby mieć pewność, że będę "odstresowany" na czas. Tak czy inaczej, czeka mnie dzisiaj ciekawy i na pewno niezapomniany dzień.
Skończyły mi się zgrywać zdjęcia z ostatnich kilku miesięcy, więc kończę już to marudzenie i ruszam pod prysznic.
Wszyscy mówili nam : musicie się wyspać przed ślubem. Łatwo powiedzieć. Poszedłem spać przed 24.00, do której próbowałem usnąć nie wiem, ale zdecydowanie nie udało mi się to szybko. Adrenalinka po prostu nie pozwalała na to. Miałem ambitny plan spania do 11.00-12.00, bo w końcu i wesele będzie do późna i dużo energii po trzeba będzie na ten dzień. Akurat mi się udało. Równo 6.45 obudzony na baczność, zero chęci do dalszego snu. No to sobie pospałem, kufra. (Dzisiaj do ślubu nie mogę klnąć, w końcu wczoraj byłem u spowiedzi i muszę pozostać w stanie łaski aż do ślubu ;)) Zrezygnowany udałem się do lodówki po jakieś jedzenie. Kobieta pojechała do fryzjera. Dostałem jeszcze buziaka na do widzenia i zobaczymy się dopiero po południu, kiedy "przyjadę" do niej i dostaniemy błogosławieństwo. Wszyscy, którzy widzieli sukienkę, mówią mi, że Narzeczona wygląda w niej bajecznie. Uśmiecham się na samą myśl o tym momencie, kiedy ją w niej zobaczę, bo i bez specjalnych zabiegów i wykwintnych sukienek moja Narzeczona jest po prostu piękną kobietą.
Zanim jednak do tego dojdzie musimy ze Świadkiem/Starszym (czy jak się ten First Mate obecnie po polsku nazywa) udekorować któryś z samochodów. Problem/nie problem w tym, że mam dwa auta do wyboru i oba przyjadą. Pierwszy to piękny srebrny tegoroczny Passat - drugim zaś będzie albo Range Rover albo Toyota Land Cruiser. Do mnie należy wybór, którym z nich pojedziemy do ślubu i przystrojenie go. Mam sentyment do Passatów - mieliśmy kiedyś takie auteczko - w dieslu oczywiście - po mieście paliło 6,5-7 litrów na 100 km z non stop działającą klimą, a na trasie potrafilo nawet zejść poniżej 6 L/100 km. Kiedy już załatwimy temat auta, trzeba dostać błogosławieństwo i czeka nas wycieczka do Kościoła, gdzie odbędzie się ceremonia zaślubin. Mam nadzieję, że źaden zdolny czesio nie będzie chciał robić w trakcie zdjęć komórką stojąc metr od nas , bo powiem coś, co sprawi że zdecydowanie nie będę w stanie łaski przystępując do ślubu. Zwłaszcza, że te nowe komórki mają zooma i flash na diodach - więc tylko wprowadzają zamieszanie niepotrzebnie. Widziałem już takich w akcji. Powinni za coś takiego dawać rok w kamieniołomach. Podobnie jak kamerzystom, którzy metr od młodych robili ze statywu CAŁĄ mszę (o tym z kolei opowiadał nam nasz fotograf). Kiedy już powiemy sobie to, co mamy sobie do powiedzenia (...) zostają już tylko życzenia i jedziemy na salę. Pierwsza pułapka czeka na mnie przy wejściu na salę. Trzeba tak wziąć pannę młodą na ręce, by nie nadepnąć na jej sukienkę i nie wywinąć orła z nią na rękach. Raz, że szkoda kobiety, dwa, że wolałbym nie zostać gwiazdą programu z serii Ukryta Kamera. Drugi krytyczny moment, to oczywiście pierwszy taniec - ja jestem bardzo "słoniowo" uzdolniony do tańca - więc tak długo jak nikt się nie patrzy daję radę ukrywać, że specjalnie tańczyć nie umiem :) Tu czeka mnie trochę większe wyzwanie, bo oczywiście będzie na sali kupa luda a my dwoje będziemy tańczyć na środku no i oczywiście trema już teraz daje znać o sobie. Wszyscy mówią, żeby golnąc sobie jednego na odwagę, ale biorąc pod uwagę ile czasu zajmuje zanim alkohol mi wchodzi w krew, to musiałbym chyba golnąć jeszcze z Księdzem przy zakładaniu obrączek, żeby mieć pewność, że będę "odstresowany" na czas. Tak czy inaczej, czeka mnie dzisiaj ciekawy i na pewno niezapomniany dzień.
Skończyły mi się zgrywać zdjęcia z ostatnich kilku miesięcy, więc kończę już to marudzenie i ruszam pod prysznic.
Friday, May 23, 2008
Jestem grzecznym dzieckiem
Zwolnij dawco organów
Przypadki kamerzysty
Rozmawialiśmy z kamerzystą o kręceniu naszego ślubu i facet w ramach pytań o różne szczegóły przywołał m.in. takie historyki ze swojej pracy :
- lata 70/80 - kręci wesele a nie ma ubikacji - idzie więc za stodołę a tam ups ... facet oparł babeczkę o stodołę i ją załatwia od tyłu - dostrzegli go - kamerzysta O! przepraszam ! a facet: nie przeszkadza pan i spokojnie kontynuuje swoje
- kościół z bardzo długimi i wysokimi schodami - para młoda wychodzi z kościoła, podchodzi do pierwszego schodka i w tym momencie pannie młodej powinęła się noga i nie dość że poleciała to pociągnęła pana młodego ze sobą - co więcej kiedy już się zturlali - ZERO jakichkolwiek obrażeń! - podnieśli się z ziemi, otrzepali i idą dalej wzorowym krokiem do limuzyny
- wesele na ok 400 osób, na którym kamerzyście stłukli 5 lamp
- młodzi na kilka dni przed ślubem pokłócili się o to jaki ma być krawat czy buty pana młodego, w efekcie rok później kamerzysta kręcił im dwa osobne śluby oczywiście każde z kim innym,
- młodzi mieli 20 minut wolnego przed ślubem zachciało im się zdjęcia/czy ujęcia na łące, młoda jakoś nieszczęśliwie stanęła że obcasem wywaliła sobie dziurę z samego przodu sukni, nie dość że musieli to na gwałt zaszywać bo było widoczne, to jeszcze robić drugą dziurę symetrycznie i doszywać jakieś kokardki, żeby wyglądało na celową robotę,
- młody razem z teściem, świadkiem i kimś tam jeszcze z towarzyswa, jeszcze przed ślubem wywalili masę alkoholu szklankami, więc już w kościele pan młody ledwo się trzymał, w efekcie gdy dostarli na wesele, już po pół godziny był tak sztywny, że wystawili ich na siarczysty mróz i położyli na pokrytych śniegem ławkach, żeby ochłonęli i wytrzeźwieli - w przypadku pana młodego ten schemat był powtarzany tego wieczora jeszcze chyba 2 albo 3 razy,
- wesele gdzieś w Zakopanym czy okolicach, pan młody pojechał chyba do fryzjera czy gdzieś, jego garnitur został w domu, liczyli że będzie mieć czas wrócić i się przebrać, pech chciał, że kiedy skończyli co mieli do zrobienia, została godzina do ślubu a racji turystów były takie korki, że z trudem dali radę dojechać do kościoła - w efekcie czego pan młody występował w garniturze ojca, różnica wzrostu była taka, że marynarka kończyła się młodemu za kolanami, zaś ojciec młodego występował w jakimś zapasowym garniturze gdzie rękawy kończyły mu się daleko przed zegarkiem,
- [update o tym zapomniałem] ślub się nie odbył, ponieważ rodziny młodych pokłóciły się śmiertelnie w trakcie udzielania młodym błogosławieństwa,
- kamerzysta jest jajcarz i zawsze mówił, że drugi ślub gratis, do momentu gdy się oduczył, bo trafiła mu się chyba największa schiza w swojej karierze, czyli kręcenie DWA razy ślubu kościelnego tej samej dziewczyny - coś tam po ślubie wylazło dziewczyna załatwiła unieważnienie kościelne ślubu i po chyba roku wzięła drugi raz kościelny, tym razem z innym gościem, tyle że wesele było na tej samej sali i zaproszono tych samych gości
Fredro dla dorosłych mężów i żon
Sztuki Fredry się nie starzeją. Teatr Komedia wystawia więc sztukę "Fredro dla dorosłych mężów i żon" będący uwspółcześnioną wersją sztuki "Mąż i żona" Fredry. W sztuce grają cztery osoby: Jolanta Fraszyńska, Joanna Liszowska, Michał Żebrowski oraz Wojciech Mecwaldowski. Pamiętacie jak brawurowo Jolanta Fraszyńska grała w Killerów Dwóch ? Jakie dawała popisy ? Wyobraźcie sobie, że przy tym co wyprawia jako Elwira w sztuce "Fredro dla dorosłych mężów i żon" jej rola w Killerze to była cienizna. W sztuce Fredry Fraszyńska wywołuje salwy śmiechu raz za razem. Byłem blisku płaczu ze śmiechu. Podobnie Alfreda grał Wojciech Mecwaldowski. Gość jest po prostu genialny. Jego gra była lekka i porywająca, odstawiał takie nerwowe triki, tak przejaskrawione, takie zmienne zachowania, po prostu genialna satyra dla zestresowanego fircyka. Tych dwoje (Fraszyńska i Mecwaldowski) to na mój gust jakieś 70% humoru w tej sztuce. Mecwaldowski błyszczał na każdym kroku - co prawda w życiu gościa wcześniej na oczy nie widziałem, ale jestem pewien że wkrótce będzie powszechnie znany. Michał Żebrowski przy nim mógł się schować. Był, występował, ale moim zdaniem był dość bezbarwny, nie udało mu się zaistnieć na tle Mecwaldowskiego, osobiście nie pamiętam ani jednej sceny w której by błysnął. Joanna Liszowska - no cóż, nie dość że ładna blondyna, to i jeszcze o niezwykle kobiecej figurze - naprawdę było na czym oko zawiesić, zwłaszcza jeśli do tego się uśmiechała. Wisienką na torcie w jej wykonaniu był striptease - trzeba przyznać, że było na co popatrzeć. Niestety jej wykonanie "Nigdy nie było" - Sweetnoise i Edyty Górniak - niestety do najlepszych nie należało. Generalnie bardzo polecam. Naprawdę kupa dobrej zabawy, zwłaszcza siedząc blisko sceny gdy dobrze widać mimikę aktorów.
Thursday, May 22, 2008
Toyota
Chusteczki dla nowożeńców
Wednesday, May 21, 2008
15 godzin przed komputerem
Właśnie wróciłem z pracy. Siedziałem cięgiem ponad 15 godzin (Powinni tego zakazać, co ? :)) nad pewnym zagadnieniem i nie dałem rady go skończyć, bo doba była za krótka. Oczy mnie pieką od monitora. Dupsko po prostu boli od tylu godzin siedzenia. Kręgosłup też się domaga odpoczynku. A jutro czyli w sumie dziś, zamiast pójść na siłownię, będę musiał dokończyć tę cholerną robótkę. Człowiek po tylu godzinach pracy jest już po prostu otępiały, a przepracowany organizm wpada w jakiś rodzaj autyzmu, gdy wszystko dociera dopiero po chwili. Wracając do domu obserwowałem wyludnione miasto i puste ulice , po których przemykały pojedyncze samochody - wszystko wydawało się być wtedy takie spokojne ..... i dopiero po chwili dostrzegłem mknący gdzieś radiowóz na sygnale, który świadczył o tym, że ten spokój jest tylko pozorny.
Tuesday, May 20, 2008
Ciekawe nazwiska
Dość ciekawy artykuł o dziwnych i niecodziennych nazwiskach drukuje poznańska Wyborcza. Dziękować Bogu, nazywam się tak, jak się nazywam, bo jakbym miał nazywać tak, jak bohaterowie tego artykułu, to chyba żadna kobieta nie zechciałaby na trzeźwo przyjąć mego nazwiska po ślubie :)
Zebrania
Nigdy nie mogłem zrozumieć fenomenu zebrania. Brałem udział w wielu zebraniach i często nie mogłem zrozumieć po co są zwołane - niby osoby w nim uczestniczące mówiły w moim języku ojczystym, jednak wypowiadane kwestie skutecznie wymykały się zrozumieniu. A tu kolega (dzięki Żuczku) przysłał mi ten jakże edukacyjny obrazek i nagle spłynęło na mnie zrozumienie - teraz już geneza co poniektórych spotkań jest dla mnie absolutnie jasna.
Zebranie - jest dla mnie fenomenem również z drugiego powodu. Nie cierpię marketingowego bełkotu. Jestem facetem, do tego totalnym jaskiniowcem czyli mówiąc wprost człowiekiem prostym, potrzebuję prostych i klarownych komunikatów, jednoznacznych wypowiedzi w pewnych kwestiach a nie pieprzenia w bambus przez dwie i pół godziny, na którym już po 10 minutach słuchania jak gadają o niczym po prostu zaczynam usypiać. Być może to wina faktu, że jeszcze nigdy nie byłem na takim naprawdę ciekawym zebraniu od początku do końca - tak, by wszystkie kwestie były poruszone ciekawie i interesująco. Ciągle tylko "a di di di di di di di" - kto oglądał "Dzień świra" z Markiem Kondratem w roli głównej, ten wie o jaki dźwięk chodzi. Człowiekowi mózg się lasuje gdy tego słucha, rozum krzyczy: uciekaaaaaj stąd ! powieki samoczynnie zaczynają zsuwać się w dół. Pół biedy kiedy od czasu do czasu człowiekowi coś powiedzą, zapytają o coś wyrywając go z odrętwienia. Gorzej kiedy jest się włączonym w zebranie na zasadzie a) uczestnictwa przymusowego - komuś wydaje się że powinieneś tego słuchać, choć nie masz z tym nic wspólnego, bądź b) ostatniego wagonika - zagadnienie twoje/czyjeś ale interesujące Cię - w kolejce rzeczy na spotkaniu jest ostatnie i musisz czekać aż prowadzący dobrnie do twojego/interesującego Cię zagadnienia. Nieważne, że od rana wypiłeś już 4 kawy, wchodzisz na zebranie i już po pięciu minutach wiesz, że jeśli będziesz musiał wysłuchać tego bełkotu, za dwie i pół godziny, gdy przyjdzie kolej na omówienie twojej kwestii, będą Cię musieli wpierw wyprowadzić ze stanu śmierci klinicznej byś był w stanie wysłuchać tego, po co tu naprawdę przyszedłeś. Przychodzę do pracy, chcę zrobić co mam do zrobienia i wracać do domu, ale oczywiście siedzę tu i słucham. Gorzej sytuacja przestawia się tylko w jeszcze dwóch przypadkach - pierwszy, gdy za oknem lekki wietrzyk i piękne słońce a cumulusy (chmurki kłębiaste) jak owieczki przesuwają się po niebie, i szlag Cię trafia, że musisz siedzieć i słuchać tych bredni, zamiast pierdolnąć tym wszystkim i iść na spacer. Drugi zaś, gdy masz w cholerę roboty i szlag Cię trafia, że zamiast zrobić co masz do zrobienia i pójść do domu gdzie czeka na Ciebie kobieta i żarcie, które Ci przygotowała, siedzisz tutaj jak palant i tracisz czas słuchając tych bredni, podczas gdy twoja robota leży odłogiem i będziesz musiał kiblować 10 czy 12 godzin w pracy, by to zrobić bo oczywiście termin jest na już i nie można czekać. Jak więc widać z powyższego opisu zebranie jest po prostu mordęgą, i próżno szukać w nim przyjemności. Kawa czy ciasteczka jakie wówczas serwują w żaden sposób nie są w stanie wynagrodzić Ci tego co tam doświadczasz. Trafiają się jednak (ku mojemu największemu zdziwieniu) osobniki, które choć nie zwołują spotkań, uwielbiają w nich uczestniczyć. Zastanawiam się, jaki więc trzeba mieć charakter by czerpać radość z nudnych spotkań. Przychodzą mi do głowy tylko dwie odpowiedzi : 1) sado - maso ???? 2) być samotnym członkiem kadry zarządzającej (patrz powyższy rysunek)
Zebranie - jest dla mnie fenomenem również z drugiego powodu. Nie cierpię marketingowego bełkotu. Jestem facetem, do tego totalnym jaskiniowcem czyli mówiąc wprost człowiekiem prostym, potrzebuję prostych i klarownych komunikatów, jednoznacznych wypowiedzi w pewnych kwestiach a nie pieprzenia w bambus przez dwie i pół godziny, na którym już po 10 minutach słuchania jak gadają o niczym po prostu zaczynam usypiać. Być może to wina faktu, że jeszcze nigdy nie byłem na takim naprawdę ciekawym zebraniu od początku do końca - tak, by wszystkie kwestie były poruszone ciekawie i interesująco. Ciągle tylko "a di di di di di di di" - kto oglądał "Dzień świra" z Markiem Kondratem w roli głównej, ten wie o jaki dźwięk chodzi. Człowiekowi mózg się lasuje gdy tego słucha, rozum krzyczy: uciekaaaaaj stąd ! powieki samoczynnie zaczynają zsuwać się w dół. Pół biedy kiedy od czasu do czasu człowiekowi coś powiedzą, zapytają o coś wyrywając go z odrętwienia. Gorzej kiedy jest się włączonym w zebranie na zasadzie a) uczestnictwa przymusowego - komuś wydaje się że powinieneś tego słuchać, choć nie masz z tym nic wspólnego, bądź b) ostatniego wagonika - zagadnienie twoje/czyjeś ale interesujące Cię - w kolejce rzeczy na spotkaniu jest ostatnie i musisz czekać aż prowadzący dobrnie do twojego/interesującego Cię zagadnienia. Nieważne, że od rana wypiłeś już 4 kawy, wchodzisz na zebranie i już po pięciu minutach wiesz, że jeśli będziesz musiał wysłuchać tego bełkotu, za dwie i pół godziny, gdy przyjdzie kolej na omówienie twojej kwestii, będą Cię musieli wpierw wyprowadzić ze stanu śmierci klinicznej byś był w stanie wysłuchać tego, po co tu naprawdę przyszedłeś. Przychodzę do pracy, chcę zrobić co mam do zrobienia i wracać do domu, ale oczywiście siedzę tu i słucham. Gorzej sytuacja przestawia się tylko w jeszcze dwóch przypadkach - pierwszy, gdy za oknem lekki wietrzyk i piękne słońce a cumulusy (chmurki kłębiaste) jak owieczki przesuwają się po niebie, i szlag Cię trafia, że musisz siedzieć i słuchać tych bredni, zamiast pierdolnąć tym wszystkim i iść na spacer. Drugi zaś, gdy masz w cholerę roboty i szlag Cię trafia, że zamiast zrobić co masz do zrobienia i pójść do domu gdzie czeka na Ciebie kobieta i żarcie, które Ci przygotowała, siedzisz tutaj jak palant i tracisz czas słuchając tych bredni, podczas gdy twoja robota leży odłogiem i będziesz musiał kiblować 10 czy 12 godzin w pracy, by to zrobić bo oczywiście termin jest na już i nie można czekać. Jak więc widać z powyższego opisu zebranie jest po prostu mordęgą, i próżno szukać w nim przyjemności. Kawa czy ciasteczka jakie wówczas serwują w żaden sposób nie są w stanie wynagrodzić Ci tego co tam doświadczasz. Trafiają się jednak (ku mojemu największemu zdziwieniu) osobniki, które choć nie zwołują spotkań, uwielbiają w nich uczestniczyć. Zastanawiam się, jaki więc trzeba mieć charakter by czerpać radość z nudnych spotkań. Przychodzą mi do głowy tylko dwie odpowiedzi : 1) sado - maso ???? 2) być samotnym członkiem kadry zarządzającej (patrz powyższy rysunek)
Monday, May 19, 2008
Po prostu mistrz
Czujecie taką akcję, że gość najpierw wjeżdża wam w samochód, wcyhodzicie z auta i idziecie do niego z pretensjami a on mówi: Ale o co chodzi? Wypiłem tylko litr wódki. Dobrze się czuję i mogę jechać dalej! Wg Wyborczej taka akcja odbyła się w Ćmielowie (woj. kieleckie). Po prostu mistrzostwo.
Kawalerskie
Wielkimi krokami zbliża się mój ślub, postanowiłem więc zgodnie z "odwiecznym polskim obyczajem" spotkać się z kolegami na ostatniej wielkiej wyżerce i popijawie - zwanej potocznie kawalerskim. Wspominałem już kiedyś o perypetiach związanych z rezerwacją stolika w jakiejś knajpie w której:
To był po prostu zajebisty wieczór. Nie ma bata, żebym go zapomniał. I za to Wam Panowie dziękuję.
- serwują dobrze przygotowane mięcho
- jest niechrzczone piwo prosto z beczki
- grają porządną muzykę czyli rock/country/blues etc
To był po prostu zajebisty wieczór. Nie ma bata, żebym go zapomniał. I za to Wam Panowie dziękuję.
DPP 3.4.1
Przeoczyłem zupełnie, że pojawił się nowy DPP w wersji 3.4.1 Ma nie tylko poprawione odszumianie, ale również w końcu obsługuje korekcję zniekształceń 50/1.8 czyli jednego z moich podstawowych obiektywów :) Gdyby tylko jeszcze mieć czas na gruntowne przetestowanie tego update'u ...
Sunday, May 18, 2008
Deszczowa niedziela
Saturday, May 17, 2008
Wszechobecna telewizja
Zastanawialiście się ile czasu pożera Wam telewizja ? Wracamy do domu, przegryziemy jakąś padlinę czy innego płetwala, dupsko w fotel, pilot w dłoń i lecimy .... po kanałach. Zwłaszcza gdy mamy jakąś kablówkę, czy Cyfrę mamy znikomo małe szanse by się szybko znudzić. Mamy natomiast duże szanse by nabawić się urazu kciuka - niekończąca się lista kanałów wymaga przecież klikania :) Oczywiście nie twierdzę, że znudzenie się ofertą TV jest niemożliwe. Sam doświadczyłem tego wielokrotnie. 45 kanałów w pakiecie i same denne programy i nieciekawe filmy. Zazwyczaj jednak udaje się znaleźć coś, co zatrzymuje nas przed ekranem. Kiedy jedna pozycja się kończy, z reguły znów klikamy po pilocie w poszukiwaniu następnej rozrywki. Ramówki programów nie bez powodu są tak dopasowane, że kiedy na jednym kanale coś się kończy, to na drugim się zaczyna. W końcu jakoś przyciągnąć widza trzeba.
Czasem jak rozmawiam o tym ze znajomymi, to odnoszę wrażenie, że telewizja jest rodzajem powszechnego narkotyku, od którego uzależniona jest większość społeczeństwa. Wiele osób z którymi rozmawiałem przyznało, że nie wyobrażają sobie swojego życia bez telewizora. Co więcej nie mogą się nadziwić jak ja mogę TAK żyć. Tu chyba jest odpowiednie miejsce by poczynić pewne wyznanie. Wiem, że wczoraj żartobliwie "przyznałem się", że jestem lesbijką, bo tylko kobiety mi w głowie, ale to co za chwilę napiszę jest zupełnie na serio. Chcę bowiem powiedzieć, że od dość dawna nie mam telewizora w domu. Nie wiem czy określenie "dość dawna" jest tu określeniem właściwym, bowiem niedługo będę obchodził dokładnie 7 rocznicę tego faktu, natomiast muszę przyznać, że sam fakt nieposiadania telewizora wywołuje pewne dość ciekawe konsekwencje.
Jak więc widać zdecydowanie od TV wolę albo DVD albo po prostu kino, zwłaszcza odkąd odkryłem, że niektóre kina mają podwójne siedzenia - dzięki temu idąc do kina z drugą połową można ją objąć ramieniem, ona zaś może wtulić się w ciebie i nikomu z was oparcie nie wpija się w żebra :) Wiele razy próbowałem zrozumieć dlaczego ludzie dobrowolnie rezygnują ze swojego czasu. Przecież to jedna z najcenniejszych rzeczy jakie mamy. Zamiast usiąść z drugą osobą, zapytać o czym myśli, co ją martwi, co zajmuje jej myśli, co jej się podobało, co nie podobało, czym chce się zająć i na co miałaby ochotę oni siedzą z nosem w telewizorze, i oglądają tę papkę, jakby bez niej nie dało się żyć a nie jest dla nich ważne że przykładowo między sobą poważnie rozmawiali tak dawno temu, że oboje tego nie pamiętają i jedno nie wie o czym myśli drugie, Gdyby się poważnie zastanowić z pewnością udałoby się znaleźć niejeden dom, w którym telewizor przyczynił się do rozpadu małżeństwa/związku. Skoro już tak wylewam swoje frustracje to muszę wspomnieć, że strasznie wkurwia mnie jak dzwonię do kogoś (jakiegoś TV-holika) i jestem informowany, że w sumie to może zadzwoniłbym później, bo teraz jest kolejny odcinek Złotopolskich/Na dobre i na złe/etc. Zajebiście jest wiedzieć, że jesteś dla kogoś wart mniej niż 10 minut serialu, w którym zrobienie zastrzyku czy kupno chleba trwają półtorej odcinka.
Ze wszystkich powyższych powodów mam do TV taki stosunek, jaki mam, dlatego też setnie ubawił mnie ten filmik
słowniczek:
padlina = mięso
płetfal = ryba
kolo = facet
Czasem jak rozmawiam o tym ze znajomymi, to odnoszę wrażenie, że telewizja jest rodzajem powszechnego narkotyku, od którego uzależniona jest większość społeczeństwa. Wiele osób z którymi rozmawiałem przyznało, że nie wyobrażają sobie swojego życia bez telewizora. Co więcej nie mogą się nadziwić jak ja mogę TAK żyć. Tu chyba jest odpowiednie miejsce by poczynić pewne wyznanie. Wiem, że wczoraj żartobliwie "przyznałem się", że jestem lesbijką, bo tylko kobiety mi w głowie, ale to co za chwilę napiszę jest zupełnie na serio. Chcę bowiem powiedzieć, że od dość dawna nie mam telewizora w domu. Nie wiem czy określenie "dość dawna" jest tu określeniem właściwym, bowiem niedługo będę obchodził dokładnie 7 rocznicę tego faktu, natomiast muszę przyznać, że sam fakt nieposiadania telewizora wywołuje pewne dość ciekawe konsekwencje.
- po pierwsze - nie ekscytuję się losami bohaterów żadnej z telenowel jakimi karmią w TV - co za tym idzie nie mogę więc brać udziału w rozmowach typu: a widzieliście co było wczoraj ? czy ona od niego odejdzie ? czy on przeżyje reanimację ? czy oni go zastrzelą ? itd itp 100 różnych pytań w tych samych klimatach
- po drugie - aktorzy, którzy są obecnie na topie, są mi absolutnie nieznani - genialną wsypę zaliczyłem kiedyś w jakimś auchanie czy innym realu - będąc z kobietą na zakupach - stoję przy półce i próbuję wybrać towar a obok przeszedł jakiś koleś, ale się nawet nie odwróciłem - za chwilę kobieta mi : widziałeś ???!!! ten znany aktor !!! ja patrzę i pytam kto ? no ten ! jaki ten ? no stał koło ciebie !!! wychylam się zza regału spodziewając się co najmniej Gajosa czy Holubka, a tam jakiś kolo +/- 30 lat, którego w życiu na oczy nie widziałem, po dłuższej rozmowie okazało się, że to jest jakiś aktor ze "Złotopolskich", wyobraźcie sobie potknął bym się o gościa, zabił a nie wiedział, że o to sąsiedni koszyk z zakupami prowadzi jakaś gwiazda polskiej TV :)
- taki dialog: Kuba: Zosiu reanimuj go! Zosia: Kuba, ale on nie ma głowy! - brzmi dla was znajomo ? :) jestem pełen złośliwego podziwu dla ludzi, którzy pozwalają się mamić serialem o służbie zdrowia jakiej na pewno w tym stuleciu w Polsce nie będzie - mam tu na myśli serial o lekarzach, w którym choremu robi się na dzień dobry komplet badań a lekarze są mili i sympatyczni i nie strajkują. Paradoksalnie ludzie tak wierzą w to co oglądają, że jeden z aktorów (nawiasem mówiąc również całkiem niezły poeta - polecam jego wiersze) - nazwiskiem Pieczyński - w jednym z wywiadów opowiadał, że wielokrotnie różne osoby na mieście zaczepiały go i chciały by je przebadał, załatwił im przyjęcie do swojego szpitala, przepisał recepte itp. WTF !!!??? Jak na litość boską, jak można nie odróżniać rzeczywistości od serialu TV ???
- po czwarte: dzięki temu, że nie mam telewizora, mam więcej czasu na czytanie książek
- omija mnie "przyjemność" oglądania półtorej godzinnego filmu w wersji powiedzmy 2h25min - bo w film wpleciono siedem (!!!) bloków reklamowych o takiej długości, że w przerwie reklamowej dajesz radę się ogolić i wziąć bez pośpiechu prysznic !!! no przecież w tym czasie, to można w ogóle zapomnieć o co w ogóle w filmie chodziło .....
Jak więc widać zdecydowanie od TV wolę albo DVD albo po prostu kino, zwłaszcza odkąd odkryłem, że niektóre kina mają podwójne siedzenia - dzięki temu idąc do kina z drugą połową można ją objąć ramieniem, ona zaś może wtulić się w ciebie i nikomu z was oparcie nie wpija się w żebra :) Wiele razy próbowałem zrozumieć dlaczego ludzie dobrowolnie rezygnują ze swojego czasu. Przecież to jedna z najcenniejszych rzeczy jakie mamy. Zamiast usiąść z drugą osobą, zapytać o czym myśli, co ją martwi, co zajmuje jej myśli, co jej się podobało, co nie podobało, czym chce się zająć i na co miałaby ochotę oni siedzą z nosem w telewizorze, i oglądają tę papkę, jakby bez niej nie dało się żyć a nie jest dla nich ważne że przykładowo między sobą poważnie rozmawiali tak dawno temu, że oboje tego nie pamiętają i jedno nie wie o czym myśli drugie, Gdyby się poważnie zastanowić z pewnością udałoby się znaleźć niejeden dom, w którym telewizor przyczynił się do rozpadu małżeństwa/związku. Skoro już tak wylewam swoje frustracje to muszę wspomnieć, że strasznie wkurwia mnie jak dzwonię do kogoś (jakiegoś TV-holika) i jestem informowany, że w sumie to może zadzwoniłbym później, bo teraz jest kolejny odcinek Złotopolskich/Na dobre i na złe/etc. Zajebiście jest wiedzieć, że jesteś dla kogoś wart mniej niż 10 minut serialu, w którym zrobienie zastrzyku czy kupno chleba trwają półtorej odcinka.
Ze wszystkich powyższych powodów mam do TV taki stosunek, jaki mam, dlatego też setnie ubawił mnie ten filmik
słowniczek:
padlina = mięso
płetfal = ryba
kolo = facet
Ciekawa reklama
Rzadko, naprawdę rzadko trafia się mądra reklama. Z tym większą przyjemnością obejrzałem to:
Paraliz Warszawy ???
Jak podała Wyborcza w związku z budową drugiej linii metra w Warszawie szykują się takie zmiany w ruchu miejskim, że jeśli faktycznie w ten sposób to zostanie rozegrane (szczegóły w artykule) , to podejrzewam, że na ulicach Warszawy już wkrótce zaroi się od demonstrujących kierowców.
Friday, May 16, 2008
Zyciowe
Kawał znaleziony na jednym z forów
[uprzedzam odstaw kawę/herbatę/co tam zagryzasz]
Facet miał trzy przyjaciółki i w którymś momencie musiał się zdecydować którą z nich poślubić. Dlatego postanowił zrobić test. Każdej dał po 4 tysiące złotych i czekał co będzie.
Pierwsza przyjaciółka poszła do sklepu, kupiła sobie suknie, buty, piękny kapelusz. Poszła do fryzjera, solarium i kosmetyczki. Wraca i mówi:
- Chce być najpiękniejsza, ponieważ cię kocham!
Druga przyjaciółka poszła do sklepu. Kupiła strój piłkarski, telewizor, wideo i tysiąc puszek piwa. Wraca i mówi:
- To moje prezenty dla ciebie, ponieważ cię kocham!
Trzecia przyjaciółka wzięła pieniądze, zainwestowała. W krótkim czasie zarobiła 250 procent. Pieniądze znów zainwestowała i tak je pomnożyła, że dorobiła się wielkiego majątku. Wraca i mówi:
- Ja te pieniądze zainwestowałam i zarobiłam tyle, aby wystarczyło na naszą wspólną, szczęśliwą przyszłość, ponieważ cię kocham.
Facet był zachwycony wszystkimi przyjaciółkami. Przemyślał wszystkie za i przeciw i... ożenił się z tą, która miała największe cycki.
Morał : Mężczyźni, w przeciwieństwie do kobiet, nie lecą na kasę.
[uprzedzam odstaw kawę/herbatę/co tam zagryzasz]
Facet miał trzy przyjaciółki i w którymś momencie musiał się zdecydować którą z nich poślubić. Dlatego postanowił zrobić test. Każdej dał po 4 tysiące złotych i czekał co będzie.
Pierwsza przyjaciółka poszła do sklepu, kupiła sobie suknie, buty, piękny kapelusz. Poszła do fryzjera, solarium i kosmetyczki. Wraca i mówi:
- Chce być najpiękniejsza, ponieważ cię kocham!
Druga przyjaciółka poszła do sklepu. Kupiła strój piłkarski, telewizor, wideo i tysiąc puszek piwa. Wraca i mówi:
- To moje prezenty dla ciebie, ponieważ cię kocham!
Trzecia przyjaciółka wzięła pieniądze, zainwestowała. W krótkim czasie zarobiła 250 procent. Pieniądze znów zainwestowała i tak je pomnożyła, że dorobiła się wielkiego majątku. Wraca i mówi:
- Ja te pieniądze zainwestowałam i zarobiłam tyle, aby wystarczyło na naszą wspólną, szczęśliwą przyszłość, ponieważ cię kocham.
Facet był zachwycony wszystkimi przyjaciółkami. Przemyślał wszystkie za i przeciw i... ożenił się z tą, która miała największe cycki.
Morał : Mężczyźni, w przeciwieństwie do kobiet, nie lecą na kasę.
Thursday, May 15, 2008
Apple ulubioną marką lesbijek i gejów, czyli ...
Jako że od około 5 lat używam komputerów Apple i staram się w miarę możliwości macewangelizować windowsowy świat, większość osób z którymi mam kontakt wie, że nie przeoczę żadnej okazji do polewki z windowsa. Dlatego też kumpel (dzięki Żuczku) nie mógł darować sobie okazji by mi wytknąć, że zgodnie z najnowszymi badaniami agencji marketingowej Prime Access ulubioną marką lesbijek i gejów jest Apple.
Skoro tak, to chyba mogę się już otwarcie przyznać. Jestem lesbijką. Od zawsze interesowały mnie tylko kobiety. Od szkoły średniej praktycznie zawsze miałem jakąś. I tak mi zostało do dzisiaj. I nie zamierzam się z tego leczyć. Po prostu jestem zatwardziałą lesbą :) Tylko kobiety lubię i mam nadzieję, że tak mi zostanie.
A komputerów Apple'a używam bo lubię. Oszczędzają mi czas i nerwy.
Skoro tak, to chyba mogę się już otwarcie przyznać. Jestem lesbijką. Od zawsze interesowały mnie tylko kobiety. Od szkoły średniej praktycznie zawsze miałem jakąś. I tak mi zostało do dzisiaj. I nie zamierzam się z tego leczyć. Po prostu jestem zatwardziałą lesbą :) Tylko kobiety lubię i mam nadzieję, że tak mi zostanie.
A komputerów Apple'a używam bo lubię. Oszczędzają mi czas i nerwy.
Wednesday, May 14, 2008
Ciekawa polityka rezerwacji stolika
Wiele razy zdarzało mi się jadać w dobrych tzw. "eleganckich" knajpach. Wiele razy zdarzało mi się też rezerwować stolik. Zazwyczaj zawsze wystarczała rozmowa z managerem sali, bądź kelnerką, i zapisanie numeru mojego telefonu. Często robiłem to telefonicznie i o ile tylko było miejsce NIGDY nie było z tym problemu. Żeby było jasne, na placach jednej reki emerytowanego drwala można policzyć przypadki kiedy byłem w garniturze, więc nie można powiedzieć żeby mój kulturalny wygląd miał tu jakieś decydujące znaczenie.
Złożyło się tak, że chciałem zarezerwować stolik w pewnej knajpie w której dosć często bywam z kumplami. Niestety knajpa w międzyczasie zmieniała numer telefonu a mi bylo nie po drodze tam podjechać, kiedy wiec w końcu tam dotarłem, okazało sie, że niestety wszystkie stoliki na ten konkretnie termin mają już zabukowane (tak btw. czy nie powinno sie tego pisać zabókowane - w końcu o wymienia się na ó a nie na u - a to spolszczenie z angielskiego - teoretycznie poprawnie powinniśmy to pisać zabook'ować :)) i wolny stolik może być tylko wtedy, gdy ktoś odwoła swoja rezerwacje a i tak nie mogą zagwarantować ze będzie to stolik na taka ilość miejsc, jaka mnie interesowała. Postanowiłem wiec nie czekać, tylko działać, czyli znaleźć inną knajpę z dobrym mięchem i porządnym piwem. Z ciekawości wlazłem do knajpy pod nazwą "Zielona Gęs" - mieszczącej sie tuz obok SGH i Giełdy Komputerowej, zagaduje z barmanem i słyszę: TAK, mogą mi przyjąć rezerwacje ale muszę wpłacić 300 PLN tytułem rezerwacji. WTF ???!!! 300 PLN !!! Oglądam sie, gdzie ta ukryta kamera, no nie ma jej nigdzie, barman - mina poważna, wiec wygląda, ze gość chyba mówi serio. Pytam za co te 300 PLN. Barman odpowiada, ze to jest dla niego gwarancja ze przyjdziemy, poza tym będziemy mieli otwarty rachunek przy barze.
W najbardziej wyjebanych knajpach nikt nigdy nie chciał ode mnie złamanego grosza za rezerwacje stolika a tu gość liczy mi 300 PLN z góry za wpisanie rezerwacji ??? Chyba ich pojebało. Popatrzyłem na gościa i wyszedłem. I do dzisiaj nie rozumiem na co liczyli. Jeśli tak wygląda polityka przyciągania klienta, to sorry, ale nie rozumiem.
Złożyło się tak, że chciałem zarezerwować stolik w pewnej knajpie w której dosć często bywam z kumplami. Niestety knajpa w międzyczasie zmieniała numer telefonu a mi bylo nie po drodze tam podjechać, kiedy wiec w końcu tam dotarłem, okazało sie, że niestety wszystkie stoliki na ten konkretnie termin mają już zabukowane (tak btw. czy nie powinno sie tego pisać zabókowane - w końcu o wymienia się na ó a nie na u - a to spolszczenie z angielskiego - teoretycznie poprawnie powinniśmy to pisać zabook'ować :)) i wolny stolik może być tylko wtedy, gdy ktoś odwoła swoja rezerwacje a i tak nie mogą zagwarantować ze będzie to stolik na taka ilość miejsc, jaka mnie interesowała. Postanowiłem wiec nie czekać, tylko działać, czyli znaleźć inną knajpę z dobrym mięchem i porządnym piwem. Z ciekawości wlazłem do knajpy pod nazwą "Zielona Gęs" - mieszczącej sie tuz obok SGH i Giełdy Komputerowej, zagaduje z barmanem i słyszę: TAK, mogą mi przyjąć rezerwacje ale muszę wpłacić 300 PLN tytułem rezerwacji. WTF ???!!! 300 PLN !!! Oglądam sie, gdzie ta ukryta kamera, no nie ma jej nigdzie, barman - mina poważna, wiec wygląda, ze gość chyba mówi serio. Pytam za co te 300 PLN. Barman odpowiada, ze to jest dla niego gwarancja ze przyjdziemy, poza tym będziemy mieli otwarty rachunek przy barze.
W najbardziej wyjebanych knajpach nikt nigdy nie chciał ode mnie złamanego grosza za rezerwacje stolika a tu gość liczy mi 300 PLN z góry za wpisanie rezerwacji ??? Chyba ich pojebało. Popatrzyłem na gościa i wyszedłem. I do dzisiaj nie rozumiem na co liczyli. Jeśli tak wygląda polityka przyciągania klienta, to sorry, ale nie rozumiem.
Rola piwa w zyciu ....
O tym ze czasem wazne w zyciu faceta jest piwo, wie prawie kazdy facet i czesc kobiet. Jednakze wszystkie rekordy pobil australijski kierowca, ktory przypial pasami 30 puszek piwa podczas, gdy jego jego 5 letnie dziecko lezalo (nieprzypiete) na podlodze samochodu
Dlatego kobieto: jesli twoj facet po wejsciu do samochodu nie kaze Ci zapiac pasow, niech Ci to da do myslenia !!!
Dlatego kobieto: jesli twoj facet po wejsciu do samochodu nie kaze Ci zapiac pasow, niech Ci to da do myslenia !!!
Tuesday, May 13, 2008
Czemu faceci umierają wcześniej niż kobiety
Dostałem taki niby zabawny ale jednak dość prawdziwy tekst (dzięki Ewelino) tłumaczący czemu faceci umierają wcześniej niż kobiety. Idzie mniej więcej tak:
Jeśli stawiasz kobietę na piedestale i próbujesz ochronić ją przed "wyścigiem szczurów" to jesteś męskim szowinistą.
a.. Jeśli nie pracujesz zawodowo i robisz za "gospodynię domową", jesteś maminsynkiem.
a.. Jeśli pracujesz zbyt wiele, to znaczy, że nie masz dla niej czasu.
a.. Jeśli pracujesz zbyt mało, jesteś nicponiem i obibokiem.
a.. Jeśli ona ma nudną i monotonną pracę z niską pensją, to jest wyzysk.
a.. Jeśli ty masz nudną i monotonną pracę z niską pensją, powinieneś ruszyć swoją leniwą dupę i znaleźć coś lepszego.
a.. Jeśli awansujesz przed nią, to jest faworyzowanie.
a.. Jeśli ona awansuje przed tobą, to jest wyrównanie szans.
a.. Jeśli mówisz, że ładnie wygląda, to jest molestowanie seksualne.
a.. Jeśli zachowujesz spokój, to jest to męska obojętność.
a.. Jeśli płaczesz, jesteś mięczakiem.
a.. Jeśli tego nie robisz, jesteś nieczuły.
a.. Jeśli podejmujesz decyzję bez porozumienia z nią, jesteś szowinistą.
a.. Jeśli ona podejmuje decyzję bez radzenia się ciebie, to znaczy, że jest wyzwoloną kobietą. a.. Jeśli prosisz ją o coś czego ona nie chce zrobić, to jest dominacja.
a.. Jeśli ona chce tego od ciebie, to jest przysługa.
a.. Jeśli ona podoba ci się w samej sexownej bieliźnie, jesteś zboczeńcem.
a.. Jeśli ci się nie podoba, jesteś homoseksualistą.
a.. Jeśli każesz kobiecie wydepilować nogi, jesteś seksistowski.
a.. Jeśli tego nie robisz, nie warto się dla ciebie starać.
a.. Jeśli dbasz o siebie i swój wygląd, jesteś próżny.
a.. Jeśli nie dbasz, jesteś prostakiem.
a.. Jeśli kupujesz jej kwiaty, pewnie piłeś.
a.. Jeśli nie kupujesz, to znaczy, że w ogóle się o nią nie troszczysz.
a.. Jeśli jesteś dumny ze swoich osiągnięć, to jesteś zarozumiały.
a.. Jeśli nie jesteś dumny, to znaczy, że jesteś zakompleksiony.
a.. Jeśli boli ją głowa, to jest to po prostu ból głowy.
a.. Jeśli ciebie boli głowa, to znaczy, że jej nie kochasz.
a.. Jeśli chcesz TO robić zbyt często, jesteś maniakiem seksualnym.
a.. Jeśli niezbyt często - masz inną kobietę.
Nic dziwnego, że faceci umierają wcześniej niż kobiety
Jeśli stawiasz kobietę na piedestale i próbujesz ochronić ją przed "wyścigiem szczurów" to jesteś męskim szowinistą.
a.. Jeśli nie pracujesz zawodowo i robisz za "gospodynię domową", jesteś maminsynkiem.
a.. Jeśli pracujesz zbyt wiele, to znaczy, że nie masz dla niej czasu.
a.. Jeśli pracujesz zbyt mało, jesteś nicponiem i obibokiem.
a.. Jeśli ona ma nudną i monotonną pracę z niską pensją, to jest wyzysk.
a.. Jeśli ty masz nudną i monotonną pracę z niską pensją, powinieneś ruszyć swoją leniwą dupę i znaleźć coś lepszego.
a.. Jeśli awansujesz przed nią, to jest faworyzowanie.
a.. Jeśli ona awansuje przed tobą, to jest wyrównanie szans.
a.. Jeśli mówisz, że ładnie wygląda, to jest molestowanie seksualne.
a.. Jeśli zachowujesz spokój, to jest to męska obojętność.
a.. Jeśli płaczesz, jesteś mięczakiem.
a.. Jeśli tego nie robisz, jesteś nieczuły.
a.. Jeśli podejmujesz decyzję bez porozumienia z nią, jesteś szowinistą.
a.. Jeśli ona podejmuje decyzję bez radzenia się ciebie, to znaczy, że jest wyzwoloną kobietą. a.. Jeśli prosisz ją o coś czego ona nie chce zrobić, to jest dominacja.
a.. Jeśli ona chce tego od ciebie, to jest przysługa.
a.. Jeśli ona podoba ci się w samej sexownej bieliźnie, jesteś zboczeńcem.
a.. Jeśli ci się nie podoba, jesteś homoseksualistą.
a.. Jeśli każesz kobiecie wydepilować nogi, jesteś seksistowski.
a.. Jeśli tego nie robisz, nie warto się dla ciebie starać.
a.. Jeśli dbasz o siebie i swój wygląd, jesteś próżny.
a.. Jeśli nie dbasz, jesteś prostakiem.
a.. Jeśli kupujesz jej kwiaty, pewnie piłeś.
a.. Jeśli nie kupujesz, to znaczy, że w ogóle się o nią nie troszczysz.
a.. Jeśli jesteś dumny ze swoich osiągnięć, to jesteś zarozumiały.
a.. Jeśli nie jesteś dumny, to znaczy, że jesteś zakompleksiony.
a.. Jeśli boli ją głowa, to jest to po prostu ból głowy.
a.. Jeśli ciebie boli głowa, to znaczy, że jej nie kochasz.
a.. Jeśli chcesz TO robić zbyt często, jesteś maniakiem seksualnym.
a.. Jeśli niezbyt często - masz inną kobietę.
Nic dziwnego, że faceci umierają wcześniej niż kobiety
Monday, May 12, 2008
Figurki na tort weselny
Że na samej górze tortu weselnego z reguły jest figurka nowożeńców, wie prawie każdy. Że wszędzie do kupienia są takie same smutne sztampowe figurki wiedzą tylko Ci, którzy próbowali kupić coś oryginalnego. A tu proszę co za objawienie ! Totalnie odjazdowe figurki na tort można znaleźć http://fajnewesele.pl/index.php/fs_home/category/cat/2
Komary
Niestety wraz z wyższymi temperaturami pojawiły się pierwsze komary.
Niestety od razu w dużych ilościach.
Niestety nie szukają honorowych dawców krwi, tylko dziobią każdego kto się trafi.
Niestety jak demokracja to demokracja - też jestem pogryziony.
Niestety od razu w dużych ilościach.
Niestety nie szukają honorowych dawców krwi, tylko dziobią każdego kto się trafi.
Niestety jak demokracja to demokracja - też jestem pogryziony.
Rozrywke nalezy dobierac madrze
Moim zdaniem genialna reklama
[lojalnie uprzedzam - odstawic kawe/herbate/cokolwiek tam zagryzasz]
[lojalnie uprzedzam - odstawic kawe/herbate/cokolwiek tam zagryzasz]
Sunday, May 11, 2008
Przysłowia kłamią
Krówka
Wczoraj przyszła na świat pełna radości jałóweczka. Na tych zdjęciach ma już jeden dzień. Na razie jeszcze nie ma imienia. Ma za to około 70 cm wzrostu i jest tak pełna energii, że nie potrafi ustać w miejscu, tylko ciągle skacze jak baranek - dwa przednie kopytka - dwa tylnie kopytka :) Strasznie pociesznie to wygląda. Kiedyś ta maleńka krówka wyrośnie na pełnowymiarową krowę a na razie tylko siedzi w swojej zagródce i skacze i czasami je :) Taka młoda krówka odżywa się tylko mlekiem swojej matki.
Saturday, May 10, 2008
Czemu na dmuchawcu ?
Rozumiem gdy kwiaty przyciągają owady kolorem by przez roznoszenie pyłków dać się zapylić. Rozumiem, gdy owady kusi nektar danego kwiatu. Natomiast ni cholery nie rozumiem dlaczego tyle razy widziałem jakiegoś owada, który siedzi na tzw. dmuchawcu. Przecież obok jest w cholere różnych innych fajniejszych kwiatów i roślin. Na dodatek dmuchawiec nie potrzebuje w ogóle by ktokolwiek na nim siadał - sprawę prokreacji załatwia za niego wiatr. To czemu tyle różnego zwierza siada na dmuchawcu ?
Tak sobie dumam lużno, że może biorąc pod uwagę jego miękkość owady siadając na dmuchawcu doświadczają tego czego my chodząc boso po miękkim dywanie ?? :)
Tak sobie dumam lużno, że może biorąc pod uwagę jego miękkość owady siadając na dmuchawcu doświadczają tego czego my chodząc boso po miękkim dywanie ?? :)
Piekne niebo
Niewidzialny samochód
Mieliście kiedyś wrażenie, że jedziecie niewidzialnym samochodem ? To znaczy jedziecie a wszyscy zachowują się tak, jakby Was tam w ogóle nie było ? Ludzie przebiegają Wam przed maską mając czerwone światło, bo nie dostrzegają że nadjeżdżacie. Skręcasz w lewo, osoba na twoim prawym pasie również a ponieważ jesteś dzisiaj niewidzialny to w ogóle Cię nie widzi, więc ścina zakręt w lewo tak, że musisz awaryjnie hamować, żeby w debila nie przyłożyć. Jedziesz dalej lewym pasem a po przejechaniu około kilometra prawie że zostajesz staranowany przez autobus, który włączając się do ruchu z przystanku nie włącza lewego migacza i ścina trzy pasy ładując się bezpośrednio przed Ciebie. Jedziesz dalej - kolejny koleś który ładuje się przed Ciebie jakby w ogóle twój samochód nie istniał. I tylko zastanawiam się - czy ta niewidzialność to jakaś sztuczka Davida Copperfielda, wina jakiegoś magicznego dodatku na myjni samochodowej, czy po istnieje jakaś dość powszechna epidemia o której istnieniu nie wiem, która wyłącza ludziom możliwość dostrzegania białych samochodów.
Friday, May 9, 2008
Piatek
Jak to się mówi Piątek - tygodnia koniec i początek.
Ten tydzień minął zdecydowanie pod hasłem terroru. A to Policja ma dziwne szczęście do niewłaściwych gości - zatrzymają takiego do kontroli i jego 9 kumpli rzuca się na nich a to wlepią takiemu mandat i odholują jego auto a gość w ramach zemsty podpala im komisariat, po prostu w cholerę stresująca taka praca, aż nie dziw, że jeden z policjantów rzucił się pod koła drezyny kolejowej Że terror dookoła i więcej Policji nam trzeba udowadniają choćby huczne juwenalia w Koszalinie - zgwałcono jedną studentkę, zniszczono samochód (Audi) a z okien akademika na przechodniów latały noże. Również terror tylko tym razem w innym wydaniu
serwują Japonii wrony - już nie tylko roznoszą śmieci a ich gniazda na słupach wysokiego napięcia powodują przerwy w dostawach prądu, ale również atakują mniejsze dzieci chcąc odebrać im słodycze i porywają mniejsze zwierzaki w zoo. Terror sieją również niedowartościowani finansowo dyspozytorzy karetek, a to w Olsztynie jedna z dyspozytorek zamiast karetki zaproponowała przerażonej rodzinie księdza, a to z kolei w Pruszczu Gdańskim dyspozytorka w ogóle odmówiła przysłania karetki do chorej siedmiomiesięcznej dziewczynki i dopiero wezwana Policja zwiozła dziecko do szpitala radiowozem
I tak spływają te kolejne informacje i się zastanawiam, czy nie jest przypadkiem tak, że niebo i piekło są na Ziemi i tylko od nas i tego jacy my jesteśmy i będziemy dla innych, zależy tak naprawdę jaka ta ziemia będzie ? Czy nie nadszedł już czas by potrząsnąć tymi wszystkimi chorymi mentalnie ludźmi i kazać im się zastanowić nad postępowaniem jakiego się dopuszczają ?
Dlatego bardzo podoba mi się inicjatywa Miejskich Wodociągów, które podarowały fundacji Ja Wisła sto ton piachu dzięki temu na Cyplu Czerniakowskim pod Mostem Łazienkowskim znów jest plaża (a nie jakaś namiastka). Sama fundacja Ja Wisła robi już od dłuższego czasu masę naprawdę świetnej roboty - a dzisiaj startuje pierwszy piątkowy KinoMost - więc warto tam być :)
Ten tydzień minął zdecydowanie pod hasłem terroru. A to Policja ma dziwne szczęście do niewłaściwych gości - zatrzymają takiego do kontroli i jego 9 kumpli rzuca się na nich a to wlepią takiemu mandat i odholują jego auto a gość w ramach zemsty podpala im komisariat, po prostu w cholerę stresująca taka praca, aż nie dziw, że jeden z policjantów rzucił się pod koła drezyny kolejowej Że terror dookoła i więcej Policji nam trzeba udowadniają choćby huczne juwenalia w Koszalinie - zgwałcono jedną studentkę, zniszczono samochód (Audi) a z okien akademika na przechodniów latały noże. Również terror tylko tym razem w innym wydaniu
serwują Japonii wrony - już nie tylko roznoszą śmieci a ich gniazda na słupach wysokiego napięcia powodują przerwy w dostawach prądu, ale również atakują mniejsze dzieci chcąc odebrać im słodycze i porywają mniejsze zwierzaki w zoo. Terror sieją również niedowartościowani finansowo dyspozytorzy karetek, a to w Olsztynie jedna z dyspozytorek zamiast karetki zaproponowała przerażonej rodzinie księdza, a to z kolei w Pruszczu Gdańskim dyspozytorka w ogóle odmówiła przysłania karetki do chorej siedmiomiesięcznej dziewczynki i dopiero wezwana Policja zwiozła dziecko do szpitala radiowozem
I tak spływają te kolejne informacje i się zastanawiam, czy nie jest przypadkiem tak, że niebo i piekło są na Ziemi i tylko od nas i tego jacy my jesteśmy i będziemy dla innych, zależy tak naprawdę jaka ta ziemia będzie ? Czy nie nadszedł już czas by potrząsnąć tymi wszystkimi chorymi mentalnie ludźmi i kazać im się zastanowić nad postępowaniem jakiego się dopuszczają ?
Dlatego bardzo podoba mi się inicjatywa Miejskich Wodociągów, które podarowały fundacji Ja Wisła sto ton piachu dzięki temu na Cyplu Czerniakowskim pod Mostem Łazienkowskim znów jest plaża (a nie jakaś namiastka). Sama fundacja Ja Wisła robi już od dłuższego czasu masę naprawdę świetnej roboty - a dzisiaj startuje pierwszy piątkowy KinoMost - więc warto tam być :)
XV Przeglad Filmow Alpinistycznych
Tytuł chyba mówi wszystko. Od dzisiaj w Centrum Olimpijskim w Warszawie rozpoczyna się XV Przegląd Filmów Alpinistycznych imienia Wandy Rutkiewicz. Jak zwykle będą również pokazy slajdów, prelekcje, spotkania z ciekawymi i znanymi osobami itp. Po porostu impreza na której warto być.
Nielogiczna logika tuningu ?
Zawsze wydawało mi się, że tuning samochodu ma na celu jego optyczne czy mechaniczne UDOSKONALENIE. W tym pierwszym przypadku przekłada się to na współczynnik wypasu i dobre samopoczucie właściciela. W drugim przypadku przekłada się to na lepsze własności jezdne itp Jak jednak rozumieć kiedy z naprawdę pięknego auta powstaje taki koszmar ???
Patrzę i nie wiem, po co ten wielgachny spoiler ? Po co taki przerośnięty tylni zderzak ? Po co te zakratkowane dziury jak w jakimś piekarniku ?
Patrzę i nie wiem, po co ten wielgachny spoiler ? Po co taki przerośnięty tylni zderzak ? Po co te zakratkowane dziury jak w jakimś piekarniku ?
Kobieca logika i męskie realia
- Wyłaź wreszcie z łazienki! Siedzisz tam dwie godziny!
- Ale kochanie... kąpiel, maseczka, makijaż, manicure - to zajmuje czas, a to wszystko dla ciebie!
- Dla mnie to możesz kanapkę zrobić, a teraz to ja idę mecz oglądać - dla ciebie, rzecz jasna.
- Ale kochanie... kąpiel, maseczka, makijaż, manicure - to zajmuje czas, a to wszystko dla ciebie!
- Dla mnie to możesz kanapkę zrobić, a teraz to ja idę mecz oglądać - dla ciebie, rzecz jasna.
Thursday, May 8, 2008
Bacon makes me happy
Modlitwa kobiety kontra modlitwa faceta
Dostałem od kumpla (dzięki Żuczku) dość wesoły i zarazem zastanawiający tekst:
Modlitwa wieczorna kobiety :
Ojcze nasz, który jesteś w niebie
Mam taką prośbę wielką dziś do Ciebie
Daj mi faceta i ma być bogaty
Ma mieć Ferrari - za cash nie na raty
Duże mieszkanie, a najlepiej willę
Ma mnie wciąż słuchać, nie tylko przez w chwilę
Ma mnie zadowalać kiedy mam ochotę
Śniadanie mi robić - nie tylko w sobotę
Oglądać romansy, biżuterię kupić
W życiu mym nie będzie mógł się nigdy upić
Nie chcę nigdy widzieć jego własnej matki
Ja wydaję kasę - on płaci podatki
On nie ma kolegów - ja mam koleżanki
Kont ma mieć on wiele - okoliczne banki
Złotych kart bez liku, czeków co nie miara
Jak mi to załatwisz - wzrośnie moja wiara
Modlitwa wieczorna faceta :
Panie mój daj mi głuchoniemą nimfomankę z dużym kontem w banku.
Ma być właścicielką sklepu monopolowego i mieć własny jacht i
napalone koleżanki nimfomanki.
Wiem że to się nie rymuje - ale tu nie o rym chodzi ...
Modlitwa wieczorna kobiety :
Ojcze nasz, który jesteś w niebie
Mam taką prośbę wielką dziś do Ciebie
Daj mi faceta i ma być bogaty
Ma mieć Ferrari - za cash nie na raty
Duże mieszkanie, a najlepiej willę
Ma mnie wciąż słuchać, nie tylko przez w chwilę
Ma mnie zadowalać kiedy mam ochotę
Śniadanie mi robić - nie tylko w sobotę
Oglądać romansy, biżuterię kupić
W życiu mym nie będzie mógł się nigdy upić
Nie chcę nigdy widzieć jego własnej matki
Ja wydaję kasę - on płaci podatki
On nie ma kolegów - ja mam koleżanki
Kont ma mieć on wiele - okoliczne banki
Złotych kart bez liku, czeków co nie miara
Jak mi to załatwisz - wzrośnie moja wiara
Modlitwa wieczorna faceta :
Panie mój daj mi głuchoniemą nimfomankę z dużym kontem w banku.
Ma być właścicielką sklepu monopolowego i mieć własny jacht i
napalone koleżanki nimfomanki.
Wiem że to się nie rymuje - ale tu nie o rym chodzi ...
Wednesday, May 7, 2008
Natalie Imbruglia - Torn tym razem troche inaczej
Umieć się śmiać z samego siebie - to cecha wielkich. Natalie i komik Johan Lippowitz :
Nuda w pracy ....
Nudzi Ci sie w pracy .... nie wiesz co zrobić, żeby choć przez chwilę się rozwerwać ? Oto podpowiedź :
tak btw. koleś jest przemocarz, co ? :)
tak btw. koleś jest przemocarz, co ? :)
Algorytm drogowy dla Warszawy
Wiele razy zastanawiałem się czy da się jakoś opisać ruch drogowy w Warszawie. Wiem, że jest to bardziej zagadnienie naukowe z gatunku algorytmów genetycznych czy systemów mrówkowych, ale zjawisko to dotyka zarówno każdego mieszkańca Warszawy, jak i biedaków, którzy co prawda nie mieszkają w obrębie miasta, ale zmuszeni są poruszać się w jego obrębie.
Po dłuższej chwili zastanowienia wymyśliłem mniej więcej taki algorytm:
od powyższych zasad istnieją TRZY modyfikatory: pogodowy, remontowy i ustawowy
Powyższy algorytm wydaje mi się idealnie opisywać ruch na terenie całej aglomeracji Warszawy.
Co o tym myślicie ?
Po dłuższej chwili zastanowienia wymyśliłem mniej więcej taki algorytm:
- w PN wszyscy rozleniwieni po weekendzie wracają do pracy, więc wolą autem (zwłaszcza przyjezdni którzy jadą bezpośrednio ze swoich domów z terenu Polski)
- we WT i ŚR -pustki na ulicach,
- w CZW - KORKI w całym mieście bo każdy sie obudził ze trzeba coś załatwić przed weekendem a przecież nie w piątek
- w PT - wszyscy gdzieś wyjeżdżają przyjezdni do domów/Warszawiacy poza miasto -w efekcie do 19.00-20.00 korki jak cholera.
- SO,NIE - pustki na ulicach, w niedzielę późnym wieczorem (ok.20.00-21.00) trochę gęściej bo zaczynają się zjeżdżać przyjezdni
od powyższych zasad istnieją TRZY modyfikatory: pogodowy, remontowy i ustawowy
- modyfikator pogodowy
- jeśli pada deszcz, to nie zabieram parasola, bo mnie ręka będzie boleć od trzymania, tylko wyprowadzam auto z garażu,
- jeśli robi sie zimniej, padający śnieg , w szczególności zimna temperatura itp - również :)
- jeśli jest gorąco/tzw. ładna pogoda - a mam klimę w aucie - również
- jeśli pada deszcz, to nie zabieram parasola, bo mnie ręka będzie boleć od trzymania, tylko wyprowadzam auto z garażu,
- modyfikator remontowy - jeśli robiony jest remont jakieś istotnej arterii komunikacyjnej na terenie miasta - KORKI bezwzględnie w całej okolicy w dowolnym dniu tygodnia
- modyfikator ustawowy - jeśli PN/WT/SR/CZW/PT jest wolny ustawowo itp - odpowiednio wcześniej/później są piątkowe korki "wyjazdowe"/poniedziałkowe "powrotowe"
Powyższy algorytm wydaje mi się idealnie opisywać ruch na terenie całej aglomeracji Warszawy.
Co o tym myślicie ?
Ciekawe dodatki do FireFoxa
FireFox jest genialną przeglądarką i ma cztery naprawdę istotne zalety.Po pierwsze lekka, szybka i niezawodna. Po drugie łatwo uzupełnialna przez wszelakie potrzebne rozszerzenia. Po trzecie nie jest to produkt Microsoftu. Po czwarte polskie banki nastawione na użytkowników Windowsa nie biorą pod uwagę, że można używać czegoś innego niż Microsyf Internet Explorer, a pod FF o dziwo część z nich działa. Przez okres używania FF udało mi się nazwijmy to skolekcjonować kilka przydatnych rozszerzeń, które gorąco polecam:
- AdBlockPlus - usuwanie reklam, bannerów i popup'ów - niezwykle skuteczny,
- ForecastFox Enhanced - w dolnym pasku statusu pogoda na tydzień,
- FxIF - prawy klawisz na zdjęciu i mamy całego EXIF-a,
- Quick Translation - podręczny słownik/tłumacz
Co wy Amerykanie wiecie o zyciu ?
Jak doniosła Wyborcza Amerykanie po dojściu ceny beznyny do prawie 4 dolarow za galon rozpoczęli masowe modły do Boga o spadek cen benzyny. Poprawcie mnie, czy dobrze myślę czy nie, ale 1 dolar to wg dzisiejszego kursu 2.18 PLN w skupie. Jeden galon to 3.7854 litra. Czyli 4 x 2.18 PLN=8.72 PLN za 1 galon. Wynik dzielimy przez pojemnosc czyli 3.7854. Dostajemy 2,3 PLN/litr ? I to ma być drożyzna ? Cieniarze !
Parafrazując Bogisua Lindę: co Wy ***** wiecie o cenach beznyny ? Stawiam dolary przeciwko kokosom (choć nie mam ani jednych ani drugich) że Ameryka postawiona przed naszymi cenami benzyny pogrążyłaby się w totalnym chaosie z pogranicza wojny domowej :)
Parafrazując Bogisua Lindę: co Wy ***** wiecie o cenach beznyny ? Stawiam dolary przeciwko kokosom (choć nie mam ani jednych ani drugich) że Ameryka postawiona przed naszymi cenami benzyny pogrążyłaby się w totalnym chaosie z pogranicza wojny domowej :)
Tuesday, May 6, 2008
Zdjecie panny mlodej
Zawsze po slubie odbywa się sesja foto, na której młodzi, pełni jeszcze wzniosłych uczuć pozują na idealną parę, każdy chce wyglądać jak najlepiej (w końcu rodzina i znajomi będą to potem oglądać) a najlepiej to już w ogóle wyglądać dużo lepiej niż w rzeczywistości. To zdjęcie mnie rozbawiło setnie. Zupełnie nie w takiej typowej konwencji. Nie wiem, kto jest jego autorem, pokazała mi je na JoeMonsterze narzeczona, natomiast ewidentnie należą się duże brawa za pomysł.
Porodówka
[Uwaga odstawić kawę]
Kobieta na porodówce. Krzyk jej niesamowity. Łapie męża za rękę.
- Wyciągnijcie to ze mnie!! Dajcie mi jakieś leki!! - spogląda na męża - TO TY MI TO ZROBIŁEŚ!! TY TU POWINIENEŚ LEŻEĆ!!
- O ile dobrze pamiętam - odrzekł spokojnie mąż - chciałem ci go wsadzić w dupę, ale powiedziałaś, że to będzie zbyt bolesne.
Kobieta na porodówce. Krzyk jej niesamowity. Łapie męża za rękę.
- Wyciągnijcie to ze mnie!! Dajcie mi jakieś leki!! - spogląda na męża - TO TY MI TO ZROBIŁEŚ!! TY TU POWINIENEŚ LEŻEĆ!!
- O ile dobrze pamiętam - odrzekł spokojnie mąż - chciałem ci go wsadzić w dupę, ale powiedziałaś, że to będzie zbyt bolesne.
Monday, May 5, 2008
Wirus, he he
Dostałem genialne ostrzeżenie przed wirusem
Uwaga pojawił się nowy wirus.
Nazywa się "PRACA."
Jeżeli dostaniesz PRACĘ od szefa, kolegi lub od kogokolwiek innego nie dotykaj tego pod żadnym pozorem...
Wirus jest skrajnie niebezpieczny. Usuwa na stałe życie prywatne.
Jeżeli byłeś w kontakcie z wirusem, natychmiast zabierz dwóch kolegów i udaj się do najbliższego baru.
Zamówcie piwo i po trzech kolejkach, PRACA powinna zostać całkowicie usunięta z twoich obwodów.
Wyślij to ostrzeżenie natychmiast do co najmniej 5 przyjaciół aby uchronić ich przed infekcją.
Jeżeli okazuje się, że nie masz 5 przyjaciół, oznacza, że jesteś już zainfekowany i PRACA kontroluje twoje życie.
Jeżeli tak jest, natychmiast udaj się do baru i pozostań tam dopóki nie znajdziesz sobie co najmniej 5 przyjaciół.
Następnie prześlij im ostrzeżenie przed wirusem
Uwaga pojawił się nowy wirus.
Nazywa się "PRACA."
Jeżeli dostaniesz PRACĘ od szefa, kolegi lub od kogokolwiek innego nie dotykaj tego pod żadnym pozorem...
Wirus jest skrajnie niebezpieczny. Usuwa na stałe życie prywatne.
Jeżeli byłeś w kontakcie z wirusem, natychmiast zabierz dwóch kolegów i udaj się do najbliższego baru.
Zamówcie piwo i po trzech kolejkach, PRACA powinna zostać całkowicie usunięta z twoich obwodów.
Wyślij to ostrzeżenie natychmiast do co najmniej 5 przyjaciół aby uchronić ich przed infekcją.
Jeżeli okazuje się, że nie masz 5 przyjaciół, oznacza, że jesteś już zainfekowany i PRACA kontroluje twoje życie.
Jeżeli tak jest, natychmiast udaj się do baru i pozostań tam dopóki nie znajdziesz sobie co najmniej 5 przyjaciół.
Następnie prześlij im ostrzeżenie przed wirusem
Sunday, May 4, 2008
Saturday, May 3, 2008
Friday, May 2, 2008
Szczyt optymizmu
Absolutnym sczytem optymizmu wykazał się pewnien 12 latek, który rąbnął matce swojej dziewczyny czek, napisał na nim liczbę 36 i dopisał 10 zer a następnie próbował go zrealizować. Po pierwsze biorąc pod uwagę, że koleś usiłował wypłacić 360 MILIARDÓW $$$, powinien po odbiór tej kasy przyjechać co najmniej Biełazem - taką ciężarówką, jakie pracują w kamieniołomach Po drugie koleś serio liczył, że nikt się nie kapnie. No jak dla mnie ten koleś, to po prostu ajatollach optymizmu.
Kwiaty
Dziś 2 Maja - szary deszczowy dzień wolny od pracy dla większości ludzi w Polsce. Trochę dla rozgonienia tej szarości, trochę dla polepszenia humoru - trochę wczorajszych kwiatów w pionie
i trochę w poziomie
Tak poza tym, źe trochę naduźywam wyrazu trochę, to czy ktoś wie, jak nazywają się te małe pięciolistne fioletowe kwiaty ?
i trochę w poziomie
Tak poza tym, źe trochę naduźywam wyrazu trochę, to czy ktoś wie, jak nazywają się te małe pięciolistne fioletowe kwiaty ?
Thursday, May 1, 2008
1 Maja
Subscribe to:
Posts (Atom)