Monday, May 19, 2008

Kawalerskie

Wielkimi krokami zbliża się mój ślub, postanowiłem więc zgodnie z "odwiecznym polskim obyczajem" spotkać się z kolegami na ostatniej wielkiej wyżerce i popijawie - zwanej potocznie kawalerskim. Wspominałem już kiedyś o perypetiach związanych z rezerwacją stolika w jakiejś knajpie w której:
  • serwują dobrze przygotowane mięcho
  • jest niechrzczone piwo prosto z beczki
  • grają porządną muzykę czyli rock/country/blues etc
Okazuje się, że dla chcącego nic trudnego - bo już ok 22.00 pierwszego dnia poszukiwań udało się takie miejsce znaleźć. Tak więc spotkaliśmy się w ten piątek w upatrzonej wcześniej knajpie. Rozpoczęliśmy dość wcześnie bo ok. 19.15 :) - najpierw we czterech a kolejno schodzili się pozostali. Jeden "wcześniaczek" przybył nawet do knajpy wcześniej ode mnie. Tak czy inaczej, tego co było dalej nie sposób opisać słowami. Po prostu takiej zabawy, takiej energii i takiej frajdy nie da się w żaden sposób opisać - można ją tylko przeżyć. Jak to się mówi: ja tam byłem miód i wino piłem. Było niezwykle fajnie. Humor dopisywał nam od początku. Dostałem kilka "tematycznych" :) prezentów (dzięki chłopaki!). Dużo się śmialiśmy. Wiele kawałów opowiedzieliśmy. Masę toastów wznieśliśmy. Sporo mięcha pokonaliśmy. Zespół cały czas dawał czadu. Dobrzy starzy kumple + dobre zimne piwo + dobre smaczne żarło + dobra rockowa muzyka=PRICELESS. Wyszliśmy z lokalu jako ostatni - prawie godzinę po jego oficjalnym zamknięciu.
To był po prostu zajebisty wieczór. Nie ma bata, żebym go zapomniał. I za to Wam Panowie dziękuję.

No comments: