Thursday, November 5, 2009

Posłowie chcą zaostrzyć walkę z handlem na chodnikach i ulicach

Nie wiem czy Sejm IV RP w obliczu globalnego kryzysu i totalnej zapaści przemysłu w Polsce naprawdę nie ma ważniejszych tematów, ale z dzisiejszego Metra dowiedziałem się, że Posłowie chcą zaostrzyć walkę z nielegalnym handlem na chodnikach i ulicach [..] za sprzedawanie bez zezwolenia owoców, butów, odzieży czy pieczywa [..] areszt i natychmiastową konfiskatę towaru [..] Towar będzie konfiskowany na poczet grzywny - maksymalnie 1000 PLN - oraz niezapłaconych mandatów

Artykuł ma formę wywiadu z posłanką Hanną Zdanowską z PO. Oto co mówi pani poseł:

HZ: W kryzysie trzeba dbać o tych, którzy płacą podatki, czyli legalnie działających kupców i przedsiębiorców. Teraz część z nich plajtuje, bo ktoś robi im konkurencję. Ci, którzy handlują nielegalnie, nie są nigdzie zarejestrowani, nie płacą podatków, ani składki zdrowotnej.

No to gratulację za pomysł. Śliwek w tym roku było tyle, że gdyby Żona nie obdarowała nimi rodziny a przy okazji nie wymieniła się z Ciotką za gruszki, to sam bym poszedł je sprzedawać na chodnik, bo żal było, żeby się zmarnowały a nie było siły takiej, żeby wszystkie zużyć. I bym mandat dostał. Bo nie jestem babcią z pietruszką. A skoro o tym:

Strażnicy miejscy uspokajają, że surowego prawa nie będą stosować wobec babć z przysłowiową pietruszką, tylko wobec handlarzy hurtowników.

Jakoś nie wierze w te zapewnienia. Byłem kiedyś świadkiem jak dwóch strażników miejskich pacyfikowało taką przysłowiową babinkę, bo stała z małym wiaderkiem tulipanów przy wyjściu z podziemia. Byli tak chamscy i agresywni webec tej babinki, że aż stojący obok ze stolików się za nią ujęli. Ktoś tam nawet zaczynał dzwonić na policję żeby przyjechali uspokoić strażników. A rzecz się działa pod Rotundą PKO na skrzyżowaniu Al. Jerozolimskich i Marszałkowskiej w Warszawie, stolicy 40 milionowego kraju w Unii Europejskiej. I to nie było "za komuny" tylko nie dalej jak 4-5 lat temu.

A teraz najlepsze i znów posłanka Zdanowska : [..] kupując na chodniku okradamy samych siebie. Na legalnych bazarach i targowiskach płacimy nie tylko za zakupy, lecz także na wyższe emerytury, lepszą służbę zdrowia czy nowe drogi. Bo na to idą pieniądze z podatków.

Jasne. Ludzie nie mają co do garnków włożyć ale pójdą po droższe jabłka czy banany do wypasionego sklepu, podczas gdy te 3 czy 4 złotych różnicy na zakupach to dla nich bochenek chleba i 6 jajek na śniadanie. Wyższe emerytury ? A kto je zobaczy skoro rząd już teraz sięga po nasze pieniądze na emerytury ? Lepsza służba zdrowia ? Od jakichś 5 - 6 lat rządy robią co mogą by polepszyć służbę zdrowia. Za granicą. Wyjechało już tylu lekarzy i tyle pielęgniarek, że niektóre szpitale nie mają jak obsadzać obowiązkowych dyżurów. Nowe drogi ? Gdzie ? Chyba pod domem jednego i drugiego ministra. Mając wybór - sklep czy stoisko - i wiedząc, że pieniądze z podatków i tak zostają zmarnowane i wsadzone do prywatnych kieszeni urzędników głosuję na stoisko. Jest taniej. Nie wiem czy zdrowiej, ale taniej. I nie dokładam własnych pieniędzy do kolejnych afer i premii dla urzędników. I dlatego też lepiej.

PS. Może rząd w swej łaskawości zechciałby też opodatkować produkty z własnego ogródka ??? Przecież to nie do pomyślenia, żeby w dobie kryzysu nie płacić podatków, ani składki zdrowotnej !!! - copyright by posłanka Zdanowska


source: Metro z 4 XI 2009, W kryzysie nie można odpuszczać - aut.: Mariusz Jałoszewski

No comments: