Friday, February 6, 2009

Polski złoty nas dobija

Zazwyczaj w piątki staram się skupić na czymś pozytywnym, wesołym, optymistycznym, tak by z uśmiechem na twarzy wejść w weekend. Dzisiaj jednak zrobić tego nie mogę. Jestem wkurzony. Wkurzony, że polski złoty nas dobija. Zapytacie jak skoro żyjemy w Polsce ? No kursem nas dobija. Zaś dość spora ilość materiałów konsumpcyjnych dnia codziennego jest zwyczajnie sprowadzana z zagranicy i płaci się za nie w walucie a potem przelicza na PLN. Efekty ? Moją ulubioną kwiaciarnię - w której dotychczas za 35 złotych mogłem na luzie kupić 11 efektownych róż z przybraniem - odwiedziłem w środę i przeżyłem szok - gołe róże bez jakiegokolwiek przybrania były po 7 PLN sztuka - czyli ten sam bukiet na dzień dobry kosztowałby wyjściowo 77 PLN nie licząc nawet przybrania. Oż w mordę ! Nie pozostało mi nic innego, jak wyprosić grzecznie Żonę do samochodu i jak za starych dobrych czasów kupowania na bazarze - potargować się z kobietą o 21 róż. I to jest chore, bo przedtem nie musiałem tego robić ! Ceny były takie, że płaciło się bez mrugnięcia okiem i wychodziło. Uprzedzając pytania, nie, nie mogłem kupić mniej róż, jak już daję coś Żonie do ręki, to ma być konkret, kobieta lubi mieć co trzymać :) Tak poza tym, nie po to dostała ode mnie dwa wielgachne wazony, żeby teraz stał w nich jeden malusi kwiatek. Drugi efekt wysokiego kursu walut w stosunku do PLN dotknął mnie w zaszłym tygodniu, kiedy okazało się, że mój wierny blaszak wyzionął ducha i najpewniej czeka mnie nieplanowany zakup nowego komputera. Zacząłem przeglądać oferty sklepów i wyszło na to, że w chwili obecnej ceny komponentów są po prostu chore. Procesory, które w zeszłym roku szło kupić za trzy stówki, stoją teraz nawet po sześć stówek. Kolega był w szoku jak chciał mi polecić zasilacz i okazało się, że obecnie kosztuje ponad cztery stówki, podczas gdy kolega go kupował dla siebie w wakacje 2008 i płacił za niego poniżej dwóch stówek, czyli ponad 100% wzrost ceny. To samo dotyczy dysków twardych. Każda nowa dostawa jest droższa i to znacząco. Teoretycznie biorąc pod uwagę wzrost cen walut, można bez tych produktów żyć, czy mieć starsze ale też działające. Co jednak z jedzeniem czy mieszkaniami ? To teraz pomyślmy co mają myśleć ludzie, którzy brali kredyty na zakup samochodów czy kredyty mieszkaniowe gdy dolar kosztował 2 PLN a teraz spłacają po 3,50 PLN ? To samo jest z frankiem czy euro. Wyjdzie na to, że wkrótce funt będzie po 7 PLN i znów bardziej opłaci się wyjechać do Wielkiej Brytanii i robić na zmywaku, niż żyć i pracować w Polsce.

No comments: