Wednesday, September 3, 2008

Zgoda w małżeństwie czyli apple w domu

Jakiś czas temu wspominałem o incydencie z internetem i wynikłej z tego scysji oraz o pomyśle kupienia żonie Japca. Poprzez długą i czasami pełną potu macewangelizację nakłoniłem Żonę do tego pomysłu i wkrótce potem Jabłuszko zawitało w nasze progi. Przywitanie jabłuszka przez moją Żonę było tak radosne, że żadne słowa tego nie oddadzą, musiałbym tu zamieścić filmik, którego wówczas nie nakręciłem :) Pierwsze kroki pełne były radosnych zachwytów w stylu "co ?!, tak prosto ?!" i po prostu serce rosło. Doszło do tego, że kiedy któregoś dnia Żona wróciła z pracy, a ja próbując podnieść jej plecak prawie przywaliłem nim sobie w czoło, bo zamiast ważyć tonę jak zazwyczaj, był po prostu pusty. Okazało się, że Żona moja przestała zabierać z pracy swojego Nowiutkiego Fantastycznego Wypasionego Służbowego Laptopa z WinXP na pokładzie.

Nieco zdziwiony z lekkim niedowierzaniem zapytałem:
- Kochanie nie zabrałaś z pracy służbówki ?
Usłyszałem odpowiedż roku:
- Nie chcę służbówki windowsowej hujówki !!!

I jak tu nie kochać takiej Kobiety :)

3 comments:

VValdi said...

jakkolwiek moje zdanie na temat Maców jest podobne do Waszego o PCtach, to tolerancyjny będąc jeno zwrócę uwagę na błąd ortograficzny: hujówka się pisze przez ch :P :P :P

Marta said...

dokładnie mój Mężu - chociaż wszystko co napisałeś jest prawdą, to powiedziałam chujówki a nie hujówki :)

czy wydra wygra? said...

Ja nie czuję jak rymuję:]