Zdarzyło mi się okazyjnie przejechać cudzym rowerem 25 km. Co ważne rower ten ma koła 26" i jeśli chodzi o geometrię ramy, to jest typowym góralem jakich pełno jeździ teraz na ulicach, czyli ma kierownicę bardzo nisko i daleko od siodła. Dzięki temu jadąc na rowerze dosłownie się leży, mniej więcej tak, jak na kolarzówce. A to nie jest moja ulubiona pozycja do jazdy.
Oceniając ten rower starałem się nie brać pod uwagę moich uprzedzeń do leżenia na rowerze ale powiem wprost : strasznie się umęczyłem w czasie jazdy na nim.
Po pierwsze pozycja. Leży się (dosłownie), więc trzeba nienaturalnie zadzierać łeb do góry, żeby w ogóle widzieć, gdzie się jedzie. Samobójcą nie jestem, lubię i potrzebuje widzieć gdzie jadę, więc po przejechaniu widocznej na poniższej mapce 20km trasy czułem wszystkie mięśnie karku. Pokonane później 5 km tylko "poprawiły" to zmęczenie.
Jakby tego było mało, to dodatkowo w czasie jazdy umęczyłem się psychicznie osiąganą przez rower "zawrotną" prędkością. Już wcześniej miałem świadomość, że mniejsze koło 26" w połączeniu z zupełnie innymi przełożeniami da zupełnie inny efekt niż moje szalone 28". Nie miałem jednak pojęcia, że będzie to taki dramat. Apogeum było, jak wjechałem an ścieżkę rowerową na Wale Miedzeszyńskim. Ścieżkę zrobiono dokładnie na szczycie wału przeciwpowodziowego, dzięki czemu wiatr nie mając przeszkód, hula tam z dużą prędkością /siłą bez jakichkolwiek ograniczeń. Wybór więc jest taki, że albo bardzo pomaga w jeździe popychając w plecy albo bardzo przeszkadza wiejąc "na klatę". Akurat tak trafiłem, że wiatr bardzo przeszkadzał. Nie pomagała tu ani moja leżąca pozycja ani najlepsze możliwe przełożenie. Suma sumarum wrażenie było mniej więcej takie jakbym stukilowym rowerem jechał w smole.
Zaczynam rozumieć, czemu kumpel, który swoim 26" góralem dojeżdża do pracy, zdecydował się wymienić zębatki na inne - dzięki temu dużo szybciej może jechać.
W każdym razie jak już dojechałem na miejsce i zasiadłem z pożyczonego roweru, z czułością pomyślałem o moim rowerze z kołami 28", i dużo bardziej wyrozumiale podszedłem do zastrzeżeń jakie dotychczas do niego miałem. Nie ma to jak swoje. Może nie jest to Ferrari ale na moje potrzeby wystarczy.
btw. gorąco polecam serwis rowerowy Auto Kowalczyk znajdujący się w Józefowie (jeśli wieziecie rower z warszawy SKM-ką, to należy wysiąść przystanek wcześniej na stacji Michalin)
Thursday, June 30, 2011
Tuesday, June 28, 2011
Monday, June 27, 2011
Dlaczego nie warto kupować najtańszego roweru
Dawno dawno temu kupiłem sobie rower. Ponieważ miałem wtedy krucho w kasą i nie mogłem wydać na rowek kilku tysięcy, biorąc pod uwagę dostępny budżet doradzono mi w sklepie model o wdzięcznej nazwie Prime czeskiej firmy Author. Sprzęt w porównaniu do reszty firm i modeli raczej tani, niby też markowy (choć wtedy Author nie miał jeszcze tak wyrobionej marki jak obecnie), więc miało być dobrze. Inna rzecz, że ja wtedy o rowerach wiedziałem tyle, że od biedy rozróżniałem składaka od górala i powiedzmy, że na tym moja wiedza się kończyła. Nie miałem też pojęcia, ze kupuję budżetowy model z niskiej półki i jakie są tego konsekwencje.
fot. by Author
Goście w sklepie byli na tyle mili, że pozwolili mi przejechać się po znajdującym się obok sklepu parku. W trakcie tej jazdy testowej przekonałem się na własnej dupie, że w tanich rowerach klamki hamulcowe są plastikowe i w trakcie hamowania innego niż delikatne, dźwignie w takich klamkach znacznie się wyginają, dzięki czemu hamujesz dużo słabiej niż zamierzałeś. Docelowo pewnie udało by mi się je nawet połamać, w trakcie jakiegoś nagłego hamowania, więc śmiało mogę wygłosić opinię, że nawet mój świętej pamięci stary składak był pod tym względem lepszy. W obawie więc o własne życie nim więc wyjechałem ze sklepu "swoim" rowerem na dzień dobry poprosiłem o wymianę tego badziewia na coś lepszego. Że akurat byli przed dostawą i nie mieli niczego innego, więc po stargowaniu wyszło, że klamki hamulcowe mam Deore :)
Długo by było opowiadać różne historie z udziałem mojego roweru. Wiem natomiast, że ponieważ zawsze żal mi było wywalać kasę na kupno licznika rowerowego, to ostatecznie nawet w przybliżeniu nie jestem w stanie podać ile tak naprawdę nim przejechałem.
Używany był głównie na terenie miasta stołecznego Warszawy do poruszania się po chodnikach, ulicach i ścieżkach rowerowych. I żeby było jasne, należałem wtedy do tych, którzy jeżdżąc sporadycznie, robią na rowerze góra kilkaset kilometrów rocznie.
I powiedzieć mogę tyle:
- rama nigdy nie pękła, choć to stal Hi-ten, czyli zwykła jakoś tam niby wzmocniona stal, która nie dość, ze sporo waży, to według tego co piszą na forach "rdzewieje na potęgę" ale jakoś u siebie tej potęgi nie odnotowałem; zaletą jest z kolei to, że jak coś pierdyknie, w pierwszym z brzegu warsztacie przygodny pan Henio zespawa ci to z powrotem do kupy zwykłą spawarką, za flaszkę ;),
- siodełko, tragedia, twarde i niewygodne, dłuższa jazda to droga krzyżowa,
- nie miałem pojęcia, że zastosowany w tym modelu support (to ta ośka na której obracają się korby z pedałami), to najgorszej jakości badziew, który na dzień dobry warto wymienić na coś innego, choćby dlatego, że
- w tymże standardowym supporcie montaż korb z pedałami odbywa się na kompletnie niekompatybilne z niczym nakrętki, więc jak któregoś dnia w czasie długiej wycieczki rowerowej taka nakrętka trzymająca korbę wybrała wolność i znienacka w czasie jazdy odpadła mi jedna korba z pedałem, to mówiąc delikatnie zostałem z tym tematem w czarnej dupie, bo niczym normalnym tego dokręcić nie szło (normalne nakrętki nie pasują, bo gwint inny), dziękować tylko Bogu, że udało mi się przed 24.00 dotoczyć do przystanku autobusowego a stamtąd na pociąg i nie musiałem przymusowo nocować 50 km od domu,
- generalnie osprzęt nie jest jakiś specjalnej jakości, niektórzy oceniają go jako mierny i jestem gotów się z tym zgodzić, bo np. bez problemu zajechałem w tym rowerze łańcuch i tylne zębatki, zaś sama zmiana biegów raczej też nigdy nie była jakaś super płynna, często coś zgrzytało, czasem coś tam nie trafiało, zgrzytało itp,
- rower ma taką geometrię ramy, że nie założysz do niego amortyzatora z przodu,
- rama na takie wymiary rurek, że chcąc mieć amortyzator pod siodełkiem nie założysz do niego np. amortyzatorów pantografowych , bo nie robią na ten wymiar
- generalnie pod przednią rurkę (główka ramy - wymiar 1") też ciężko dostać cokolwiek (np. ja chciałem wysoki wspornik kierownicy), bo już na ten wymiar mało kto cokolwiek robi (w międzyczasie zmieniły się standardy)
- z powyższych powodów, jeśli zamierzasz kupić rower, który w przyszłości zamierzasz w nieskończoność rozbudować o dużo lepsze komponenty, to lepiej wybierz coś innego, bo tu szybko kończą się opcje, choć nie ukrywam, że jak się człowiek uprze, to da się z tego roweru zrobić coś dużo lepszego mechanicznie niż oryginał --> ciekawa aukcja
Geralnie po wymianie kilku części (m.in. tego nieszczęśliwego supportu, łańcucha i wolnobiegu (to te zębatki z tyłu), opon, wspornika kierownicy i siodełka, linek) rowerek jeździ jednak kapitalnie i dostarcza mi radości na co dzień. Tyle, że to już zupełnie inny rower :)
A jakimi rowerami Wy jeździcie ? jakie mieliście z nimi najbardziej ekstremalne przeżycia ? ;) jakie najdłuższe trasy pokonaliście ? a może macie jakieś fajne wspomnienia rowerowe, którymi się zechcecie podzielić ?
fot. by Author
Goście w sklepie byli na tyle mili, że pozwolili mi przejechać się po znajdującym się obok sklepu parku. W trakcie tej jazdy testowej przekonałem się na własnej dupie, że w tanich rowerach klamki hamulcowe są plastikowe i w trakcie hamowania innego niż delikatne, dźwignie w takich klamkach znacznie się wyginają, dzięki czemu hamujesz dużo słabiej niż zamierzałeś. Docelowo pewnie udało by mi się je nawet połamać, w trakcie jakiegoś nagłego hamowania, więc śmiało mogę wygłosić opinię, że nawet mój świętej pamięci stary składak był pod tym względem lepszy. W obawie więc o własne życie nim więc wyjechałem ze sklepu "swoim" rowerem na dzień dobry poprosiłem o wymianę tego badziewia na coś lepszego. Że akurat byli przed dostawą i nie mieli niczego innego, więc po stargowaniu wyszło, że klamki hamulcowe mam Deore :)
Długo by było opowiadać różne historie z udziałem mojego roweru. Wiem natomiast, że ponieważ zawsze żal mi było wywalać kasę na kupno licznika rowerowego, to ostatecznie nawet w przybliżeniu nie jestem w stanie podać ile tak naprawdę nim przejechałem.
Używany był głównie na terenie miasta stołecznego Warszawy do poruszania się po chodnikach, ulicach i ścieżkach rowerowych. I żeby było jasne, należałem wtedy do tych, którzy jeżdżąc sporadycznie, robią na rowerze góra kilkaset kilometrów rocznie.
I powiedzieć mogę tyle:
- rama nigdy nie pękła, choć to stal Hi-ten, czyli zwykła jakoś tam niby wzmocniona stal, która nie dość, ze sporo waży, to według tego co piszą na forach "rdzewieje na potęgę" ale jakoś u siebie tej potęgi nie odnotowałem; zaletą jest z kolei to, że jak coś pierdyknie, w pierwszym z brzegu warsztacie przygodny pan Henio zespawa ci to z powrotem do kupy zwykłą spawarką, za flaszkę ;),
- siodełko, tragedia, twarde i niewygodne, dłuższa jazda to droga krzyżowa,
- nie miałem pojęcia, że zastosowany w tym modelu support (to ta ośka na której obracają się korby z pedałami), to najgorszej jakości badziew, który na dzień dobry warto wymienić na coś innego, choćby dlatego, że
- w tymże standardowym supporcie montaż korb z pedałami odbywa się na kompletnie niekompatybilne z niczym nakrętki, więc jak któregoś dnia w czasie długiej wycieczki rowerowej taka nakrętka trzymająca korbę wybrała wolność i znienacka w czasie jazdy odpadła mi jedna korba z pedałem, to mówiąc delikatnie zostałem z tym tematem w czarnej dupie, bo niczym normalnym tego dokręcić nie szło (normalne nakrętki nie pasują, bo gwint inny), dziękować tylko Bogu, że udało mi się przed 24.00 dotoczyć do przystanku autobusowego a stamtąd na pociąg i nie musiałem przymusowo nocować 50 km od domu,
- generalnie osprzęt nie jest jakiś specjalnej jakości, niektórzy oceniają go jako mierny i jestem gotów się z tym zgodzić, bo np. bez problemu zajechałem w tym rowerze łańcuch i tylne zębatki, zaś sama zmiana biegów raczej też nigdy nie była jakaś super płynna, często coś zgrzytało, czasem coś tam nie trafiało, zgrzytało itp,
- rower ma taką geometrię ramy, że nie założysz do niego amortyzatora z przodu,
- rama na takie wymiary rurek, że chcąc mieć amortyzator pod siodełkiem nie założysz do niego np. amortyzatorów pantografowych , bo nie robią na ten wymiar
- generalnie pod przednią rurkę (główka ramy - wymiar 1") też ciężko dostać cokolwiek (np. ja chciałem wysoki wspornik kierownicy), bo już na ten wymiar mało kto cokolwiek robi (w międzyczasie zmieniły się standardy)
- z powyższych powodów, jeśli zamierzasz kupić rower, który w przyszłości zamierzasz w nieskończoność rozbudować o dużo lepsze komponenty, to lepiej wybierz coś innego, bo tu szybko kończą się opcje, choć nie ukrywam, że jak się człowiek uprze, to da się z tego roweru zrobić coś dużo lepszego mechanicznie niż oryginał --> ciekawa aukcja
Geralnie po wymianie kilku części (m.in. tego nieszczęśliwego supportu, łańcucha i wolnobiegu (to te zębatki z tyłu), opon, wspornika kierownicy i siodełka, linek) rowerek jeździ jednak kapitalnie i dostarcza mi radości na co dzień. Tyle, że to już zupełnie inny rower :)
A jakimi rowerami Wy jeździcie ? jakie mieliście z nimi najbardziej ekstremalne przeżycia ? ;) jakie najdłuższe trasy pokonaliście ? a może macie jakieś fajne wspomnienia rowerowe, którymi się zechcecie podzielić ?
Friday, June 17, 2011
Test dla facetów :)
Tja. Zacząłem dzień od demotów i mistrzów. I trafiłem na takiego demota:
CO NA TYM ZDJĘCIU JEST NIE TAK ?
Spojrzałem na zdjęcie ....a właściwie ... zapatrzyłem się na zdjęcie ... po dłuższej chwili .... hmm ta ohydna żółta plastikowa klamerka tuż pod biustem tu nie pasi .... może o to chodzi ? .... i po dobrych kilkudziesięciu sekundach ... tja ..... zielona godzilla. Zajmująca jakieś 15-20% zdjęcia. Której nie zauważyłem.
I wybuchnąłem śmiechem ... no cóż natury nie oszukasz :)) nie ma to jak zacząć dzien od dobrego zdrowego śmiechu z siebie samego :)
CO NA TYM ZDJĘCIU JEST NIE TAK ?
Spojrzałem na zdjęcie ....a właściwie ... zapatrzyłem się na zdjęcie ... po dłuższej chwili .... hmm ta ohydna żółta plastikowa klamerka tuż pod biustem tu nie pasi .... może o to chodzi ? .... i po dobrych kilkudziesięciu sekundach ... tja ..... zielona godzilla. Zajmująca jakieś 15-20% zdjęcia. Której nie zauważyłem.
I wybuchnąłem śmiechem ... no cóż natury nie oszukasz :)) nie ma to jak zacząć dzien od dobrego zdrowego śmiechu z siebie samego :)
Wednesday, June 15, 2011
Najbardziej ekstremalny sport na świecie
Powiem tak: nie rozumiem jakim cudem gość 1) nie trafił w konstrukcję kafara a 2) jakim cudem przeżył takie przyśpieszenie ale całość wygląda zachęcająco. Zakładając że do 2012 mają trwać masowe chińskie roboty drogowe w całej Polsce załapanie się na wolny kafar z deską i spadochronem nie powinno nastręczać trudności :)
Friday, June 10, 2011
Major
Powiem tak : nie miałem o tym pojęcia, że szykuje się ekranizacja Majora. Parafrazując pewnego księdza powiem : jeśli ekranizują powieść Ciszewskiego, to wiedz, że coś się dzieje :) Trailer na zachętę i uprzedzając wątpliwości : tak, leśnikiem jest Opania :))
Pierwszy lecę do kina :)
btw. jeśli ktoś nie wie o czym jest Major, to powiem tak: wyobraź sobie w tle rozgrywki wywiadów w okupowanej Warszawie a na pierwszym planie oddziały AK szkolone wg taktyki GROM-u. Wystarczy na zachętę ??? :) Powieść jest jakościowo na poziomie najlepszych książek Clancy'ego. Serio.
Pierwszy lecę do kina :)
btw. jeśli ktoś nie wie o czym jest Major, to powiem tak: wyobraź sobie w tle rozgrywki wywiadów w okupowanej Warszawie a na pierwszym planie oddziały AK szkolone wg taktyki GROM-u. Wystarczy na zachętę ??? :) Powieść jest jakościowo na poziomie najlepszych książek Clancy'ego. Serio.
Wednesday, June 8, 2011
Friday, June 3, 2011
Subscribe to:
Posts (Atom)