Monday, April 11, 2011

Nie ma wybaczania w erze internetu.

Śmiem twierdzić, że nie ma wybaczania w erze komputerów. Dlaczego ? Uzasadnię to tak:
Normalny człowiek i zapomina i wybacza. Mężczyźni zazwyczaj szybciej robią obie te rzeczy. Kobiety ... myślę, że mogę na podstawie moich obserwacji i doświadczeń stwierdzić, że tylko kobieta jest w stanie 3 tygodnie po jakiejś sytuacji wyrecytować z pamięci co zostało powiedziane 4 tygodnie wcześniej albo przywołać jakąś wpadkę sprzed 3 czy 4 lat. Żaden normalny facet (poza pieprzonymi księgowymi) nie jest w stanie się tak zachowywać. Tak czy inaczej jednak, prędzej czy później kobieta również przestaje wracać do tego co było.
No to czemu w ogóle poruszam taki temat. Ano temu, że w ramach odstresowania wszedłem sobie na kilka stron typu joemonster, demotywatory i tym podobne i uświadomiłem sobie ile jest tam zdjęć z jakichś wpadek typu, że ktoś się schlał a "usłużni" koledzy permanentnym markerem wymalowali śpiącemu penisy na twarzy i zdjęcia całości wrzucili do internetu. I nie chodzi tu tylko o chlanie ale o całą masę innych wpadek. Zdjęcia "niuniek", wpisy na facebooku czy naszej klasie czy filmiki z imprez. Myślę sobie, że pół biedy, gdy ktoś mieszka w Nowym Jorku czy innym Paryżu , gdzie liczbę mieszkańców liczy się w milionach, gorzej gdy ktoś mieszka w kilku czy kilkunastotysięcznym mieście gdzie jest 3 podstawówki i 3 licea :) A zdjęcia i wypowiedzi z internetu nie znikają tak szybko jak z ludzkiej pamięci. Co więcej "popularne" zdjęcie czy filmik z jakiejś spektakularnej wpadki szybko zaczynają żyć własnym życiem i z jednego portalu ze śmiesznymi rzeczami trafiają do drugiego i nagle okazuje się, ze odwiedziły więcej krajów, niż uwieczniony na nich pechowiec. Co ciekawe to samo dotyczy facebooka i wrzucanych tam zdjęć i wypowiedzi. Za kilka/kilkanaście lat pewnie będziemy już zupełnie innymi ludźmi, którzy nie mają nic wspólnego z tym, jacy jesteśmy dzisiaj (mówię przynajmniej o tych, którym wzrastają standardy i którzy aktywnie poszukują i rozwijają się). Niestety nasze zdjęcia i nasze wypowiedzi nadal będą gdzieś wisieć w internecie i zostaną tam dla potomnych. I za te 10 lat każdy nowo poznany człowiek będzie sobie mógł do nich sięgnąć i odnaleźć choćby te właśnie wspomniane kompromitujące zdjęcia z imprezy zrobione przez usłużnych kolegów. O kobietach i tym jak je się postrzega przez kompromitujące zdjęcia, to chyba nie muszę mówić, bo rozumie się samo przez się. Tak więc - cokolwiek powiemy w internecie i cokolwiek tam wrzucimy, nigdy nie będzie nam zapomniane i zawsze będzie mogło zostać odkopane i nam wytknięte. A skoro tnie zostanie nam zapomniane to twierdzę, że nie zostanie wybaczone.
No chyba, że w międzyczasie nastąpi jakiś kompletny kataklizm i nagle internet zniknie, komputery znikną i wrócimy do zdjęć wywoływanych z kliszy i listów pisanych ręcznie. Coś mi jednak mówi, że tak się nie stanie. Skoro więc nie ma wybaczenia w erze internetu, to może zastanawiajmy się nad tym co tam wrzucamy ???
Co myślicie ?

3 comments:

Darling said...

Primo: piszesz o różnicy między mężczyznami i kobietami w pamiętaniu. Cóż, może dlatego że kobiety pamiętają sercem. I nawet jeśli zostało ono roztrzaskane na milion części przez faceta (a może właśnie dlatego) pamięć tego co zabolało pozostaje. A serca u nas są połączone bezpośrednio z JEDNĄ głową i mózgiem w niej. Podczas gdy faceci... faceci mają serce jako organ szczątkowy i ogólnie istnieją jako life support machine for the dick. ;P A ta główka dużo pamięci w sobie nie mieści...
Secundo: co do wrzucania rzeczy do sieci. Dlatego właśnie powinna być zasada: nie umieszczać zdjęć osób żadnych, jeśli wyraźnie się na to nie zgodzą (lub pilnować by to były osoby oddalone geograficznie, a zdjęcia nie mają powiązań z jakimiś stronkami, które mogą je zidentyfikować; nazwiska oczywiście nie podajemy). Plus, jeśli chcemy się powywnętrzać na temat małego fiutka, który nas skrzywdził, to tworzymy dla niego skrót i nigdy nie nazywamy go z imienia (ani innych znanych nam osób). ;)

Jaskiniowiec said...

Piszesz:
Cóż, może dlatego że kobiety pamiętają sercem. I nawet jeśli [...] pamięć tego co zabolało pozostaje

Wiesz jak bym kogoś zdradził, wystawił do wiatru w gardłowej sprawie itp to rozumiem. Ale pamiętanie co do słowa co powiedziałem przykładowo 6 tygodni temu i rzucanie mi tego w twarz jako argument że kłamię, bo powiedzmy dziś powiedziałem na ten temat coś innego ? Albo wypominanie, że kiedyś (kiedyś - czyli ponad miesiąc a mniej niż 30 lat) zrobiłem coś tam albo nie zrobiłem czegoś, co wtedy wydawało mi się mało istotne ? Uważasz, że to normalne ? Bo ja nie.


jeśli chcemy się po-wywnętrzać na temat małego fiutka, który nas skrzywdził, to tworzymy dla niego skrót i nigdy nie nazywamy go z imienia

Obawiam się, że jeśli wywalisz coś na NK czy Facebooku to nawet jeśli nazwiesz kogoś pseudonimem, to raczej i tak wszyscy łącznie z zainteresowanym będą wiedzieć o co chodzi. A tak poza tym to przecież w facebooku widać historie więc nawet ktoś kto dopiero dołączył do twoich znajomych może się cofnąć w czasie przeglądając starsze rekordy na twoim wall'u facebookowym. I też do tego dojdzie.
Mam rację, czy nie ?

Darling said...

Jasnikiowcu masz rację 100% jeśli chodzi o prywatność na portalach. Ale, pliiiz! Kto tam siedzi na tych społecznościówkach, bo przecież nie normalni ludzie z życiem (ja byłam na FB, ale tylko dla grupy Spanish lessons i tak rzadko/niechętnie, że z szumem blogowym się wypisałam). I ani razu nie napisałam na FB co myślę o "małym". Bo uważam tak samo jak Ty: że na takich formach przekazu osoby znajome domyślą się, a ja nie uznaję szkalowania do znajomych Wspólnych.

Co do kwestii niby pierwszej: nie, nie uznaję to za normalne, to jest głupie wypominanie. Bez sensu. Nie praktykuję i uznaję za bezcelowe. Ale mi chodziło o ważniejsze rzeczy: jak facet robi szyderę z mojego wyglądu i później krytykuje regularnie, choć wcześniej zachwycony był i nawet się podobało gdy obcy się oglądali, to mnie boli. I wypomnę. Chodzi o skalę: przykrości-drobiazgi nie są warte zachodu, naprawdę. Ale szpile wbijane by zranić... to inna sprawa.
I prawda jest taka: Wam wbiją tę szpilę, to zaboli i tyle. Bo sobie pokalkulujecie i pomyślicie swoje. A jak Nam tak samo wbiją to: zaboli mocniej i będzie tkwiło. Bo my czujemy, długo, to w nas tkwi, aż coś innego (dobrego) to wyprze.

Nie robię tu krytyki płci męskiej, tylko piszę jak to widzę. OK?