Friday, March 19, 2010

Przymusowy abonament radiowo telewizyjny !!!

Mam poczucie, że niektórym, to chyba nadal się wydaje, że żyją w głębokiej komunie. Niby żyjemy w państwie demokratycznym, niby komuna upadła dawno temu, niby obowiązującym ustrojem jest demokratyczny kapitalizm a nasz własny Trybunał Konstytucyjny jak gdyby nigdy nic orzekł, że obecne przepisy dotyczące kontroli opłacania abonamentu rtv i jego egzekucji w przypadku zaległości nie naruszają konstytucji. Żeby było jasne: pomysł na abonament radiowo-telewizyjny powstał w głebokiej komunie, kiedy telewizor był dobrem luksusowym i władze pomyślały, że skoro kogoś stać na taki luksus, to niech płaci na utrzymanie telewizji, żeby miał co oglądać. Zgodnie z logiką abonament należy natychmiast zlikwidować ! Ale nie ! Jakby mało było tej szopki, jeśli ktoś odmówi wpuszczenia kontrolera, to na tym kontrola musi się skończyć. Sporządzamy jedynie notatkę i sprawozdanie dla KRRiT, ale fakt niewpuszczenia nie oznacza nierejestracji odbiornika. Czyli nawet jeśli nie wpuścimy pana kontrolera (zwykły listonosz), to on i tak może napisać notatkę, że mamy odbiornik i zgodnie z ustawą bulimy karę - w wysokiści trzydziestokrotności miesięcznego abonamentu. Rewelacja. Najweselsze w powyższym artykule jest to, że jeśli w ciągu dwóch tygodni od dostania decyzji z Poczty człowiek się nie odwoła do ministra !!!, tytuł egzekucyjny wędruje do skarbowego. Wiem, że minister to po łacinie sługa ludu, czy coś w ten deseń, ale mimo to jakoś nie umiem wyobrazić , że Pan Minister nie ma co robić w swoim ministerstwie, tylko rozpatrywać skargi od Kowalskiego, któremu naliczono niesprawiedliwie abonament.
Już tak bardziej na serio: nie ma znaczenia, że nie mam od 9 lat telewizora* i jedyne filmy jakie oglądam, są na nośnikach typu DVD i oglądane są na ekranie posiadanego przeze mnie komputera. Istotne jest to, że nie mam najmniejszej chęci i ochoty płacić za telewizję, która poza puszczaniem seriali tasiemców dla gospodyń domowych jest tubą propagandową aktualnej władzy i na trzeźwo po prostu nie da się jej ogladać. Nie dołożę ani złotówki do publicznej telewizji.

* - zastanawialiśmy się z Żoną, czy może jednak nie złamać się i jak się jakaś wolna kasa pojawi, nie sprezentować sobie telewizora. Jako dużego wyświetlacza do filmów DVD. Jakoś nadal nie jesteśmy przekonani, więc nadal go nie kupiliśmy. I choć jeszcze go nie mamy, to i tak oboje nie wyobrażamy sobie płacić jakąkolwiek kasę na publiczną telewizję z której nie korzystamy. I fakt posiadania czy nie posiadania przez nas telewizora nie ma tu najmniejszego znaczenia.

1 comment:

Anonymous said...

W przymusowym płaceniu abonamentu najśmieszniejsze (?) jest to, że płacisz nie za PROGRAM, jaki telewizja Ci serwuje, ale za ODBIORNIK, jaki użytkujesz, mało tego - ZA KAŻDY ODBIORNIK OSOBNO. Przyznaję, zajebiście to sobie wykombinowali. To po pierwsze.
Po drugie - może i to było dobre za komuny, ale co w przypadku, gdy obecnie mamy kilku dostawców telewizji? Czy MÓJ odbiornik, kupiony za MOJE WŁASNE pieniądze, na którym odbieram program telewizji, której za tę usługę PŁACĘ co miesiąc nadal ma podlegać "opodatkowaniu abonamentem"? ZA CO mam płacić TVP? Za użycie "łącz"? A jeśli moja telewizja idzie po kablu? A jeśli w ofercie mojego dostawcy telewizji nie będzie programów telewizji publicznej, to co wtedy?
Kapitalizm. Komuna. Też na "k".