Musze przyznać, ze rzeczywistość nie przestaje mnie zadziwiać. Zdarzyło mi się w ten piątek zawitać do warszawskiej Arkadii (takie dość spore centrum handlowe), gdzie na jednej z wystaw jak gdyby nigdy nic stal sobie laptop z ekranem 18,4 cala firmy Sony. Pierwszy raz w życiu widziałem na oczy takie bydle. 18,1 cala. Na litość boską, toż moi Teściowie maja w swojej sypialni telewizor o mniejszej przekątnej. Poszedłem stamtąd, myśląc, ze ten laptop to jakaś zupełna nowość. Wieczorem byliśmy z Żonką u znajomych i okazało się, ze tez maja laptop z ekranem 18 cali, tylko innej firmy (HP). Od września zeszłego roku. Taka to nowość. Laptop ma ekran FullHD 1920 x 1080, wbudowanego blueray'a i silniejszy procesor niż mój stacjonarny komputer. Używają go do projektowania w programie AutoCAD. Akurat strona A0 wchodzi na cały ekran ..... i tylko ciekaw jestem, jak by taki 18 calowy lapciorek się sprawował pod jakimś Ubuntu czy innym OpenSolarisem.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
2 comments:
18 cali duże? Są i 20. I 21 chyba też widziałem. I nie, nie są to nowości, też mają co najmniej rok.
Tu się człowiek zaczyna zastanawiać nad definicją przenośności. Czy przenośne jest wszystko co ma rączkę? Przecież do takiego sprzętu jakiś recenzent zupełnie słusznie polecał torbę z kółkami.
Już dawno temu były takie laptopy pracujące na procesorach od stacjonarnego sprzętu, mające duże ekrany i dużo ważące. Nosiło to nazwę desktop replacement. Nikt nie traktował serio możliwości noszenia tego w teczce, natomiast miało to zastosowanie tam, gdzie liczyła się możliwość relokacji sprzętu w szybkim czasie.
Być może dzisiaj ta linia się odradza właśnie w takich laptopach. A przenośność wyznacza właśnie możliwość wsadzenia sprzętu w walizkę na kółkach ?
Post a Comment