Wednesday, May 13, 2009

Mój ekologiczny wyjazd

Mój ekologiczny wyjazd zaczął się tak, że parę dni temu będąc na spacerze przyuważyłem, że ktoś wywalił cały stos butelek przy zasadzonych przez Teścia świerkach. Butelek było tyle, że bylem pewien, że uzbiera się tego 1 pełen 120 litrowy worek. I jako człek, który nie lubi robić zbędnych ruchów wolałem tego nie targać na własnych plecach taki kawał drogi. W ramach przerwy w przeglądaniu portali z ofertami pracy i tematami powiązanymi postanowiłem podjechać do pojemników na segregowane śmieci, a przy okazji również załatwić temat butelek pod naszym laskiem. Uruchomiłem moją dzielną pszczółkę, i ruszyłem w pole. Podjechałem do świerkowego zagajnika i ... dupa !!! Butelki zniknęły !!! Najwyraźniej ktoś postanowił je a) sprzątnąć, bo ruszyło go sumienie, że naśmiecił b) sprzątnąć bo jakiś pacan naśmiecił, i widok śmieci go raził, c) zawieść do sklepu i sprzedać. Co prawda na stosie były też archaiczne butelki z coca-coli z czasów komuny, więc śmiem wątpić, że w sklepie je przyjęli, ale ktokolwiek to uprzątnął, pod jakimkolwiek pozorem, to i tak chwała mu za to. Tak więc temat nielegalnego wysypiska butelek sam się załatwił. Zawróciłem pszczółkę i oboje pojechaliśmy w kierunku zachodzącego słońca (jak to było na Shreku ? : dzielny rycerz i jego rączy rumak ???) gdzie znajdowały się pojemniki na segregowane odpady. Pozbyłem się całej 120 litrowej folii gniecionych butelek PET po wodzie mineralnej i drugiej takiej folii szklanych butelek (po winie i innych podobnych). Generalnie bilans mojego ekologicznego wyjazdu taki : 20 minut - 0 PLN, jakieś 0,5 litra oleju napędowego - 1,80 PLN, ekologiczne pozbycie się śmieci - bezcenne.

No comments: