Monday, March 30, 2009

Zmiana czasu cz. II

Kurna drugi dzień już wstaje rano i jestem rozbity tak, jakby mi ktoś deską w łeb pier***. Nie dość, że jestem nieprzytomny, i łeb mnie boli, to schody na dół pokonuję praktycznie na autopilocie trzymając się ściany :) Gdzieś w okolicach parteru powoli zaczyna mi się bootować BIOS, więc buziak na powitanie z Żoną i dreptam do automotywatora (ekspres do kawy) po porcję motywacji (kawy). Pod koniec pierwszej szklanki mój mózg zaczyna w końcu odbierać jakieś bodżce od reszty mojego ciała i zaczynam czuć przerażliwy głód. Teleportuję się do lodówki, nastawiam ekspres na drugą kawę i powoli zabieram się do śniadania. W miarę spożywanego pożywienia mój organizm zaczyna się budzić. Patrzę na zegarek. No tak minęła już ponad godzina od momentu jak wstałem. Gdzie ten czas tak leci ? Patrząc nareakcję mojego organizmu, mogę świadomie powiedzieć, że zmiana czasu zdecydowanie mi nie służy. Otwieram Wyborczą i od pierwszego strzału trafiam na artykuł zatytułowany Dojście do "normy" po zmianie czasu może nam zająć nawet tydzień!. No to super. Czy jeszcze przez tydzień będę wstawał rano nieprzytomny i wypijał po dwie kawy na śniadanie, żeby się dobudzić. Chyba sprawdza się to, co powiedział kiedyś mój kumpel : wstać mogę o dowolnej godzinie ale i tak nie obudzę się przed dziewiątą

No comments: