historyjka numer 1:
Długi czas było tak, że była sobie niezbyt widoczna i nie wyróżniająca się niczym kebabownia. Miała status pechowej bo i właściciele i obsługa zmieniali się dość często. Pewnego dnia nastąpiła więc kolejna zmiana właściciela i obsługi. Tym razem jednak losy potoczyły się inaczej. Kebabownia krok po kroku zdobywała klientów a z czasem wzbiła się na szczyty lokalnego rynku nie tylko najlepszym żarciem w okolicy, ale i miła atmosferą. Mustafa stojący przy ladzie szybko rozpoznawał gości, witał się ze stałymi klientami, serwował nawet wybrańcom darmowy ajran, a czekając na realizację zamówienia zawsze można było miło pogadać, bo i serdeczna atmosfera temu sprzyjała i kolejki były umiarkowane. Krótko mówiąc serwowali tam nie tylko najbardziej zajebisty kebab w Warszawie ale i fajny klimat. Niestety któregoś dnia idylla musiała się skończyć. Wyborcza ogłosiła konkurs wśród czytelników na najlepszą kebabownię w Warszawie. Od początku było wiadomo, że to się źle skończy. Dla żadnego ze stałych klientów nie było zaskoczeniem, że kebabownia u Mustafy oczywiście wygrała ten konkurs, . Niestety nowo zdobyta sława ściągnęła żądne wrażeń tłumy. Kolejki stały się takie, źe można było stać i 30 minut w oczekiwaniu na dojście do lady i złożenie zamówienia. Zarówno upalne lato, jak i siarczysta zima nie płoszyły tłumów a kolejki pozostały niezmienne. Doszło do tego, że dochodziła 22.00 - czas na sen - a pod kebabownią kolejka. Niestety tak zostało do dzisiaj.
historyjka numer 2:
Była sobie przepiękna wulkaniczna wyspa gdzieś na oceanie pomiędzy Afryką a Portugalią. Cicha, piękna, pełna urokliwych zakątków,kamienistych plaż, świetnych knajpek, palm, dobrego żarcia i oszałamiających widoków. Głównie żyjąca z przyjeżdżających tam emerytów z Europy Zachodniej. Jedną z jej zalet było również to, że nie spotykało się tam wielu Polaków. Wyspa nazywa się Madera. Niestety TVN nakręcił jeden z odcinków jakiegoś swojego tasiemca na ten wyspie i się zaczęło. Jak napisał Dziennik : "Dziś wykupienie wyjazdu na wyspę graniczy z cudem, a większość polskich biur podróży wyprzedała swoje wycieczki już z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem". Byliśmy na Maderze z żoną i mieliśmy tam wrócić. Teraz się pewnie nie dopchamy. Szlag by to trafił !
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment