Friday, May 27, 2011

Stronniczy przegląd wydarzeń piątkowych

Do Warszawy przylatuje Obama. Mam nadzieje, że mając na uwadze warszawskie ulice dostarczono już specjalną terenową wersję barakowozu, która jest w stanie poruszać się po naszych dziurach. Z tejże też okazji kumpel próbował wyciągnąć mnie na Okęcie na fotki AirForce One ale internet już wcześniej podpowiedział mi, że z zewnątrz poza malunkiem to niczym nie różni się od zwykłego 747, podczas gdy ja oczekiwałbym czegoś w stylu USS Enterprise, no to nie miałem motywacji. Władze Warszawy jakoś ubłagały Pana Boga, który poproszony wpierw przyjrzał się warszawskim ulicom a potem zlitował się i zesłał ulewny deszcz, żeby trochę je umyć przed przyjazdem tak zacnego gościa. Muszę przyznać, że pomogło. Faktycznie dawno tak czysto nie było. Poprosimy dwa razy w tygodniu takie płukanie. Tylko już bez odwiedzin Obamy. Nie żeby mi gość jakoś przeszkadzał ale z okazji jego przyjazdu odpieprzono taki cyrk z zamykaniem 3 godziny wcześniej głównych ulic (łącznie z poprzecznymi) i izolowaniem stref, że niektóre firmy w centrum musiały kończyć pracę o między 13.00 a 15.00 żeby pracownicy byli w stanie w ogóle do domu dotrzeć. Ilu ludzi klęło (i tym samym grzeszyło) przez niego to w życiu nie widziałem. Tak też sobie myślę, że w uznaniu zasług jak już Obama trafi do piekła, to zamiast gotować się w kociołku z innymi dostanie apartament z klimą i plazmowym telewizorem. Tak czy inaczej dobrze chociaż, że nie zwiesili działania metra i pociągów to idzie się poruszać wzdłuż i wszerz Warszawy. Z tego co doniosła prasa ponoć spotkania z Obamą odmówił Wałęsa. Biorąc pod uwagę, że poza Gortatem, Kubicą i śp. Papierzem jest jednym z czterech Polaków w ogóle rozpoznawalnych na świecie (nie licząc Behemotha), którego opinię prezydent USA w ogóle miał szansę wziąć pod uwagę, bo Lechu, to w końcu uznany na świecie autorytet od obalania komunizmu, to myślę, że Lechu strzelił strasznego samobója. Miał okazję walnąć kilka kwestii prosto w oczy, jeszcze raz zrobić coś fajnego dla kraju a tak .... lipa. Ponieważ wizyta jest krótka, to szybko też dowiemy się z czego zapamiętamy wizytę Obawy ? Z tego że prezydencka limuzyna urwie koło na jakiejś dziurze, Obama walnie jakąś gafę, jak któryś z poprzedników, czy też może dla odmiany wyniknie z tej wizyty coś dobrego dla Polski ?


2 comments:

Darling said...

Błoga nieświadomość - to mój stan egzystencjalny. Bojkot TV i online news od września sprawia że nie mam takich zmartwień ani nie zadaję sobie takich pytań. Dopiero dzisiaj Jeden Osobnik mi powiedział o wizycie Chatki Puchatka na słowiańskiej ziemi.

Z czego zapamiętam wizytę The Feraless Leader:
Z radości, że właśnie w tym momencie nie muszę stać przy garach i gotować jedzenia dla moich Dziadków (mieszkających przy poprzecznej od Żwirka i Muchomorka), bo ich dzisiaj nie mogę zwizytować z prowiantem na najbliższe kilka dni (fear not! - zadzwoniłam, mają co jeść do niedzieli).
Ze stresu, że na jutro zaplanowane zdrożne spotkanie na mieście może napotkać problemy z dotarciem (bo domyślam się że BO - skrót jak body odour, haha - będzie wracał do się). Ale chyba Bielan nie odetną od reszty miasta i dojadę?

BTW: W Krainie Oz jedyne dwie rozpoznawalne osoby z Polski to Wałęsa i JPII. Ileż to ja się nakłóciłam że Marie Curie to Maryśka Skłodowska z Podwala!!!

VValdi said...

USS Enterprise? To AirForce One nie wygląda jak Death Star? Rozczarowałem sie... ;) mogłeś mnie nie uświadamiać.