Rosja jawi się światu jako państwo policyjne, gdzie policje - te tajne i te jawne - oraz wszelkie służby specjalne widzą wszystko i wiedzą wszystko. W samej tylko Moskwie milicja ma 80 tys. kamer ulicznych. [..] [kamery] na zachodzie, północy i w centrum Moskwy miała założyć i dbać o nie miejscowa firma, solidna ponoć, prowadzona przez młodego dynamicznego biznesmena. Biznesmen zamiast kamer prawdziwych, drogich, a przy tym w kapryśnym klimacie moskiewskim stale sprawiających kłopoty, założył na ulicach atrapy. Milicyjne punkty kontrolne, gdzie noc i dzień w ekrany powinni się wpatrywać czuwający nad porządkiem w mieście funkcjonariusze, podłączył do swego biura, skąd na monitory dyżurnych przekazywał wcześniej nagrane obrazki. A na nich było widać, że w stolicy Federacji Rosyjskiej spokój, porządek, pełna idylla. Przerwał ją dopiero dyżurny funkcjonariusz, który zdziwił się, zobaczywszy na ekranie transmitowany "na żywo" pejzaż swojej ulicy, gdzie spokojnie stał sobie niedawno zburzony dom.
via: Wyborcza, art. Raz, dwa, trzy Wielki Brat nie patrzy, aut. Wacław Radziwinowicz
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment