W nocy padał śnieg. Właściwie biorąc pod uwagę jego ziarnistość bardziej pasowałoby określenie ryż ale powszechnie wiadomo, że ryż zazwyczaj rośnie w Chinach a nie pada z nieba. Tak czy inaczej rano cała okolica pokryta była śniegowa kołderką, samochody miały ładnie oszronione szyby, które trzeba było odrapać, a gdzieniegdzie nawet potworzyły się małe zaspy. Okolica wygląda bajecznie. Tylko dlaczego śnieg spadł dopiero teraz ? Przecież miał być na Święta ! Wtedy w Wigilię całą rodziną można by ulepić bałwana, czy porzucać się śnieżkami. A tak co ? Pozostało objadanie się za stołem ;) W sumie w Sylwestra też by było miło porzucać się śnieżkami, ale odpalane przez naszych znajomych race i fajerwerki cieszyły nas na nocnym niebie równie mocno, niezależnie od ilości śniegu i po prostu nie zwracaliśmy na to uwagi. Tak więc po atrakcjach sylwestrowej nocy i wczorajszym dniu na odpoczynek trzeba było wbrew rozumowi i całemu swemu "ja" zebrać się dziś rano, wstać z łóżka i pójść do roboty na ten jeden dzień. Rankiem na drogach jakieś niedobitki, które jakimś cudem pracują dzisiaj tak jak ja, dzięki czemu trasa do pracy zajęła rekordowe 35 minut zamiast standardowych 55 minut.
Dzięki Bogu za parę godzin znów weekend. A w weekend (i w każdy czas wolny od pracy) jak powszechnie wiadomo, każde dwie godziny trwają co najwyżej 15 minut, więc znów cały weekend minie jak z bicza strzelił i trzeba będzie w poniedziałek wstać do roboty i być cały dłuuugi dzień poza domem. I tak 5 dni z rzędu. Ale czemu się tu dziwić, skoro od wieków powszechnie wiadomo, że to ile czasu trwa minuta zależy od tego po której stronie drzwi ubikacji się znajdujemy. Dziękujmy więc Bogu że dzisiaj jest piątek - najfajniejszy dzień tygodnia i że kiedyś Solidarność wywalczyła dla nas wolne soboty i dzięki temu weekend trwa aż dwa dni zamiast jednego. Za oknem optymistycznie biały śnieg pokrył wszystko. I chociaż już o 15.00 było ciemno, to i tak zapowiada się fajny weekend :)
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment