Friday, August 29, 2008

Tarcza rakietowa

Wszyscy się emocjonują podpisaniem przez Polskę umowy z USA na budowę elementów tarczy antyrakietowej a tymczasem z cicha pęk The Guardian publikuje artykuł (a GW jego tłumaczenie) z którego jeśli założyć, że autor ma racje, to wynika, że cała ta tarcza to jest jeden wielki pic na wodę i fotomontaż wielkości wieży Eiffle'a a tak naprawdę ro Ruscy drą ryja nie o instalacje Patriotów, które i tak niewiele dadzą, ale o faktyczne potwierdzenie wyjścia Polski z radzieckiej strefy wpływów. Ciekawe

Thursday, August 28, 2008

Rolex na prezent, czyli partyzant z wyciętego lasu

Zdarzyło się tak, że pod koniec zeszłego roku mój wieloletni zegarek wyzionął ducha. Łaziłem po salonach zegarkowych i szukałem czegoś dla siebie, przy okazji zbierając katalogi różnych firm. Przy okazji też tak dla samego przejrzenia zgarnąłem katalog Rolexa, choć Rolex ma swój styl, którego nie lubię i nie spodziewałem się, bym miał w tym katalogu znaleźć cokolwiek dla siebie oprócz fajnych zdjęć. I faktycznie. Po przejrzeniu nie znalazłem nic dla siebie. Rzucił mi się w oczy natomiast wprost ogrom zegarków dla pań. Bez zastanowienia więc i jakichkolwiek nadziei wręczyłem do przejrzenia katalog mojej Żonie, która co ważne 1) uważa zegarki za rzecz zbędną 2) od wielu lat, odkąd tylko ma komórkę, zegarka naręcznego po prostu nie używa bo nie posiada 3) tak poza tym to i tak żaden zegarek jej się nie podoba. No więc wręczam Żonie ten katalog z prośbą by jeśli cokolwiek jej się spodoba natychmiast bez wahania mi to pokazała i zajmuje się jakąś swoją robotą, gdy po chwili Żona melduje wykonanie zadania i wyobraźcie sobie moje zdziwienie, pokazuje mi ten JEDEN zegarek, który jej się podoba.
W mojej głowie natychmiast rodzi się chytry plan zakupienia Żonie tego zegarka na prezent. Przez chwilę przemyka mi przez głowę myśl - chwila to może być drogie. Chwilę później przemyka mi przez głowę druga myśl - eeeee pewnie zegarek kosztuje z 3500 PLN i stąd taka fama. Żeby nie zdradzić się z niespodzianką wysyłam cichcem po partyzancku zapytanie do dystrybutora ze wskazaniem modelu w katalogu i zapytaniem o cenę i to w którym salonie można go sobie obejrzeć. Mija kilka dni. Wreszcie dostaję odpowiedź. Dobrze że siedziałem, bo była mniej więcej tej treści :
Zegarek wykonany jest z platyny z 24 brylantami na kopercie, tarcza jest z masy perłowej z 10 brylantami, zaś sam zegarek jest tylko na zamówienie, kosztuje 147.000,00 PLN, jeśli wpłaci pan zaliczkę teraz, może uda nam się go sprowadzić do świąt ..... niewiele więcej dałem za moje mieszkanie :)

Dwie jaszczurki

Sahara. 50 stopni C. przez piaskowe wydmy pełzną dwie ledwo żywe jaszczurki. Mimo upału jedna z nich ciągnie za pasek wielką strzelbę, a druga plecak. Dochodzą do oazy, w środku której stoi stara, kamienna studnia z przybitą drewnianą tabliczką z napisem "czarodziejskie źródełko". Jaszczurki wpatrują się przez chwilę w arabski tekst:
- Napluję do środka - mówi ta ze strzelbą.
- Kurwa, Józek - złości się druga - nie wystarczy ci, że rano nasrałeś do lampy Alladyna !?

Dzięki Patryku za podesłanie :)

Rybka

Canon 50D i Nikon 90D

Tak się jakoś złożyło, że jednocześnie zadebiutował Canon 50D oraz Nikon 90D. To, że montują teraz w aparatach wyświetlacze wielkości boiska, jeszcze jakoś zdołałbym przeboleć, ale to że Nikon ma jako pierwsza lustrzanka na świecie tryb kręcenia filmików - jak dla mnie ZGROZA. Jak się ta zaraza rozprzestrzeni - szybko z lustrzanek zrobią nam kamery z opcją robienia fotografii. Z ciekawością natomiast przyjmuję pracę na 12800 ISO i pojawienie się złącza HDMI tak, by można sobie było bezpośrednio podpiąć pod aparat plazmę 46" co akurat wydaje mi się być ciekawym pomysłem :)

Wieczorem

Zdarzyło się, że pojawiłem się dwukrotnie wieczorem w centrum miasta stołecznego zwanego Warszawą, widoki były mniej więcej takie









Tuesday, August 26, 2008

Po prostu nie rozumiem czyli kolejny nudny protest

Wspominałem już kiedyś, że z racji mnogości wszelkiego rodzaju instytucji rządowych, do Warszawy non stop zjeżdżają się hordy protestantów, którzy pół biedy, gdy tylko blokują miasto, ale najczęściej jeszcze je demolują, podobnie jak wszystkie napotkane na swojej drodze przedmioty mniej lub bardziej ruchome (typu kontener ze śmieciami, prywatne samochody czy sklepowe wystawy). Mieszkańcy Warszawy oczywiście witają kolejnych protestujących z otwartymi ramionami, bo nic tak z rana nie poprawia humoru, jak totalny korek w centrum miasta, dzięki któremu albo kilka kilometrów do pracy jedzie się półtorej godziny, albo trzeba pokonywać tę trasę na piechotę.
Czemu znów do tego wracam ? Ano, jak donosi Wyborcza, w ten piąteczek znów będzie maleńki proteścik, na wypas przyjeżdża bowiem kilkadziesiąt tysięcy związkowców, że zacytuję dosłownie: domagać się od rządzących godnych płac i godnych emerytur. Związkowcy upomną się o poprawę dialogu społecznego, rezygnację z podwyższenia wieku emerytalnego oraz o właściwą ochronę socjalną. "S" chce też zwrócić uwagę na problem złych warunków pracy, rosnącego rozwarstwienia płac oraz braku rozwiązań systemowych w zakresie ubezpieczeń społecznych.

Chciałbym zwrócić uwagę na jedno zdanie w samym artykule: "Kilkadziesiąt tysięcy związkowców ma przyjechać w piątek do stolicy [..]".

Każdy kto ukończył szkołę podstawową wie, że pieniądze się nie biorą z powietrza i trzeba je albo zarobić albo pozyskać w drodze wymiany za inne dobra.
Jeśli będziemy produkować i sprzedawać jakąś rzecz poniżej kosztów produkcji i realnej wartości wytworzonej rzeczy szybko zbankrutujemy. Państwo jest taką samą firmą jak inne. Niezasłużone przywileje emerytalne całych grup pracowników wykańczają ten kraj, ponieważ powoli zaczynamy mieć więcej emerytów niż pracujących. "Darmowa" służba zdrowia podobnie. Oba te tematy już dawno powinny były zostać załatwione przez każdy rząd, który był w tym kraju powołany od 1990 roku, a żaden tak naprawdę nie dokonał radyklanych ruchów i nie uzdrowił sytuacji w tych zagadnieniach.

Jest taki znany wszystkim studentom termin: rozwiązanie problemu, przez przeciągnięcie do przerwy, oznaczające takie rozwleczenie tematu na wykładzie, by zadzwonił dzwonek i można było opuścić salę bez rozwiązania problemu. Dokładnie na tej zasadzie wszystkie poprzednie rządy rozwiązywały problem szpitali i całej służby zdrowia, podobnie jak emerytów, nauczycieli i górników. Zamiast dokonać radykalnego cięcia, by uleczyć tego raka i zapewnić szybką kurację, kolejne rządy nie dotykały tego śmierdzącego jajka w obawie by się nie ubrudzić - czyli nie robimy porządków, bo wyborcy przestaną nas lubić i nie wybiorą na następną kadencję. Równo tu winni są i ci z lewej i ci z prawej i ci ze środka.

Chciałbym tylko by szanowni protestujący zechcieli zapoznać się z prognozami dotyczącymi przyrostu naturalnego w naszym kraju na następne lata, zwłaszcza zaś z szacowanym przekrojem wiekowym narodu. Poza tym każdy młody, który wyjedzie z Polski w poszukiwaniu szczęścia za granicą, to kolejna osoba mniej płacąca do ZUS. Moim zdaniem sumaryczne wnioski są oczywiste : jeśli szybko nie dokonamy radykalnej reformy emerytur i radykalnie nie ograniczymy wcześniejszego przechodzenia na emerytury, cały ten system w naszym kraju doświadczy takiego krachu, że zatrzęsną się mury.

Nie można wiecznie dokładać kasy do interesu, który generuje tylko same straty, bo się zbankrutuje. Nawet dzieci to rozumieją. A teraz okazuje się, że związkowcom udało się znaleźć kilkadziesiąt tysięcy osób, które tego nie rozumieją i przyjadą protestować pod siedzibą rządu by nie leczył chorego, tylko pozwolił mu skonać w męczarniach. A nam i naszym dzieciom nie będzie kto miał wypłacić emerytur. Jak to ktoś kiedyś powiedział "Po nas choćby potop". I oni naprawdę chcą by tak było.

I tego to już za cholerę zrozumieć nie umiem.

Poczet sztandarowy

Sunday, August 24, 2008

Co to za motocykl ?


Dziś mała zagadka - co to za motocykl ?

Magnetyzm zdjęcia

Wracając bardzo póżno do domu robiłem zdjęcia, tak z ciekawości co z nich wyjdzie. Akurat była pełnia, więc było niesamowicie klimatycznie. Zrobiłem m.in. takie zdjęcie i już parę razy do niego wracałem choć nie do końca rozumiem mechanizm czemu tak robię :) Chyba jakiś rodzaj księżycowego magnetyzmu sprawia, że nie mogę się od tego zdjęcia uwolnić

Chwilę póżniej zrobiłem zdjęcie, które znajduje się poniżej. Niby prawie ten sam czas i to samo miejsce, a jednak zupełnie inny klimat i brak tego magnetyzmu, który by mnie do tego zdjęcia przyciągał

Saturday, August 23, 2008

Humor z Tymbarku

Popijam wodę mineralną, spojrzałem od niechcenia na etykietę ... i prawie się poplułem .... maketingowcy z Tymbarku zdecydowanie mają poczucie humoru .... wydumali takie coś :


Friday, August 22, 2008

A moze prognozę pogody ?

Okazuje się, że najprostsze rozwiązania są pod nosem. Jak WP mówi, że będzie padać a GW podaje, że jednak będzie słońce, to zamiast dostawać rozdwojenia jaźni wystarczy skorzystać z prognozy pogody dostarczanej przez 21-y szwadron pogodowy NATO :)

Pierwsza mapa pogodowa

druga mapka pogodowa

Czy te cyfrówki takie dobre ?

Jako człowiek, który zdjęcia uczył się robić na kliszaku, na dodatek własnoręcznie je wywoływał, ostro kibicuję wojnie cyfrówek z technologią kliszową. Zawsze marzył mi się średnioformatowy Hassel z kompletem szkieł wart w sumie równowartość dobrego samochodu, jednakże z przyczyn prozaicznych (kasa) zawsze pozostawałem przy innych (czytaj: tańszych) firmach. Zresztą po dziś dzień jest w moim posiadaniu trójka, czyli półprofesjonalny kliszak Canona, i jak sadzę ze mną spokojnie emerytury (mojej) doczeka (chyba że wcześniej przestaną robić do niej baterie). Tak czy inaczej klisza jest klisza. Inne przenoszenie półtonów, inne odwzorowanie przejść, miękkość obrazu. Nieważne. Kto ma ten wie. Wszyscy natomiast się dzisiaj zachłystują technologią cyfrową, doszło do tego nawet, że w telefonach komórkowych montują aparat 5mpix. Większość znanych mi osób albo już dawno przeszła z kliszy na cyfrę, albo choć nie robili zdjęć na klliszy, nagle zakupiło cyfrę i zaczęło te zdjęcia robić. Wydawało by się przegrana wojna, zachwyt nad cyfrą zwyciężył. I nagle jak odrodzony Feniks z popiołów cały ten zachwyt zgasił JEDEN gość - Ken Rockwell. Opublikował bowiem test, w którym porównał pracę cyfrowego Nikona D200 ze średnioformatową kliszową Tachinarą - i chyba nie muszę mówić, że kliszak złoił dupsko cyfrówce :)
Nawiązał też do oczywistej prawdy, może i cyfrakiem robi się gorzej, ale i szybciej, i z czystego lenistwa często tego kliszaka w ogóle nie zabieramy z domu. I tak naprawdę w wojnie kliszak kontra cyfra wygrywa ... lenistwo

Kukułka

Wczoraj wybrałam się na imprezę z moimi koleżankami. Powiedziałam mojemu mężowi, ze wrócę o północy.
Obiecuję ci kochanie, nie wrócę ani minuty później- powiedziałam i wybyłam. Ale, impreza była cudowna! Drinki, balety, znów drinki, znów balety, i jeszcze więcej drinków, było tak fajnie, ze zapomniałam o godzinie.
Kiedy wróciłam do domu była 3 nad ranem.
Wchodzę do domu, po cichutku otwierając drzwi, a tu słyszę tą wściekłą kukułkę w zegarze jak zakukała 3 razy. Kiedy się zorientowałam, ze mój mąż się obudzi przy tym kukaniu, dokończyłam sama kukać jeszcze 9 razy... Byłam z siebie bardzo dumna i zadowolona, że chociaż pijana w cztery dupy, nagle taki dobry pomysł przyszedł mi do głowy - po prostu uniknęłam awantury z mężem... Szybciutko położyłam się do łóżka, myśląc jaka to ja jestem inteligenta! Ha !!!

Rano, podczas śniadania, mąż zapytał o której wróciłam z imprezy, więc mu powiedziałam, ze o samiutkiej północy, tak jak mu obiecałam. On od razu nic nie powiedział, nawet nie wyglądał na podejrzliwego. 'Oh, jak dobrze, jestem uratowana....' - pomyślałam i prawie otarłam pot z czoła.
Mój mąż, po chwili, spojrzał na mnie serio, mówiąc:
Wiesz ?, musimy zmienić ten nasz zegar z kukułką.
Zbladłam ze strachu, ale pytam pokornym głosem:
'Taaaak A dlaczego, kochanie?'
A on na to:
Widzisz, dziś w nocy, kukułka zakukała 3 razy, potem - nie wiem jak to zrobiła - krzyknęła 'O ku...wa!' znów zakukała 4 razy, zwymiotowała w korytarzu, zakukała jeszcze 3 razy i padła na podłogę ze śmiechu. Kuknęła jeszcze raz, wlazła na kota i rozwaliła stolik w salonie. A potem, powaliła się koło mnie i kukając ostatni raz - puściła se głośnego bąka i szybko zaczęła chrapać........

Thursday, August 21, 2008

Dyski twarde

Nie pamiętam dokładnie jakiej pojemności ani firmy był dysk twardy w moim pierwszym komputerze. Podejrzewam choć bez przekonania, że mógł być to dysk 40 MB. W międzyczasie rozwój dysków był tak szybki, że pojemności rosły lawinowo, a ceny malały. Zmieniały się interfejsy, którymi podpinało się dysk do komputera. Zmieniała się też sama technologia. Dzisiaj większość producentów dysków oferuje w swoich dyskach zapis poprzeczny. Pojawiły się dyski SSD, choć powiedzmy sobie wprost, raz że tanie nie są, a dwa, że do końca nie wiadomo, czy należy go postrzegać bardziej jako dysk, czy raczej moduł pamięci. Pewne prawdy pozostały takie same. W dyskach, które używają tradycyjnych talerzy magnetycznych, czym szybciej kręcimy talerzem, tym czas dostępu maleje. Dyski w naszych komputerach domowych ewoluowały więc zmieniając interfejs z ATA na SATA i przechodząc od prędkości 3000 --> 4200 --> 5400 --> 7200 i na tym 7200 pozostało, podczas gdy dyski serwerowe wtedy jeszcze z interfejsem SCSI, a dziś SAS, już dawno przeszły drogę 7200 --> 10000 --> 15000. Tak wiem, wiem. Jest JEDEN produkt firmy Western Digital o nazwie Raptor, i jest to dysk twardy z interfejsem SATA mający 10000 obrotów na minutę. Wszyscy się nim zachwycają, jest drogi, ma małą pojemność, jest głośny (w końcu to 10 000 obrotów na minutę, poza tym dyski serwerowe pracują w serwerowni, gdzie i tak pracuje masa wentylatorów, więc nie ma się co martwić głośnością dysku) ale wydajny i oferuje szybsze czasy dostępu (co jest logiczne, bo przecież mniej czasu zajmuje jeden obrót talerza). Dyski mające 10.000 i 15.000 obrotów mają jeszcze tę wadę, że szybciej się kręcąc, mocniej się nagrzewają i WYMAGAJĄ odrębnego wymuszonego chłodzenia.
Kiedy kilka lat temu byłem zmuszony zakupić blaszaka (czyli komputer PC) świadomie szukałem używanej stacji roboczej (ang. workstation) z wbudowanym na płycie głównej interfejsem SCSI. Pozwoliło mi to bezproblemowo podłączyć jako dysk systemowy nabyty okazyjnie na allegro 18 GB dysk SCSI 15.000 obrotów. Co z tego, że dysk jest głośny i ma tylko 18 GB pojemności a pod nim musi sterczeć wiatrak. Ale za to jak system działa ! Z pewnością jest to najlepiej wydane 50 PLN w historii moich zakupów na allegro. W dzisiejszych czasach jednak co chwila na rynku pojawiają się coraz to szybsze dyski SSD, już teraz znacznie wyprzedzając w osiągach tradycyjne dyski talerzowe. Doszło już nawet do tego, że powoli zaczęły się zadomawiać w zastosowaniach serwerowych. Niektórzy nie bacząc na cenę dysków SSD, budują z nich macierze, wydając przy okazji fortunę na technologię, która nadal jest nowinką na rynku. W laptopach dla najbardziej wymagających klientów jako BTO można zamówić sobie dysk SSD zamiast tradycyjnego. Jednym słowem wszyscy zachłystują się nową technologią i jej wydajnością. Producenci dysków twardych mają za to niezły orzech do zgryzienia, bo powoli zaczyna im się palić grunt pod nogami. Nie trzeba więc było specjalnie długo czekać na informację, że WD pracuje nad dyskiem Raptor 20000 obrotów
I tego, to prawdę mówiąc zupełnie nie umiem sobie wyobrazić.
Już sam dysk 15.000 obrotów w czasie pracy po prostu gwiżdże, bo nie ma jak inaczej nazwać tego odgłosu. Zakres częstotliwości w jakim wydaje ten dźwięk jest taki, że choćby nie wiem jak nie wygłuszał komputera, choćby nie wiadomo ile wentylatorów pakował, to tego dźwięku i tak nie da rady wygłuszyć. Po prostu przy otwartym komputerze plomby człowiekowi zaczynają wypadać. Kiedy więc wypuszczą nowego Raptora 20.000 obrotów, to na pewno będzie super szybki i super drogi, i będzie miał tylko jedno super małe ale : klienci po otwarciu komputera w czasie pracy będą skakać oknami trzymając się oburącz za głowę :)

I to bardzo chciałbym zobaczyć ... i dyski SSD 1 TB po 430 PLN + VAT :)

Wednesday, August 20, 2008

Trawnik, który sam się kosi ?

W sumie jakoś tak to z ludzkością jest, że jedni wymyślają urządzenia, które drugim mają uprzyjemnić, bądź ułatwić życie. Czasem ułatwienie polega na wymyśleniu urządzenia, które pozwala robić coś łatwiej (jak na przykład obieraczka do kartofli), a czasem przez wymyślenie urządzenia, które robi to za nich (np. automatyczne krosno).
Dokładnie takie też urządzenie "robiące zamiast" przyciągnęło moją uwagę. Rzecz nazywa się Husqvarna Automower i mówiąc w skrócie jest to kosiarka , która sama kosi trawę. Trochę w ciemnych kolorach widzę jego zastosowanie, bo producent uprzedza, że "by nie rozpieprzyć kosiarki, trawnik musi być oczyszczony z gałęzi i kamieni", i powiedzmy sobie szczerze, kosiarka ma kosić, a nie być po to by na nią uważać, więc kto z nas choć raz nie przejechał kosiarką po gałęzi, niech pierwszy rzuci kamień ;) Poza tym koszenie trawnika to sama radocha :) Zwłaszcza, gdy zapnie się kosiarkę rotacyjną do traktora - człowiek może wtedy kosić hektary :) Nie do końca rozumiem więc ideę urządzenia, które pozbawia Cię możliwości sprawienia sobie frajdy i jeszcze masz za to płacić.
Druga sprawa, że producent się chyba mocno przeliczył, bo wedle informacji na stronie Automower kosztuje między 6 a 11 tysięcy złotych, czyli biorąc pod uwagę obecny kurs dolara wychodzi mi gdzieś między 3000$ a 5500$. Za tę cenę spokojnie dam radę ściągnąć ze Stanów ramę i używany silnik od Harleya, jeśli nie od razu cały motocykl. Mając zaś do wyboru kosiarkę kontra motocykl .... podejrzewam, ze będąc nawet w stanie śpiączki wybrałbym motocykl. Rozumiałbym jeszcze, gdyby ta zabawka kosztowała powiedzmy 1200 PLN, wtedy można by rozważyć jej zakup. Chyba, że jest to kolejny gadżet dla bogatych z serii mam kupę forsy i problemy z erekcją, więc kupię sobie Porsche, wtedy faktycznie cena jest uzasadniona. Przychodzą znajomi na grilla, to mam czym zaszpanować. Tylko kto normalny na umyśle kupuje kosiarkę dla szpanu ?

Jaskółki

Zwróciliście uwagę, że jaskółki jak siadają na przewodach elektrycznych to praktycznie nigdy dwie sztuki nie siedzą obok siebie przytulone na jednym drucie, tylko siadają tak, by każda z nich miaała odrobinę prywatności ? Z drugiej strony jak się na to zachowanie patrzy, to korci człowieka, by dociągnąć im piąty przewód, żeby mieć pięciolinię i zobaczyć jaka też muzyka by powstała z tego jaskółczego siadania na przewodach :)

Tuesday, August 19, 2008

Reklama Powermaka

Różowa Sówka

Znasz Różową Sowę i jej przygody ? Jeśli nie, warto się z nimi zapoznać























Jak zostałem "karkiem"

Bycie pracownikiem umysłowym z reguły sprowadza się do siedzenia 10-12 godzin w biurze, zazwyczaj z twarzą przed komputerem. Niektórzy z tym jakoś żyją, niektórych zaś trafia szlag i albo zapisują się na siłownię, albo dojeżdżają rowerem do pracy, albo chociaż udają się do niej na nogach. Chodzenie do pracy 25 km w jedną stronę - no bardziej kojarzy mi się z XIX wiekiem i biednymi dzielnicami górniczymi, niż z czymś co chciałbym robić z własnej woli, nie mając przyłożonego do skroni odbezpieczonego rewolweru. Jeżdżenie do pracy rowerem 25 km w jedną stronę zarzuciłem dawno temu. Niektórzy powiedzą że miałem na to zbyt małe jaja, ja natomiast będę się trzymał wersji, że gdyby przyleciały do nas ufoludki i spojrzały na Warszawę z góry, z pewnością uznałyby, że dominującą formą życia w tym rejonie są samochody. Codzienna jazda rowerem 50 km w takich warunkach jest zwyczajnym samobójstwem, zwłaszcza, jeśli uwzględni się wariacko-ślepy sposób jazdy Warszawiaków, którzy nie zauważają na drodze niczego mniejszego od siebie i zamiast brać jazdy doszkalające, kupują coraz większe samochody, a najchętniej czołgi. Inna sprawa, że w tym jakże "przyjaznym rowerom mieście", nie wolno poruszać się rowerem jezdniami po moście Grota, zaś "chodniczki" dla pieszych na tym moście co 20 metrów mają na środku słup - i 50-60 prześwit pomiędzy płotkiem oddzielającym drogę od chodnika a słupem - dzięki czemu posiadacze szerokich kierownic, baranków turystycznych bądź lusterek muszą co chwila zsiadać i dokonywać karkołomnych ewolucji z rowerem by przetransportować na drugą stronę zwężenia. Oczywiście zawsze można przedostać się na drugą stronę Wisły jakimś wcześniejszym mostem, wtedy jednak skazani jesteśmy albo na poruszanie się chodnikiem wzdłuż ZOO , na którym przypuszczalnie jakiś doktorant z Politechniki Warszawskiej testował zastosowanie teorii chaosu w układaniu płyt chodnikowych, albo też na poruszanie się ulicą Jagiellońską wzdłuż FSO a potem Modlińską, na których to ulicach jesteś królikiem doświadczalnym w konkursie : jak blisko rowerzysty udało Ci się dzisiaj przejechać, przy czym najchętniej biorą w nim udział kierowcy TIR-ów i dostawczaków. Jak więc widać chcąc zachować życie i jakąkolwiek kondycję fizyczną człowiek nie ma innego wyjścia jak zapisać się na siłownię. A że jak powszechnie wiadomo na siłownię chodzą tylko mafiozi i "karki", to jak pomyślałem, że mam jeździć porszakiem i łazić obwieszony złotymi łańcuchami to już wole być karkiem :) Co prawda ani nie mam Pitbulla a nie łażę w dresach, ale to i tak lepsze niż porszak.

Monday, August 18, 2008

Rekin

- O, pracujesz w banku, jesteś rekinem finansjery?
- Nie, dzięciołem klawiatury.

Papuga

W sklepie zoologicznym kobieta wkłada palec do klatki z papugą:
- Ty, zieloniutka, a gadasz ty?
Na co papuga:
- Madame, szczerość za szczerość. A pani znosi jajka?

Sunday, August 17, 2008

Smokin' Aces

Załóżmy, że jest sobie wysoko postawiony członek mafii - Buddy Israel, który ukrywa się i prowadzi negocjacje z FBI co do warunków zostania świadkiem koronnym. . Załóżmy, że informację o miejscu jego pobytu zostają przekazane kilku konkurencyjnym grupom morderców, którzy mają go wykończyć nim zacznie sypać i ich arsenał zaczyna się na piłach łańcuchowych a kończy na karabinie przeciwpancernym kalibru 50. Załóżmy, że o miejscu pobytu Buddy Israela dowiaduje się też FBI. A teraz .... a teraz zaczyna się wyścig, kto pierwszy go dorwie.
Jeśli podobał Ci się Przekręt (org. Snatch) oraz Porachunki (org. Lock, Stock and Two Smoking Barrels), to ten film koniecznie musisz zobaczyć - jest tak bardzo w klimacie tamtych dwóch, że z początku myślałem, że kręcił to Guy Ritchie. Naprawdę duży plus dla Canal + za puszczenie tego filmu w niedzielny wieczór - pewnie wkrótce będzie na powtórkach.


Burza

Co prawda i telewizja i gazety ostrzegały, że będą GWAŁTOWNE burze ale to co działo się za oknem w sobotę przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

Burza była taka, jakby ktoś stał i polewał z dachu wężem strażackiem, a wiatr dawał tak, że po otawciu drzwi trzeba je było naprawdę mocno trzymać. Tony wody miotane szalonym wiatrem tworzyły taki mur, że prawie nie było widać drzew u sąsiada, które znajdują się nie dalej niż 30 metrów od domu,

Natomiast w czasie normalnej pogody drzewa widać tak jak na zdjęciu poniżej.

Saturday, August 16, 2008

Nigdy nie mów nigdy

Czytając na forum powermac'owym wątek poświęcony upgrade'owaniu maka pro natrafiłem na przezabawny dialog:

- This is indeed an interesting idea but I wonder if anyone here REALLY has the need for 8 cores?
- Oh... be careful... I now realize I've said things like:
"How am I ever going to fill up this 230MB hard drive?"
"This 19.2 kbps modem is awesome!"
"Who needs anything more than 32MB of RAM?"
"Wireless is retarded... why not just run long ethernet cables?"

Faktycznie jak rzeczywistość uczy - nigdy nie mów nigdy

Friday, August 15, 2008

Komputerowe muzeum w swoim pokoju

Szperając po internecie trafiłem na TO Gość w swoim pokoju ma całą historię komputerów od ZX Spectrum począwszy. Przyznać trzeba, że jego pokój wygląda niesamowicie

Mac Pro i trzy 30 calowe monitory

Kojarzycie Ala Gore'a ? Na stronie Time.com znajduje się dość ciekawe zdjęcie z jego biura. Co w nim takiego ciekawego ? Widać, że facet w swoim biurze używa Maka Pro i TRZECH 30 calowych monitorów na jednym biurku !!!

Co prawda nie bardzo mam pomysł co zrobiłbym z tym trzecim monitorem, ale myślę, że wspaniałomyślnie mógłbym przygarnąć taką konfigurację :) Jakoś tam bym dał radę :)

Krany, z których nie leci woda

W dodatku o kuchniach i łazienkach dołączonym do pisma Ładny Dom nr 2/2008 znalazłem ciekawy artykuł autorstwa pana Jarosława Chudzickiego z Politechniki Warszawskiej o gospodarce wodą w Polsce. Dowiedziałem się z niego między innymi, że:
  • na zasoby wodne składają się wody podziemne i powierzchniowe,
  • w latach mokrych w przeliczeniu na jednego mieszkańca wychodzi około 1600 m3 wody na głowę, w latach suchych nawet poniżej 1000 m3, podczas gdy próg odnawialnych zasobów wodnych przyjmuje się 1700 m3, czyli jakby nie patrzył to i tak wychodzi, że korzystamy więcej niż się odnawia,
  • efekt tego jest taki, że jesteśmy jedynym krajem europejskim zagrożonym deficytem wody,
  • w lepszej sytuacji (większe zasoby wodne na głowę) są od nas takie kraje jak: Syria, Iran, Indie oraz ETIOPIA i EGIPT,
  • jak szybko nie nauczymy się oszczędzać wody, to źle się będzie działo,
  • dobowe zużycie wody na głowe=zużycie racjonalne + straty wody
  • zużycie racjonalne = ilość wody zaspokajająca wszystkie potrzeby człowieka,
  • straty wody=przecieki wody + marnotrastwo wody,
  • przyjmuje się,na jednego człowieka:
    • 125 litrów wody - niezbędne dobowe zużycie wody, które w pełni zaspokaja potrzeby człowieka,
    • 100-150 litrów wody - dobowe zużycie wody, przy sprawnej instalacji i przy racjonalizacji zużycia wody
    • 260 litrów wody, lub więcej - dobowe zużycie wody w budynkach z niesprawną instalacją wodociągową
Nie ukrywam, że z lekkim zdziwieniem przyjąłem informację, iż średnio zużycie wody w przeciętnym gospodarstwie domowym dzieli się tak:
  • 36% - mycie i kąpiel,
  • 30% - spłukiwanie toalety,
  • 15 % - pranie,
  • 10 % - zmywanie
  • 6 % - sprzątanie,
  • 3 % - picie i gotowanie
Już zamontowanie zwykłej spłuczki "dwubiegowej" przy kibelku - przynosi znaczną redukcję zużycia wody, podobnie jak centralne obniżenie ciśnienia wody w instalacji i używanie urządzeń oszczędzających wodę. Może więc warto się nad tym zastanowić ?

Jako podsumowanie, pozwolę sobie na cytat ze wstępniaka do tego artykułu:

Wizja kranów, z których nie leci woda, nie z powodou awarii, tylko dlatego, że jej brakło, wydaje nam się po prostu nieprawdopodobna, A jednak tak się może zdarzyć, jeśli nie zaczniemy szanować wody (Jarosław CHudzicki, PW)

Thursday, August 14, 2008

Apple'owy addressbook w Gmailu ?

Potrzebowaliście czasem mieć swój addressbook zarówno na laptopie jak i w gmailu ? Okazuje się, że jest programik, który niezwykle ułatwia takie zadanie. Rzecz nazywa się A-To-G Export i umożliwia zapisanie apple'owego addressbooka w formacie, który da się zaimportować bez problemów do gmaila :)
Niestety program nie ma możliwości synchronizacji on-line, ale może za jakiś czas ....

Przed dłuuugim weekendem

Patrze i nie dowierzam. Wizja 3 dni wolnych od pracy działa na ludzi co najmniej tak dobrze, jak wygrana w totka czy tabletki extazy. Od samego rana widzę ludzi tak radosnych, tak serdecznych i tak zadowolonych ze swojego życia, że nie chce się wierzyć, że to Ci sami zmęczeni, wymięci i przybici pracą ludzie, których widziałem wczoraj. Najwyraźniej 3 dniowy weekend wszystkim dobrze służy. Może by tak więc na stałe wprowadzić do kodeksu pracy 4 dniowy tydzień pracy ? Skoro i tak się siedzi w robocie po 10-12 godzin w pracy, to i norma kodeksowa będzie wyrobiona i pracownicy będą zadowoleni ....
A skoro już marzymy, to pozostaje jeszcze przenieść środowe rozgrywki piłki nożnej/F1/NBA/etc na czwartkowy wieczór i odpada stres, że nie można do woli świętować zwycięstwa/ osładzać goryczy porażki swojego ulubionego zawodnika czy zespołu, bo jakoś trzeba się dowlec następnego dnia do roboty :)
Ciekawe, czy długo dalibyśmy tak radę z tymi trzydniowymi weekendami ?

Wednesday, August 13, 2008

Pewnego dnia podczas mszy ...

Pewnego dnia, podczas mszy, pojawia się znienacka Szatan, patrzy wielkimi ślepiami po ludziach, uśmiecha się szyderczo i siada na ołtarzu. Ludzie ociekają z kościoła i tylko jeden staruszek się nie rusza i patrzy na bestię. Wreszcie Szatan podchodzi do niego i pyta:
- Czy nie wiesz kim jestem?
- Oczywiście, że wiem !
- I nie boisz się mnie ?
- Ani trochę !
Szatan lekko się zdziwił:
- Mnie się wszyscy boja, a ty nie? Dlaczego się nie boisz?
- Jestem żonaty z twoją siostrą od 48 lat

Dzięki Kasiu za podesłanie !

Myślenie boli, czyli o zaletach siekiery

Cały poniedziałek i wtorek siedziałem na budowie i rozbierałem pozostałości po rusztowaniach na części pierwsze, to jest deski i gwoździe. Zajęcie samo w sobie może z opowieści wydawać się nudne, jest jednak coś, co sprawia, że zajęcie było fajne, a mianowicie fakt, że rzecz dotyczy mojego domu :) Tak więc siedziałem na budowie i z frajdą w oczach przy pomocy małego młotka, kleszczy i łyżki demontowałem kolejne złączenia pomiędzy deskami. Pogoda niestety dopisała, czyli słońce w zenicie, jakieś 25-30 stopni w słońcu, zero wiatru, jednym słowem sauna, która nie sprzyja wysiłkowi fizycznemu. Napierdzielanie małym młotkiem ma ten ból, że żeby uzyskać jakikolwiek efekt, trzeba mocno nap***, czyli w warunkach sauny można się mocno zmachać w krótkim czasie. Jako, że myślenie boli, to zajęło mi godzinę napierdzielania tym małym młotkiem, by wymyślić, że przecież gdzieś widziałem siekierę. Siekiera ma tą zaletę, że raz jest sporo większa od młotka, więc siła rażenia jest większa, a dwa, że ma ostrze, dzięki któremu dużo łatwiej podważyć i odgiąć zagięte gwoździe. Takie dwa w jednym :) A poza tym, siekiera doskonale nadaje się do rzeźbienia kanałów w ścianie. Jednym słowem, siekiera twoim przyjacielem :)

Tuesday, August 12, 2008

ADHD

Od jakiegoś czasu wiem, że mam ADHD. Co ciekawe ludzie z tą przypadłością nie zawsze biegają jak nakręcone króliczki z baterią Energizer w dupie, ale bywają również silnie rozkojarzeni. Myślałem, że moje rozkojarzenia są spokojnie pierwsza liga, ale uznałem że chyba jeszcze dużo mi brakuje po lekturze tego, co zrobił Salvador Dali:

Gość żeby się zainspirować przy malowaniu obrazów pomalował sobie wąsy na niebiesko, ubrał kapcie (każdy inny), specjalny szlafrok i przewiązał się w pasie lampką (taką normalną lampką tylko bez klosza/abażuru) i zaczął malować jeden ze swych słynnych lekko płynnych zegarów. Niestety w trakcie zadzwonił do drzwi i po chwili Delemu przeszkodził lokaj oznajmiając wizytę. Dali tak jak stał, z niechęcią udał się do salonu, gdzie przywitał swoich gości, prosząc by skorzystali z kanapy, sam zaś wybierając fotel. Niestety jak to u posiadaczy ADHD bywa, Dali zapomniał, że przewiązał się lampką, więc usiadł na niej, a żarówka pękła z hukiem

No mistrz poprostu !!!

Tokyo

Dla zainteresowanych tym miastem i jego klimatem

Jak ominąć limit 3 GB w PS ?

Okazuje się, że da się obejść limit 3 GB w PS. Tworzymy sobie np 2 GB RAM dysk poleceniem hdid -nomount ram://4194304 a następnie formatujemy go przy pomocy Disk Utility. Potem mówimy PS-owi, by używał go jako scratch disku i voila !

Szczegółowa instrukcja dostępna tu

Monday, August 11, 2008

Po co mi iPhone ?

W serwisie Antyweb ukazał się świetny felieton pod tytułem Po co mi iPhone. W sumie miałem coś skrobnąć na ten temat, ale skoro autor zawarł dokładnie to, co chciałem powiedzieć, to po prostu dodam, że mógłbym podpisać się pod jego felietonem obiema rękami :)

Panda with guns


Panda znaleziona na flickr.com, mieszkańcy Paryżewa mogą ją sobie obejrzeć na żywo - na Rue de Mont Cenis

Nielogiczna logika posiadania samochodu

Samochód podobnie jak młotek i komputer to narzędzie. Narzędzie, które ma działać i wspomagać nas w naszym codziennym życiu, ułatwiając nam wykonywanie pewnych czynności i nie absorbując nas przy tym nadmiernie. Samochód to nie majątek. Nie powinno się w niego więć inwestować wszystkich posiadanych pieniędzy. Można go przecież rozbić, nie może więc być zbyt drogi, ponieważ każde uszkodzenie mimo naprawy pozbawia go część wartości, czyli tracimy na tym własne pieniądze. Zupełnie nie rozumiem więc logiki, która przejawia się kupowaniem samochodu :
a) za wszystkie posiadane pieniądze/oszczędności - osoba zostaje wtedy na zero, ale ma samochód,
b) na kredyt - gdy osoba kupująca nie ma w ogóle pieniędzy na zakup samochodu i bierze ogromny kredyt na zakup auta, często nowego (!!!),
c) a+b, czyli do całych posiadanych oszczędności dobiera się kredyt w banku, by starczyło na kupno samochodu.
Pomijam tu dywagacje na temat sensu kupna nowego samochodu w naszych chorych ustrojowo warunkach (czego najlepszym dowodem jest fakt, że nadal opłaca się sprowadzać niektóre marki samochodów od Krzyżaków lub z USA), zakładając, że jest to jakby kolejny powód do zostanowienia się nad sposobem wydawania naszych pieniędzy.
Zastanawiam się tylko jaka logika kieruje ludźmi, którzy zamiast trzymać kasę na koncie/ zainwestować w akcje/ zrobić remont domu/ iść do dentysty/ wyprowadzić się w końcu od rodziców/ zainwestować w kurs języka obcego/ pojechać na fajne wakacje etc (niepotrzebne skreślić) kupują samochód zgodnie z podanym wyżej schematem. W efekcie przykładowy gość lat prawie 30 nadal mieszka u rodziców, zamiast się wyprowadzić i zamieszkać ze swoją dziewczyną, ma dwie pary spodni, jeden garnitur, w pokoju nadal meblościanka kupiona w 1983, uśmiechnąć się gość nie może, bo połowa zębów do wymiany/wstawienia, ale przed domem ma super gablotę, która będzie spłacał jeszcze dwa lata. No jakbym nie próbował, to pojąć tej logiki nie umiem. Drugi przypadek, to gość który zaharowuje się za granicą, by utrzymać rodzinę, żona do gospodarnych zdecydowanie nie należy, więc dzieciaki w liczbie sztuk czterech chodzą obsmarkane i głodne, ale żona ma ciągle nowe ciuchy i zmusza gościa żeby kupić samochód. I stoi sobie ten samochód pod blokiem, i deszczyk na niego pada kurz go przykrywa, bo przecież nikt nim nie jeździ, bo gość ciągle zarabia za granicą, a babka prawka nie ma. Spółdzielnia przysyła monity, bo za mieszkanie babka płaci z opóźnieniem, dzieciaki chodzą głodne, ale przynajmniej jest czym zakolić w oko sąsiadki, bo nowiutkie auteczko stoi i rdzewieje pod blokiem. Powtórzę się, ale jakbym kurna nie próbował, to zrozumieć tej logiki nie umiem. Mam nadzieje że w google'u znajdę wkrótce jakieś krótkie wprowadzenie do zasad tej niezwykle dla mnie abstracyjnej logiki, które pozwoli mi się nie dziwić takim zachowaniom. Przydałby się jeszcze tylko jakiś magnes na rękę, by powstrzymać gest stukania się w czoło ....

Suzuki

Oto kolejne z serii zdjęć zrobionych w piątek. Nie da się ukryć, że lubię motocykle, co ? :)

Saturday, August 9, 2008

Krajobraz po letniej burzy

Gdzieś w godzinach obiadowych rozszalała się letnia burza. Deszcz padał po prostu wiadrami, szczęściem jednak po jakiejś tam chwili rozchmurzyło się i jak to po letniej burzy zrobiło się rześko. Do tego dość malowniczo zaczęło zachodzić słońce dając ciepłe światło, w świetle którego cały świat wygląda cudownie.









Co najmniej wątpliwa reklama

Jeśli zapragniesz odwiedzić kiedykolwiek główną siedzibę ZUS-u przy ulicy Czerniakowskiej w Warszawie, masz jedyną i niezapomnianą szansę natknąć się na tą co najmniej wątpliwą reklamę ubezpieczeń stojącą opodal. Osobiście mocno wahałbym się zawrzeć tam ubezpieczenie.

Pontiac

Idę sobie ulicą a tu stoi takie cudo. Stary, pięknie odrestaurowany, lśniący lakierem Pontiac. Jako, że mało takich samochodów jeździ na naszych ulicach, postanowiłem go uwiecznić.




Friday, August 8, 2008

Google Insights

Zastanawialiście się kiedyś nad tym w jakim rejonie świata jest najpopularniejsze dane hasło ? Jeśli tak, to Google właśnie daje Wam do ręki fajne narzędzie, by zaspokoić swoją ciekawość. Rzecz nazywa się Google Insights i jest dostępna na stronie http://google.com/insights/search/#. Miłej zabawy .....

Weekend za pasem, czas iść do kina

Weekend za pasem --> czas iść do kina --> w tym tygodniu chciałem polecić trzy filmy
  • Wall-E - sympatyczny film animowany z kilkoma naprawdę niezłymi momentami, trzeba go oglądać uważnie, bo jest wiele smaczków dla wielbicieli kina, i choć jest to opowieść o miłości, to również całkiem niezła satyra na cały rodzaj ludzki, uwaga: kobietom może się wybitnie nie podobać !!!
  • Angielska robota - całkiem niezły film sensacyjny, za rekomendację niech wystarczą dwa słowa - Jason Statham,
  • Moja dziewczyna wychodzi za mąż - sympatyczny film o miłości, w sam raz na wspólne wyjście z kobietą do kina - tu z kolei gra Kevin McKidd - pamiętny Lucjusz Vorenus z Rzymu.
Miłego oglądania :)

Jakich laptopów unikać ?

Zdarzyło się tak, że dostałem telefon z pytaniem z serii : stary może wiesz jakich laptopów unikać a na jakie w ogóle patrzeć ? Przyznam się szczerze, że nie wiem, nie siedzę w świecie PC, bo odkąd kupiłem Apple'a i pozbyłem się kłopotów zarówno z samym systemem jak i ze sprzętem, to nie śledzę tematu i tak naprawdę mi to powiewa. Ponieważ jednak telefon był od osoby, której naprawdę chciałem udzielić odpowiedzi, zadzwoniłem do kumpla (pozdrowienia Pablo :)) który jest lokalnym bogiem od komputerów w naszej firmie i zadałem mu to samo pytanie. Usłyszałem taką odpowiedź:
- ze względu na słabą jakość komponentów unikaj Acera i Toshiby, a ze względu na kiepski support unikaj Asusa. Możesz przyglądać się HP, możesz przyglądać się Dellowi, no może też od biedy Lenovo.
Bogatszy o tę wiedzę, zadzwoniłem do osoby, która sprowokowała moje pytanie. Nim zdążyłem jej przekazać co się dowiedziałem, usłyszałem:
- Ale spóźniłeś się. Kupiliśmy Maxdate !!!
Zapytałem o tę markę kumpla, a on wybuchnął śmiechem i powiedział:
- to gratulacje bo oni właśnie zbankrutowali i wkrótce nie będzie do tego części i sklepy to na gwałt wyprzedają żeby się tego pozbyć !

Thursday, August 7, 2008

GPS w aparacie fotograficznym

Jak śpiewał Grzegorz Halama: "ja wiedziałem, że tak będzie". Oto Nikon, jako pierwszy wypuścił p6000 - aparat fotograficzny z wbudowanym na stałe GPS-em. Koniec z podczepianiem osobnych modułów do aparatu jak w Canonie. Koniec z dźwiganiem zupełnie niezależnych urządzeń, zgrywaniem zapisanej ścieżki z GPS-a i synchronizowaniem tych danych ze zdjęciami. Od teraz można mieć geotagowane zdjęcia prosto z puszki. Duże brawa :)

ps. tak mnie tylko dręczy jedno pytanie - ciekawe ile czasu zajmie naszym hackerom uruchomienie automapy na tym nikonie ? :) :) :)

Komunikaty w Novell'u

W trakcie porządków odkopałem pewną notatkę dotyczącą sposobu pozbycia się dokuczliwych komunikatów w czasie pracy z Novell'em. HGW może komuś się przyda ? A więc lecimy z wiedzą tajemną :)

Jak wyłączyć odbieranie komunikatów z serwera o braku miejsca, wyłączeniach itp.:

Novell Client Properities -> Advanced Setings ->
Broadcast Mode lub Receive Broadcast Messages -> None


Jak pozbyć się ciągłych komunikatów o zakończeniu każdego wydruku:

Novell Client Properities ->ustawienia przejęcia drukarki sieciowej/domyślnej (Default Capture / Network Capture) -> odznaczyć "Notify" ("Powiadamiaj").

Piękno CBR

Od dłuższego czasu napotykam na swojej drodze Hondy CBR. Dzisiaj napatoczyła się kolejna, tym razem czerwona. Jakby nie patrzeć na ten motocykl, to nie sposób odmówić mu pięknej linii i harmonijnych kształtów, a przecież wiadomo, że my faceci i u kobiet i u motocykli obie te cechy cenimy bardzo wysoko :)

Pomalujmy most na czerwono

Niezwykle fajną inicjatywę młodego architekta opisała Wyborcza, chodzi bowiem o to, by pomalować Most Średnicowy na czerwono. Jak się przyjrzeć to zamieszczona w artykule wizualizacja wygląda naprawdę fajnie. Może by tak więc włodarze Warszawy zechcieli pomalować każdy z mostów na Wiśle na inny kolor ?

Wednesday, August 6, 2008

Kolejna blokada miasta

Raz na jakiś czas zdarza się, że na protesty masowo do Warszawy zjeżdżają : górnicy (Ci są gorsi nawet od kibiców), hutnicy, lekarze, pielęgniarki, kierowcy autobusów. Manifestacje odchodzą zazwyczaj o każdej równej godzinie z okolic Torwaru (gdzie jest wielki parking autobusowy) w okolice Urzędu Rady Ministrów bądź Ministerstwa Finansów. Trochę ciekawiej temat protestu rozwiązują taksówkarze, którzy celowo blokują centrum miasta, czy kierowcy ciężarówek, którzy jeżdżą po mieście bardzo pooooowoooooooooooli. Generalnie człowiek mający okazję przebywać regularnie w granicach administracyjnych Warszawy czy to z racji zatrudnienia czy też zamieszkania szybko oswaja się z wszelkiego rodzaju protestami wyrabiając w sobie rodzaj instynktu nakazującego omijać szerokim łukiem okolice zainfekowane protestującymi. Protesty w Warszawie są tak szarą codziennością, że co poniektóre rozgłośnie radiowe ostrzeżenia o protestach nadają razem z prognozą pogody dla kierowców. Dlatego też jadąc dzisiaj do pracy nie zdziwiłem się widząc koszmarnie zakorkowaną przez jakieś grupy z megafonami ulicę Sobieskiego. Zdziwiłem się dopiero wtedy, gdy bliższy kontakt z jedną z grup uświadomił mi, że goście zamiast wykrzykiwać hasła, to śpiewają i gdy podeszli na tyle blisko, by zrozumieć słowa pieśni. To była pielgrzymka. Co i tak nie zmienia faktu, że korek na Sobieskiego był po horyzont. Z drugiej strony myślę, że śpiewające protesty pod Urzędem Rady Ministrów to byłby niezły folklor, a i sami protestujący cieszyliby się większą sympatią Warszawiaków.

Czasopisma Miroklan i Komputer

Pamiętacie takie czasopisma jak Mikroklan i Komputer ? Okazuje się, że jednemu człowiekowi się chciało, w efekcie czego, powstała Wirtualna Biblioteka dostępna pod adresem http://www.grush.one.pl/ w której można znaleźć archiwalne numery obu tych czasopism.

Miłej lektury

Tuesday, August 5, 2008

Internet w domu, czyli wieczorna droga krzyżowa

Uprzedzam, że niniejsza historyjka jest opowiedziana w sposób wysoce tendencyjny i nie uwzględnia innego punktu widzenia, niż mój.

Bohaterowie dramatu:
  • ŻONA - konkretnie zaś moja Żona, kobieta piękna, inteligentna i naprawdę fajna, choć nie wiadomo czemu oczekująca ode mnie, że będę jej helpdeskiem w sprawach windowsowych,
  • JA - wiecznie uciśniony polski biały murzyn zmuszany do robienia jakichś dziwnych rzeczy typu grzebania w Windows'ach, podczas gdy od około 6 lat mam Japco i problem windowsów z głowy, a na rozgryzanie budowy i zależności w WinXP i Viście zwyczajnie nie mam czasu,
  • MODEM KABLOWY - Jest tak, że w domu mamy internet z kablówki. Modem kablowy ma chyba z 6 rożnych światełek, z czego jedno po skrajnej prawej stronie modemu oznaczone pięknym napisem CABLE jest szczególnie istotne. Oznacza ono dostęp do medium transmisyjnego, czyli mówiąc po ludzku, czy kabel jest cały i sygnał płynie. Jeśli światełko CABLE miga, znaczy się sygnału niet, czyli dupa zbita,
  • TELEFON ŻONY - zajebiście wypasiona Nokia E61i, obsługująca chyba wszystkie możliwe skróty jakie dotąd wymyślono (GPRS, HSDUPA itp),
  • MÓJ TELEFON - niezawodny choć stareńki, odrapany, z odpadającą gdzieniegdzie na klawiaturze farbą, aparat Nokia 6310i, nieobsługujący żadnego ze skrótów poza GPRS, przy telefonie żony wygląda jak Wall-E przy Eve (jeśli ktoś oglądał film Wall-E, wie do czego piję), ma natomiast tę cechę, że działa zawsze (zawsze jak Chuck Norris :))i bateria starcza na półtorej tygodnia
  • NFWSLŻ - Nowiutki Fantastyczny Wypasiony Służbowy Laptop Żony z ekranem 1600 x 1200 i innymi super bajerami, oczywiście na pokładzie WinXP
  • JAPCO - moje jabłuszko, czyli dwuletni Apple Powerbook G4 z systemem OS X

AKT I DRAMATU:
Ze dwa razy było już tak, że były całodniowe przerwy w dostawie internetu, wtedy prawa lampka modemu kablowego regularnie migała. W ciągu ostatniego tygodnia były chwilowe zakłócenia w dostępie do internetu, lampka parę razy pomigała i po jakichś 10 minutach wróciło wszystko do normy. Kiedy wczoraj koło 20.00-20.30 wróciłem z pracy zjebany jak koń po westernie, Żona poinformowała mnie, że internet nie działa a ona ma coś do wysłania. Zapytała też, czy będę mógł jej udostępnić internet z mojego laptopa, na co kiwnąłem głową, bo co to za problem (w Japcu robi się to przy pomocy jednego klawisza na formatce, po czym zaznaczasz w checkboxach na jakie złącza udostępnić połączenie). Już poprzednio łączyłem się z laptopa po BT z jej telefonem i korzystałem z internetu. Na Japcu pozostaje potem jedynie włączyć udostępnianie połączenia po gnieździe Ethernet i po Wi-Fi (widoczne na poniższym obrazku) i masz spokój.
Tak też zrobiłem. Pytacie po jaką cholerę ? Bo Żona nie jest w stanie z NFWSLŻ podłączyć się bezpośrednio do telefonu a stamtąd do internetu. Już ITCrowd (chłopcy z helpdesku) w firmie mojej Żony tego próbował i polegli, więc ja nawet nie próbowałem :)

AKT II DRAMATU:
Okazało się, że niestety z NFWSLŻ z WXP nie udało się w żaden sposób podpiąć zarówno do stworzonej przeze mnie sieci bezprzewodowej, jak i udostępnionego po Ethernecie połączenia. Żona z pretensją w głosie raczyła wspomnieć, że wcześniej nie zająłem się tym, że internet nie działa i nie zgłosiłem tego (wspomnianych wcześniej 10 minutowych przerw w dostawie internetu). Oczywiście ja bardzo lubię być wysyłany na drzewo przez hotline z kablówki i nie marzyłem o niczym innym od dawna.
Musze przyznać, że lubię Windowsa 2000 - wszystko jeszcze jako tako logicznie tam działa. Natomiast NFWSLŻ i Win XP i te jego 15 ikonek na trayu koło zegarka, jakieś kreatory, monitory, pierdutory, wszystko do podłączania się i obserwowania sieci bezprzewodowej i przewodowej, tylko czego byś nie wybrał, to i tak nic nie działa.
To znaczy wszystko działa, tyle że po mojej stronie, zaś Żona oczekiwała chyba, że skonfiguruję jej na NFWSLŻ cały ten ikonkowy burdel do łączenia się ze światem, czego nie zrobiłem, bo nie ogarniam tej absurdalnej logiki 15 ikonek.
Dodam, że Telefon Żony bez problemu wyciągał w tym czasie transfer 3G a moje Japco obojętne na nasze wysiłki z NFWSLŻ i WinXP bezproblemowo ściągało sobie w tle pocztę :) Padam na ryj ze zmęczenia i nie marzę o niczym innym jak tylko o spaniu, ale oczywiście pierdolę się z jebanym Windowsem XP i fantastycznymi kreatorami sieci bezprzewodowej.

AKT III DRAMATU:
Żona po chwili dostała na swój telefon jakiegoś SMSa z Ery z ustawieniami, którego to SMSa zastosowała do telefonu i .... wszystko zdechło. Telefon Żony rozłączył się z Japcem, i siłą rzeczy Japco nie miało już co udostępniać a każda następna próba podłączenia się do telefonu Żony po BT kończyła się jakimś tajemniczym błędem. Żona się wkurwiła. Popatrzyłem na tę bezużyteczną cegłę (jej telefon), wzruszyłem ramionami, wziąłem Mój Telefon, i choć nigdy wcześniej nie podłączałem się z niego do internetu, w 30 sekund sparowałem go przez BT z Japcem, podłączyłem się do mojego ulubionego operatora i voila ! ... internet z szybkością .... GPRS. Chuj, że żółw, ale działa :) Udostępniłem połączenie po Wi-Fi, udostępniłem połączenie po Ethernecie i ...... dupa. NFWSLŻ nadal nie potrafił się połączyć do żadnej z udostępnionych sieci. .

AKT IV DRAMATU:
Ok. 22.20 Żonę szlag trafił, z pretensjami do mnie, że internet nie działa spakowała NFWSLŻ i pojechała do firmy wysłać maila

Wnioski i obserwacje już po całej sprawie:
  1. nigdy nie deklarować Żonie, że się udostępni internet po Wi-Fi (i to bez jakiegokolwiek logowania), bo windowsowa maszyna (NFWSLŻ) i tak wymaga jakiegoś jebanego voodoo konfiguracyjnego, żeby skorzystać z połączenia, do którego nawet 6 letni laptop Apple'a łączy się w dwóch klikach,
  2. to nieważne że od 6 lat masz Apple'a i cały ten windowsowy bałagan głęboko w dupie, to twoja wina, że nie interesujesz się tym, nie śledzisz tego i zwyczajnie nie jesteś z tym na bieżąco,
  3. nawet jeśli Ty na NFWSLŻ nie potrafisz się podłączyć do twojego ogólnodostępnego Wi-Fi, to i tak jest twoja wina,
  4. nawet jeśli Żona na NFWSLŻ nie potrafi się podłączyć do twojego ogólnodostępnego Wi-Fi, to i tak jest twoja wina,
  5. jak najszybciej kupić Żonie Apple'a


AKT V DRAMATU:
Kiedy wstałem dzisiaj rano, okazało się, że internet działa w najlepsze :)

Monday, August 4, 2008

Ciekawe preferencje koloru oczu

Ciągle powtarzam, że mimo całego tego rozwoju technologii XXI wieku, to tak naprawdę wcale tak daleko żeśmy od tej jaskini nie odeszli. Jak poinformował serwis newscientist niebieskoocy mężczyźni podświadomie wybierają niebieskookie kobiety na życiowe partnerki, by mieć większą pewność, co do ojcostwa swoich dzieci, jako że z niebieskookiego ojca i niebieskookiej matki dzieci muszą mieć niebieski kolor oczu :) A co jeśli nie mają ? A to listonosz ma wpierdol !!!

Orwell w USA czyli na trzeźwo nie wymyślisz

Nie wiem który scenariusz się ziścił: czy towarzysz Orwell pisząc książkę był u wróżki i po prostu zapisał jej wypowiedzi, czy też ktoś z ustawodawców w USA niezdrowo emocjonuje się powieścią Rok 1984. Faktem jednak jest, że zgodnie z tym co podał serwis electronista w Stanach weszło prawo, zgodnie z którym agenci federalni mogą wjeżdżającym do USA osobom bez jakiegokolwiek uzasadnienia zatrzymać laptopa, czy też inne urządzenia elektroniczne na dowolny okres czasu a sprzęt ten zgodnie z prawem nie tylko może być uziemiony bezterminowo ale i zostać przekazany dowolnej instytucji lub osobie prywatnej w celu deszyfracji zawartych na nim danych.

Gratulacje :)

Sunday, August 3, 2008

Żniwa

Tak wygląda pole po przejściu kombajnu, zwróćcie uwagę, że sieczkarnia podłączona do kombajnu pomieliła łodygi (słomę) i rozrzuciła po polu. W tej sposób wystaryczy teraz zaorać pole i mamy naturalny nawóz.
Na skoszonym polu łatwiej dostrzec owady. Tu około 6 cm konik polny. Nawiasem mówiąc zdjęcie to powinno kandydować do nagrody w kategorii głupota roku, bo zdążyłem nacisnąć spust, zrobić zdjęcie i aparat mi zdechł, bo bateria się skończyła. Oczywiście byłem takim twardzielem, że cały tydzień robiłem zdjęcia na tej baterii, mimo że wskaźnik wyrażnie pokazywał, że jest już rozładowana, ale przyzwyczaiłem się że na rozładowanej baterii canonowskiej można zrobić jeszcze 600 zdjęć nim padnie a oczywiście natura lenia nie pozwoliła wrzucić baterii do ładowania na 20 minut, bo po co ? :)

Poniżej na zdjęciu stokrotka po przejściach - jakimś cudem przeżyła przejście kombajnu tracąc tylko jeden listek. Oczywiście byly na polu inne, które mimo koszenia w ogóle nie ucierpiały, ale ta jedna miała w sobie coś szczególnego.

Saturday, August 2, 2008

Dwa wilki

Dialog zasłyszany w filmie o Indianach:

- w sercu każdego żyją dwa wilki : jeden to miłość, drugi nienawiść
- który zwycięży ?
- ten, którego lepiej karmisz

Zadziwiająco aktualne na nasze czasy, co ?

Marzenie Pandy

W filmie, którego urywek miałem okazję zobaczyć w sobotę, Chinka opowiada kawał Chińczykowi:

Czy wiesz jakie są dwa marzenia Pandy ?
- marzy, by miec kolorowe zdjęcie,
- chciałaby sie w końcu wyspać.


O ile część ze zdjęciem jest dla mnie zrozumiała, bo miś jest do bólu czarno - biały, to jednak nie na tyle, by wybuchnąć śmiechem. Natomiast część o spaniu jest dla mnie zupełną abstrakcją. Być może dla każdego Chińczyka w wieku licealnym jest to sprawa oczywista, ja jednak nie rozumiem tej drugiej części, nawet po lekturze hasła Panda w Wikipedii. I choć Panda wygląda sympatycznie, to jednak bliższy memu sercu jest Koala, typowo polski miś, który oprócz przytulania, wiecznie wisi na drzewie narąbany, podobnie jak połowa polskiego społeczeństwa za komuny i właściwie do dzisiaj nie rozumiem dlaczego wtedy nie włączono go do polskich znaków narodowych.

Friday, August 1, 2008

Korporacyjna mądrość życiowa

Kolega (pozdrowienia Witku) właśnie podzielił się ze mną głęboko mądrą korporacyjną mądrością życiową. Brzmi ona tak:

Pracujesz w korporacji. Stoją przed Tobą korporacyjne wyzwania. Sprostaj im i wyjdź [z pracy] o 17.00

Jak dobrze ufać we wskazania GPS-a

Grupa Anglików na właśnej skórze przekonała się jak to dobrze jest ufać we wskazania GPS-a, po tym jak GPS wyprowadził ich w tereny leśne a ich auto ugrzęzło na jednej z leśnych ścieżynek. Z tego co napisała Wyborcza wynika, że po 9 godzinach oczekiwania do Anglików dotarła pomoc drogowa, która przez ten czas bezskutecznie próbowała ich odnaleźć w leśnej głuszy :) No teraz to dopiero będą recenzje wyjazdów do Polski :)

Nowy Security Update do OSX

Mama Apple wypuściła nowy Security Update łatający dziurę w DNS. Poprawka dostępna jest w wersjach dla OSX 10.5, OSX 10.4 Intel, OSX 10.4 PPC, jak również dla wersji 10.4 server.

Dwa labradory

Dziewczyna z którą często pracuję jest posiadaczką czarnej labradorki imieniem Pamela. Jako, że spędza z nią dużo czasu, ma na swoim screensaverze kilka naprawdę przefajnych zdjęć tej psiny. To poniższe szczególnie mnie ubawiło i Ula zgodziła się je udostępnić, za co niniejszym dziękuję :)

córka i matka czyli Pamela i Chałka - zdjęcie by UlaO

Logika tuningu

Natknąłem się znów na dość ciekawie tuningowane auteczko. Jak widać kolor niebieski, rejestracja włożona za szybą, auteczko wygląda całkiem nieźle. Jedna rzecz tylko nie daje mi spokoju: po jaką cholerę auto ma pustą przestrzeń w przednim spoilerze tam, gdzie powinna być rejestracja ?