Thursday, December 17, 2009

Totalny paraliż na drogach

Totalny paraliż - to chyba najlepsze określenie tego, co działo się dzisiaj na drogach. Temperatura spadła minimalnie poniżej zera i spokojnie można ogłosić koniec świata. Wszędzie
  • nieodśnieżone drogi,
  • rozjeżdżony śnieg,
  • miejscami błoto,
  • masa debili na letnich oponach, przez których tworzyły się korki, bo jedzie taki 10 km/h, żeby nie wpaść w poślizg,
  • wysyp tzw. pizd drogowych, nazywanych popularnie niedzielnymi kierowcami - na każdym skrzyżowaniu baz świateł taki debil czeka aż wszyscy przejadą, bo nie wie kiedy ma pierwszeństwo, wpuszcza przy okazji 20 aut z innych kierunków przed siebie, to nic, że dzięki niemu pojechali już wszyscy, łacznie z tymi co nie mieli pierwszeństwa, ale Ty stojąc za nim nadal czekasz na możliwoć przejazdu. Zdążyłeś już nawet wygłosić litanię kurew pod jego adresem, czego akurat dzisiaj nie powinieneś robić, bo własnie dzisiaj jak powiedziano w radiu jest dzień bez przekleństw, więc powinniśmy się powstrzymać od ich używania, (choć wspomniano też, że "blisko 70% społeczeństwa używa przekleństw na co dzień - albowiem stały się sposobem ekspresji i wymiany myśli"). Ledwo jednak uwolnisz się od jednej pizdy drogowej zaraz trafia się druga i ta dla odmiany jedzie 20 km/h i oczywiście nie sposób jej wyprzedzić, bo wali środkiem drogi zamiast zjechać na prawo i dać się wyprzedzić. Inna z kolei zaczyna hamować kilometr przed skrętem wrzucając przy tym kierunkowskaz a ty się zastanawiasz, gdzie debil chce skręcać w szczerym polu przez podwójną ciągłą. I tak w kółko.

Tak na marginesie: Mimo, że od samego rana śnieg nie przestawał padać ani razu i stosy rozjeżdżonego śniegu zalegały na wszystkich drogach ale wszystkie TRZY pługi*, jakie dzisiaj widziałem jechały sobie luzacko z podniesionymi pługami, bo oczywiście nie ma sensu odśnieżać dróg, żeby ludzie szybciej nie jeździli. Suma sumarum przyjechałem do pracy spóźniony półtora godziny i na pocieszenie dowiedziałem się, że dzisiejsze opady śniegu i dzisiejszy mróz to jeszcze nic, bo na przyszły tydzień zapowiadają -25 stopni. Noż k***a !!!! Przesiadam się na pociąg.

* - napisałem trzy pługi ale tak naprawdę w obrębie miasta stołecznego Warszawa był to tylko JEDEN pług, pozostałe dwa pługi należały do innego miasta po drodze do Warszawy

DISCLAIMER: Uważam, że władze Warszawy nic nie robią 1) by odkorkować Warszawę 2) by zapewnić sprawną komunikację w mieście, gdy pada śnieg

5 comments:

Monika Kurdej said...

Zdrojku! Pociągom przy dużym mrozie szyny pękają:( Pozdrawiam:)

Marta said...

Widzisz, Kochanie? Jak nie kijem to pałką... Jednym słowem - mamy przej***ne na naszej wsi... Zostaje albo wyjeżdżać o 5 rano, albo wziąć urlop i czekać na wiosnę :)

radxcell said...

1. Bo nie ma sensu odsniezac jak pada. Lepiej ubic i pozostawic twarda tępą warstwę śniegu niż rozpuszczajaca sie breje, ktora jutro bedzie lodem.
2. Letnie opony nie są problemem. Zaloze sie ze przelece zasniezona trase na letnich szybciej niz 95% kierowcow na zimowkach.

Anonymous said...

Mój znajomy mówi, że tak robią gdzieś w Skandynawii - tam nie zgarnia się śniegu z jezdni, tylko go ubija. Do tego CHYBA zakłada się kolce i jazda.
Ale co do punktu 2 - OOOO, TAAAK! Z całą pewnością przeLECIAŁBYŚ szybciej i to dużo szybciej... ;-)

Na koniec życzę każdemu nieco więcej wyrozumiałości dla bliźniego. Nie żebym brała w obronę te pizdy przepuszczające wszystkich na drodze, albo tych, co sygnalizują zamiar skrętu kilometr przed czasem. Mam takie powiedzenie, że lepiej spytać niepotrzebnie 10 razy zanim się coś zrobi, niż zrobić raz bez pytania i źle. Gdyby Ci taka pizda wrzuciła kierunkowskaz tuż przed skrętem, w tych warunkach, to teraz słałbyś jej kurwy, żeś jej w kuper wjechał. ;-)

Duża Buzia.

Jaskiniowiec said...

MK: Fakt, w dużym mrozie pociągom rzeczywiście szyny pękają, ale w takim mrozie jaki był wczoraj normalnie kursowały i nie wiadomo mi o żadnych przestojach.

Marta: Nie my mamy przej***ne, tylko Warszawiacy. Nie zamieniłbym naszej wsi nawet na apartament na Kabatach. A to, że są korki, to wina władz Warszawy, które nie robią nic by usprawnić przepustowość ulic w mieście, wstrzymują remonty i nie wypuszczają pługów na miasto, by odśnieżały na bieżąco. Owszem, być może faktycznie będziemy musieli wcześniej wyjeżdżać z domu, ale to dalej jest wina władz Warszawy a nie naszej wsi :)

Radxcell: Śnieg się ubija jak najpierw zdąży go trochę napadać i jest mały ruch. W tak dużym natężeniu ruchu jak w Warszawie, śnieg nie ma szansy się ubić, bo co chwila jest rozjeżdżany oponami, i zamiast się lepić wytraca się z niego wilgoć i zostaje "suchy" wiór, który się nie lepi, tylko daje na drodze efekt ryżu, efektywnie więc tworzą się kopki suchego śniegu, który tylko przeszkadza w hamowaniu, ale się nie zbryla.
Co do pkt.2 to powiem Ci to samo, co mówię mojej Żonie. Pamiętaj, że jesteś bardzo doświadczonym kierowcą i jeździsz dużo lepiej niż pozostałe 99% kierowców i nie oczekuj, że oni też tak będą jeździć. W twoim przypadku Radxcell to, że masz na tyle dobrą technikę, że po śniegu dasz radę nawet w letnich oponach, nie oznacza, że wyciągnięty losow z tłumu leszcz na letnich oponach będzie potrafił to samo. Nie. On będzie jechał 10-20 km/h, stwarzając przy okazji zagrożenie dla innych.