W sumie miałem o tym napisać wczoraj ale zmęczenie mnie pokonało. Nakręcono od nowa musical "Fame". Edycja 2009, czyli zamiast hippisów i rocka mamy raperów :) Jak było ? Jeśli idziesz na ten film ze świadomością, że musical to taniec i śpiew, to w sumie chyba mogę przyznać, że aktorzy jakoś dają radę. Jeśli natomiast idziesz na ten film spodziewając się kolejnego Step Up, no to raczej się rozczarujesz. Generalnie w momentach kiedy nie śpiewano i nie grano to ta tak zwana "gra" aktorska była w moim odczuciu drętwa. Jedynym przekonywującym aktorem był dla mnie jeden z instruktorów - Murzyn, jakieś +/- 120 - 150 kg wagi. Gość nie tylko dobrze grał, ale kurcze, trzeba było widzieć gościa jak się ruszał na jednych zajęciach. To przeczyło fizyce. Wracając do scen "fabularnych" w filmie (fabularnych - rozumianych jako nietańczone i nieśpiewane). Jak już wspominałem z nimi kiepsko i jak dla mnie spokojnie można było z tego zrezygnować. Chociaż co wtedy łączyłoby poszczególne sceny ? Być może dla filmu lepiej byłoby, gdyby wszystkie sceny "fabularne" był konsekwentnie śpiewane ? Nie wiem, nie mnie to oceniać. Co do tańców i muzyki. Świetna scena na stołówce uczelni, gdy ludzie spontanicznie dodają swoje dźwięki i powstaje z tego nawet fajna hip hopowa muzyka po czym nagle muzyka się urywa, zostają skrzypce zapodając jakąś skoczną szkocką melodię w rytm której jeden z gości zaczyna tańczyć (stepować ?) na stole jakąś wariację szkockiego tańca ze stepowaniem. Podobnie scena z drugiego roku z zajęciami ze stepowania. No ale ja lubię stepowanie :) więc mogę nie być obiektywny. Muzycznie jak dla mnie za dużo ballad, za mało kawałków szybkich. Tanecznie może być. Podsumowując cały film - tym, którzy świadomie chcą iść na musical, to polecam, jest gorzej niż oryginał, ale może być. Tylko koniecznie weźcie ze sobą popcorn :)
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
1 comment:
Popcorn to barbarzyństwo! Może jeszcze rolkę celofanu, co?
Post a Comment