Saturday, January 17, 2009
Zostaw szmatę ... na parterze
Od rana myję okna w domu i generalnie sprzątam. Żona wyjechała, chata wolna, więc zarzucam na blat Deep Purple, odkręcam wieżę na 1/3 mocy (maxa co da się znieść żeby łba nie urwało) i jadę z koksem po kolei. Teoretycznie rzecz łatwa i przyjemna gdyby nie jedno ale. Jest słoneczny poranek, na zewnątrz słońce napieprza jak ogłupiałe a ja mam światłowstręt i po prostu cały łeb mi pęka jak patrzę na tak silne światło. Wiadomo, jak się myje okna, trzeba patrzeć na te wszystkie pieprzone kropeczki po klejach i zaprawach które w nowym domu są tak obowiązkowe jak zanieczyszczenia w powietrzu na Śląsku. Skończyłem sprzątać parter, więc przeniosłem się robotą na piętro. Okna umyte, podłoga odkurzona, więc można by ją już na spokojnie umyć. Można by gdybym miał szmatę. Oczywiście została na parterze. Schodzę i za oknem widzę za oknem zrezygnowanego gościa pukającego w szybę :) Muzyka grała tak głośno, że nie słyszałem pukania do drzwi. No cóż. Deep Purple ma swoje prawa. Kto inny tak pięknie drze ryja że zrobił z tego integralną część utworu (mam tu na myśli Child in time :)) Otwieram więc drzwi a tu okazuje się, że to przyjechały nasze schody. Gdybym nie zostawił szmaty na parterze, gość by pocałował klamkę i nie mielibyśmy schodów :) Jak więc widać warto czasem mieć sklerozę i zostawić szmatę ... na parterze :) Chyba w końcu zmuszę się i zainstaluje dzwonek do drzwi :)
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment